Grudniowa wypowiedź szefa sztabu szwedzkiej armii, który stwierdził, że Szwecja w wypadku ograniczonego ataku jest w stanie bronić się przez tydzień zaowocowała wielką debatą dotyczącą nowego usytuowania tego kraju w europejskim systemie bezpieczeństwa. W jakim kierunku zmierza ona obecnie?
Wejście do sojuszu wojskowego jedynym wyjściem
Już na samym początku szwedzkiej debaty dotychczasowa rządowa strategia bezpieczeństwa tzw. "solidarności" okazała się mrzonką. W jej ramach Szwecja miała podjąć działania w odpowiedzi na atak zbrojny dokonany na kraje UE lub nordyckie na zasadzie wzajemności. Jak się okazało była to jednostronna deklaracja oparta na myśleniu życzeniowym.
Z tego powodu szwedzkie środki przekazu szybko skoncentrowały się na alternatywach wobec dotychczasowej strategii takich jak niepopularna społecznie akcesja Sztokholmu do NATO, zawarcie bilateralnego sojuszu wojskowego z Finlandią, czy zacieśnienie współpracy wojskowej państw nordyckich (echa tzw. Planu Stoltenberga). W zasadzie każda z tych opcji oznaczała w bliższej lub dalszej perspektywie czasowej koniec polityki bezaliansowości.
Nordycka współpraca wojskowa nie jest w stanie zastąpić sojuszu wojskowego
W chwili obecnej szwedzka debata skoncentrowała się właśnie na ostatniej z wspomnianych opcji. Podkreśla się, że choć atmosfera ostatniego szczytu Rady Nordyckiej, która debatowała o polityce zagranicznej, bezpieczeństwie i kwestiach obronnych była dobra, to jednak gremium to nie jest w stanie zastąpić klasycznego sojuszu wojskowego. Lojalność nordyckich członków NATO wobec właśnie tej struktury a nie zacieśniającej się współpracy wojskowej inicjowanej przez Szwecję będzie bowiem silniejsza.
Przeczytaj również: Szczyt w Gdańsku. Polska i Szwecja rozpoczynają budowę własnego bloku politycznego?
Tym bardziej, że przyszły zakres wojskowej integracji państw północy jest dziś trudny do oszacowania. Media podkreślają, że kraje Rady Nordyckiej mają inny stosunek do zmian geopolitycznych dotyczących Morza Bałtyckiego. Do tej pory nie wypracowano wspólnej wizji, która byłaby podstawą dla jeszcze większego pogłębienia współpracy wojskowej. W tym sensie stawiana na piedestale przez szwedzką dyplomację kwestia "zagrożenia rosyjskiego" nie jest opinią dominującą w nordyckiej debacie dotyczącej bezpieczeństwa. A przecież media, w tym dn.se określały ostatni szczyt Rady Nordyckiej jako spotkanie "historyczne, wizjonerskie i najbardziej zorientowane na działanie".
Przeczytaj także: Prezydent Grybauskaitė orędownikiem połączenia elektroenergetycznego ze Szwecją. Jak zareagują Rosjanie?
Sojusz, ale jaki Sojusz?
W tym sensie szwedzka debata zawęziła się do kwestii, którą można streścić w zdaniu "wejście do sojuszu wojskowego jedynym rozwiązaniem". Nadal otwarta pozostaje jednak kwestia tego czy ma to być sojusz bilateralny, czy multilateralny? Czy Szwecja ma być inicjatorem nowego projektu geopolitycznego, czy dołączyć do największej struktury tego typu na świecie? Czas nagli. Odpowiedzi na te pytania wkrótce powinny się pojawić. Sprzyjają temu kolejne nagłówki w szwedzkich mediach takie jak dzisiejszy z svd.se, który pokazuje, że wydatki zbrojeniowe Rosji w stosunku do Europy są o 16% wyższe.
Piotr A. Maciążek
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie