Reklama

Geopolityka

Poroszenko wie, że Polacy nie są Ukrainofilami

Prezydent Petro Poroszenko wie, że Polacy „nie są Ukrainofilami”, zdaje sobie sprawę z niemal beznadziejnej sytuacji w jakiej znajduje się jego kraj, dlatego najprawdopodobniej to właśnie On zdecydował o nieobecności Polski na niedawnym szczycie w Niemczech. Wolał negocjować we własnym imieniu z Berlinem posiadającym odpowiedni potencjał „decyzyjny” aniżeli ramię w ramię z Warszawą, co do której zachodziło podejrzenie, że rozmieni postulaty ukraińskie na własne korzyści polityczne.  

Podczas wizyty kanclerz Angeli Merkel na Ukrainie prezydent tego kraju- Petro Poroszenko nazwał ją „prawdziwym przyjacielem i silnym adwokatem Ukrainy w UE”. Tłem dla tej wypowiedzi były czynniki polityczne i ekonomiczne. Z jednej strony chęć Berlina do osiągnięcia za wszelką cenę pokoju w Donbasie (co skutkuje jego silnym zaangażowaniem), z drugiej zaoferowanie Kijowowi poręczenia kredytowego w wysokości 500 mln euro.

Powyższe stwierdzenie Poroszenki uważam za bardzo ciekawe. Do tej pory określenie „największy adwokat Ukrainy” było bowiem zarezerwowane dla Polski, której na dodatek zabrakło podczas berlińskiego szczytu. Obie kwestie uważam za ściśle skorelowane. W kontekście konfliktu ukraińskiego od pewnego czasu wzrasta pozycja Niemiec przy jednoczesnej malejącej roli Polski. Wytłumaczenie takiego stanu rzeczy może być zaskakujące dla polskiej opinii publicznej.

Znany międzywojenny sowietolog, założyciel Biuletynu Polsko- Ukraińskiego pisał, że Polacy „nie są Ukrainofilami”. Poparcie dla państwa ukraińskiego nie wynika bowiem z jakiegoś szczególnego upodobania Polaków do swoich wschodnich sąsiadów, ale czynników geopolitycznych. Kijów był centralnym miejscem federacyjnej koncepcji Piłsudskiego, czy jej twórczego rozwinięcia przez Mieroszewskiego na łamach Paryskiej Kultury. Ze skarbnicy tej obficie czerpały kolejne polskie rządy jednak idea ta najwyraźniej nie sprostała nowej rzeczywistości.

Dla kilku moich rozmówców powiązanych z kręgami dyplomatycznymi jest dziś jasne, że Zachód nie będzie w stanie po swojej myśli rozwiązać konfliktu na Ukrainie. W najlepszym wypadku państwo to stanie się areną chaosu być może nawet na dekady (pisałem o tym w tym miejscu). Podobnego zdania są prawdopodobnie polskie elity rządzące krajem, dlatego próbują one z tej trudnej sytuacji wyciągnąć zysk dla Polski.

Stefan Meister z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej stwierdził na łamach Gazety Wyborczej przy okazji polskiej nieobecności na szczycie w Berlinie, że „sytuacja rozwinęła się w takim kierunku nie dlatego, że Niemcy za żadną cenę nie chciały, by Polska była obecna. To raczej Rosja i Ukraina nie chciały obecności Polski”. Doprecyzowałbym to stwierdzenie. Niemcy pod presją Polski i Ukrainy, dodajmy odpowiednio nagłośnionej medialnie, zaakceptowałyby zapewne udział naszego kraju w rozmowach w Berlinie. Wynikiem tego byłby nacisk wspomnianych krajów na Rosję, najprawdopodobniej także zakończony sukcesem. A jeśli to właśnie Ukraina nie chciała Polski u swego boku?

Poroszenko wie, że „nie jesteśmy Ukrainofilami”, zdaje sobie sprawę z niemal beznadziejnej sytuacji w jakiej znajduje się jego kraj, dlatego najprawdopodobniej to właśnie On zdecydował o nieobecności Polski na niedawnym szczycie w Niemczech. Wolał negocjować we własnym imieniu z Berlinem posiadającym odpowiedni potencjał „decyzyjny” (co jak widać na dzień dzisiejszy skutkuje przynajmniej kredytem na 500 mln euro) aniżeli ramię w ramię z Warszawą, co do której zachodziło podejrzenie, że rozmieni postulaty ukraińskie na własne korzyści polityczne.

Szczyt w Berlinie debatował na temat rozwiązania konfliktu na Ukrainie bez udziału Polski. Fot. auswaertiges-amt.de

„Odpuszczenie” kwestii ukraińskiej przez Polskę jest w obecnych realiach bardzo możliwe. Alternatywą dla wspierania Kijowa, być może przez dziesięciolecia, być może w osamotnieniu, zapewne z narażeniem własnych interesów gospodarczych (aktualne sankcje Moskwy uderzyły przecież przede wszystkim w polskich producentów żywności i polskie spółki transportowe) jest sięgnięcie przez nasz kraj po niemieckie poparcie podczas szczytu NATO w Walii w kwestii powstania baz wojskowych Sojuszu w Europie Środkowej. Taki scenariusz mógłby dać Polsce nie tylko wymierne korzyści w sferze bezpieczeństwa, ale także czas na dozbrojenie się, dokończenie modernizacji armii, podobnie jak polityka Appeasementu dała go Wielkiej Brytanii. Tyle tylko, że w przeciwieństwie do powyższego międzywojennego przykładu, finał takich działań nie musiałby oznaczać wojny będącej pochodną nakręcającego się rosyjskiego ekspansjonizmu. Finałem mogłoby być ukształtowanie się nowej rosyjskiej strefy wpływów, jednak tym razem z Polską, Europą Środkową, państwami bałtyckimi po właściwej- zachodniej stronie.

Oczywiście to scenariusz moralnie nieuczciwy, niemniej tak właśnie zaczynają wyglądać realia polityczne w naszej części świata a polskie elity polityczne muszą na nie odpowiednio reagować. Zachód nie zaangażuje się militarnie na Ukrainie, możliwe są najwyżej dostawy broni, instruktorów, ale to nie przyniesie rozstrzygnięcia toczącej się na jej terytorium wojny. Dążenie Niemiec i innych czołowych graczy europejskich do osiągnięcia nad Dnieprem spokoju za wszelką cenę pokazuje, że nawet kolejne sankcje wobec Rosji stoją dziś pod znakiem zapytania. Dostosowanie się do tej trudnej rzeczywistości przez Polskę i osiągnięcie przy tym korzyści to zatem raczej roztropność a nie niegodziwość. „Nie jesteśmy Ukrainofilami” i musimy o tym pamiętać. Fundamentem idei geopolitycznych tworzonych przez polskie elity nie jest niezrozumiała fascynacja Ukrainą, ale troska o interes Rzeczpospolitej. Interes ten nie jest statyczny i zmienia się wraz z przeobrażeniami politycznymi zachodzącymi w Europie.  

Reklama

Komentarze (29)

  1. quidam

    "„Odpuszczenie” kwestii ukraińskiej przez Polskę jest w obecnych realiach bardzo możliwe. Alternatywą dla wspierania Kijowa, być może przez dziesięciolecia, być może w osamotnieniu, zapewne z narażeniem własnych interesów gospodarczych (...) jest sięgnięcie przez nasz kraj po niemieckie poparcie podczas szczytu NATO w Walii w kwestii powstania baz wojskowych Sojuszu w Europie Środkowej." Jakie POPARCIE??? - trzeba chyba ślepym być, żeby wierzyć w poparcie Niemiec w tej kwestii.

    1. ej dzej

      zapomniales o Francji I wielkiej Brytanii , czyzby historia zatoczyla kolo? mam nadzieje ze Radoslaw nie bedzie krzyczal ze nie oddamy nawet jablka .itp.itd a ''fantazjujac'' dalej ciekawe w jakim tez kierunku nasz rzad by sie udal z tym ze najpozniej drugiego dnia (bratnia interwencja z NATO) bo w 39ym wytrzymali czas zawarty w umowach ale coz INTERESEM SLABYCH SIE PLACI pytanie tylko co zrobia Chiny bo teraz tam robi sie nie tylko szabelki

  2. Darek S

    Rosyjskie TIR-y nie powinny przejechać przez Polskę bez mandatów na minimum 1000 Euro. Taki cel powinien Tusk Postawić Polskiej policji. To tak, żeby przykro nie było tym co tracą miejsca pracy w firmach przewozowych.

