Reklama

Geopolityka

Nigeria, Rosja, Chiny, Iran: nowi sojusznicy?

Nigeryjscy żołnierze podczas międzynarodowego szkolenia w 2007 roku. Fot. Mass Communication Specialist 1st Class Michael Larson/US Navy via wikimedia.
Nigeryjscy żołnierze podczas międzynarodowego szkolenia w 2007 roku. Fot. Mass Communication Specialist 1st Class Michael Larson/US Navy via wikimedia.

Największe pod względem ilości mieszkańców państwo Afryki, będące jednocześnie najsilniejszą gospodarką tego kontynentu (wysokość PKB), piątym światowym eksporterem ropy naftowej, największym producentem tego surowca w Afryce oraz dysponujące największymi rezerwami na Czarnym Lądzie, czyli Nigeria, po dekadach ścisłej współpracy handlowej przestaje być strategicznym partnerem USA. Największa i najbardziej skorumpowana demokracja afrykańska kieruje tymczasem swe oczy ku Chinom i Rosji. Rękę wyciąga też Iran.

Ropa przestała determinować politykę amerykańską w stosunku do Nigerii. Jeszcze w 2005 r. USA importowało ponad 1 milion baryłek dziennie z tego kraju. W styczniu 2014 r. wartość zakupów wynosiła jednak już tylko 3 mln baryłek przez cały miesiąc, a w lutym spadła prawie do 1,5 mln baryłek/miesiąc. W końcu, w lipcu USA zapowiedziały władzom Nigerii, że od 2015 zrezygnują z „czarnego złota” z tego kraju.

Jednocześnie, gdy w kwietniu ub. r. nastąpił wzrost aktywności Boko Haram (uprowadzenie ponad 200 dziewczynek w Chibok) USA postanowiły zmienić dotychczasową politykę dot. współpracy wojskowej z Nigerią. Wcześniej była ona bardzo ograniczona ze względu na ogromną korupcję i niski stan praw człowieka w Nigerii. Rządząca krajem od 16 lat partia prezydenta Goodlucka Jonathana uważana jest za jednego z największych zinstytucjonalizowanych złodziei rozkradających swój kraj. W szczególności rozkradane są pieniądze przeznaczone na obronę i walkę z terroryzmem.

Roczny budżet Nigerii na bezpieczeństwo narodowe to około 5 mld dolarów, a przez cały okres rządów Goodlucka Jonathana wydano na ten cel 22 mld dolarów. Jednakże wyposażenie żołnierzy w bazie w Badze, która została zdobyta przez Boko Haram w styczniu było przestarzałe. Mimo takich wydatków, organizacja (Boko Haram), której liczebność jeszcze niedawno była oceniana na kilkaset osób zdołała opanować znaczny teren w trzech nigeryjskich prowincjach, a wojsko, w czasie ataku na Bagę, po prostu się  rozpierzchło. Jeżeli chodzi o prawa człowieka to mimo, iż Nigeria pozostaje demokracją z regularnie odbywającymi się od 1999 r. wyborami, to w indeksie Freedom House ma ocenę 4,5 (skala 1-7 gdzie 7 to najgorsza ocena) co definiuje ją jako kraj jedynie „częściowo wolny”.

Mimo to, USA zaproponowały Nigerii pomoc w walce z Boko Haram a w szczególności uwolnieniu dziewczynek z Chibok, zwłaszcza że w czerwcu lider organizacji terrorystycznej ogłosił, że przystępuje do Państwa Islamskiego. Zbieg tych wydarzeń z ograniczeniem relacji handlowych z USA oraz nadchodzącymi wyborami, a także szereg innych faktów, budzi jednak wątpliwości czy Boko Haram rzeczywiście jest częścią globalnego dżihadu, czy też narzędziem skorumpowanych władz Nigerii do utrzymania się przy władzy.

Niemniej USA zaoferowały wsparcie wywiadowcze oraz szkolenia militarne. W ramach programu szkoleń Nigeria miała dostarczyć niezbędny do szkolenia sprzęt – nie dostarczyła. Brak współpracy w zakresie poszukiwania dziewczynek z Chibok spowodował, że oferta pomocy wywiadowczej ze strony USA pozostała całkowicie bezużyteczna. Rząd Goodlucka Jonathana nie wykazał nigdy żadnej inicjatywy w zakresie poszukiwań dziewczynek z Chibok choć akcja „bring our girls back” spotkała się z odzewem na całym świecie. W tym czasie USA przekazały też Nigerii okręt patrolowy typu Hamilton „Okpabana”. Z drugiej strony jednak, już w drugiej połowie 2014 r. pojawiły się głosy w USA (m.in. senator McCain) poddające w wątpliwość użyteczność współpracy z Nigerią, ze względu na rozkradanie budżetu obronnego i brak jakichkolwiek efektów.

