- Wywiady
- Wiadomości
Tbilisi w objęciach Rosji. "Gruzińskie Marzenie opanowało całe państwo" [WYWIAD]
Czy zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia w wyborach parlamentarnych w Gruzji przypieczętuje zwrot Tbilisi w stronę Moskwy? O tym w rozmowie z red. Michałem Górskim mówił prof. Krzysztof Federowicz z Instytutu Europy Środkowej.

Michał Górski, Defence24.pl: Gruzińskie Marzenie po raz kolejny wygrało wybory parlamentarne w Gruzji. Opozycja z prezydent Salome Zurabiszwili na czele informuje, że wyborów nie uznaje i zapowiada masowe protesty antyrządowe. Czy gruzińska opozycja posiada wystarczającą siłę polityczną, aby jakkolwiek wpłynąć na zmianę sytuacji w tym kraju?
Prof. Krzysztof Federowicz, Instytut Europy Środkowej: Życie w Tbilisi na ten moment toczy się tak, jakby nic się nie stało. Nie ma czegoś takiego, jak rewolucyjne wrzenie. Pani prezydent nie ma takiej mocy sprawczej, aby zjednoczyć wszystkich na opozycji. Opozycja jest bardzo podzielona. Mówimy o ponad dwudziestu partyjkach, które zjednoczyły się w cztery większe bloki opozycyjne. One tak naprawdę nie mają programu, nie maja czym przykryć tego, co zaproponowało Gruzińskie Marzenie. Chodząc po Tbilisi, widzi się reklamy wyborcze GM, na których przekaz jest jasny – „Chcesz wojny? Głosuj na partie opozycyjne!” lub „Chcesz pokoju i dobrobytu? Głosuj na nas”. Ludzie – szczególnie starsi – nabierają się na to.
Gruzini oczywiście mają też w pamięci wojnę domową z lat 90. czy wojnę z Rosją z 2008 roku. Duża część z nich wybierze tego, kto zapewni im pokój i stabilizację.
Gruzini zmierzają w stronę Rosji?
„Ruch w interesie” kręci się bardzo dobrze. Jest tu mnóstwo Rosjan (ponad 100 tysięcy). Około 40 tys. z nich założyło tu swoje firmy. Widać, że rosyjskie pieniądze są pompowane w gruzińską gospodarkę. Gruzja jest hubem obchodzącym sankcje nakładane na Rosję. Przez Gruzję z Rosji idzie dosłownie wszystko.
Prezydent Zurabiszwili w specjalnym oświadczeniu bezpośrednio po wyborach powiedziała, że wynik tych wyborów to rezultat „rosyjskiej operacji specjalnej”. Na czym konkretnie miałaby ona polegać?
Jeden z zarzutów dotyczy kwestii liczenia głosów. W tych wyborach po raz pierwszy 90 proc. było oddawanych w sposób elektroniczny. Polegało to na tym, że przychodząc do lokalu, wyborca dostawał kartkę, na której zakreślał daną partię. Tę kartę wkładało się do maszyny, która czytała głosy i je liczyła. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że na 100 głosujących, oddanych zostało 150 głosów. Ktoś, kto to kontroluje, może robić różne szwindle i podobno zaczyna to teraz wychodzić. To sprawa rozwojowa na najbliższe 2-3 tygodnie.
Moim zdaniem, nawet jeśli by tych oszustw nie było, to i tak Gruzińskie Marzenie wygrałoby te wybory. W sondażach opozycyjnych przed wyborami dostawali 32-36 proc. to w zupełności wystarczy, żeby stworzyć rząd. Tu jest mentalność poddanego i pana. Gruzińskie Marzenie opanowało całe państwo, struktury administracyjne, policję, wojsko, urzędy, gminy.
Rozmawiałem na gruzińskiej prowincji z kimś kto mówi: „Nie popieram Gruzińskiego Marzenia, nie lubię tej partii, ale jestem urzędnikiem i wiem, że jak nie zagłosuję, dojdzie do zmiany władzy to ja stracę pracę, a na to nie mogę sobie pozwolić”.
Zobacz też
Czyli można wywnioskować, że w najbliższym czasie w Gruzji niewiele się zmieni?
Chciałbym się nie zgodzić, ale nie mam odwagi tego powiedzieć. Zobaczymy jak potoczą się protesty – czy zostaną brutalnie rozgonione czy będzie to bardziej „europejski” protest. Jako politolog mogę powiedzieć, że za chwilę będzie tu duży kryzys konstytucyjny.
Prezydent Zurabiszwili powiedziała, że nie uznaje tych wyborów. Trzy z czterech partii opozycyjnych powiedziały, że ich deputowani nie obejmą tych mandatów, a prezydent stwierdziła, że nie zwoła posiedzenia nowego parlamentu. Jeśli nie zwoła nowego parlamentu to będzie działał stary parlament. W grudniu prezydent kończy swoją kadencję i wtedy głowa państwa będzie wybierana przez parlamentarzystów i władze lokalne. Wtedy może zostać nim Bidzina Iwaniszwili (lider GM – red).
Czy w obecnej sytuacji można brać pod uwagę scenariusz, w którym Rosja zdecyduje się zainterweniować militarnie na terytorium Gruzji?
Część moich gruzińskich rozmówców, profesorów uważa, że tak może być. Osobiście w to nie wierzę, aczkolwiek musimy pamiętać, że najbliższa baza wojskowa rosyjska jest 35 kilometrów od Tbilisi.
Nie chcę mi się wierzyć, żeby Rosja zrezygnowała z kury, która znosi złote jaja. Gruzja po wygraniu wyborów przez Gruzińskie Marzenia jest krajem neutralnie-przyjaźnie nastawionym do Rosji i nie zamierza tego popsuć.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS