Geopolityka
Netanjahu krytykuje francuską inicjatywę pokojową
Premier Benjamin Netanjahu krytycznie ocenia francuską inicjatywę zwołania międzynarodowej konferencji pokojowej, której celem jest wznowienie izraelsko-palestyńskiego dialogu pokojowego. Zdaniem izraelskiego polityka, rozmowy powinny toczyć się dwustronnie, bez międzynarodowej presji.
Krytyczne uwagi ze strony Benjamina Netanjahu padły podczas konferencji prasowej z udziałem francuskiego premiera Manuela Vallsa. "Jeśli naprawdę chcecie przyczynić się do wznowienia procesu pokojowego, pomóżcie nam uruchomić bezpośrednie negocjacje z Mahmudem Abbasem" - powiedział premier Izraela.
Władze Izraela są przekonane, że skutkiem międzynarodowej konferencji będzie wzrost presji na Izrael, a to wzmocni pozycję negocjacyjną władz Autonomii Palestyńskiej.
Konferencja pokojowa, mająca ożywić izraelsko-palestyński proces pokojowy, odbędzie się 3 czerwca w Paryżu, bez udziału przedstawicieli Izraela i Palestyny. Wezmą w niej jednak udział przedstawiciele 20 państw, w tym przedstawiciele Egiptu, Arabii Saudyjskiej i Jordanii, a także Unii Europejskiej i ONZ.
robhood
sliski temat ... poprawnie trzeba byc politycznie ... przeciez to sciema. Izraelczycy nie chca pokoju z Palestynczykami. bo i po co? jak maja Ich w garsci. okupuja Ich. mysle, ze jesli nadarzy sie sytuacja, to beda chcieli przesiedlic Ich np.: do Syrii. straty wsrod ludzi w Syrii sa ogromne, mozna by zapchac ta dziure. to moj pomysl. nie wiem czy tak mysla. logicznie i racjonalnie jednak ma to sens
Moshe Schwantz
...a może byś tak chciał, by ktoś z twej ziemi Ciebie przeniósł, dajmy na to do...Grenlandii. To Izrael powinien cały świat przepraszać, że od prawie 70 lat wykończają prawowitych właścicieli tej ziemi, a ty chcesz ich przenosić.
Pani Dubito
Izraelczycy nie chcą pokoju z Palestyńczykami? A jaki mają interes w tym, żeby ładować wielką kasę w obronę i mieć pod bokiem rozsadnik terroryzmu? Nie, proszę Szanownego Pana, to nie Izrael ma od swego zarania w swojej konstytucji zapis o zepchnięciu Palestyńczyków do morza. Jest dokładnie vice versa. I dopóki nie ma chęci ze strony władz palestyńskich -- którym zależy, żeby terrorem trzymać własnych rodaków w garści, zamiast stworzyć im normalne państwo -- dopóty będą cierpieć zwykli ludzie.
Podpułkownik Wareda
Zamiast wstępu: (...). "Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę. Wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia: pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor!". (...). Nie bez kozery przypomniałem fragment wystąpienia, wygłoszonego w Sejmie w dniu 5 maja 1939 roku, przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych II RP, płka Józefa Becka (1932-1939). Osobiste refleksje dot. tamtego, pamiętnego wystąpienia - zostawiam komentatorom D24. Premier Izraela Benjamin Netanjahu ma rację, kiedy krytycznie ocenia francuską inicjatywę zwołania międzynarodowej konferencji pokojowej na dzień 3 czerwca br. w Paryżu z udziałem przedstawicieli 20 państw, ale - bez udziału - przedstawicieli Izraela i Autonomii Palestyńskiej. To będzie jakieś kuriozum! W żaden sposób nie chcę obrażać - bądź co bądź - naszych sojuszników z NATO, ale odnoszę wrażenie, że Francuzi są odrobinę naiwni. A powinni od dawna wiedzieć, że klucz do rozwiązania problemu izraelsko-palestyńskiego nie znajduje się w Paryżu, w Berlinie, w Moskwie, czy w Londynie. Nie ma go także w Jerozolimie. Przypomnę wszystkim, których te sprawy niekoniecznie na co dzień interesują - że ten klucz znajduje się w Waszyngtonie! Tak czy inaczej, rozwiązanie tego problemu, to rzeczywiście bardzo trudny orzech do zgryzienia. Dla jednej i drugiej strony. Izraelczycy (bardzo często pod presją USA, b. ZSRR, NATO, ONZ i Unii Europejskiej) wielokrotnie proponowali Palestyńczykom, także za życia Jasira Arafata, różne wersje pokojowego rozwiązania tego problemu. Niestety, do chwili obecnej - bez rezultatu. Oczywiście, trzeba mieć nadzieję, na trwały pokój w tamtym regionie świata. Ale, czy ktokolwiek jeszcze wierzy, że jest możliwy?