Reklama

Geopolityka

Plany Kremla: "Wielka wojna" czy raczej nadzieje na "Wielkie porozumienie"?

Fot. eng.kremlin.ru
Fot. eng.kremlin.ru

Rosyjskie władze prężą militarne muskuły na granicy z Ukrainą, zaś media wskazują na Kijów jako „strategicznego przeciwnika”. Czy oznacza to przygotowania do pełnoskalowej ofensywy czy raczej kolejne próby wymuszania ustępstw przez zastraszanie?

Przywołując doniesienia o koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, czemu towarzyszą zapowiedzi intensywnych ćwiczeń wojskowych, a także sygnały płynące z bliskich Kremlowi mediów, w polskiej przestrzeni medialnej pojawiły się artykuły wskazujące na szykowanie się przez Kreml do "wielkiej wojny" przeciwko Ukrainie. Warto zastanowić się na ile pojawiające się informacje stanowią element polityki informacyjnej - mającej na celu zastraszenie społeczeństw Zachodu i wymuszenie ustępstw, a na ile oznacza rzeczywiste przygotowywanie się do eskalacji i odzyskania inicjatywy w relacjach z Zachodem.

Na przygotowania do realizacji tego drugiego scenariusza wskazuje kilka czynników:

1. Koncentracja wojsk przy granicach z Ukrainą oraz wzrost aktywności prorosyjskich separatystów. Na początku 2016 r. rosyjski resort obrony zapowiedział utworzenie przy granicy z Ukrainą dwóch dywizji (trzecia ma być rozlokowana w Zachodnim Okręgu Wojskowym, przy granicy z Białorusią), które mają osiągnąć gotowość bojową do połowy 2017 r. Z kolei, jak niedawno podał minister obrony Siergiej Szojgu, od 2013 r. wykonano ponad 200 przedsięwzięć mających na celu zwiększenie możliwości bojowych wojsk Południowego Okręgu Wojskowego. W tym czasie sformowano: 4 dywizje, 9 brygad i 22 pułki. Według rosyjskiego eksperta wojskowego Rusłana Puchowa, którego słowa przywołuje Gazeta Wyborcza, celem tych posunięć jest stworzenie na południowej flance "trzech poważnych grup zdolnych do nagłego uderzenia na północy w kierunku Kijowa".

Do tego dochodzą doniesienia ukraińskiego wywiadu na temat wzmacniania przez separatystów oddziałów i dostarczania dodatkowego uzbrojenia w okolicach Doniecka, Nowoajdaru i Słowiańska. Na froncie coraz częściej dochodzi do łamania rozejmu, co sprawiło, że lipiec był najkrawawszym miesiącem od prawie roku.

2. W sferze politycznej, po decyzjach szczytu NATO w Warszawie, Rosja znalazła się w defensywie. Do tej pory to Moskwa nadawała ton relacjom z NATO. Jak zauważa Dmitri Trenin, rosyjskie władze próbuję kompensować nierównowagę w potencjałach poprzez podejmowanie szybkich i ryzykownych decyzji, a więc de facto, stawianie Zachodu przed faktem dokonanym. Tymczasem, jak zauważył w rozmowie z Defence24 minister Macierewicz, w ostatnim czasie NATO odmówiło Rosji nieformalnego prawa weta wobec części swoich decyzji a zorganizowanie posiedzenia Rady NATO-Rosja już po szczycie w Warszawie oznaczało, że podjęte na nim decyzje nie były przedmiotem negocjacji z Kremlem. W tym kontekście opisane wyżej działania o charakterze wojskowym mogą być interpretowane jako próba odzyskania inicjatywy z wykorzystaniem jednego z niewielu argumentów, jakie Kreml posiada w relacjach z Zachodem - a więc gotowości do użycia sił zbrojnych w Europie, w celu realizacji zamierzeń politycznych.  

Jednocześnie nie brak argumentów, które każą ze sceptycyzmem odnosić się do zapowiedzi pełnoskalowej ofensywy na kierunku ukraińskim:

1. Po pierwsze, pełnoskalowa ofensywa oznaczałaby zerwanie z jedną z podstawowych cech rosyjskiej polityki czyli z utrzymywaniem niejasności odnośnie do własnych poczynań, a przez to ograniczanie zdolności Zachodu do zdecydowanej odpowiedzi przy wykorzystaniu przewagi potencjału nad Rosją. 

2. Po drugie, taka decyzja jest mało prawdopodobna przed pojawieniem się wyników wyborów prezydenckich w USA. Biorąc pod uwagę wypowiedzi kandydata z ramienia Partii Republikańskiej i lidera sondaży - Donalda Trumpa, np. na temat NATO, można przypuszczać, że rosyjskie elity mają nadzieję, że przynajmniej część ich zamierzeń, w tym przede wszystkim zmniejszenie się roli USA dla bezpieczeństwa w Europie, zrealizują sami Amerykanie, bez konieczności ponoszenia ryzyka związanego z użyciem sił zbrojnych. 

3. Po trzecie, choć sytuacja wewnętrzna na Ukrainie, wbrew wielu prognozom, nie pogarsza się dramatycznie, a proces reform jest kontynuowany, to ciężko stwierdzić, że zmiany osiągnęły masę krytyczną i proces prozachodniej transformacji skazany jest na powodzenie - czemu stara się zapobiec Kreml. 

Wobec przedstawionych argumentów, wydaje się mało prawdopodobne, by rosyjskie władze w najbliższym czasie zdecydowały się na znaczący zwrot w swojej polityce i dokonały pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Bardziej prawdopodobny scenariusz zakłada kontynuowanie działań o charakterze hybrydowym, przy jednoczesnym dążeniu do osiągnięcia "wielkiego porozumienia" z czołowymi państwami Zachodu, które potwierdzi "szczególną" rolę Rosjan na obszarze poradzieckim.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (19)

  1. Geoffrey

    Jest jeszcze jeden istotny argument za tym, ze inwazja się teraz nie odbędzie: Gdyby Rosjanie chcieli zająć zbrojnie Ukrainę, zrobiliby to wiosną 2014 roku, gdy Ukraina miała pod bronią ok 4000 zdolnych do walki żołnierzy (dwie brygady powietrznodesantowe), a nie teraz, gdy w linii jest ok 100 tys i drugie tyle w rezerwie z czterech fal mobilizacji, które brały udział w walkach i wróciły do domu. Rosja prawdopodobnie nie jest logistycznie gotowa do wielkiej wojny. Liczyli, że zajmą Ukrainę samymi środkami specjalnymi - tak jak Donbas. W kontekście kryzysu Europy, zagrożenia ISIS i perspektywy Trumpa - rosyjskie szanse pozamilitarnego podporządkowania Ukrainy są wciąż spore, więc Rosja raczej nie sięgnie po środek ostateczny. Choć pewności oczywiście nie ma, bo zdolność do szybkich i zaskakujących posunięć to specyfika Rosji i każdej władzy absolutnej.

    1. Dropik

      otwarta klasyczna inwacja raczej nie , ale atak z wykorzystaniem miejscowych + dodatkowe oddzialy rosyjskie czemu nie... plus ewidentne straszenie przy granicy i ostrzal zza niej rejonów blisko Ługańska , aby przesunać granicy tyle ile sie da

  2. Paweł

    W 2017 r. Putinowi skończą się pieniądze na politykę socjalną. Mogą być protesty społeczne a on ma dwie wojny - w Donbasie i Syrii. Czyli zostało mu od kilku miesięcy do niecałego roku żeby coś z tym zrobić. Myslę, że może być kontynuowana ofensywa separatystów i jednoczesne żądania Moskwy żeby znieść sankcje gospodarcze w zamian za zatrzymanie ofensywy. Politykę Putina trudno przewidzieć (np. kto wiedział że wyśle wojsko do Syrii ? - nikt). Gdyby doszło do ofensywy na zachodzie Ukrainy NATO nie będzie przecież zaczynało III wojny światowej. Znowu postraszą sankcjami i wyrażą ubolewanie. Putin o tym wie.Najgorsze jest to że zbliża się olimpiada w Rio a Rosjanie za Putina lubią prowokacje w czasie olimpiad lub tuż po nich (Pekin 2008 - Gruzja, Soczi 2014 - Ukraina)

    1. MAG

      Ty o tych "prowokacjach" Rosjan to tak na poważnie? A może warto by było zapoznać się z raportem na ten temat zleconym przez Unię Europejską (Gruzja 2008 rok) czy kto "rozpoczął " tzw. Majdan bo chyba nie Rosja (2014 r.) zamiast bredzić?

    2. nikt ważny

      Akurat mija rocznica - 8 sierpnia. Ciekawa to była to prowokacja Rosji - Wmówić Sakaszwilemu że ma przy pomocy 100 tysięcy żołnierzy i nalotów na Cchinwali zaatakować liczącą 70 tysięcy mieszkańców Ostetię bo jej obywatele mają obywatelstwo rosyjskie. Jak nie lubię Putina (i innych tego rodzaju przywódców w innych czasem rzekomo światłych państwach) oraz żołdaków bezmyślnie wykonujących rozkazy zabijania tak jeszcze większą reakcje alergiczną mam na internetowych geopolitycznych ignorantów którzy w głowie mają sieczkę nasączoną politpapką.

  3. zLoad

    No dobrze, ale co to jest Kreml? Bo ja widze dyktatora ktory zaraz zacznie sie bac wlasnych glodnych ludzi heheh

  4. Radek79

    Nie ma takiej możliwości oddziaływania wojskowego i finansowego by w obecnej sytuacji Rosja podniosła reke na USA!!!!!!!!!!!!!.Pisze z premedytacją na USA bo gdzie ich bazy i sprzęt to tam jest armia USA!!!!!!!!!Oni boją się jankesów jak ognia i wiedzą że wojskowo są mocno zacofani co do US Army i nawet do Brytyjczyków.Oni by się wykrwawili z pieniędzy gdyby zaczeli pełnoskalowo z Ukrainą a co mówić dopiero z NATO>

    1. polityk

      Nie ma takiej możliwości oddziaływania wojskowego i finansowego by w obecnej sytuacji USA podniosło rękę na Rosję!!!! Tam gdzie bazy Rosyjskie tam Rosja. Tak są mocno zacofani do Brytyjczyków że rosyjskie okręty podwodne mogą sobie pływać jak chcą u wybrzeży GB i cała GB musi prosić o pomoc USA w szukaniu tych okrętów. I czas dorosnąć - ani USA ani Rosja nie będą ze sobą walczyć - to nie gra komputerowa - i pisanie takich bredni może jedynie świadczyć o wieku piszącego i o niczym więcej. Powtórzę - NIE BĘDZIE W PRZEWIDYWALNEJ PRZYSZŁOŚĆ WOJNY USA-ROSJA, bo to oznacza koniec ludzkości jaką znamy na ZAWSZE. Trzy kraje USA-ROSJA-CHINY ZAWSZE SIĘ DOGADAJĄ - bo u władzy w każdym z tych krajów są ludzie którzy zdają sobie DOKŁADNIE sprawę czym jest wojna i jakie są jej skutki. I USA nie chce rozpadu Rosji - bo wie czym to grozi - to taki show dla publiczności - taka ustawka. Będą wojny o interesy, o rynki zbytu - ale zawsze koniec końców te kraje dojdą do porozumienia - czy się nam to podoba czy nie. A już pisanie o podnoszeniu ręki - co to oznacza - doprecyzuj - bo to zwrot godny gimnazjalisty - jak Rosja czy USA mają na siebie "podnosić rękę" ?

  5. Dropik

    dziś zamach na lidera separatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej Igora Płotnickiego. Uszedł ledwo żywy. Czy to bedzie pretekst do wycofania sie z porozumień minskich i rozpoczecia ataku ?

  6. fun_kawiarzy

    Tak kawiarzy bajkopisarzy tutaj pod dostatkiem. Co Rosja uzyskała z zajęcia Krymu? Wszystkim analitykom forumowy proponuję najpierw otworzyć mapę następnie zobaczyć gdzie leży Krym, następnie zobaczyć co to jest cieśnina Kerczeńska. I na końcu - to wymaga już większego wysiłku - zakreślić cyrklem koło o średnicy 200 km wbijając cyrkiel w środek Krymu - i po tych skomplikowanych czynnościach umysłowych może coś do wad dotrze - chociaż wątpię. Cała ta farsa to próba osłabienia Rosji - dzisiaj na Krymie są bazy - nowy Ukraiński rząd od razu wypowiedziałby umowę dzierżawy tych baz a za 2 mc stałyby tam systemy rakietowe, radary i samoloty NATO - taki był plan. Ale trafili nie na słabiutki Irak czy Afganistan tylko na Rosję - a Rosja ubiegła ich plany i USA dostało cios w szczękę po którym do dzisiaj nie może się pozbierać. Bo teraz jest gorzej niż było - teraz jak Rosja odzyskała Krym to inwestuje tam kasę w bazy wojskowe, radarowe, rozmieszcza systemy OPL, modernizuje radar dalekiego zasięgu. A Ukraina - stała się kosztownym "kłopotem". Dla przypomnienia naszym forumowym analitykom - dlaczego wybuchł Majdan - Był premier Janukowicz - zły /chociaż wybrany w uczciwych i demokratycznych wyborach/. Z tym złym prezydentem Polska zoragnizowała ME2012 i wtedy wszytko było super, współpraca kwitła i wszyscy byli zadowoleni. I jak to wcześniej zapowiadano Ukrainie Rosja zaoferowała partnerstwo w Unii Euroazjatyckiej / czyli brak ceł, wspólny rynek, kredyty 3 mld dolarów i zniżki na gaz/. I tak to strasznie oburzyło UE że od razu położyła na stół swoją propozycję - czyli kredyty w takiej samej sumie + umowę stowarzyszeniową / nie mylić z członkostwem/ w UE. I nagle Ukraińcom media wmówiły że UE daje im członkostwo - czyli ruch bezwizowy, pozwolenia na pacę i rzekę pieniedzy - co było kłamstwem. Janukowicz wybrał rozsądnie - czyli zniżkę na gaz+ kredyty+ wspólny rynek / gdzie 90% obrotu towarów Ukraina miała z Rosją/ - i od tech chwili Janukowicz stał się złem całego świata - kampania medialna ruszyła z taką pompą że to on jest winny za całe zło Ukrainy - i nagle nie całe społeczeństwo w wyborach tylko grupa ludzi zażądała jego ustąpienia / to tak jakby nagle KOD - bo tyle samo było ludzi na Majdanie co na demonstracjach KOD-u/ zarządał ustąpienia obecnego rządu i premiera bo mu się nie podoba co robią. I rozpoczęły się pokojowe protesty , które coraz bardziej paraliżowały kraj - o zajmowaniu siłowym urzędów poza Kijowem pisano codziennie. A później rozpoczęły się starcia na majdanie - bo te 100 tys nie mogło się pogodzić że Janukowicz nie chce odejść / ciekawe skąd miano pieniądze na 4 mc protestów - przecież ci ludzie nie chodzili do pracy, z czegoś musieli się utrzymywać/. I obalono rząd i Janukowicza - po czym od razu jak feniks z popiołów pojawili się dawni bohaterzy wcześniejszych rewolucji - kryształowi , bez skazy. Rosja skorzystała z zamieszania i wiedząc co się święci zabezpieczyła swoje interesy na KRYMIE - BEZ OFIAR!!!! ,nie zginął NIKT!!! - nawet pozwolono Ukraińcom spokojnie odlecieć. A później zaczęły się nowe reformy i wojna o Donbass - i gdzie stowarzyszenie z UE? gdzie mld dolarów? - nie ma - za to są setki tysięcy jak nie mln emigrantów - o to chodziło UE i Ukraińcom? TO tyle jeżeli chodzi o fakty i analizy. Jak widać na dłoni kolejna rewolucja się znowu nie udała? i znowu jest winna Rosja - jak zawsze - bo tak łatwiej.

    1. tak tylko pytam...

      "Rosja skorzystała z zamieszania i wiedząc co się święci zabezpieczyła swoje interesy na KRYMIE" Rozumiem, że jak w Polsce KOD obali rząd, to Rosja również skorzysta z zamieszania i zabezpieczy swoje interesy zajmując przesmyk suwalski. "I znowu wszyscy będą krzyczeć, że winna jak zwykle jest Rosja - jak zawsze - bo tak łatwiej".

    2. jaaaa

      Ukraińcom media nic nie wmówiły. Miliony Ukraińców było zagranicą,w tym w Polsce i widzieli jak inni ludzie żyją. Ukraińcy mieli dość tego postsowieckiego szamba, złodziejstwa, kolesiostwa, oligarchów, beznadziei. Chcieli zmian i dlatego był Majdan. W wypowiedzi brakuje jeszcze tylko informacji, że US Navy planowała bazę dla lotniskowców na Krymie.

    3. 1andrzej

      "Cała ta farsa to próba osłabienia Rosji - dzisiaj na Krymie są bazy - nowy Ukraiński rząd od razu wypowiedziałby umowę dzierżawy tych baz a za 2 mc stałyby tam systemy rakietowe, radary i samoloty NATO - " czyli niepodległe państwo nie moze samo decydować czyje wojska stacjonują na jego terytorium bo to osłabia was? Wszyscy muszą się pytać was Rosjan o zgodę?

  7. Steffan

    Teza o wielkim ataku Rosji na Ukrainę jest całkowicie absurdalna. Co by taki atak miał Rosji dać? I to teraz, kiedy koniunktura polityczna dla Rosji się poprawia. Do władzy w USA i ważnych krajach europejskich mogą dojść do władzy siły dużo przyjaźniej spoglądający na Rosję niż obecnie rządzący. Na dzisiaj, cel Rosji na Ukrainie, to zakończenie konfliktu w Donbasie na rosyjskich warunkach. A to oznacza powrót Donbasu do Ukrainy, ale jako region autonomiczny, w którym siły prorosyjskie utrzymują się przy władzy. Jeżeli nowy prezydent amerykański poprze takie rozwiązanie (otrzymując w zamian np. ustępstwa w Syrii) to rząd w Kijowie znajdzie się w katastrofalnej sytuacji. Dlatego, duża bardziej obawiałbym się, że w przypadku realnej perspektywy zwycięstwa Trumpa, to Kijów może sprowokować pełnoskalowy konflikt w Donbasie. W takiej sytuacji Rosja zapewne znów wsparłaby separatystów i reset w stosunkach USA – Rosja byłby bardzo utrudniony.

  8. jkl

    Tyle tu domorosłych strategów,że Polska już powinna być supermocarstwem. Polacy to eksperci od wszystkiego najlepiej im idzie krytykowanie i jasnowidzenie przyszłości Rosji z rozpadem Rosji na pierwszym miejscu powtarzanym z pokolenia na pokolenie od 300 lat.

    1. tak tylko...

      Lepsze to, niż szydzenie z Polski i Polaków.

  9. Wacieńka

    Pełnoskalowy konflikt z Ukrainą a tym bardziej z krajami bałtyckimi oznaczał by powrót globalnego wyscigu zbrojeń. A na to trzeba bilionów dolarów. A skad Rosja je weźmie?

  10. Gość

    Po tym co Rosja wyprawia przez ostatnie lata ,można się wszystkiego spodziewać. Tak ogromne pieniądze jakie Rosja przeznacza na armię , nie nastrajają by myśleć o spokojnych czasach w Europie.

    1. nie kłam

      Nie siej głupot. Ogromne pieniądze to przeznacza USA = 10 x Rosja.

  11. Iw

    Ja wole liczyć na siebie i przynajmniej starać się przygotować na "ciężkie czasy". A jak to robię? To już moja słodka tajemnica ;)

  12. tak tylko...

    Nie będzie żadnej wojny. Wojny prowadzi się dla określonego celu, który najczęściej sprowadza się do uzyskania (pośrednio) korzyści finansowych. W Rosji , kraju feudalnym tli się jeszcze archaiczny model, iż potęga państwa rośnie proporcjonalnie do jego powierzchni, ale ostatnie dwa lata brutalnie pokazują Rosjanom, że wielkość państwa to przede wszystkim pieniądze. Obecnie rosyjskie społeczeństwo jest już zmęczone, codzienna proza życia po początkowej krymskiej euforii sprowadziła ich na ziemię. Z danych moskiewskiej Wyższej Szkoły Gospodarki wynika, że ponad 41 proc. Rosjan ma problemy finansowe przy kupnie podstawowych produktów żywnościowych, a 23,2 procent ocenia swoją sytuację materialną jako złą lub wręcz katastrofalną. Lakonicznie, ale rzeczowo określiła ten stan Tatiana Malejewa z Instytutu Analiz i Prognoz Społecznych Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej (RANChiGS). Według Malejewej "można powiedzieć, że w przyszłym roku ( 2017) państwu skończą się pieniądze, a aktywa ekonomiczne ludności zmniejszą się". Co więcej, uważa ona, iż przyszły rok może być "nader dramatyczny" z punktu widzenia sytuacji społecznej. Należy zauważyć, że tylko w pierwszym półroczu tego roku w Rosji odnotowano 150 robotniczych protestów spowodowanych katastrofalną sytuacją ekonomiczną. Ze względu na powyższe podstawowym celem rosyjskiej polityki jest zniesienie sankcji po przez rozbicie jedności Zachodu, a to będzie niemożliwe w przypadku wywołania jakiegokolwiek konfliktu. Każda kolejna agresja Rosji nie spotkała by się może z militarnym sprzeciwem NATO, ale z pewnością z tak szczelną izolacją, która udusiła by finansowo Rosję. Duży konflikt nie wchodzi absolutnie w grę, w celu zajęcia takiej choćby Polski, tak aby czerpać z niej profity panując nad nią, należałoby pozostawić tutaj garnizon w wysokości miliona żołnierzy, których Rosja po prostu niema, ma za to bardzo długą granicę, której też trzeba pilnować. Na koniec mogę powiedzieć: jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Tak trzymać towarzyszu Putin, więcej czołgów i propagandy, jakoś się wszystko ułoży… Pozdrawiam czytelników troszczących się o Polskę i tych promujących Rosję i rosyjski punkt widzenia. P.S. Post skopiowany przed skierowaniem do moderacji.

    1. WojtekMat

      Można by się z tym zgodzić pod jednym warunkiem: przewidywalności i poczytalności Kremla. Tutaj niestety są spore wątpliwości. Co Kreml zyskał zajmując Krym i atakując Ukrainę? Gospodarczo i politycznie to klęska. Jedyny zysk to utrzymanie stabilności wewnątrz Rosji i zapewnienie sobie poparcia mieszkańców (bo trudno ich określić mianem obywateli). Z tego widać, że dla Kremla priorytetem jest polityka wewnętrzna, której podporządkowane jest wszystko inne - zresztą tak postępują wszystkie dyktatury. Dlatego niestety jestem w stanie wyobrazi sobie jakieś agresywne akcje Kremla mające na celu nie tyle uzyskanie realnych zdobyczy, co utrzymanie władzy. W końcu nic tak nie konsoliduje jak „mała zwycięska wojenka”. Nie mówiąc już o tym, że konflikt usprawiedliwia obniżenie poziomu życia (wyrzeczenia dla naszych na froncie) i represje (walka ze szpiegami/dywersantami). Oczywiście realna perspektywa możliwości rozbicia jedności Zachodu i zniesienia sankcji może przez jakiś czas ich powstrzymywać tylko, co jeśli ta perspektywa się oddali/upadnie? Obecne władze na Kremlu nie są zdolne do jakichkolwiek reform.

    2. Tomasz Mikucki

      Niby prosta, ale jakże trafna analiza! Co ciekawe, dosyć fajnie obrazuje ona skalę rosyjskiej propagandy, a wystarczy spojrzeć na to tylko trzeźwym okiem. Z drugiej strony bardzo chciałbym wierzyć, że tak będzie.

    3. Łużyce

      Niby racja, ale oparta na racjonalnym myśleniu. Wiele wojen wybucha z pobudek subiektywnych i wręcz głupich przy obiektywnej analizie. W przypadku Rosji takim elementem nieracjonalnym dla analitycznie myślącego człowieka , jest wola postawienia na swoim , pokazania siły politycznej. Ps. ja nie kopiuje swoich postów, mimo że większość jest usuwane . Po prostu przyjmuje do wiadomości, że mogę pisać tylko to, na co mi Regulamin ( czyli Redaktor ) pozwoli.

  13. Afgan

    Rosja odrobiła lekcje w Afganistanie w latach 1979-1989 jak i bacznie obserwowała amerykańską okupację Iraku. Putin jest nieobliczalny, ale nie jest też idiotą i nie strzeli sobie w kolano otwartą inwazją na Ukrainę. Wojnę tą by wygrał, mógłby nawet użyć tam na małą skalę taktycznej broni atomowej jakby ciężko szło i w końcu by zajął całą Ukrainę..........No tak, ale co dalej.............Okupacja kraju 2 razy większego od Polski, wyczerpująca wojna partyzancka, ataki terrorystyczne Prawego Sektora w Moskwie i Petersburgu i tak dalej i to w nieskończoność albo bardzo długo. Rosjanie nie są tacy głupi, aby na długie lata ugrzęznąć w tego typu bagnie. Rosja jakby to powiedzieć ugodziła ukraińskiego byka szabelką (czyli w tym wypadku zielonymi ludzikami) i stoi z boku i patrzy jak się wykrwawia ten byk. Tak się składa, że rana się zabliźnia i trzeba będzie dźgnąć jeszcze raz. Jeżeli coś nastąpi, a najprawdopodobniej nastąpi za niedługo, to ograniczona ofensywa separatystów. Najprawdopodobniej kierunkiem ataku będzie Mariupol (mniej prawdopodobne Charków). Miasto nie zostanie jednak zajęte, lecz wzięte w okrążenie i zablokowane, stanie się takim "zakładnikiem" z półmilionową populacją zdaną na łaskę i niełaskę separów i Moskwy i będzie kartą przetargową w przyszłych negocjacjach. Taki plan ewentualnościowy podobno powstał już w zeszłym roku, w lutym 2015 kiedy zdobywano Debalcewe i planowano zająć też Mariupol, jednak z tego zrezygnowano i stwierdzono, że miasto to będzie bardziej przydatne jako kontrolowany przez Kijów, lecz trzymany za gardło "zakładnik", niż jako kontrolowane i utrzymywane przez zbuntowany rząd w Doniecku (Moskwę). Zrobiono nawet małe "rozpoznanie walką" kiedy to ostrzelano Gradami i Uraganami dzielnice mieszkalne Mariupola, zabijając ponad 30 cywilów (zima 2015), wtedy zachód nie zrobił nic, nie było żadnej reakcji dyplomatycznej. Kiedy separy odetną Mariupol, Kijów znajdzie się w wyjątkowo niezręcznej sytuacji, gdyż będzie co prawda kontrolował oblężone miasto, ale przed społecznością międzynarodową będzie też odpowiadał za ewentualną katastrofę humanitarną i zgony z powodu głodu, braku ogrzewania i tak dalej. Władzy w Kijowie pozostaną 2 wyjścia, albo trwać przy tym i patrzeć jak umierają mieszkańcy, albo oddać miasto bez walki separom, a jedno i drugie rozwiązanie bardzo mocno podkopie reputacje władzy w Kijowie w oczach Ukraińców. Tak jak wspomniałem ten plan powstał już jakiś czas temu podczas narad w rosyjskim kierownictwie i teraz prawdopodobnie będzie realizowany.

    1. dk.

      Mam znajomych na Ukrainie, ludzi doświaczonych i niepodniecających się politycznymi hecami. I ci potwierdzają, że owego "wykrwawiania się byka" jakoś nie widać. Byłoby raczej typem życzeniowego dla rosyjskiej propagandy stanu niezaistniałego. Spadł poziom życia i tyle. Wiele tu czytuję opinii na jakie to trudności spokojnie wytrzyma rosyjskie społeczeństwo, ale nie wiem czemu tych samych cech jakoś nie nadają autorzy Ukraińcom. Choć tak samo w "sojuzie" chowanym ? Otóż Ukraińcy wcale nie wydają się mniej uparci, mniej twardzi od Rosjan, walczą o swój dom, więc wydają się bardziej zdeterminowani, są przy tym wspomagani. Jeśli pójdzie tak, jak jest, Rosji zwycięstwa nie wróżę. Może zająć jeszcze kawałeczki Ukrainy, gwarantując sobie powstanie, na reszcie jej terytorium nowego, dużego wroga. Przy tym przy zysku ekonomicznym czy wizerunkowym dla Rosji dość ujemnym. Najlepiej Rosjanie zrobiliby proponując międzynarodowo "równanie granic", z dobrowolnymi wymianami ludności i faktyczny pokój. Ale są na to za głupi - zbyt zachłanni.

    2. Kiks

      Rosja nie przetrzyma kolejnych sankcji. To znaczy przetrzyma, ale jak długo i w jakim stanie skończy.

  14. SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU

    Putin "zapętlony" prze sankcje nie mając pomysłu ..realizuje swe plany najskuteczniejszym sposobem jaki zna ludzkość ..czyli chaosem i wojną ....rozgrywa swoją politykę na zasadzie faktów dokonanych ..realizuje swój cel "na silnych argumentach " wplatając w to aspekty patriotyczne ,historyczne a przede wszystkim swoiste manipulacje socjologiczne stosując sprawdzone socjotechnik jakim jest "tuba propagandowa" a samemu się kreując na swoistego obrońce -supermena bohatera narodu A naród za to go prawdziwie i autentycznie uwielbia. Druga sprawa to jego polityka zagraniczna ..ma charakter "wysublimowanej perfidii agresywnej i skutecznej która opiera się na "retoryce zimnej wojny" i świetnie rozbudowanych strukturach szpiegowskich i"V kolumny" ulokowanych w różnych systemach czy to władzy czy partii politycznych czy strukturach finansowych różnych państw... skutecznie odziaływując na politykę czy opinie danego państwa . a "dyplomacja Rosyjska" ma w "tej materii swoisty talent "... Rosja wyciągnęła wnioski z przeszłości swego narodu .jakim był ZSRR i ."uczy się przez doświadczenia".. więc nie ma co liczyć że jej hipotetyczny upadek będzie się opierał na tych samych błędach jakie cechowały ZSRR..na dodatek Rosja wie że kultura strategiczna NATO ..buduje swe wartości o minimalizowanie strat i raczej na manifestowaniu oraz wie że NATO jego siły poza paroma wyjątkami uległy swoistej dekapitacji a nawet "dyplomatycznej dezercji" i biernemu nastawieniu do artykułu 5 traktatu ..niejako spowodowanego przez polityków krajów go reprezentujących a po drugie swoistej demilitaryzacji oraz kalkulacji lepiej żyć niż walczyć za obce idee No i retoryka dyplomatyczna państw UE z zasady ma charakter bierny i wyczekujący ..więc Putin działa a potem uprawia dyplomacje dlatego jest skuteczny w osiąganiu swoich celi...UE konglomerat wielu państw ..potrzebuje dużo czasu tygodni - miesięcy by wypracować consensus dyplomatyczny .Rosja Putina tego nie potrzebuje i dobrze wie że zawsze będzie miała wiele czasu do osiągania swoich celów ..zanim UE i NATO wypracują odpowiedź a do tego dochodzi realizacja wypracowanej odpowiedzi ...Dlatego Putin może sobie pozwalać na "agresywne demonstracje " i grać Ukrainą bo wie że jest osamotniona w swej walce tak jak była nią Gruzja ...a USA puszcza sygnały żę w przyszłości niekoniecznie dalej będzie walczyć za coś z czego nie ma interesu ..w myśl powiedzenia "Państwa nie mają wiecznych przyjaciół tylko interesy"

  15. olo

    Aby prowadzić wojnę nawet tą mała ale na pełny gwizdek trzeba MILIARDÓW $$ a tych brakuje w Rosji która tnie wydatki socjalne ale też wojskowe. Rosję miliardy kosztują konflikty na małą skalę w Gruzji,Ukrainie,Syrii a gdzie tam duża wojna. Jakby w USA nie było Obamy tylko REPUBLIKANIN nawet Trump to pchnął by małym paluszkiem rosyjskiego kolosa na glinianych nogach i skończyło by się rewolucją której ofiarami padliby Putin i jego banda z Leningrada.

    1. Cicero

      Trump akurat nie kryje się z proputinowskimi sympatiami. Jego wybór na prezydenta USA będzie bardzo niebezpieczny dla bezpieczeństwa krajów nadbałtyckich i Polski, o Ukrainie nawet nie wspominając... Potencjalnie może przymknąć oko na wariactwa Putina, tak jak przymyka oko na aneksję Krymu. To byłby naprawdę fatalny wybór...