    1. detektor idiotów

      Tacy jak ty głupcy pewnie byli w polskim rządzie. Dlatego zamiast Jamal II jest Gazociąg Północny. Dlatego PKP zamiast żyć z tranzytu szerokotorową linią kolejową do Sławkowa PKP ogląda jak Niemcy i Rosjanie wożą pociągi promami po Bałtyku a UE finansuje właśnie kończoną szerokotorową linię kolejową z Rosji do Niemiec od południa omijającą kraj oszołomów Polskę. Ale tobie i tobiepodobnym to mało - pewnie chcecie, by wzdłuż tej trasy kolejowej UE też sfinansowała autostradę - bezpłatną, bo pochodzącą z funduszy unijnych...

  3. olo

    Przynajmniej nikt o Polsce nie będzie mógł powiedzieć że zdradziła Ukrainę. Polska to nie USA i może jedynie głośno krzyczeć. Cała ta zawieruch osłabi na długie lata Rosję a to da nam czas na reformę sił zbrojnych. Szkoda mi Ukrainy bo nie ma już wolnego świata jak za Regana. Teraz jest jedna wielka korupcja na szczytach władzy Niemiec,Francji czy Włoch. Wielu tamtejszych polityków siedzi w kieszeniach ruskich oligarchów niestety. Na dłuższą mętę wyjdzie to zachodowi bokiem. Patrz niemieccy,włoscy czy francuzcy socjaliści popierają antygenderowy praktycznie faszytowski kraj jakim staje sie Rosja putinowska.

  4. olo

    Bez jaj wystarczy dać Ukrainie broń i doradców a te stojąca i tak pod scianą pociągnie Rosję na dno. Przecież Rosję ta zawierucha kodsztować będzie 100 miliardów $ rocznie które nie pójda na rozwój a to w dłuzszym okresie zaprowadzi Rosje do czasów Jelcyna gdzie na kolanach pójdzie i wyprzeda majątek albo zachodowi albo Chińczykom :)

  5. qwert

    Osobiście uważam że wtrącanie się obecnie Polski do problemów na Ukrainie jest nie potrzebne , wiemy dobrze że Rosja choćby na przekór nam będzie jeszcze bardziej ingerować w Ukrainę , powinniśmy pozostawić to Niemcom i UE , stojąc z boku więcej dobrego z tego wyjdzie niż grożenie niezbyt ostrą szabelką Rosji. Nie mamy nic co moglibyśmy zaoferować a na pewno mamy wiele co moglibyśmy stracić , nie tylko materialnie (embarga itp.) ale też pozostaniemy na końcu jako Ci przez których tak wiele złego w Europie się wydarzyło z powodu kryzysu Ukraińskiego , obecnie jak każdy zauważa często to waśnie Polskę stawia się na pierwszym miejscu jako wichrzyciela

    1. Darek S.

      Tak samo powiedział mi znajomy Niemiec, na pytanie "co powinni zrobić Niemcy, gdy Rosjanie wjadą tankami do Warszawy". Powiedział, że uważa że wtrącanie się Niemiec do problemów Polaków z Rosjanami jest nie potrzebne, On wie dobrze,, że Rosja choćby na przekór wszystkim będzie mieszać się w sprawy Polski, a oni Niemcy powinni pozostawić to amerykanom, stojąc z boku więcej dobrego z tego wyjdzie niż grożenie niezbyt ostrą szabelką Rosji.

  6. Edard

    Walka z ruskimi sprawiła, że jesteśmy ukrainofilami :)

  7. pragmatyk

    Naiwnośc jest cechą typowo ludzką, jeszcze nie widziałem drapieżnika, który zlapawszy zwierzynę by z nią dyskutował zamiast pożreć.

  8. ww

    Jakie interesy polaków na wschodzie? Albo jesteś pod orbitą Usa/UE albo Rosji. Wybraliśmy wariant pierwszy to mamy 3 mln za granicą, brak przemysłu i rosnące zadłużenie. Jako kraj nic nie znaczymy i na nic nie mamy wpływu wiec o czym my tu rozmawiamy? Wpuszczą Ukrainę do UE to będzieł następną lawina taniej siły roboczej która będzie konkurować z naszymi na zachodzie i ich wypierać. To jest ten interes? Swoją drogą interes naszych sadowników również został rozegrany po mistrzowsku. Ale tak to już jest tutaj ze wszystkim od ćwierć wieku. Bedąc przy Rosji też pewnie nie byłoby różowo aczkolwiek trzeba przyznać że w 89 nie było takiej spuścizny jak teraz. Niestety, parobkom wystarczy dać prawo do konsumpcjonizmu by ogłupieli. A wystarczyło iść drogą neutralną, dbać o Polski interes od 1989. Teraz nie ma o co dbać bo wszystko zostało zniszczone. Ukraina to kolejny pionek i to wszystko. Tak samo jak zachód tak i Rosja dba o swoje interesy dlatego ingeruje na Ukrainie. Gra się toczy o tanią siłe roboczą i rynki zbytu a nie jakieś tam interesy nie bądźmy dziećmi.

    1. Karol

      Sporo problemów zawarłeś w stosunkowo krótkim teksie. O tym by trzeba książki pisać a nie walić teksty na szybko. Interes Polski to bajka dla naiwnych ale musi być jakiś argument aktualnego nurtu naszej pożal się boże dyplomacji.

    2. Tom

      Ukraina była przy Rosji od ogłoszenia niepodległości i jak na tym wyszła? Rosja to nie jest alternatywa. Neutralność też nią nie jest.

    3. realista

      o czym ty piszesz? jakiej neutralnosci? OBUDZ SIE! chcesz byc ruskim parobkiem to wyemigruj natomiast ja pamietam czasy przed 80 i znam po 89. to sa dwa rozne kraje - jeden byl przybudowka zsrr drugi w miare swoich zapoznien spowodowanych przez owa przybudowke wzmacnia sie ekonomicznie, gospodarczo a z czasem i militarnie- ze wskazaniem na Z CZASEM. i tego nam wlasnie potrzeba. madrej polityki i wiary w siebie i panstwo: bez znaczenia pis, po,sld czy innego badziewia

  9. FeNi

    a po co chcemy na siłe pomagac czy ktoś nas o to prosił czy Ukraina zwróciła się do Polski o pomoc? Czy musimy zawsze wyskakiwac przed szereg na ochotnika? czy tylko Polska jest zagrożona prze Rosję? Polityka to sztuka wyboru i oceny sytuacji gdybyśmy nie rozdmuchiwali oficjalnie całej sprawy to czy nikomu innemu by nie przeszkadzało postepowanie Rosji w Ukrajinie? Myślenie nie boli a przewidywanie różne scenariusze zdarzeń też by sie przydąły Naszym "wielkim ministrą" może nauczyć ich grać w szachy jeśli oczywiście wiedzą że tak gra istnieje...

  10. KSz

    Kiedyś byłem wielkim fanem Ukrainy: często tam bywałem, znałem ludzi, sporo czytałem itd. Po wielu latach mego "ukrainofilstwa" ostatnio staję się jednak dość wstrzemięźliwy wobec ob. Ukrainy. Czy mam być -filem wobec kraju: który i dzisiaj niszczy ciągle obecny tam polski etnos (nasze zabytki, naszych rodaków), który nie robi nic dla rzeczywistego sojuszu PL-UA (np. faworyzowania naszego tam biznesu, rozwijania pol-ukr instytucji naukowych, szukania wspólnej "polityki historycznej", rozwijania dobrych kontaktów elit polit.). Wg mnie to Polska bardziej wyciąga rękę do Ukrainy niż na odwrót. A na koniec pytanie: czy Ukraina to ob. Rep. Ukrainy? Dopiero gdy odpowie się na to pytanie, można deliberować nad tezą "Polacy nie są Ukrainofilami"...

    1. Darek

      Nie kłam pan,nikt nie niszczy,po prosto dajcie spokoj ukrainie,i nie wtrącajcie się

