Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Rosja głównym beneficjentem ekspansji ISIS

W ostatnich miesiącach polityka zagraniczna Federacji Rosyjskiej jest szeroko komentowana w kontekście wydarzeń na Ukrainie. Rosyjskie władze zaangażowane są jednak również w innych regionach, w tym na Bliskim Wschodzie. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja blokuje wszelkie inicjatywy wymierzone w prezydenta Asada twierdząc, że to syryjska opozycja odpowiada za zbrodnie a w jej szeregach dominują ugrupowania siejące terror. Rosja poza dostarczaniem Damaszkowi broni, wspiera reżim doradztwem wojskowym oraz informacjami wywiadowczymi. Dlaczego Kreml tak bardzo angażuje się w obronę dyktatora a jednocześnie nie dołącza do ofensywy wymierzonej w Państwo Islamskie? 

Po śmierci Muammara Kadafiego Moskwie pozostał tylko jeden poważny partner na Bliskim Wschodzie, Baszszar Hafiz al-Asad. Fot. Flickr/James Gordon/CC3.0
Po śmierci Muammara Kadafiego Moskwie pozostał tylko jeden poważny partner na Bliskim Wschodzie, Baszszar Hafiz al-Asad. Fot. Flickr/James Gordon/CC3.0

Władimir Putin od objęcia władzy na Kremlu w 2000r. prowadzi politykę zagraniczną, której celem jest wzmocnienie wpływów Rosji na Bliskim Wschodzie a jego działania motywowane są nostalgią za pozycją jaką w tym regionie miał niegdyś Związek Radziecki. Rosyjska dyplomacja wyraża chęci wykazania muzułmańskiej ludności Rosji, że problemy świata islamu są dla niej ważne. Strategia Kremla opiera się na podkreślaniu szczególnej pozycji Moskwy będącej pomostem pomiędzy Zachodem a światem muzułmańskim. Federacja Rosyjska wielokrotnie starała się działać jako mediator w konfliktach. Działania te nie zapobiegły jednak obaleniu jej sojuszników, Saddama Husseina w Iraku oraz libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. Poparcie Rosji dla prezydenta Syrii Baszara al-Assada spotkało się natomiast z międzynarodową krytyką.

Zdaniem wielu publicystów wybuch Arabskiej Wiosny jest datą graniczną, kończącą erę stosunków radziecko-arabskich. Moskwa nie powinna się koncentrować na próbach zachowania tego, co odziedziczyła po ZSRR, ale opracować strategię, próbującą na nowo zdefiniować jej miejsce na Bliskim Wschodzie w rzeczywistości jaką przyniosły kolejne rerwolucjeKreml początkowo arabskie powstania interpretował jako specjalnie zaplanowane przez kraje zachodnie wydarzenia, których celem jest osłabienie polityki Moskwy w regionie. Dopiero w 2013 r. w Rosji zaczęto odczytywać arabskie rewolty jako chęć powrotu do cywilizacyjnych korzeni a rosyjscy analitycy zaczęli uznawać Arabską Wiosnę za społeczno-ekonomiczne odnowienie społeczeństwa z uwzględnieniem islamskich wartości. 

Rosja wykazuje głównie chęci do wojskowej i politycznej obecności na Bliskim Wschodzie. Wzwiązku krwawymi protestami jakie przetoczyły się przez Libię w 2011 roku, Moskwa znalazła się między przysłowiowym młotem a kowadłem. Z jednej strony pragnęła utrzymać przy władzy swojego sojusznika Kadafiego, z drugiej strony była pod ogromną presją zachodnich potęg, które wspierały rebeliantów. Kreml próbował zapobiec europejskiej interwencji, blokując liczne rezolucje  w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W końcu Moskwa poddała się międzynarodowym naciskom. W dniu 26 lutego 2011 roku Rosja przystąpiła do embarga na eksport broni do Libii a w marcu tego samego roku wstrzymała się od głosu podczas głosowania nad wprowadzeniem  strefy zakazu lotów nad Libią, co pozwoliło siłom NATO przeprowadzić operację wojskową. W czerwcu 2011 r. Moskwa próbowała przekonać Kaddafiego do ustąpienia, ale było już za późno.
 
Assad ostatnim partnerem w regionie 

Po śmierci Muammara Kadafiego Moskwie pozostał tylko jeden poważny partner na Bliskim Wschodzie, Baszszar Hafiz al-Asad. Syria może liczyć na wsparcie ze strony Rosji, wobec której jest jednym z największych odbiorców uzbrojenia. Pomimo nacisków ze strony USA oraz apeli opinii międzynarodowej, w początkowej fazie wojny domowej dostarczano kolejne partie zamówionego sprzętu. 

Ze strategicznego punktu widzenia, Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na utratę ostatniego sojusznika w tym rejonie świata. W syryjskim porcie Tartus znajduje się jedyna, poza terytorium byłego ZSRR, baza rosyjskiej marynarki. Stacjonujące tam jednostki mają bezpośredni dostęp do akwenu Morza Śródziemnego. Czarterowane przez rosyjską państwową korporację zbrojeniową Rosoboronexport statki udają się poprzez Morze Czarne i Cieśninę Bosfor do Limassolu na Cyprze i dalej płyną do głębokowodnego portu w Tartus. 

W ciągu minionej dekady, gdy Rosja ponownie osiągnęła wysoką pozycję międzynarodową, eksport broni do Syrii gwałtownie się zwiększył. Między rokiem 2007 a 2011 import z Rosji składał się na 78% całego syryjskiego importu broni (dane wg raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem, SIPRI). Drugim co do wielkości dostawcą broni dla Assada w tym okresie była Białoruś, na którą przypadało 17% syryjskiego importu. Izolowany reżim Łukaszenki w Mińsku nie prowadzi niezależnej polityki pod względem dostaw broni, albowiem sprzedaje raczej rosyjskie systemy uzbrojenia w koordynacji ze swoim rosyjskim patronem. Tak więc 95% syryjskiego importu broni pochodzi z Rosji i jej satelitów. Pozostałe 5% importu broni zdaniem SIPRI pochodzi z Iranu, przy czym Irańczycy dostarczają głównie rosyjskie systemy uzbrojenia. 

Interesy ekonomiczne Moskwy w Syrii nie są ograniczone do sfery eksportu broni. Rosyjskie firmy są mocno zaangażowane w projekty infrastrukturalne oraz eksplorację złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. W 2009r. całkowita wartość inwestycji w Syrii wynosiła 19,4 mld USD. 

Państwo Islamskie odwraca uwagę od ekspansji Rosji 

Strategicznym celem Moskwy jest odbudowa własnych oraz minimalizacja zachodnich wpływów w byłych republikach radzieckich, co w dalszej perspektywie pozwoli na maksymalne podporządkowanie sobie tamtejszych państw. To dlatego Kreml stara się odciągać uwagę krajów zachodnich od tego procesu i maksymalnie wiązać ich siły na Bliskim Wschodzie.

Większe zaangażowanie w Iraku istotnie wpłynie na amerykański budżet, co z kolei będzie się wiązało z ograniczeniem wydatków w innych regionach. Już teraz odczuły to państwa Azji Centralnej, dla których amerykańska pomoc uległa znaczącemu zmniejszeniu (z 327 mln USD w 2012r. do 135 mln USD w 2014r.). W szczególności dotyczy to pomocy wojskowej w Uzbekistanie i Tadżykistanie (koniec misji w Afganistanie).  

Siły NATO wspólnie z wojskami tureckimi koncentrują się na walce z dżihadystamiprzy czym odbywa się to kosztem bezpieczeństwa północno-wschodnich granic Turcji. Jednocześnie Rosja wzmacnia swoje siły morskie na Krymie, co pozwoli na prowadzenie ewentualnych działań względeUkrainy (Odessa)Gruzji czy najistotniejszego z punktu widzenia Moskwy - Azerbejdżanu. Aktualnie Kreml podporządkowuje sobie władze w Abchazji, która ma być elementem Związku Euroazjatyckiego zrzeszającego już Rosję, Białoruś, Kazachstan i Armenię.  

Sytuacja w Iraku oraz Syrii pozwala Moskwie na realizację polityki energetycznej. Aktualnie wraz z Teheranem Rosjanie planują wdrażać projekty energetyczne o wartości 10 miliardów dolarów, m.in. budowę elektrociepłowni, dostawy oprzyrządowania dla nich, rekonstrukcji obiektów energetycznych, budowę sieci elektrycznych. Mówi się o planach w zakresie synchronizacji systemów energetycznych Rosji, Iranu i Azerbejdżanu.  Obecnie największą kością niezgody jest plan zbudowania przez Turkmenistan gazociągu przez Morze Kaspijskie i podłączenie się do planowanej niezależnej od Rosji sieci przesyłu gazu do UE. Aszchabad dotychczas opiera się naciskom Kremla, aby z tego pomysłu zrezygnować. Moskwa będzie z pewnością robiła wszystko, aby wstrzymać realizację projektu, który bezpośrednio uderzy w Gazprom. Najbardziej realnym więc scenariuszem będzie próba destabilizacji Gruzji (przy wykorzystaniu Abchazji i Osetii) oraz Azerbejdżanu (Górski Karabach). USA oraz EU zaangażowane w Syrii oraz Iraku nie będą podejmować poważniejszych reakcji na te działania, czego dowodem jest konflikt na Ukrainie.  

Obawy przed ekspansją radykalizmu 

Istotnym problemem dla Moskwy jest możliwość rozprzestrzenienia się przeświadczenia, że dyktatorzy na wschód od zachodniej Europy mogą zostać obaleni np. przez radykalne ruchy islamskie. Władimir Putin obawia się ekspansji dżihadyzmu na Północny Kaukaz i Azję Środkową. Źródłem radykalizmu jest Państwo Islamskie, które kontroluje coraz większe obszary Iraku i Syrii.  

W byłych republikach radzieckich widoczny jest wzrost zainteresowania islamem i praktykowaniem tej religii, w tym także jej fundamentalistycznych nurtów (m.in. salafizmu), co jest traktowane przez postsowieckie władze państw regionu jako zagrożenie. Organizacje terrorystyczne zrzeszające radykałów islamskich z Azji Centralnej (Islamski Ruch Uzbekistanu, Islamska Unia Dżihadu), stanowiąch zagrożenie dla Azji Centralnej, są obecnie zaangażowane w Syrii oraz w Iraku.  

Według rozmaitych szacunków w Syrii i Iraku walczy kilkanaście tysięcy cudzoziemskich ochotników, w tym około 2 tys. Czeczenów. Przybysze z Kaukazu (m.in. z Dagestanu) stanowią najwyżej połowę z nich. Pozostali to Czeczeni, którzy uciekli przed kaukaską wojną na zachód Europy, a przede wszystkim ich synowie, którzy wyrośli już na Zachodzie. Na wojnę do Syrii wyjechało też 50-60 gruzińskich Czeczenów. Zaciągając się do wojska, kierując się głęboką wiarą w to, że walczą w słusznej sprawie, za islam i przeciwko Rosji, która wspiera syryjski reżim. Jak długo Państwo Islamskie będzie odnosiło sukcesy w Syrii oraz Iraku, tak długo do Rosji i byłych republik radzieckich nie będą wracali islamscy radykałowie.  

Jasne jest to, że naloty amerykańskiego lotnictwa nie rozwiążą problemu, nie zatrzymają rozprzestrzeniania się dżihadu a nawet będą stymulować wzrost zwolenników Państwa Islamskiego. Jest to problem, którego nie rozwiąże jeden kraj ani grupa kilku zachodnich sojuszników. Chcąc tworzyć podstawy do skutecznej współpracy międzynarodowych podmiotów, trzeba będzie odłożyć na bok wszystkie istniejące sprzeczności między Zachodem i Rosją oraz między Zachodem i Iranem. Rosja może być niezastąpionym partnerem w prowadzeniu operacji antyterrorystycznych na terenie Syrii, jak również istotnym graczem w przygotowaniu procesu pokojowego. Społeczność międzynarodowa uwierzy, że prawdziwym zagrożeniem stabilności  międzynarodowego systemu są ekstremiści z Państwa Islamskiego, którzy mają ogromną sieć swoich zwolenników na całym świecie. Sytuacja wymusi na koalicji państw zachodnich dokonania wyboru pomiędzy większym lub mniejszym złem, przy czym tym mniejszym złem będzie rząd Assada.Gdyby Rosji udało się wynegocjować umowę, która zakończyłaby ten konflikt pokojem, jej międzynarodowy prestiż wzrósłby i to w znacznie szerszym pojęciu. Nastąpi to wówczas, kiedy Moskwa zgodnie z własnymi zasadami uporządkuje sytuację w dawnych republikach radzieckich

Marek Połoński

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama