- Analiza
- Wiadomości
Pierwszy Mistral dla Rosji zwodowany. A co z polskim okrętem wsparcia działań połączonych?
Stocznie DCNS i STX France „świętowały” w Saint Nazaire zwodowanie pierwszego, budowanego dla rosyjskiej floty śmigłowcowca desantowego „Władiwostok” opartego na projekcie okrętu projekcji siły i dowodzenia typu Mistral.  
Ukryta ceremonia
Uroczystość wodowania przebiegała w deszczu i jak podkreślała prasa francuska „bez trąbek i bębnów”, ale dzięki temu nie została zakłócona przez działaczy Greenpeace, którzy chcieli ją wykorzystać by zamanifestować solidarność ze swoimi kolegami uwięzionymi przez władze rosyjskie w Murmańsku.
W stosunku do tej uroczystości użyto nawet w mediach określenia „w ukryciu” i „podstępnie”, co technicznie jest bardzo trudne do zrobienia biorąc pod uwagę wyporność (21 300 t) i rozmiary (długość - 199 m i szerokość – 32 m) jednostki. Ze względu na ochłodzenie stosunków politycznych pomiędzy Moskwą a Paryżem, w wodowaniu nie brali udziału również przedstawiciele władz francuskich i rosyjskich
Oficjalnym delegacjom przewodniczyli jedynie szef sztabu sił morskich Francji admirał Rogel i głównodowodzący floty rosyjskiej admirał Czirkow. Ten chłód pomiędzy obu państwami nie oznacza jednak wcale, że kontrakt na wykonanie dwóch Mistrali jest w czymś zagrożony. Biznes to biznes.
Co dalej?
Jak podkreślają Francuzi, za czasów prezydentury Nicolasa Sarkoziego podpisano jedynie trzy duże umowy zbrojeniowe i ta z listopada 2011 r., za 950 milionów euro na budowę Mistrali, była jedną z nich. Rosja nie jest więc jeszcze priorytetem dla Paryża i o wiele większe kontrakty były od tego czasu podpisywane z krajami arabskimi i być może zostaną zawarte np. z Brazylią i Indiami - podkreśla Paryż.
Mistrale są jednak doskonałym narzędziem marketingowym, gdyż sprzedaż zachodniego uzbrojenia do Rosji jest wydarzeniem bardzo rzadkim. Tym bardziej, że jest to związane z szeroko pojętą współpracą techniczną. Nawet teraz, po zwodowaniu „Władiwostok” otrzyma we Francji tylko wyposażenie niezbędne do bezpiecznego pływania i dopiero w Rosji, w stoczni Siewiernaja Wierf w Petersburgu, zostanie na nim zamontowane rosyjskie uzbrojenie. W podobny sposób będzie również budowana i wyposażana druga jednostka tego typu - „Sewastopol”.
W tej chwili trwa kompletowanie załóg dla obu rosyjskich Mistrali, a ich szkolenie zgodnie z kontraktem ma się zacząć w marcu w Rosji i będzie kontynuowane w czerwcu we Francji. Sprawa jest o tyle pilna, że wprowadzenie do linii pierwszego z tych okrętów jest planowane już na listopad 2014 r. Obie jednostki będą służyły we Flocie Pacyfiku i będą stacjonowały we Władywostoku. Jednak przygotowuje się dla nich odpowiednią infrastrukturę również w innych portach, np. w Pietropawłowsku na Kamczatce. O tym, czy będą kupione następne dwie jednostki oraz jakie zostaną na nich wprowadzone zmiany zadecydują dopiero próby morskie „Władiwostoka”.
Cały czas mówi się również o współpracy francusko – rosyjskiej przy projektowaniu i budowie zbiornikowców zaopatrzeniowych. Francja chce zbudować cztery takie jednostki za około 1 miliard euro i część kosztów związana z projektowaniem mogła by wtedy zostać rozłożona pomiędzy obu państwami.
Czym jest rosyjski Mistral?
Francuskie Mistrale mogą przewozić zarówno sprzęt (59 pojazdów opancerzonych w tym 13 czołgów Leclerc) jaki i ludzi (nawet do 1000 osób). Ich transport na brzeg może się odbywać drogą lotniczą (za pomocą śmigłowców), jak i wodną (za pomocą 4 kutrów desantowych lub 2 poduszkowców). Dodatkowo okręt może wesprzeć działania na lądzie organizując uderzeniową grupę lotniczą złożoną ze śmigłowców bojowych. Taki wariant działania przetestowano skutecznie, między innymi w czasie interwencji w Libii w 2011 r.
W wersji rosyjskiej okręty typu Władiwostok mają podobne możliwości operacyjne jak francuskie Mistrale. Z tym, że pokładowy zespół lotniczy ma się składać z 8 śmigłowców bojowych Ka-52K oraz 8 śmigłowców transportowych Ka-29TB. Ponadto Rosjanie planują miejsce dla większej ilości czołgów (niekiedy mówi się nawet o 40 takich pojadach).
Polskie plany
Rosjanie budując swoje Mistrale mieli cel, zadania i środki. W polskich planach jest natomiast okręt wsparcia działań połączonych JSS (Joint Support Ships), gdy przy obecnej strategii obronnej my nie mamy dla niego zadań, a przy okrajanym i przeładowanym budżecie - także środków.
Rezygnacja z działań ekspedycyjnych ogłoszona z taką stanowczością przez prezydenta Komorowskiego musi być jednoznaczna z usunięciem, albo co najmniej z przesunięciem na czas późniejszy inwestycji w okręt, który jest ściśle związany z operacjami poza Bałtykiem. Tak się jednak nie stało. A przecież ta jednostka w żadnym wypadku nie mieści się w katalogu operacji, które nasza Marynarka Wojenna ma wykonywać w obronie naszych granic. Powinno nas przynajmniej zastanowić, dlaczego rosyjskie Mistrale służą we Flocie Pacyfiku, a nie Flocie Bałtyckiej.
Do skalkulowanego (mamy nadzieję) finansowo planu modernizacji technicznej naszych sił morskich dołożono już tyle w okresie do 2022 r, że środków wystarczy w nim jedynie na to, co jest najważniejsze. A JSS tym priorytetem już na pewno nie jest. Tym bardziej, co trzeba jasno podkreślić - działając sam jest właściwie bezbronny - a do jego ochrony nie będziemy mieli własnych okrętów.
Dlaczego? We wstępnych wymaganiach na okręty obrony wybrzeża postawiono jedynie zadanie, by były one zdolne do wsparcie morskich zgrupowań zadaniowych przy wykrywania i zwalczania tylko celów nawodnych i podwodnych. Nic nie wspomniano natomiast o obronie przeciwlotniczej konwojowanych jednostek pływających.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]