Reklama

Geopolityka

Pacific Pivot zagraża kontroli NATO w basenie Morza Śródziemnego

Niszczyciele typu 45 są wyposażone w bardzo nowoczesne systemy uzbrojenia, jednak ich liczba może się okazać niewystarczająca do wykonywania zadań wymagających dłuższego zaangażowania. Fot. Royal Navy/Crown Copyright
Niszczyciele typu 45 są wyposażone w bardzo nowoczesne systemy uzbrojenia, jednak ich liczba może się okazać niewystarczająca do wykonywania zadań wymagających dłuższego zaangażowania. Fot. Royal Navy/Crown Copyright

Planowane przez administrację Stanów Zjednoczonych stałe zwiększenie zaangażowania w regionie Azji i Pacyfiku stanowi zagrożenie dla interesów morskich państw europejskich należących do NATO, ze szczególnym uwzględnieniem basenu Morza Śródziemnego. Taka teza płynie z raportu NATO at sea: Trends in allied naval power, opublikowanego przez amerykański think – thank American Enterprise Institute (AEI).

Po zakończeniu konfliktu bałkańskiego i rozszerzeniu NATO i Unii Europejskiej  sytuacja geopolityczna na kontynencie europejskim jest względnie stabilna, czego nie można jednak powiedzieć o basenie Morza Śródziemnego. Jednocześnie specyfika konfliktów występujących w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie wymaga obecności w regionie znacznych sił nawodnych, prowadzących działania z zakresu projekcji sił i gotowych do prowadzenia aktywnych działań w celu ochrony  sojuszniczych interesów. Raport AEI stara się odpowiedzieć na pytanie, czy w świetle mniejszej obecności sił morskich Stanów Zjednoczonych, marynarki wojenne europejskich państw NATO będą w stanie skutecznie wykonywać zadania w basenie Morza Śródziemnego.

AEI zwraca uwagę, że o ile marynarki wojenne dużych europejskich państw NATO, w tym Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec czy Włoch są ciągle modernizowane i na ich wyposażeniu znajdują się nowoczesne okręty nawodne i podwodne, o tyle ich liczebność stawia pod znakiem zapytania zdolność do prowadzenia długotrwałych, samodzielnych działań morskich. Kolejne generacje okrętów otrzymują coraz to bardziej zaawansowane systemy elektroniczne, co jednak wymusza ograniczenie ich liczby.

Warto pamiętać, że liczba okrętów danego typu, mogących ciągle przebywać na danym teatrze działań wojennych jest wielokrotnie niższa od łącznej liczby okrętów na wyposażeniu danej marynarki wojennej, ze względu na konieczność dokonywania okresowych napraw czy zmian okrętów pełniących służbę. Ponadto, specyfika regionu powoduje, że może zaistnieć konieczność wykonywania zadań w kilku obszarach jednocześnie (np. prowadzenie działań antypirackich w sposób ciągły i jednoczesny udział w operacji reagowania kryzysowego).

Przykładem zależności europejskich państw NATO od Stanów Zjednoczonych jest operacja Unified Protector, czyli wsparcie libijskiej opozycji w 2011 roku. Jak podaje AEI, pomimo deklaracji, że Stany Zjednoczone nie będą odgrywać decydującej roli podczas operacji, to USAF zapewniało w głównej mierze możliwość tankowania w powietrzu, a większość uderzeń pociskami manewrującymi na cele w Libii została przeprowadzona przez okręty należące do US Navy. Co więcej, zapasy lotniczych środków precyzyjnego rażenia części państw europejskich zostały wyczerpane w czasie prowadzenia operacji. Stawia to możliwość realizacji samodzielnych zadań pod jeszcze większym znakiem zapytania.

Podsumowując, państwa Starego Kontynentu mogą nie okazać się zdolne do samodzielnego prowadzenia działań morskich w basenie Morza Śródziemnego w wypadku wystąpienia sytuacji kryzysowych. Jednocześnie reorientacja w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych może spowodować znaczące ograniczenie wsparcia, udzielanego do tej pory europejskim członkom NATO. Te okoliczności powodują konieczność budowania i utrzymywania zdolności do wykonywania samodzielnych działań, zwłaszcza na morzu i w powietrzu. Wymaga to jednak zaprzestania lub znaczącego ograniczenia redukcji wydatków obronnych w rozwiniętych państwach europejskich, co przy obecnej sytuacji gospodarczej i sytuacji finansów publicznych w tych państwach będzie bardzo trudne, jeżeli nie niemożliwe do wykonania.

Jakub Palowski

Reklama

Komentarze (2)

  1. XYZ

    Dokładnie. Też się dziwię. Szczególnie, że to jest 8 krajów a oni jedni.

    1. kry...

      A ja się dziwię, że Ty się dziwisz. Chyba, że to był żart...

  2. Mariusz Bażan

    Jeżeli takie kraje jak Francja, Wielka Brytania, Niemcy i Włochy mogące liczyć też na Hiszpanię, Holandię, Grecję i Turcję potrzebują żeby je Amerykanie na Morzu Śródziemnym prowadziły za rączkę, to ja się nie dziwię że ci ostatni tracą zainteresowanie Europą i swoimi niepoważnymi sojusznikami.

Reklama