W ostatnich miesiącach polityka zagraniczna Federacji Rosyjskiej jest szeroko komentowana w kontekście wydarzeń na Ukrainie. Rosyjskie władze zaangażowane są jednak również w innych regionach, w tym na Bliskim Wschodzie. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja blokuje wszelkie inicjatywy wymierzone w prezydenta Asada twierdząc, że to syryjska opozycja odpowiada za zbrodnie a w jej szeregach dominują ugrupowania siejące terror. Rosja poza dostarczaniem Damaszkowi broni, wspiera reżim doradztwem wojskowym oraz informacjami wywiadowczymi. Dlaczego Kreml tak bardzo angażuje się w obronę dyktatora a jednocześnie nie dołącza do ofensywy wymierzonej w Państwo Islamskie?
Władimir Putin od objęcia władzy na Kremlu w 2000r. prowadzi politykę zagraniczną, której celem jest wzmocnienie wpływów Rosji na Bliskim Wschodzie a jego działania motywowane są nostalgią za pozycją jaką w tym regionie miał niegdyś Związek Radziecki. Rosyjska dyplomacja wyraża chęci wykazania muzułmańskiej ludności Rosji, że problemy świata islamu są dla niej ważne. Strategia Kremla opiera się na podkreślaniu szczególnej pozycji Moskwy będącej pomostem pomiędzy Zachodem a światem muzułmańskim. Federacja Rosyjska wielokrotnie starała się działać jako mediator w konfliktach. Działania te nie zapobiegły jednak obaleniu jej sojuszników, Saddama Husseina w Iraku oraz libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. Poparcie Rosji dla prezydenta Syrii Baszara al-Assada spotkało się natomiast z międzynarodową krytyką.
Zdaniem wielu publicystów wybuch Arabskiej Wiosny jest datą graniczną, kończącą erę stosunków radziecko-arabskich. Moskwa nie powinna się koncentrować na próbach zachowania tego, co odziedziczyła po ZSRR, ale opracować strategię, próbującą na nowo zdefiniować jej miejsce na Bliskim Wschodzie w rzeczywistości jaką przyniosły kolejne rerwolucje. Kreml początkowo arabskie powstania interpretował jako specjalnie zaplanowane przez kraje zachodnie wydarzenia, których celem jest osłabienie polityki Moskwy w regionie. Dopiero w 2013 r. w Rosji zaczęto odczytywać arabskie rewolty jako chęć powrotu do cywilizacyjnych korzeni a rosyjscy analitycy zaczęli uznawać Arabską Wiosnę za społeczno-ekonomiczne odnowienie społeczeństwa z uwzględnieniem islamskich wartości.
Rosja wykazuje głównie chęci do wojskowej i politycznej obecności na Bliskim Wschodzie. W związku z krwawymi protestami jakie przetoczyły się przez Libię w 2011 roku, Moskwa znalazła się między przysłowiowym młotem a kowadłem. Z jednej strony pragnęła utrzymać przy władzy swojego sojusznika Kadafiego, z drugiej strony była pod ogromną presją zachodnich potęg, które wspierały rebeliantów. Kreml próbował zapobiec europejskiej interwencji, blokując liczne rezolucje w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W końcu Moskwa poddała się międzynarodowym naciskom. W dniu 26 lutego 2011 roku Rosja przystąpiła do embarga na eksport broni do Libii a w marcu tego samego roku wstrzymała się od głosu podczas głosowania nad wprowadzeniem strefy zakazu lotów nad Libią, co pozwoliło siłom NATO przeprowadzić operację wojskową. W czerwcu 2011 r. Moskwa próbowała przekonać Kaddafiego do ustąpienia, ale było już za późno.
Assad ostatnim partnerem w regionie
Po śmierci Muammara Kadafiego Moskwie pozostał tylko jeden poważny partner na Bliskim Wschodzie, Baszszar Hafiz al-Asad. Syria może liczyć na wsparcie ze strony Rosji, wobec której jest jednym z największych odbiorców uzbrojenia. Pomimo nacisków ze strony USA oraz apeli opinii międzynarodowej, w początkowej fazie wojny domowej dostarczano kolejne partie zamówionego sprzętu.
Ze strategicznego punktu widzenia, Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na utratę ostatniego sojusznika w tym rejonie świata. W syryjskim porcie Tartus znajduje się jedyna, poza terytorium byłego ZSRR, baza rosyjskiej marynarki. Stacjonujące tam jednostki mają bezpośredni dostęp do akwenu Morza Śródziemnego. Czarterowane przez rosyjską państwową korporację zbrojeniową Rosoboronexport statki udają się poprzez Morze Czarne i Cieśninę Bosfor do Limassolu na Cyprze i dalej płyną do głębokowodnego portu w Tartus.
W ciągu minionej dekady, gdy Rosja ponownie osiągnęła wysoką pozycję międzynarodową, eksport broni do Syrii gwałtownie się zwiększył. Między rokiem 2007 a 2011 import z Rosji składał się na 78% całego syryjskiego importu broni (dane wg raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem, SIPRI). Drugim co do wielkości dostawcą broni dla Assada w tym okresie była Białoruś, na którą przypadało 17% syryjskiego importu. Izolowany reżim Łukaszenki w Mińsku nie prowadzi niezależnej polityki pod względem dostaw broni, albowiem sprzedaje raczej rosyjskie systemy uzbrojenia w koordynacji ze swoim rosyjskim patronem. Tak więc 95% syryjskiego importu broni pochodzi z Rosji i jej satelitów. Pozostałe 5% importu broni zdaniem SIPRI pochodzi z Iranu, przy czym Irańczycy dostarczają głównie rosyjskie systemy uzbrojenia.
Interesy ekonomiczne Moskwy w Syrii nie są ograniczone do sfery eksportu broni. Rosyjskie firmy są mocno zaangażowane w projekty infrastrukturalne oraz eksplorację złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. W 2009r. całkowita wartość inwestycji w Syrii wynosiła 19,4 mld USD.
Państwo Islamskie odwraca uwagę od ekspansji Rosji
Strategicznym celem Moskwy jest odbudowa własnych oraz minimalizacja zachodnich wpływów w byłych republikach radzieckich, co w dalszej perspektywie pozwoli na maksymalne podporządkowanie sobie tamtejszych państw. To dlatego Kreml stara się odciągać uwagę krajów zachodnich od tego procesu i maksymalnie wiązać ich siły na Bliskim Wschodzie.
Większe zaangażowanie w Iraku istotnie wpłynie na amerykański budżet, co z kolei będzie się wiązało z ograniczeniem wydatków w innych regionach. Już teraz odczuły to państwa Azji Centralnej, dla których amerykańska pomoc uległa znaczącemu zmniejszeniu (z 327 mln USD w 2012r. do 135 mln USD w 2014r.). W szczególności dotyczy to pomocy wojskowej w Uzbekistanie i Tadżykistanie (koniec misji w Afganistanie).
Siły NATO wspólnie z wojskami tureckimi koncentrują się na walce z dżihadystami, przy czym odbywa się to kosztem bezpieczeństwa północno-wschodnich granic Turcji. Jednocześnie Rosja wzmacnia swoje siły morskie na Krymie, co pozwoli na prowadzenie ewentualnych działań względem Ukrainy (Odessa), Gruzji czy najistotniejszego z punktu widzenia Moskwy - Azerbejdżanu. Aktualnie Kreml podporządkowuje sobie władze w Abchazji, która ma być elementem Związku Euroazjatyckiego zrzeszającego już Rosję, Białoruś, Kazachstan i Armenię.
Sytuacja w Iraku oraz Syrii pozwala Moskwie na realizację polityki energetycznej. Aktualnie wraz z Teheranem Rosjanie planują wdrażać projekty energetyczne o wartości 10 miliardów dolarów, m.in. budowę elektrociepłowni, dostawy oprzyrządowania dla nich, rekonstrukcji obiektów energetycznych, budowę sieci elektrycznych. Mówi się o planach w zakresie synchronizacji systemów energetycznych Rosji, Iranu i Azerbejdżanu. Obecnie największą kością niezgody jest plan zbudowania przez Turkmenistan gazociągu przez Morze Kaspijskie i podłączenie się do planowanej niezależnej od Rosji sieci przesyłu gazu do UE. Aszchabad dotychczas opiera się naciskom Kremla, aby z tego pomysłu zrezygnować. Moskwa będzie z pewnością robiła wszystko, aby wstrzymać realizację projektu, który bezpośrednio uderzy w Gazprom. Najbardziej realnym więc scenariuszem będzie próba destabilizacji Gruzji (przy wykorzystaniu Abchazji i Osetii) oraz Azerbejdżanu (Górski Karabach). USA oraz EU zaangażowane w Syrii oraz Iraku nie będą podejmować poważniejszych reakcji na te działania, czego dowodem jest konflikt na Ukrainie.
Obawy przed ekspansją radykalizmu
Istotnym problemem dla Moskwy jest możliwość rozprzestrzenienia się przeświadczenia, że dyktatorzy na wschód od zachodniej Europy mogą zostać obaleni np. przez radykalne ruchy islamskie. Władimir Putin obawia się ekspansji dżihadyzmu na Północny Kaukaz i Azję Środkową. Źródłem radykalizmu jest Państwo Islamskie, które kontroluje coraz większe obszary Iraku i Syrii.
W byłych republikach radzieckich widoczny jest wzrost zainteresowania islamem i praktykowaniem tej religii, w tym także jej fundamentalistycznych nurtów (m.in. salafizmu), co jest traktowane przez postsowieckie władze państw regionu jako zagrożenie. Organizacje terrorystyczne zrzeszające radykałów islamskich z Azji Centralnej (Islamski Ruch Uzbekistanu, Islamska Unia Dżihadu), stanowiąch zagrożenie dla Azji Centralnej, są obecnie zaangażowane w Syrii oraz w Iraku.
Według rozmaitych szacunków w Syrii i Iraku walczy kilkanaście tysięcy cudzoziemskich ochotników, w tym około 2 tys. Czeczenów. Przybysze z Kaukazu (m.in. z Dagestanu) stanowią najwyżej połowę z nich. Pozostali to Czeczeni, którzy uciekli przed kaukaską wojną na zachód Europy, a przede wszystkim ich synowie, którzy wyrośli już na Zachodzie. Na wojnę do Syrii wyjechało też 50-60 gruzińskich Czeczenów. Zaciągając się do wojska, kierując się głęboką wiarą w to, że walczą w słusznej sprawie, za islam i przeciwko Rosji, która wspiera syryjski reżim. Jak długo Państwo Islamskie będzie odnosiło sukcesy w Syrii oraz Iraku, tak długo do Rosji i byłych republik radzieckich nie będą wracali islamscy radykałowie.
Jasne jest to, że naloty amerykańskiego lotnictwa nie rozwiążą problemu, nie zatrzymają rozprzestrzeniania się dżihadu a nawet będą stymulować wzrost zwolenników Państwa Islamskiego. Jest to problem, którego nie rozwiąże jeden kraj ani grupa kilku zachodnich sojuszników. Chcąc tworzyć podstawy do skutecznej współpracy międzynarodowych podmiotów, trzeba będzie odłożyć na bok wszystkie istniejące sprzeczności między Zachodem i Rosją oraz między Zachodem i Iranem. Rosja może być niezastąpionym partnerem w prowadzeniu operacji antyterrorystycznych na terenie Syrii, jak również istotnym graczem w przygotowaniu procesu pokojowego. Społeczność międzynarodowa uwierzy, że prawdziwym zagrożeniem stabilności międzynarodowego systemu są ekstremiści z Państwa Islamskiego, którzy mają ogromną sieć swoich zwolenników na całym świecie. Sytuacja wymusi na koalicji państw zachodnich dokonania wyboru pomiędzy większym lub mniejszym złem, przy czym tym mniejszym złem będzie rząd Assada. Gdyby Rosji udało się wynegocjować umowę, która zakończyłaby ten konflikt pokojem, jej międzynarodowy prestiż wzrósłby i to w znacznie szerszym pojęciu. Nastąpi to wówczas, kiedy Moskwa zgodnie z własnymi zasadami uporządkuje sytuację w dawnych republikach radzieckich.
Marek Połoński
obiektywnie
Gdyby USA nie napadły na Irak, Libię i nie wspierały zadym w Syrii i Egipcie, to nie byłoby problemu ISIS. Wspieranie Talibów przeciw Sowietom w Afganistanie, popieranie Czeczenów i napaść na Jugosławię też nie pomogło.
olo
Idioto jakby USA z koalicją tam nie weszła to IS a nie ISIS jak błędnie nazywacie Państwo Islamskie byłoby od Afganistanu do Damaszku i to z palcem w czterech literach. A w Pakistanie jest BROŃ ATOMOWA. Zresztą w Libii zaczyna się wyłaniac jak w Egipcie nowa władza. Czeczeni nie byli wspierani przez USA bo Rosja wmówiła swiatu ze to terrorysci mimo ze sama zamordowała ponad 100 tysięcy dzieci,kobiet i starców na Kaukazie (do czego daleko IS) po demokratycznych wyborach prezydenckich i po podpisaniu pokoju za Jelcyna. To co Rosji przeszkadzało w Czeczeni sama robi i to bez takiego poparcia ludności miejscowej na ukraińskim Krymie czy części Donbasu. Czeczenów jest 99,9 % we własnym kraju i nie ma mniejszości Rosyjskiej. Przypomnę Krym < 60 % Rosjan a Donbas zaledwie 37% Rosjan. Jakby nie USA z którymi też często sie nie zgadzam i posądzam o zbrodnie nie było by Polski i Europy ,może nawet nie było by świata.
TomZZ
Wybór między Rosją (wcześniej ZSRR) a USA i Zachodem był zawsze dla państw Bliskiego Wschodu wyborem mniejszego zła. Złe notowania USA i ZSRR były w Syrii już w latach 70. i 80. Jednak Rosja w Syrii od lat prowadziła konsekwentną politykę zacieśniania więzi i wspierania relacji bilateralnych. Stąd też dzisiejsze wsparcie i stanowisko Moskwy. Moskwa zaś jest dziś faktycznie jedynym ośrodkiem, na który rząd Asada w Damaszku może liczyć. Poza wsparciem politycznym, to właśnie dostawy broni, doradztwo wojskowe oraz wymiana informacji wywiadowczych są obszarami, które nie kosztują Moskwę zbyt wiele, a w zamian za to zyskuje ona dozgonnie wdzięcznego (aczkolwiek pragmatycznego) sojusznika na BW. Jednak, śmiem postawić tezę, że sytuacji takiej sami są winni Amerykanie oraz państwa Zachodu. Podobnie jak w przypadku Sadama Husajna, Annuara Kadafiego, czy kilku innych despotycznie rządzących dyktatorów BW i Zatoki Perskiej, Zachód nie potrafił wypracować metod dialogu, który umożliwiłby stopniową "humanizację" rządów i wzrost demokratyzacji społeczeństw. Pragnę przypomnieć, że obszar BW i ZT jest tutaj swego rodzaju wyjątkiem. Dialog polityczny z rządami niektórych państw, na przykład Indochin przebiega tutaj odmiennie - przykłady Laosu czy ostatnio Birmy. Zastanowić mogą te różnice... Co jest ich powodem? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w sytuacji geopolitycznej regionu, jego znaczenia gospodarczego oraz ścierania się różnych interesów polityczno - ekonomicznych, a także medialnej manipulacji opinią publiczną społeczeństw Zachodu (dyktatorzy BW i ZP są źli, a pozostali mniej źli). Czy Rosja jest beneficjentem takiej sytuacji?... Tak, na pewno!.. Ale dzieje się tak od wielu lat na życzenie Zachodu! Czy powodem jest brak prognoz i analiz? Z pewnością nie! Natomiast wyrażam opinię, że głównym tego powodem, a może nawet jedyną siłą sprawczą, jest interes gospodarczy wielkich koncernów Zachodu, Głównie, ale nie tylko paliwowych i zbrojeniowych (to chyba zmieniło się w ostatnich latach).
Kazimierz Wóycicki, SEW UW
Autor pisze "Sytuacja wymusi na koalicji państw zachodnich dokonania wyboru pomiędzy większym lub mniejszym złem, przy czym tym mniejszym złem będzie rząd Assada. Gdyby Rosji udało się wynegocjować umowę, która zakończyłaby ten konflikt pokojem, jej międzynarodowy prestiż wzrósłby i to w znacznie szerszym pojęciu. Nastąpi to wówczas, kiedy Moskwa zgodnie z własnymi zasadami uporządkuje sytuację w dawnych republikach radzieckich." Jest to nader wątliwe rozumowanie. Procesy związane z ogromnymi napięciami w stosunkach Zachodu z Rosją z konfliktem ukraińsko-rosyjskim w tle biegną równolegle do procesów na bliskim Wschodzie i pozostają one w znacznie dalszym związku niż zdaje się ustalać autor. Stąd wydaje się też, że pytanie/problem, jakie postawił sobie autor zawiera w sobie uproszczenie i nie nadaje się do tego, aby nie odpowiadać. Zdanie "Nastąpi to wówczas, kiedy Moskwa zgodnie z własnymi zasadami uporządkuje sytuację w dawnych republikach radzieckich" jest dość zadziwiające. Zdaje się sugerować, że Rosja zdolna jest rozwiązać konflikt z Ukrainą całkowicie po swojej myśli. Jest to dość silne a zarayem mało prawdopodobne założenie.
z prawej flanki
nawet najmniejsza przesłanka nie przemawia niestety za tym ,iż jest inaczej ; to FR od początku przejęła inicjatywę w sprokurowanym przez siebie i drobiazgowo zaplanowanym konflikcie i na Krymie i na wschodzie Ukrainy. Już to raz napisałem ,ale powtórzę po raz wtóry tamte słowa ; Kijów został tak zręcznie ucapiony przez kark i przygięty do gleby ,że jedyne co mu jeszcze rozsądnego pozostało ,to negocjować wielkość obszaru swego terytorium z którego zmuszony będzie zrezygnować. Militarna i polityczna przegrana Kijowa stała się faktem a zbliżająca się zima i nieuniknione kłopoty energetyczne tylko ową kapitulację przypieczętują ; z padniętą gospodarką ,bez pieniędzy ,bez jednoznacznie wiernej armii ,bez sojuszników i realnej pomocy Zachodu - musi oddać się na powrót w rosyjski protektorat a jeszcze przy tym istnieje groźba kolejnego przewrotu z elementami prawdziwej już wojny domowej ,bo rzecz jasna strona Prawego Sektora na taki obrót sprawy nie przystanie - jej bojcy na darmo mieliby krew przelewać? Wściekną się nawet bez rozkazu. Reasumując ; Rosja przy całej bierności i niechęci Zachodu do zwarcia z Kremlem - "odzyska" Ukrainę w taki czy inny sposób a dzięki radosnej polityce administracji Obamy wobec Bliskiego Wschodu a więc Libii ,Iraku i Syrii ,nie dość że też wraca tam do pozycji kluczowego gracza ,to jeszcze utrzyma bazę w Tartusie wraz z syryjskim klientem Rosobroneksportu. A co z samym Assadem? Nolens volens wraz z przypisaniem mu roli ofiary islamistów - zostanie sprzymierzeńcem Stanów w walce z państwem islamskim ,bo teraz jego upadek oznaczałby już totalną katastrofę w tamtym rejonie świata i rozpierduchę na niewyobrażalną wręcz skalę z finałem w postaci rozległego islamskiego imperium spod czarnej flagi. W takim wypadku już nikt tam nie będzie bezpieczny ; ani główni sponsorzy owego islamskiego dzihadu ,czyli saudyjscy wahabici - ani też najbardziej zainteresowany w osłabieniu otaczających go arabskich nieprzyjaciół ; czyli sam Izrael. Katastrofa na własne życzenie.
Palmel
Rosja powiedziała w Syrii stop Stanom i NATO, gdzie wejdą USA i NATO to albo wychodzi Irak lub Libia co się teraz dzieje w tych krajach, Husajn i Kadafi nie zagrażali USA oni chcieli w nich uderzyć przez przejście w rozliczeniach z petrodolara na petroeuro to co robi Rosja z Chinami w tej chwili i co chce zrobić w rozliczeniach z krajami BRISC i SOW, do Syrii teraz chcą wejść Chiny które razem z Rosją eskortowały ich broń chemiczną do utylizacji, Rosja ma w Syrii port i bazy wojskowe i nie chce ich stracić na rzecz USA i NATO a chiny chcą mieć tam swoją pierwszą bazę "przy" Europie i jest jeszcze sprawa ropy i gazu w szelfie morza Śródziemnego o które też chce przejąć Izrael
Kaziemierz Wóycicki, SEW UW
Autor pisze "Sytuacja wymusi na koalicji państw zachodnich dokonania wyboru pomiędzy większym lub mniejszym złem, przy czym tym mniejszym złem będzie rząd Assada. Gdyby Rosji udało się wynegocjować umowę, która zakończyłaby ten konflikt pokojem, jej międzynarodowy prestiż wzrósłby i to w znacznie szerszym pojęciu. Nastąpi to wówczas, kiedy Moskwa zgodnie z własnymi zasadami uporządkuje sytuację w dawnych republikach radzieckich." Jest to nader wątliwe rozumowanie. Procesy związane z ogromnymi napięciami w stosunkach Zachodu z Rosją z konfliktem ukraińsko-rosyjskim w tle biegną równolegle do procesów na bliskim Wschodzie i pozostają one w znacznie dalszym związku niż zdaje się ustalać autor. Stąd wydaje się też, że pytanie/problem, jakie postawił sobie autor zawiera w sobie uproszczenie i nie nadaje się do tego, aby nie odpowiadać. Zdanie "Nastąpi to wówczas, kiedy Moskwa zgodnie z własnymi zasadami uporządkuje sytuację w dawnych republikach radzieckich" jest dość zadziwiające. Zdaje się sugerować, że Rosja zdolna jest rozwiązać konflikt z Ukrainą całkowicie po swojej myśli. Jest to dość silne a zarayem mało prawdopodobne założenie.
Autor analizy - Marek Połoński
Jednym z podstawowych założeń przygotowywania takich analiz jest chęć wywołania szerszej dyskusji, co mi się udało. zgadzam się z wieloma tezami stawianymi przez osoby tutaj komentujące tekst. Sytuacja jest tak bardzo skomplikowana, jak wiele jest możliwości rozwoju sytuacji, jak również wiele państw korzystających z ofensywy Państwa Islamskiego. Życzę sobie więcej takich komentarzy, które świadczą o dużym zainteresowaniu w naszym społeczeństwie polityką międzynarodową. Serdecznie pozdrawiam, Marek Połoński
Sławomir Guzik
Wg mnie sponsorem a nawet głównym zainteresowanym jest Izrael. Dzięki temu odwraca uwagę od swoich działań wobec Palestyńczyków, angażuje fanatyków islamskich w wojnę z Chrześcijanami i zmusza Chrześcijan do militarnego zaangażowania w bezpośredniej trefie zagrożenia dla Izraela. Takie działanie jest typowe dla Izraela. Przywódcy tego państwa bez wahania poświęcą setki tysięcy ludzi, byle nie swoich. Nauczyli się dobrze od swoich dawnych oprawców.
obiektywnie
10/10! Właśnie bezkarnie buduje ogromne kolejne nielegalne osiedle na terenach Wschodniej Jerozolimy! I cieszy się, że goje mordują się wzajemnie.
ja
A nie dziwi Cię fakt, że Hamas walczący w Syrii po stronie Assada i zbrojony przez Rosjan nagle zaczął strzelać rakietami w Izrael w momencie gdy rosyjska artyleria i czołgi przejeżdżały przez ukraińskie granice. I jeszcze konwój humanitarny;-))). To ten czas był! To było dopiero odwrócenie uwagi świata i skierowanie nienawiści opinii publicznej na Izrael. A oni Rosjanie pokojowo wysyłają konwoje i jakby co to mogą nawet czołgi bo Izraelowi wolno to im również. Nasilona aktywność trolli na europejskich portalach.....A dlaczego OWP na Zachodnim Brzegu zachowuje się OK i jest pokój?
Coen
Nie zgodzę się do końca. Wszystko wskazuje raczej, że największym beneficjentem są tutaj Chiny. Wiążą USA ułatwiając Rosji ekspansję (jednocześnie zmuszając ją do zawiązywania stosunków z CHRL). Powiedzmy sobie szczerze, że gdyby Rosja ruszyła na zachód to Chiny miałyby wolną rękę i casus belli aby wejść do wschodnich prowincji Rosji. W chińskim interesie jest więc pchać Rosję przeciwko zachodowi... Co do bliskiego wschodu - pamiętajmy, że głównym celem ataku na Iran miałobyć odcięcię Chin od dostaw irańskiej ropy i zmuszenia państwa środka do szukania jej w Rosji i arktyce. Teraz Iran stał się naturalnym sojusznikiem USA w walce z ISIS, a całe plany agresji na ten kraj póki co są nierealne. W rozgrywce trzech mocarstw na moje szkiełko i oko każdy bruździ każdemu, ale tutaj zdecydowanie wygrywają Chińczycy... (delikatny odwet USA wspierających demonstrantów w Hong Kongu widzieliśmy nie tak dawno.)
Lehu
He,he... kto mi rzeczowo uzasadni na czym polega "zło" Assada, poza tym , że gość nie pasuje USA i Żydom?
drucik
traktowanie ludzi gazami bojowymi to raczej nie jest przejaw miłości bliźniego
Tyberios
A mnie coś zawsze kręciło po czerepie że na tym konflikcie zyskuje najbardziej Rosja, od momentu kiedy czytałem analizę użycia broni pancernej przez siły Assada przeciwko rebeliantom różnej maści... kiedy to całkiem nowe Rosyjskie czołgi były niszczone przez jeszcze nowsze a właściwie bardzo nowoczesne Rosyjskie pociski przeciwpancerne. To tak mi przyszło do głowy że zrobił się tam samonapędzający się biznes, Ruskie oficjalnie ślą czołgi jednym z kasę... a nieoficjalnie drugim pociski pepanc za jeszcze większą kasę i biznes się kręci. Przy okazji jak zwykle w tego rodzaju konfliktach poligon doświadczalny.
SQL
Turcy walczą z dzihadystami? Rosja nie wspiera walki z IS? Autor trochę pojechał.
B542
noo nie tylko a sprzedawcy broni i amunicji , a nabywcy ropy. Raczej sa ziemskiego pochodzenia NOLe raczej wykluczam