W końcu 2014 r. napięcia w stosunkach amerykańsko-nigeryjskich osiągnęły apogeum, po tym gdy USA zawetowały kontrakt nigeryjsko-izraelski na sprzedaż Nigerii helikopterów szturmowych Bell AH-1 Cobra. Zgodnie z regulacjami w stosunkach izraelsko-amerykańskich sprzedaż przez Izrael sprzętu wojskowego wyprodukowanego w USA wymaga zgody władz Stanów Zjednoczonych. Powodem weta były obawy dwojakiego typu. Po pierwsze nieskuteczność walki armii nigeryjskiej z Boko Haram oraz oskarżenia pod adresem wysokich rangą dowódców sił zbrojnych (z szefem armii do stycznia 2014 r. włącznie) o sponsorowanie Boko Haram powodowały obawy, iż helikoptery trafią w ręce organizacji terrorystycznej. Po drugie zbliżające się wybory i obawy, iż zostaną sfałszowane, powodowały prawdopodobieństwo ich użycia nie do walki z Boko Haram, lecz do krwawej pacyfikacji protestów powyborczych. Nigeria w odpowiedzi ogłosiła rezygnację z projektu szkoleń, oskarżyła USA o „embargo” i utrudnianie jej walki z terroryzmem i rozpoczęła negocjacje z Rosją i Chinami.

Nigerię i Rosję łączy kilka rzeczy. Oba kraje przeżywają obecnie problemy finansowe spowodowane spadkiem cen ropy. Są też pozornymi demokracjami, gdzie od 15 lat rządzi ta sama ekipa. Ponadto Nigeria jest na tym samym poziomie indeksu korupcji co Rosja.

O kontrakcie z Rosją niewiele wiadomo. Zakup ciężkiego sprzętu wojskowego z Rosji, a także – jak pisze nigeryjska prasa - „z Białorusi i innych krajów Europy Wschodniej”, w tym helikopterów szturmowych, został ujawniony w połowie stycznia. Jednakże już jesienią ub. r. pojawiły się informacje o zatrzymaniu na lotnisku w północnonigeryjskim Kano rosyjskiego samolotu AH-124-100 wypełnionego bronią (wg prasy nigeryjskiej – przeznaczoną dla Boko Haram), który leciał do Czadu ale z powodów technicznych musiał lądować. Wtedy do Kano niezwłocznie udał się Ali Modu Sheriff, jeden z najbogatszych ludzi w Nigerii, przyjaciel prezydenta Czadu Idrissa Deby, jednocześnie wspierający obecnie Goodlucka Jonathana i uznawany (m.in. przez autralijskiego negocjatora uwolnienia dziewczynek z Chibok – Stephena Daviesa) za kluczowego sponsora Boko Haram. Ali Modu Sheriff żądał w Kano umożliwienia transportowcowi kontynuowania lotu. Rosja zaprzeczyła wówczas, że to jej samolot.

Kontrakt z Rosją miał być zawarty już w sierpniu ub. r. choć oficjalnie miało to miejsce w grudniu, po zablokowaniu umowy na zakup śmigłowców Cobra. Nigeria miała jednocześnie otrzymać kredyt z rosyjskiego banku (zidentyfikowanego jedynie jako „powiązany z Kremlem”) w wysokości 1 mld dolarów na pozyskanie wiropłatów. W zamian Nigeria miała zobowiązać się do wspierania interesów Rosji w Radzie Bezpieczeństwa (gdzie właśnie stała się niestałym członkiem), OPEC (gdzie właśnie objęła przewodnictwo), lokalizację na swoim terytorium naziemnych stacji rosyjskiego systemu satelitarnego GLONASS. Ponadto Rosneft miał otrzymać licencję na eksplorację nieokreślonej liczy złóż ropy w Nigerii, a nigeryjski potentat naftowy NPCC ma sprzedawać część ropy przez Rosneft by wzmocnić pozycję Rosji na rynku (i przez to jej wpływ na kształtowanie cen). Wreszcie, w kraju mają się pojawić rosyjscy doradcy wojskowi.

Rosja nie była jedynym krajem, z którym Nigeria negocjowała zakup broni. Rząd Goodlucka Jonathana zwrócił się też do Chin. Nie może to być niespodzianką, gdyż Pekin staje się w coraz większym stopniu głównym partnerem handlowym Nigerii, zastępując w tej roli Stany Zjednoczone. Dotyczy to również zakupu ropy oraz eksploracji złóż – m.in. na początku 2014 r. został podpisany kontrakt między Abudżą (stolicą Nigerii) a Pekinem, zgodnie z którym Chiny zainwestują 10 mld dolarów z złoża Bida Basin. Żądania Pekinu dot. kontraktu zbrojeniowego jednak okazały się wygórowane. Według doniesień prasy nigeryjskiej Chiny postawiły bardzo restrykcyjne warunki dotyczące płatności, ponadto chciały monopolu na handel bronią z Nigerią na 25 lat, a także przejęcia kontroli nad niektórymi (niezidentyfikowanymi) obszarami gospodarki kraju. Niemniej w końcu stycznia w prasie nigeryjskiej pojawiła się informacja, iż w północno-wschodniej Nigerii widziano szczątki rozbitego drona chińskiego CH-3.

Desperacja rządu Goodlucka Jonathana nie powinna dziwić ale nie ze względu na Boko Haram, lecz obawy przed przegranymi wyborami. Rządząca Nigerią ekipa kleptokratów jest gotowa na wszystko, by utrzymać się u władzy. Jeśli jej się to uda to Nigeria stanie się wielkim partnerem i sojusznikiem Rosji oraz Chin. A być może też Iranu, który gościł na szczycie Unii Afrykańskiej i zadeklarował tam gotowość udzielenia pomocy w walce z terroryzmem w Afryce, a w szczególności przeciwko Boko Haram.

 

Witold Repetowicz
________________________________________________
 

Prawnik, analityk ds. międzynarodowych, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów dotyczących Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej m.in. publikacji „Międzynarodowa jurysdykcja karna – szansą dla Afryki?”. W 2010 roku prowadził wykłady na Universite Panafricaine de la Paix w Uvirze, prowincja Kivu Sud w Demokratycznej Republice Kongo.

 

Reklama
Reklama

Komentarze (9)

  1. Nożem Cię Ochrzczę

    Interesujące, że autor zwrócił uwagę na fakt sprawowania władzy przez te same ekipy w Nigerii i Rosji od kilkunastu lat, a nie zwrócił na to, że w USA ma to miejsce od lat 240. I nie wciskać mi tu kitu o demokracji.

  2. Tyberios

    Chiny nie pozwolą sobie odebrać hegemonii w Afryce, jak Rosja lub Iran by spróbowali to by pewnie nieźle po łapkach dostali. Smok to nie miętki "zachód"... z nim się nie należy cackać.

    1. bender

      skad pomysl, ze Chiny sa hegemonem w Afryce? Sa widoczni, owszem, ale na razie wiekszosc panstw afrykanskich raczej ma bliskie zwiazki z dawnymi metropoliami, czyli Paryzem, Londynem, Madrytem, Bruksela czy nawet Lizbona.

  3. Myśliciel

    pisząc o Nigerii mam coraz bardziej nieodparte wrażenie, że to samo można napisać o Polsce ...

    1. Tyberios

      To trzeba mniej pić by takich "wrażeń" nie było... bo to doprawdy urojeniach są solidne.

    2. Urko

      Póki co, w Polsce nie można starego "kałacha" wymienić na dwie kozy, albo małego chłopczyka...

  4. mieszko

    Ja się tylko zastanawiam, dlaczego Francuzi tak bardzo w szkołach afrykańskich swój język młodzieży do głów wciskają? Zeby było więcej imigrantów we Francji?

    1. Tyberios

      Bo to ich kolonię byłe, językiem urzędowym jest tam najczęściej francuski. Zresztą każdy obywatel byłej kolonii ma z automatu prawo pobytu w Francji. Tak sobie kiedyś pościeli.

  5. Radan

    A jedna taka spółka cypryjska czy polska sprzedała tam namioty .Ciekawostka

    1. Urko

      Ciekawostka to jest taka, że niedawno sprzedaliśmy im tysiąc karabinków "Beryl M762"

  6. bezksywy

    doradcy wojskowi.... amerykańscy, brytyjscy, radzieccy, chińscy. Niby tylko praca, ale za nią kryje się prawdziwa siła imperiów. Rynek finansowy, propaganda medialna, przemysł nowoczesnych technologi ex aequo dopiero na 2 miejscu.

  7. Kowieńczyk

    Zdumiewające, jeśli bym poprawił 2-5% tekstu pasowałoby do obecnej Polski, np. z 15 lat na 8 lat rządów "pozornej demokracji", "kleptokracii" itp. Jaki ten świat podobny ...

    1. MW80

      Oj pieprzysz kolego. Rząd mamy kiepski (już nawet nie malowany) ale to jeszcze nie afrykański wymiar. I da Bóg nigdy nie będzie.

  8. z drugiej strony lustra

    Pan Reptowicz jak zawsze pisze ciekawe, pokazuje nieobecne w main stream mediach oblicze krajów i konfliktów tzw drugi planowych. Dziękuję bardzo i proszę o więcej. Redakcji portalu gratulacje za pozyskanie takiego kalibru pióra i współpracownik a.

  9. hej

    usa całkowicie ma zamiar wycofać się z afryki. po prostu to co się dzieje w afryce aktualnie dla usa jest praktycznie bez znaczenia.