    2. z prawej flanki

      masz niestety rację KSz ; i ja tam bywałem ,ale po mojej pierwszej tam wizycie i pierwszej przepitej z nimi gorzale przekonalem sie o jednym ; żadnych "trudnych" tematów ,bo chociaż przy stole cię ugoszczą wszystkim co mają ,to z chwilą gdy napomkniesz jeno o c z y m ś - możesz się liczyć z tym ,że w innem czasie i okolicznościach bez wideł w plecach od nich byś nie wyszedł. Przepraszam ,bo już niejeden raz o tym wspomniałem na tym forum ,ale tak to właśnie u nich wygląda i żadne piękne słówka ni owijacze pamięci tego nie zmienią. Oczywiście jest to w pewien sposób generalizowanie narodu ukraińskiego podobne temu w jaki sposób oceniają nas np. Żydzi a my - ich. Prawda też ,że nigdy nie byłem i nie miałem możliwości poznać opinii mieszkańców wschodniej Ukrainy ,czyli mniej/więcej miejsc ,które obecnie "odzyskuje" Rosja ,bo moje doświadczenie ogranicza się do ichniejszego "zachodu",czyli naszych dawnych Kresów. Czy jestem ukrainofobem? Nie ,podobnie jak nie jestem nieprzyjacielem prostych Rosjan ,ale i Poroszenko ma w pewnym stopniu rację ; o "filu" (w jednym i drugim przypadku) też o sobie nie powiem ,bo po prawdzie nie zasługują na to ani jedni ani drudzy. Przykre to lecz prawdziwe ; ale też widząc tamtejszą rozpierduchę szczerze im współczuję choć nie widzę na horyzoncie dobrego rozwiazania dla Ukrainy. Kreml perfekcyjnie to rozegrał i rozegrał również perfekcyjnie samą UE wraz z NATO. Przy takich sojusznikach i my możemy zacząć się już bać.

    3. Nawiedzony Brodacz

      Słowo ETNOS zdradza twoje pochodzenie ruski trollu. Tu sie go nie używa.

  11. AndyP

    Ukrainofile czy nie Ukrainofile, nie ma to znaczenia wobec interesów Polski na wschodzie Europy. A spokojną prezyszłość Polska zagwarantuje sobie tylko po wyciągnięciu Ukrainy a potem Białorusi z orbity Moskwy. A to czy na Ukrainie lub Białorusi będą nas lubić lub czy my będziemy lubić ich - nie ma większego znaczenia. Jeśli zaś możemy przeciągnąć Ukrainę na stronęUE niemieckimi rękami tym lepiej.

    1. ass

      ktoś tutaj mówi o interesach Polski? Zabawne

    2. wiktor777

      popieram , również tak myślę

  12. Wyniszczenko

    Moim zdaniem jesteśmy podczas tych negocjacji w miejscu, w którym akurat powinniśmy być, czyli daleko od stołu. Jak już autor artykułu zauważył, owe negocjacje NIC nie dadzą, wojna będzie kontynuowana, a Ukraina destabilizowana. Niemcy nie mają absolutnie żadnych argumentów żeby Rosję od tego odwieść, ani żadnego większego w tym interesu. Natomiast z punktu widzenia Polskiego interesu na wschodzie, dobrze że to nie nas się będzie uważało za pół roku, za zdrajców interesów ukraińskich przy stole... Jednak czasami trzeba wiedzieć kiedy należy siedzieć cicho (jak by to nie zabrzmiało)

    1. BlackBolt

      nie nie mają argumentów, ale nie chcą ich mieć

  13. uliii

    Ukraina i tak pójdzie za Niemcami, a nie za Polską a to dlatego że Polska jest za słaba na ten czas a pieniędzy na odbudowę i tak od nas nie dostaną, więc z Niemcami załatwią większość spraw. Poza tym Rosja uważa nas za wroga więc z nami nie chcą gadać przy stole to "mówimy" samą prawdę jak jest. Zarówno Niemcy jak i Rosja obie strony nie są święte ta sama zasada wpływy.

    1. czytelnik

      Nic dodać nic ująć ...

  14. OMEN

    Taa... No trudno, ale taki jest wybór Ukrainy . Na "przyjaźni " z Niemcami przejadą się prędzej niż później. Należy wykorzystać czas "zajęcia się" Moskwy Ukrainą ,na maksymalne przygotowania do bardzo realnego konfliktu z rosją. A Ukraina? Po bolesnym zderzeniu się z Niemiecką "adwokaturą" spraw ukraińskich przed obliczem Kremla ,sami będą prosić nas o pomoc.

    1. Joe

      Gdyby Polska nie nagłośniła tematu, nie byłoby to tak istotne. To Polska uczyniła problem ważnym.

