Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Plany Kremla: "Wielka wojna" czy raczej nadzieje na "Wielkie porozumienie"?

Rosyjskie władze prężą militarne muskuły na granicy z Ukrainą, zaś media wskazują na Kijów jako „strategicznego przeciwnika”. Czy oznacza to przygotowania do pełnoskalowej ofensywy czy raczej kolejne próby wymuszania ustępstw przez zastraszanie?

Fot. eng.kremlin.ru
Fot. eng.kremlin.ru

Przywołując doniesienia o koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, czemu towarzyszą zapowiedzi intensywnych ćwiczeń wojskowych, a także sygnały płynące z bliskich Kremlowi mediów, w polskiej przestrzeni medialnej pojawiły się artykuły wskazujące na szykowanie się przez Kreml do "wielkiej wojny" przeciwko Ukrainie. Warto zastanowić się na ile pojawiające się informacje stanowią element polityki informacyjnej - mającej na celu zastraszenie społeczeństw Zachodu i wymuszenie ustępstw, a na ile oznacza rzeczywiste przygotowywanie się do eskalacji i odzyskania inicjatywy w relacjach z Zachodem.

Na przygotowania do realizacji tego drugiego scenariusza wskazuje kilka czynników:

1. Koncentracja wojsk przy granicach z Ukrainą oraz wzrost aktywności prorosyjskich separatystów. Na początku 2016 r. rosyjski resort obrony zapowiedział utworzenie przy granicy z Ukrainą dwóch dywizji (trzecia ma być rozlokowana w Zachodnim Okręgu Wojskowym, przy granicy z Białorusią), które mają osiągnąć gotowość bojową do połowy 2017 r. Z kolei, jak niedawno podał minister obrony Siergiej Szojgu, od 2013 r. wykonano ponad 200 przedsięwzięć mających na celu zwiększenie możliwości bojowych wojsk Południowego Okręgu Wojskowego. W tym czasie sformowano: 4 dywizje, 9 brygad i 22 pułki. Według rosyjskiego eksperta wojskowego Rusłana Puchowa, którego słowa przywołuje Gazeta Wyborcza, celem tych posunięć jest stworzenie na południowej flance "trzech poważnych grup zdolnych do nagłego uderzenia na północy w kierunku Kijowa".

Do tego dochodzą doniesienia ukraińskiego wywiadu na temat wzmacniania przez separatystów oddziałów i dostarczania dodatkowego uzbrojenia w okolicach Doniecka, Nowoajdaru i Słowiańska. Na froncie coraz częściej dochodzi do łamania rozejmu, co sprawiło, że lipiec był najkrawawszym miesiącem od prawie roku.

2. W sferze politycznej, po decyzjach szczytu NATO w Warszawie, Rosja znalazła się w defensywie. Do tej pory to Moskwa nadawała ton relacjom z NATO. Jak zauważa Dmitri Trenin, rosyjskie władze próbuję kompensować nierównowagę w potencjałach poprzez podejmowanie szybkich i ryzykownych decyzji, a więc de facto, stawianie Zachodu przed faktem dokonanym. Tymczasem, jak zauważył w rozmowie z Defence24 minister Macierewicz, w ostatnim czasie NATO odmówiło Rosji nieformalnego prawa weta wobec części swoich decyzji a zorganizowanie posiedzenia Rady NATO-Rosja już po szczycie w Warszawie oznaczało, że podjęte na nim decyzje nie były przedmiotem negocjacji z Kremlem. W tym kontekście opisane wyżej działania o charakterze wojskowym mogą być interpretowane jako próba odzyskania inicjatywy z wykorzystaniem jednego z niewielu argumentów, jakie Kreml posiada w relacjach z Zachodem - a więc gotowości do użycia sił zbrojnych w Europie, w celu realizacji zamierzeń politycznych.  

Jednocześnie nie brak argumentów, które każą ze sceptycyzmem odnosić się do zapowiedzi pełnoskalowej ofensywy na kierunku ukraińskim:

1. Po pierwsze, pełnoskalowa ofensywa oznaczałaby zerwanie z jedną z podstawowych cech rosyjskiej polityki czyli z utrzymywaniem niejasności odnośnie do własnych poczynań, a przez to ograniczanie zdolności Zachodu do zdecydowanej odpowiedzi przy wykorzystaniu przewagi potencjału nad Rosją. 

2. Po drugie, taka decyzja jest mało prawdopodobna przed pojawieniem się wyników wyborów prezydenckich w USA. Biorąc pod uwagę wypowiedzi kandydata z ramienia Partii Republikańskiej i lidera sondaży - Donalda Trumpa, np. na temat NATO, można przypuszczać, że rosyjskie elity mają nadzieję, że przynajmniej część ich zamierzeń, w tym przede wszystkim zmniejszenie się roli USA dla bezpieczeństwa w Europie, zrealizują sami Amerykanie, bez konieczności ponoszenia ryzyka związanego z użyciem sił zbrojnych. 

3. Po trzecie, choć sytuacja wewnętrzna na Ukrainie, wbrew wielu prognozom, nie pogarsza się dramatycznie, a proces reform jest kontynuowany, to ciężko stwierdzić, że zmiany osiągnęły masę krytyczną i proces prozachodniej transformacji skazany jest na powodzenie - czemu stara się zapobiec Kreml. 

Wobec przedstawionych argumentów, wydaje się mało prawdopodobne, by rosyjskie władze w najbliższym czasie zdecydowały się na znaczący zwrot w swojej polityce i dokonały pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Bardziej prawdopodobny scenariusz zakłada kontynuowanie działań o charakterze hybrydowym, przy jednoczesnym dążeniu do osiągnięcia "wielkiego porozumienia" z czołowymi państwami Zachodu, które potwierdzi "szczególną" rolę Rosjan na obszarze poradzieckim.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama