Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Trzy powody ataku na redakcję Charlie Hebdo

Niewiele mediów zastanawia się dlaczego atak na redakcję Charlie Hebdo miał miejsce akurat teraz. Koncentrują się one na działalności wydawniczej tygodnika i sugerują, że motywem był zamach na wolność słowa. Oczywiście cel został wybrany nieprzypadkowo, ale nie z powodu urażonych uczuć religijnych. Ostatnia karykatura zamieszczona we francuskim piśmie dotyczyła bowiem „kalifa” Państwa Islamskiego i była niewinna w porównaniu z jego wizerunkiem przedstawionym w serialu satyrycznym wyprodukowanym przez iracką telewizję rządową-pisze Witold Repetowicz w swojej analizie dla Defence24.pl. 

Fot. Wikipedia/Menendj
Fot. Wikipedia/Menendj

Państwo Islamskie ponosi klęski w Iraku i częściowo również w Syrii, choć tam jedynie w walkach z Kurdami. Fakt ten spowodował najprawdopodobniej, że w akcie PR-owskiej desperacji postanowiło ono sprowadzić do Mosulu niemieckiego dziennikarza Jurgena Todenhofera, który po powrocie zaczął rozpowszechniać banialuki o sile i determinacji ISIL. Ruch ten jednak niewiele poprawił sytuację organizacji bo w międzyczasie kurdyjscy Peszmergowie zadali cios islamskim terrorystom Szengalu (arabski Sindżari w świat poszły znacznie bardziej wiarygodne informacje o upadku morale terrorystów. Doszło do tego, że ISIL rozpoczął egzekucje własnych ludzi, by przywrócić dyscyplinę. I to jednak na niewiele się zdało. W dodatku, jeśli wypali projekt stworzenia w Iraku sunnickiej armii to wiele plemion, które w ubiegłym roku poparło Państwo Islamskie w walce z szyitami i Kurdami, teraz zmieni front. Wniosek jest prosty-"Kalifat" potrzebuje świeżej krwi 

Uderzenie w Chalie Hebdo spełnia trzy funkcje: 

  1. Po pierwsze: pokazuje siłę dżihadystów i słabość europejskiego mocarstwa. To komunikat: jesteśmy w stanie zaatakować niewiernych na ich własnym terenie i nic nam nie zrobią. Zaprezentowanie własnej siły nie jest bez znaczenia ponieważ nikt, nawet ekstremista nie chce wskakiwać na tonący okręt.  

  1. Po drugie, ofiara zamachu nie wzbudza sympatii wielu muzułmanów, potencjalnej bazy werbunkowej ISIL. Represje wobec sprawców a zwłaszcza działania odwetowe (choćby francuskich środowisk nacjonalistycznych) będą sprzyjać realizacji celów Państwa Islamskiego. Choć trzeba zaznaczyć, że bezczynność władz będzie jeszcze gorsza bo ustawi dżihadystów w pozycji zwycięzców. Ponadto to właśnie ta bezczynność jest również przyczynąataku na Charlie Hebdo. Jeden ze sprawców zamachu był już bowiem zaangażowany w werbunek dzihadystów do Iraku i odsiedział za to tylko 1,5 roku a potem, jak widać nie pozostawał pod kontrolą służb specjalnych. Wiele organizacji, które uznawane są przez europejskie władze za reprezentację muzułmanów są jednocześnie traktowane jako terrorystyczne przez państwa muzułmańskie. Dotyczy to na przykład L'Union de Organisations Islamic de France, które znajduje się na liście organizacji terrorystycznych sporządzonej przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.

  1. Jest jeszcze trzeci aspekt ataku na redakcję Charlie Hebdo. ISIL poza Syrią i Irakiem działa też na innych frontach, w niektórych miejscach rywalizując i przejmując kontrolę nad bojownikami Al-Kaidy. Jednym z takich frontów jest Sahara, która przez lata stanowiła niezłe źródło dochodów dla dżihadystów. Pieniądze pochodziły z dwóch rodzajów aktywności: przemytu południowoamerykańskiej kokainy do Europy (we współpracy z kartelami południowoamerykańskimi, skorumpowanymi rządami afrykańskimi i mafią włoskąta pozornie niewiarygodna współpraca i okrężny szlak przemytu przez porty Gwinei i Sierra Leone zostały ujawnione 2 lata temu przy okazji kryzysu malijskiego) oraz okupów z porwań. Niestety (dla dzihadystów) te źródła nieco przyschły, ale pojawiły się nowe możliwości w związku z dezintegracją Libii. Prezydenci Czadu i Nigru (oba państwa są muzułmańskie) w ostatnich dniach ostrzegali już nie tyle przed dżihadystami na południu Libii, ale przed ofensywą ISIL z Libii na terytorium Sahelu, gdzie Francja ma bardzo dużo interesów. Choćby kopalnie AREVA (uranu) w północnym Nigrze. Trudno się zatem dziwić, że Paryż zaczął się przygotowywać do interwencji militarnej południowej Libii. Co prawda kilka dni temu prezydent Hollande stwierdził, że nie będzie jednostronnej interwencji, ale wkrótce potem prezydenci Nigru i Czadu wezwali Go do takiej operacji. Czy to przypadek, że uderzenie dżihadystów na Francję ma miejsce wówczas gdy Francuzi planują otworzyć kolejny front walki z ISIL (Paryż uczestniczy też w bombardowaniu pozycji ISIL pod Mosulem)? 

 

Witold Repetowicz 

________________________________________________ 

Prawnik, analityk ds. międzynarodowych, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów dotyczących Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej m.in. publikacji „Międzynarodowa jurysdykcja karna – szansą dla Afryki?”. W 2010 roku prowadził wykłady na Universite Panafricaine de la Paix w Uvirze, prowincja Kivu Sud w Demokratycznej Republice Kongo.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama