Reklama

Geopolityka

Prezydent Egiptu w krzyżowym ogniu krytyki

Muhammad Mursi, prezydent Egiptu - fot. EPA
Muhammad Mursi, prezydent Egiptu - fot. EPA

Prezydent Egitpu Muhammad Mursi znalazł się pod silną presją krytyki, zarówno ze strony opozycji, jak i swojego środowiska politycznego, Bractwa Muzułmańskiego. Może zwiastować to przesilenie na egipskiej scenie politycznej.



Powodem narastającej krytyki prezydenta jest z jednej strony mediacja, która doprowadziła do zawarcia rozejmu między Hamasem i Izraelem, a z drugiej decyzja o przyznaniu sobie nadzwyczajnych kompetencji prawodawczych i kreacyjnych, co wywołało jasny konflikt z egipską władzą sądowniczą.

Szef (General Guide - Główny Przewodnik) Bractwa Muzułmańskiego, Muhammad Badie potępił wynegocjowany dzień wcześniej, m.in. dzięki staraniom prezydenta Egiptu, rozejm izraelsko - palestyński. Badie, uważany za członka "starej gwardii", najbardziej radykalnego skrzydła Bractwa stwierdził, że wróg (Izrael -red.) zna tylko język siły, bądźcie świadomi podstępnej gry, której elementem jest ten rozejm.

Badie i jego frakcja w Bractwie uważa, że obowiązkiem każdego muzułmanina jest dżihad przeciwko Izraelowi (a raczej "Syjonistycznemu Tworowi", wg jego nomenklatury). Ma być on jednak prowadzony, do czasu wzmocnienia i zjednoczenia państw muzułmańskich, na drodze pokojowej. Walka zbrojna ma być ostatnim etapem tego dżihadu.

Tymczasem, prezydent Muhammad Mursi podchodzi do relacji z Izraelem bardziej pragmatycznie i zapowiedział przestrzeganie traktatu pokojowego z 1979 r. Niemniej jednak, od początku swojej kadencji musi balansować między radykalnymi i umiarkowanymi głosami dochodzącymi z jego rdzennego środowiska politycznego, a także liczyć się ze zdaniem skrajnych salafitów, których głosy przyczyniły się do jego wyboru na prezydenta. W tym, nie pomaga mu poparcie płynące z Waszyngtonu, jak np. ze strony Hillary Clinton chwalącej go za doprowadzenie do rozejmu Izraela z Hamasem.

Być może właśnie w obliczu rosnącej krytyki, prezydent zdecydował się 22 listopada br. na pokerową zagrywkę, mającą na celu poprawę jego wizerunku i konsolidację obozu władzy. Otóż, wydał on dekret prezydencki, w którym zagwarantował sobie prawo do wydawania wiążących decyzji, ustaw, deklaracji bez jakiejkolwiek kontroli parlamentarnej czy sądowniczej. W dodatku, będzie mógł on od teraz wydać każdą decyzję i podjąć każdy krok w celu ochrony rewolucji. Jednocześnie Mursi odwołał prokuratora generalnego, co może stanowić preludium do czystek w egipskim sądownictwie i ponownego rozpatrzenia spraw uniewinnionych przez sąd urzędników państwowych zamieszanych w zabójstwa protestujących w tym i poprzednim roku obywateli.

Mursiego krytykują najwybitniejszy przedstawiciele opozycji, w tym noblista Muhammad al-Baradai i byli kandydaci na prezydenta Hamdin Sabahi i Amr Musa. Padają takie stwierdzenia jak Mursi - nowym faraonem Egiptu. W całym kraju dochodzi do ataków na budynki należące do Bractwa Muzułmańskiego i jego politycznego ramienia - partii Wolność i Sprawiedliwość.

Konsolidacja swojego obozu, oznacza jednocześnie większe kłopoty ze strony opozycji, co przy pogarszającej się sytuacji gospodarczej, w perspektywie kilkunastu miesięcy może doprowadzić do poważnych perturbacji wewnętrznych.

(MMT)

 
Reklama
Reklama

Komentarze