Reklama

Geopolityka

Nowe amerykańskie wyrzutnie rakiet na Indo-Pacyfiku.

Przeprowadzone przez Amerykanów w 2019 roku testy lądowej wyrzutni pionowego startu rakiety Tactical Land-Attack Missile (TLAM) R/UGM-109 Tomahawk. Fot. Scott Howe/DoD
Przeprowadzone przez Amerykanów w 2019 roku testy lądowej wyrzutni pionowego startu rakiety Tactical Land-Attack Missile (TLAM) R/UGM-109 Tomahawk. Fot. Scott Howe/DoD

Amerykańskie wojsko potwierdziło, że planuje rozmieścić w przyszłym roku na Indo-Pacyfiku nową naziemną wyrzutnię rakietową zdolną do wystrzeliwania rakiet o zasięgu do 2500 kilometrów. To pierwszy tego rodzaju ruch Stanów Zjednoczonych w tym regionie od czasu zakończenia zimnej wojny.

Reklama

W wywiadzie udzielonym dla The Japan Times, płk Rob Phillips powiedział, że Armia Pacyfiku Stanów Zjednoczonych zamierza rozmieścić system „Typhon” Strategic Mid-Range Fires (SMRF) w regionie w 2024 roku. Phillips odniósł się do wcześniejszych uwag gen. Charlesa Flynna, dowódcy sił armii amerykańskiej na Pacyfiku. W zeszłym miesiącu Flynn powiedział dziennikarzom na Międzynarodowym Forum Bezpieczeństwa w Halifax, że ”Typhon”, który wykorzystuje pociski SM-6 oraz pociski manewrujące Tomahawk jak i modyfikuje je do wystrzeliwania z ziemi, zostanie wdrożony w przyszłym roku. Uważa się, że Tomahawki mają zasięg od 1250 km do 2500 km, podczas gdy SM-6 ma maksymalny zasięg 240 km. ”Nie powiem gdzie i kiedy, ale powiem tylko, że rozmieścimy je w regionie” – oświadczył Flynn.

Reklama

Amerykańskie wojsko przeprowadziło udane testy systemu, który ma cztery wyrzutnie na przyczepach i inny sprzęt pomocniczy, z pociskami Tomahawk i SM-6 na początku tego roku. Podczas stosowania pocisków SM-6, które według amerykańskiej armii są jedyną realną obroną przed wysoce manewrową bronią hipersoniczną, system może być również wykorzystywany w sposób defensywny. Według informacji podanych przez The Japan Times jest mało prawdopodobne, że system ten zostanie wprowadzony do Japonii, gdzie społeczeństwo jest nieprzychylne rozmieszczaniu tego typu uzbrojenia na terytorium kraju, ponieważ miejsca te mogłyby stać się celem dla Chin. Tokio ma jednak plany dotyczące pozyskania zdolności przeciwuderzeniowych, które obejmują użycie Tomahawków i lokalnie wyprodukowanych pocisków.

Rozmieszczenie amerykańskich wyrzutni w Azji byłoby pierwszym takim ruchem od czasów zimnej wojny. Jest wielce prawdopodobne, że zostałyby one również rozmieszczone w bazie Stanów Zjednoczonych w Guam. W tym samym czasie Chiny gromadzą pokaźne zapasy pocisków które są zdolne do uderzenia w amerykańskie bazy wojskowe w Japonii i na Pacyfiku. Rozmieszczenie systemu na Guam lub w innych miejscach w ramach rotacyjnych, krótkoterminowych rozmieszczeń u azjatyckich sojuszników Stanów Zjednoczonych lub w ich pobliżu, mogłoby pomóc wzmocnić odstraszanie Pekinu, który coraz śmielej pręży mięśnie w pobliżu Tajwanu i na spornym Morzu Południowochińskim.

Reklama

Na mocy traktatu INF (Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty) z 1987 roku, zawartego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a ówczesnym Związkiem Radzieckim, wszystkie lądowe pociski rakietowe, konwencjonalne i nuklearne, które mogłyby przemieszczać się na odległość od 500 km do 5500 km (310 mil do 3400 mil) zostały zakazane. Stany Zjednoczone wycofały się jednak z INF w 2019 roku, twierdząc, że Rosjanie potajemnie testowali i wprowadzali na rynek pociski, które naruszały postanowienia paktu. Według najnowszego rocznego raportu Pentagonu na temat chińskiej armii szacuje się, że Pekin - który nie był częścią traktatu INF - posiada 1500 pocisków rakietowych o zasięgu od 1000 km do 5500 km.

Czytaj też

Ponadto, urzędnik wojskowy zaangażowany w program Typhon na którego powołuje się The Japan Times, przemawiając na spotkaniu think tanku w styczniu ubiegłego roku, zauważył, że system ten jest w stanie wystrzelić „znacznie więcej pocisków niż Tomahawk i SM-6”. W rezultacie, jak zaznaczył ówczesny dyrektor biura ds. szybkich zdolności i technologii krytycznych armii amerykańskiej, gen. Neil Thurgood, system Typhon „będzie bardzo rozpowszechniony w całej naszej służbie, prawdopodobnie wśród naszych sojuszników i krajów partnerskich, ponieważ może strzelać tak wieloma (rodzajami) broni”.

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. Jan z Krakowa

    Amerykanie znowu mają ladowe rakiety pośredniego zasiegu. A dzięki komu? Dzięki prezydentowi Trumpowi. Całkiem możliwe, że gdyby Trump wygrał 2. kadencje, to nie byłoby wojny na Ukrainie.

    1. Rusmongol

      Mają chyba je dzięki kacapom. Bo ci od dawna mieli w doopie zapisy traktatu. Choćby łamali je rakieta rubież a w bajki że Iskander ma 499 km to chyba nawet dzieci nie wierzyły.

  2. Piotrgra

    Akurat ten system daje najlepszy cena - efekt odstraszania. Powinniśmy w pierwszym rzędzie to kupić.

  3. Pegaz

    Na Chiny, czy islam mamy max 20-50 lat, na Rosję dużo mniej

  4. Ein

    Kiedy Tajfun u nas i dlaczego nie 500+? Serio.

  5. easyrider

    Jeżeli to nie my zmiażdżymy Chiny i islam wyprzedzającym uderzeniem, to musimy się pogodzić z utratą dominacji i byciem zdominowanym. Islam i Afryka po prostu nas zasiedlą i żaden bełkot o domniemanym rasizmie czy tolerancji tego nie zmieni. Utracimy naszą wolność. A Chiny zdemolują nas gospodarczo i technologicznie a potem i militarnie. W przeciwieństwie do naszego obłędu ideologicznego nie trapią ich dylematy o liczbie płci człowieka czy zaimkach jakie wobec nich należy stosować. Tylko wyprzedzające uderzenie może to zmienić i to w.niezbyt odległej przyszłości.

Reklama