Reklama

Geopolityka

Rosja wzmacnia wojska na Krymie

fot. mil.ru
fot. mil.ru

Minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu zapowiedział, że w związku z sytuacją na Ukrainie i wzrastającą obecnością wojsk NATO u granic Rosji należy rozmieścić na Krymie pełnowartościowe ugrupowanie wojsk.

Oficjalnym powodem zwiększenia liczebności rosyjskich jednostek jest zmiana sytuacji wojskowo-politycznej na południowo-zachodnim kierunku strategicznym. Wiąże się ona m.in. z "rozszerzeniem" terytorium Rosji o Krym, konfliktem na Ukrainie oraz obecnością wojsk NATO w pobliżu rosyjskich granic.

Aktualnie na Krymie stacjonuje ok. 2 tysięcy żołnierzy brygady piechoty morskiej, którzy zostaną wzmocnieni kilkoma pełnymi związkami taktycznymi. Według dostępnych informacji do 2020 roku na półwysep mają trafić jedna lub dwie brygady powietrznodesantowe, dwie/trzy brygady zmotoryzowane, a także brygada pancerna.

Do końca roku na Krymie ma pojawić się 20 myśliwców przechwytujących Su-27, pułk bombowców dalekiego zasięgu Tu-22M3, samoloty do zwalczania okrętów podwodnych Tu-142 oraz Ił-38, a także śmigłowce Ka-27 i Ka-29. W Sewastopolu zostanie również odbudowana baza okrętów podwodnych, w której mają stacjonować okręty projektu 877 (Kilo) o napędzie dieslowsko-elektrycznym.

Siergiej Szojgu przedstawił koncepcję podczas posiedzenia Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Już w sierpniu Putin informował o planie rozbudowy wojsk na Krymie (o czym pisaliśmy tutaj). Wzmocnienie armii na półwyspie ma być jednym z priorytetowych zadań dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego.

(DS)

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. As

    NATO nie chce stałych baz w Polsce i w krajach bałtyckich żeby nie drażnić ruskich a ruscy nie mają takich dylematów gdy chcą rozmieszczać własne wojska...

    1. Wikus

      Nic dodać, nic ująć. Szkoda że tak mało polityków i dziennikarzy to ogarnia...

  2. jang

    to Morze Azowskie będzie jeszcze silniej bronione .Pewnie przed agresywną Bułgarią o rewanżystach Rumunach nie wspomnę.Czekamy na intensywną fortyfikacje Jałty,Soczi i inne paranoidalne pomysły Sierioży i Włodymira

    1. Marcin

      Z bułgarskim i rumuńskim rewanżyzmem nie ma żartów. Jeszcze napadną na Rosję tak, jak Gruzja - niedługo dowiemy się, że Saakaszwili planował wtedy pełny podbój władztwa Putina. Nie mógł się tylko biedak zdecydować, która z jego pięciu brygad ma uderzyć na Moskwę, która na Petersburg, a która na Władywostok. Że nie wspomnę o tym, jak śmiertelnym zagrożeniem było dla Rosji gruzińskie lotnictwo, czyli całe 12 Su-25.

  3. totenkopf

    no to nie będzie łatwo wykurzyć rusków z krymu, ale to już niestety całkowita wina ukraińców, że tak łatwo się poddali i ich problem

  4. floop

    Wszystkie bazy co niegdyś funkcjonowały takie jak bazy na okręty podwodne itp wszystko odnowią i zreaktywują. Marzę o tym żeby Ukraina była w pakcie z Turcją i Polską. Ale czy to możliwe ?

  5. fakt

    Przynajmniej to nie powinno się powtarzać propagandy PAPu. Tu-23M3 nie są dalekiego zasięgu tylko średniego. A wzmocnienie Krymu jest słuszne wobec nieuzasadnionej i agresywnej obecności US Navy na Morzu Czarnym. Jaki jest cel amerykańskiej tu obecności poza wzmaganiem napięcia i prowokowaniem Rosjan? - nie ma tu amerykańskich szlaków handlowych ani rurociągów zaopatrujących USA. I nawet militarnego sensu nie ma, biorąc pod uwagę nasycenie Krymu i wybrzeża rosyjskiego brzegowymi bateriami rakiet przeciw okrętowych (chyba ponad 100 baterii), to nawet bez rosyjskiego lotnictwa i marynarki, żaden okręt US Navy długo na Morzu Czarnym by nie popływał w razie konfliktu. 2 czy 3 amerykańskie okręty same się zresztą w ostatnich czasach tu załatwiły "wymuszając pierwszeństwo" na tureckich mieliznach. ;-)

    1. O.K.

      Panie czy tez Pani "fakcie", fakt jest taki że po drugiej stronie Morza Czarnego leży Turcja, druga co do wielkości potega militarna NATO. Mając ponad 200 myśliwców F-16 i stosunkowo silną marynarkę nie sądzę by panowanie Rosjan nad Morzem Czarnym, czy to w powietrzu czy na wodzie, było tak niepodważalne, jak rusofile sądzą. Posiadanie licznych baterii rakiet przeciwokrętowych na niewiele się zda, jeśli nie ma systemu mogącego wskazać dla nich cele - co zasadniczo sprowadza się do odpowiednio wyposażonych samolotów i śmigłowców. A w sytuacji gdy NATO wciąż miałoby przewagę powietrzna nad tym obszarem (nie uważam by Rosjanie zdołaliby ją wyszarpać), to nie sądzę że wyżej wymienione statki powietrzne miałyby swobodę działania.

Reklama