- W centrum uwagi
- Wiadomości
Rosjanie ćwiczą "taranowanie" amerykańskich samolotów [KOMENTARZ]
Amerykańska marynarka wojenna ujawniła filmy wideo, na którym widać rosyjski myśliwiec przelatujący półtora metra od amerykańskiego samolotu patrolowego, wykonującego lot rozpoznawczy nad Morzem Czarnym. Jest to kolejny z incydentów, w którym rosyjscy piloci nie zachowują odpowiednich warunków bezpieczeństwa.
Podczas zdarzenia do jakiego doszło nad Morzem Czarnym 29 stycznia br., rosyjski myśliwiec Su-27 przeleciał w odległości półtora meta (pięciu stóp) od samolotu amerykańskiej marynarki wojennej EP-3 Aries (rozpoznania radioelektronicznego), przechodząc bezpośrednio przez jego tor lotu i powodując że EP-3 wpadł w turbulencje. Rzeczniczka Pentagonu pułkownik Pamela Kunze informując o tym wypadku wyjaśniła, że rosyjscy piloci „mają prawo” do lotu w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, ale „muszą się zachowywać zgodnie z międzynarodowymi standardami ustanowionymi w celu zapewnienia bezpieczeństwa i zapobiegania incydentom”. Tym bardziej, że amerykański samolot działał zgodnie z prawem międzynarodowym i nie prowokował Rosjan.
Całe zdarzenie zostało szybko skrytykowane przez Departament Stanu USA, który wydał w poniedziałek wieczorem oświadczenie, oceniając w nim, że Rosja „rażąco narusza obowiązujące umowy i prawo międzynarodowe”. Tak gwałtowna i trochę przesadzona reakcja (chodzi bardziej o naruszenie zasad bezpieczeństwa lotu) jest jednak zrozumiała, ponieważ Rosjanie od wielu miesięcy wykonują tego rodzaju działania, które ostatecznie mogą doprowadzić do poważnego incydentu.
„Podczas gdy amerykański samolot działał zgodnie z prawem międzynarodowym, strona rosyjska rażąco naruszała obowiązujące umowy i prawo międzynarodowe, w tym przypadku umowę z 1972 r. „O zapobieganiu incydentom na i nad morzem otwartym (INCSEA)”. Jest to najnowszy przykład rosyjskiej działalności wojskowej, lekceważący międzynarodowe normy i porozumienia. Wzywamy Rosję, aby zaprzestała tych niebezpiecznych działań, które zwiększają ryzyko błędnej kalkulacji, zagrożenie dla załóg po obu stronach i zderzenia w powietrzu”.
Nie chodzi tu tylko o zbyt agresywne zbliżanie się do amerykańskich okrętów i statków powietrznych przez rosyjskie myśliwce, ale również o prowokacyjne działanie bombowców lotnictwa strategicznego Rosji, które np. w kwietniu 2017 r. zbliżyły się na odległość jedynie 100 mil od wyspy Kodiak na Alasce. I nie miało tu znaczenia, że Rosjanie wyjaśnili, że nie były one uzbrojone w broń atomową. Dla Amerykanów ważne było to, że samoloty te mogły takie uzbrojenie posiadać.
Ostatecznie dwa rosyjskie bombowce TU-95 Bear zawróciły po tym, jak w ich pobliżu pojawiły się dwa amerykańskie myśliwce F-22, ale prowokacyjne działania rosyjskie się na tym nie zakończyły. W czerwcu 2017 r. było głośno o kolejnym incydencie, tym razem nad Morzem Bałtyckim, gdy w pobliżu samolotu rozpoznawczego RC-135 należącego do U.S. Air Force bardzo blisko przeleciał myśliwiec Su-27 należący do sił zbrojnych Rosji.
Amerykanie poinformowali, że Rosjanin przeleciał w odległości półtora metra (pięć stóp) od ich samolotu będąc w pewnym momencie poza kontrolą pilota. Dodatkowo rosyjski myśliwiec był uzbrojony. W listopadzie doszło do jeszcze bardziej agresywnego działania nad Morzem Czarnym. Tym razem rosyjski myśliwiec przeleciał w odległości kilkunastu metrów (50 stóp) od amerykańskiego samolotu obserwacyjnego lecącego nad Morzem Czarnym. Dodatkowo chwilę później Rosjanin włączył dopalacze, co spowodowało gwałtowny przechył amerykańskiego samolotu o 15°.
Zaniepokojenie państw zachodnich wzbudza również nadaktywność rosyjskiej marynarki wojennej – a w szczególności okrętów podwodnych. Oficjalnie widać to było przede wszystkim na Morzu Czarnym i Morzu Śródziemnym, gdzie Rosjanie wykorzystywali głównie jednostki klasyczne – z napędem diesel elektrycznym. Przy okazji kilkakrotnie, pokazowo, odpalili z ich pokładu spod wody rakiety manewrujące 3M14 systemu Kalibr w kierunku Syrii.
O wiele większe zamieszanie spowodowało jednak pojawienie się niezidentyfikowanego okrętu podwodnego koło szkockiej bazy brytyjskich, atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi. Brytyjczycy, którzy wcześniej pozbyli się swoich samolotów zwalczania okrętów podwodnych musieli wtedy poprosić o pomoc sojuszników (przede wszystkim Amerykanów). Kraje zachodnie są dodatkowo zaniepokojone dużą aktywnością różnego rodzaju rosyjskich jednostek pływających na akwenach, gdzie są położone najważniejsze kable telekomunikacyjne – przede wszystkim pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Europą.
O ile jednak działania rosyjskich sił morskich można w jakiś sposób kontrolować, to „wyczyny” rosyjskich pilotów stają się coraz bardziej niebezpieczne. Władze amerykańskie cały czas skarżą się, że Rosjanie „nie biorą pod uwagę międzynarodowych norm i porozumień”. Dodatkowo ostrzegają, że „niebezpieczne działania zwiększają ryzyko błędnej kalkulacji i kolizji w powietrzu”. Jak na razie rosyjscy piloci i ich przełożeniu takie ostrzeżenia całkowicie lekceważą.
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133