  15. Podpułkownik Wareda

    To, że Polacy "nie są Ukrainofilami", to nic nowego. Wie o tym, nie tylko Prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko, ale również zdecydowana większość społeczeństwa Ukrainy. I przyczyn takiego stanu rzeczy, jest bardzo wiele. Myślę, że decydującą rolę odgrywają zaszłości historyczne, ze szczególnym uwzględnieniem okresu II wojny światowej, ale nie tylko. Nie trzeba być profesjonalnym historykiem, wystarczy na bieżąco czytać komentarze na temat Ukrainy i Ukraińców, na wybranych portalach polskojęzycznych. Ilość jadu antyukraińskiego, obrzydliwych wulgarnych określeń oraz zwykłej ludzkiej niechęci do Ukrainy - wręcz przeraża. Daruję internautom szczegółów z tym związanych. I Ukraińcy o tym wiedzą i znają te komentarze, zamieszczane na naszych portalach. Bądźmy sprawiedliwi oraz obiektywni i sami uderzmy się w piersi. Długo pracowaliśmy na taki wizerunek. I nic tu nie pomoże fakt, że w 1991 roku, Polska jako pierwsza uznała niepodległość Ukrainy. To był ważny gest z naszej strony, ale niewiele zmienił we wzajemnym postrzeganiu oraz dwustronnych relacjach polsko-ukraińskich. Jestem skłonny uwierzyć, że to właśnie za sprawą Ukrainy i pewnie Rosji, przedstawiciel Polski nie był obecny podczas niedawnego spotkania w Berlinie. Na dłuższą metę, nie da się ukryć, że Ukraińcom bliżej jest do Niemiec niż do Polski. Ukraińcy mają pełną świadomość /przekonali się o tym na przestrzeni ostatnich 23 lat/, że w bliskich relacjach, więcej uzyskają od Niemców niż od Polaków. A nam - Polakom - nie pozostaje nic innego, jak przełknąć tą gorzką pigułkę. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że nie jesteśmy pępkiem Europy. W Europie są kraje, które o wiele bardziej liczą się w strategicznych rozgrywkach. Tak było zawsze, tylko my bezpodstawnie łudziliśmy się, że jest inaczej i mamy niezmiernie dużo do powiedzenia. Otóż tak nie jest i wreszcie odrzućmy mrzonki. Im prędzej, tym lepiej. Słowo na temat relacji z Rosją: ta sama sytuacja! Przyjmijmy do wiadomości, że relacje z Federacją Rosyjską i jej prezydentem Putinem, będą dla mocarstw europejskich /o USA już nie wspomnę/ zdecydowanie ważniejsze niż relacje z Polską. I to z bardzo wielu powodów, których chyba nie muszę tutaj wymieniać. I fakt, że Polska jest członkiem NATO oraz Unii Europejskiej, niczego tutaj nie zmienia. Przyłączam się do tych komentatorów, którzy w zasadzie apelują tylko o jedno, a mianowicie: bądźmy realistami i miejmy świadomość swego miejsca w szeregu.

    1. Are

      Praktycznie dla każdej grupy można znaleźć portal, gdzie "ilość jadu przeraża". Czy to chodzi o Ukrainę, Stany Zjednoczone, kościół katolicki, klub piłkarski czy psia sąsiada. Owszem, zdarzają się ludzie którzy do dzisiaj przeżywają i nie mogą się otrząsnąć z pogromów wołyńskich. Ale: prawda jest taka, że dzisiaj mało który Polak wie że coś takiego było, a nawet jeśli wie to żywi nienawiść czy chęć zemsty. Zdarzają się jednostki, owszem, darzące naszych wschodnich sąsiadów jeśli nie pogardą to przynajmniej niechęcią. Ale są to jednostki mało liczne. Podejrzewam że ludzi którzy wręcz nałogowo zajmują się szydełkowaniem czy wyczynowo zajmujących się tańcem towarzyskim jest o wiele więcej. Ale jeszcze nie spotkałem się z tezą że "Polacy są zwolennikami szydełkowania czy żyją tańcem. Nie czyńmy z wyjątków zasady! Szczególnie że Polaków psychicznie, moralnie i materialnie wspierających Ukraińców jest tak dużo. Ale łatwiej nawoływać do bicia się w cudze piersi niż zauważać to co się dzieje obecnie w polskich domach i na polskich ulicach. I dramatyzować, że nie jesteśmy "pępkiem świata". Nikt nie jest i nie będzie pępkiem świata. Co najwyżej może się starać być zagrożeniem dla swych sąsiadów lub świata..

    2. Joe

      Tak, bądźmy realistami, miejmy świadomość swego miejsca w szeregu. Ale to za mało. Budujmy własny potencjał, bądźmy solidarni. Naród solidarny naród silny. Nasze miejsce w szeregu conajmniej nie pogorszy się.

  16. totenkopf

    czyżby ukraińcy się przestraszyli,że Piłsudzki wstanie z grobu i zrobi następną wyprawę na Kijów?jakbyśmy kupili od nich przynajmniej dwa an-70 to znowu bylibyśmy ukraińskim adwokatem w UE.co za durny termin 'ukrainofil'

    1. Janusz Korwin-Mikke

      "Piłsudzki?" Spowrotem do gimanzjum chłobczyku!

  17. Robert

    Jak będą tu publikować takie powierzchowne analizy, to przestanę czytać ten (skądinąd mój ulubiony) serwis... Wiadomo, że silna niepodległa Ukraina jest warunkiem sine qua non naszego bezpieczeństwa w dalszej perspektywie, a nie cena jabłek...

    1. ww

      wiadomo? . Trzeba być ignorantem by pisać że cokolwiek wiadomo, by patrzeć tylko na jabłka co jest tu tylko drobnym przykładem jednym z wielu które na przestrzeni 25 lat doprowadziły do ruiny kraj pod względem potencjału. Jest coś takiego jak potencjał danego kraju. Radzę poczytać książki ekonomiczne. A przykład z jabłuszkami wymieniony dlatego gdyż jest on nieodległy, bezpośredni dotyczący sprawy. . i nawet na takiej błahej sprawie obrywamy. Jak można było wziąć ten przykład jako meritum. Wracając do bezpieczeństwa co znaczy bezpieczeństwo polski? czy jest to integralność terytorialna? Jeśli tak to bardzo pobieżnie patrzysz na problem. Bo w dzisiejszych czas to jest za mało. Kapitał, ekspansja gospodarcza -nie wojny. Rosja bardzo dużo straciłaby atakują Polskę. Każdy ekonomista ci to powie nie licząc studencików co robią by mieć papier. Nie zaatakuje. Jeśli by sie na to pokusiła to żadna Ukraina cała w połowie czy w teorii nie miała by nic do rzeczy. Żaden bufor. Byłaby klasyczna wojna na wzór II. Bufory w niczym by tu nie pomogły to mrzonki. Nie muszę chyba mówić że taki konflikt jest czystą abstrakcją.

  18. Czytelnik

    Kolejna nietrafiona analiza Maciazka. to nie Ukraina nie chce Polski. to przede wszystkim Rosja i Niemcy. Polska przeszkadza im w zawarciu rozejmu na ich warunkach. Oni chcą podtrzymać ich dawne i obecne interesy. Polska stoi przy boku USA, a tych niechcę Rosja przy stole rozmów. Poroszenko rozmawia z Niemcami, ponieważ tylko oni maja jakikolwiek wpływ na Putina (albo im się wydaje).

    1. l

      nic dodac nic ujac.

    2. DemencjuszX

      Analiza nietrafiona to fakt tym bardziej, że aktualna ekipa rządząca Polską nie prowadzi żadnej polityki zagranicznej a podejrzewanie jej że chcą wyciągnąć z konfliktu jakieś korzyści dla Polski to literatura since-fiction.

    3. Robert K

      W pełni popieram Czytelnika

  19. pasztet1986

    Coraz bardziej dochodze do wniosku, ze powinnismy zawsze pilnowac tylko i wylacznie wlasnego interesu i kropka.

    1. Pawel

      Tak robi kazdy szanujacy sie kraj. Jezeli nie robimy interesow z Ukraina, nic od nas nie kupuja, to nawet jesli sam Satan ich najechal to trzeba im zyczyc po prostu wszytskiego najlepszego.

  20. gosc

    Polacy wcale nie musza być ukrainofilami. Tak jak i Niemcy wcale nie sa ukrainofilami. Wystarczy, że Polacy mają wyssaną z piersi matki poczuciem sprawiedliwości i woli walki z najeźdźcą. I chyba każdy nie rusofil widzi kto w tym konflikcie jest najeźdźcą i bandytą atakującym sąsiada. Tyle set lat walczyliśmy o niezależną Polskę, dlatego gdy widzimy jak Ukraina walczy o swoją niepodległość, to nie dziwne, że chcemy im pomóc. To nie ma nic wspólnego z miłością czy to do Ukrainy, czy to do Rosji. Ani z żadnymi fobiami. Nie jestem rusofobem. Do niedawna dażyłem sympatią Rosjan. Ale po tym co teraz robią, to jestem całkiem im przeciwny.

  21. Sokole oko

    Czy to Niemcy czy to USA kręcą ciemne interesy na Ukrainie, nie ważne, ważne aby sie zbroić po zęby aby nasza armia odparła atak z dwóch stron i mogła przejść do ofensywy i dotrzeć aż po Ural oraz granicy francuskiej.

    1. jacuś

      dlaczego tylko po Ural? na Kamczatkę!

  22. Wojtekus

    Jesli to jest nowa Jalta, to dobrze ze Polski tam nie bylo.

  23. Robert K

    Autor tekstu w oderwanych od kontekstu zdaniach pisze prawdę, jednak artykuł w całości jest chyba przejawem całkowitego niezrozumienia historii... Przykro mi to pisać, bo lubię ten portal. Aktualnie interes Ukrainy jest niemal tożsamy z interesem Polski - powstrzymać imperialne zapędy Kremla. Ośmielę sięzauważyć, że to spostrzeżenie nie wymaga jakiegoś nadmiernego intelektu. A jeśli wolimy użalać się nad skutkami sankcji, to wchodzimy w buty narodów bez wyobraźni

    1. Rober D

      Ja natomiast całkowicie się zgadzam z autorem tekstu. Brak zrozumienia obecnej sytuacji geopolitycznej i przywiązywanie się do zweryfikowanych negatywnie przez historię koncepcji Piłsudzkiego cechuje autora komentarza - Roberta K. Brak intelektu to właśnie proste utożsamianie interesu Polski i Ukrainy, które jeśli dokładnie to przeanalizować są w większości sprzeczne. Odnośnie ostatniego zdania o sankcjach, to autor komentarza stąpa w chmurach a nie po ziemi.

  24. z prawej flanki

    dobre ,bardzo dobre... . K t o jest gwarantem pięciuset baniek euro kredytu dla Kijowa ; niedawny jeszcze "adwokat Ukrainy" czy Deutsche Bank? Nie będzie tam otwartej wojny ; będzie miast tego "pokój" z twardym rosyjskim obiciem. Czyż po "berlińskim hołdzie" Sikorskiego i utraty twarzy i wiarygodności rządzącej koalicji zdemaskowanej bez trudu przez "gang kelnerów" - jeszcze ktoś ma wątpliwości ,gdzie wyznaczono nam miejsce w szeregu?

  25. Are

    Ten artykuł to typowy przykład takiego dobierania faktów, aby wykazać prawdziwość zadanej tezy. I niestety więcej tu fałszywych założeń i insynuacji niż realiów. I. Co to znaczy ukrainofil? Żaden kraj nie jest ukrainofilski, tak jak nie jest germanofilski czy fińskofilski. To żaden argument, tylko insynuacja. W polityce liczą się przede wszystkim fakty i interesy. Sentymenty i upodobania są środkiem do osiągnięcia celu, a nie celem samym w sobie. II. W polityce zagranicznej UE od dawna głównym czynnikiem decyzyjnym jest duet Niemcy-Francja, a Polska jest dopiero w tym biurokratycznym molochu młodzikiem. III. Gdyby to głos Poroszenki, a nie dypomacji FR miał decydować o składzie narodowościowym tej "konferencji", to co tam robi Francja? Od kiedy to Francuzi są ukrainofilami? I np. dlaczego w tym składzie nie ma przedstawiciela Wielkiej Brytanii? Czy fakt, że najwięcej powiązań gospodarczych z Federacją Rosyjską mają właśnie Niemcy i Francja jest nieistotny? IV. Czemu służą te rozmowy w tym "normandzkim formacie"? Najwięcej na tym może zyskać dyplomacja Kremla właśnie. UE (czy też poprawniej dyplomacja Niemiec i Francji) mają tylko jeden istotny cel: "deeskalować" tą "nie wojnę". A można to zrobić tylko poprzez wywarcie presji na FR, a jak to nie poskutkuje to na Ukrainę. Ukraina potrzebuje wsparcia UE, i to nie tylko politycznego. A FR? Wystarczy że te rozmowy się odbywają, a już poniekąd legitymizują jej poczynania. Polska dyplomacja ma tego świadomość, więc po co się pchać do rozmów z których i tak nic pozytywnego nie wyniknie?

    1. Jac

      Co do drugiego punktu to raczej jest to po prostu polityka zagraniczna Niemiec i ewentualnie Francji, które UE to jedynie mogą wykorzystywać do podbudowania własnej pozycji. Generalnie według mnie już samo stwierdzenie polityka zagraniczna UE jest karkołomne.

    2. Czytelnik

      Zgadzam się z tym komentarzem.

Reklama