    2. Faszysta

      @olo, szantaz jadrowy nic nie kosztuje wobec samotnego przeciwnika bez BMR.

  16. Ernest Treywasz

    Autor artykułu pomija znaczący fakt, że Rosji udało się "odwrócić" Turcję, co znacząco zmienia rozkład sił. Jeśli Rosja nie dostanie tego, czego chce "po dobroci", to zagra va banque, o całą pulę. Oczywiście będą czekać na wynik wyborów w USA. I będą w tym czasie nadal przygotowywać się do pełnogłoskowej operacji wymierzonej we wszystkie wrogie im kraje w Europie, nie tylko Ukrainę. Tych krajów nie jest dużo. To jest Polska i kraje bałtyckie. Szwedów, Finów i Rumunów zastraszą. Polaka powinna się przygotowywać do obrony z determinacja co najmniej równa rosyjskim przygotowaniom do ataku. I nie róbmy sobie złudzeń co do NATO. Jeśli miałoby faktycznie Rosje odstraszyć, to dobrze - wojny nie będzie. Ale jeśli Rosja zaatakuje, to znaczy że realnej pomocy z NATO nie będzie, bo to jest podstawowa przesłanka decyzyjna w strategii rosyjskiej. Z tego wynika trudny (moim zdaniem) do podważenia wniosek, ze powinniśmy się przygotowywać do do samotnej walki. Tylko takie przygotowania - czynione jednak na poważnie, nie na pokaz - mogą nas wtedy, być może, od tej konfrontacji uchronić. Mamy mało czasu. Rok 2016 był Rokiem Miłosierdzia. Rok 2017 może być - obym się mylił - Rokiem Sądu...

    1. Kiks

      Polska jest nieufna i niechętna ruskim. I ma ku temu powody. Jednocześnie jest jednak klientem tej stacji benzynowej i bardzo dobrym płatnikiem. Wroga zaś jest Turcja i bynajmniej zdestabilizowana Turcja nie jest na rękę Rosji. Chyba, że ty jesteś jednym z dzieciaków, które wierzą w WNM pomiędzy tymi krajami.

    2. MAG

      Nie chce się rozwodzić nad całością Twojej wypowiedzi szanowny "Ernescie" ale podaj choć jeden powód dlaczego ta przebrzydła Rosja niechybnie zaatakuje Polskę i to dosłownie "lada moment". I chodzi mi o "powód' naprawdę "rzeczowy" (nie taki jakie wymieniają na Tym forum przeróżni bajkopisarze których nicki z litości przemilczę) bo jak mi się wydaje prowadzenie idiotycznej polityki międzynarodowej w stosunku do Rosji przez obecne (ale i także poprzednie) nasze władze polegającej na "bezustannym i bezmyślnym ujadaniu na Rosję na arenie międzynarodowej" z całkowitym pominięciem merytorycznego podejścia do polskich interesów narodowych to chyba zbyt mało na powód do ataku - nawet dla Putina?

    3. grom

      Rok 2017 to będzie rokiem dżihadu... w Rosji. I to będzie główny problem Putina. O ile Rosja rzeczywiście jest w stanie pokonać militarnie Ukrainę to będzie kosztem tak dużych strat, że na okupację im środków i możliwości zabraknie, tym bardziej na dalszy marsz na zachód. Rosja to nie ZSRR to tylko cień dawnego imperium, niebezpieczny bo niezrównoważony, ale nie stanowiący realnego konwencjonalnego zagrożenia dla NATO

  17. ktoś

    Historia pokazuje że zawsze byliśmy i będziemy sami i tylko głupiec może myśleć że NATO czyli w naszym przypadku Niemcy i nikt inny może nam pomóc....właśnie ze względu na naszą historię powinniśmy za wszelką cenę zbroic się na potęgę , bo w naszym przypadku kompletnie nie rozumiem po co wykładać te 10 mld $ na naszą armię rocznie jak ona mogłaby co najwyżej obronić nas przed Słowacja....albo mamy armię która będzie mogła się przeciwstawić potencjalnemu wrogowi czyli Rosji albo dać sobie spokój i całą tą kasę przeznaczyć np na służbę zdrowia. Ps. Turcy jakoś mogą a my nie....

  18. Radek79

    Rosja już tak się zafiksowała w swoich imperialnych zapędach że sama teraz nie wie co ma uczynić aby nie pogorszyć swojej pozycji.

  19. ??

    a na fotkach z Syrii zamiast Czerwonych bocznych Niebieskie numery na sukach34. maskirowka ile Tego jest lotnych Operacyjnie w linii znaczy? a po tych paradach na Baltic flance - po 4 co 4 dni to cisza. ps dlaczego nasi odrzucili LIFTa z zasobnikami p/panc ?

Reklama