Reklama

Geopolityka

MON: zakup okrętów podwodnych z pociskami manewrującymi

  • Pentagon chce przeznaczyć miliard na oszczędne silniki lotnicze - fot. USAF
    Pentagon chce przeznaczyć miliard na oszczędne silniki lotnicze - fot. USAF

Zakup okrętów będzie zrealizowany wraz z pociskami manewrującymi – zapewnia MON. Eksperci podkreślają, że tylko taki połączony zakup zagwarantuje polskiej flocie realną możliwość wykorzystania broni odstraszania. Trzy nowe okręty podwodne mają trafić do Marynarki Wojennej do 2023 roku.

Zakup okrętów będzie zrealizowany wraz z pociskami manewrującymi. Założenie jest takie, żeby zrobić to razem – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes gen. bryg. Włodzimierz Nowak, dyrektor Departamentu Polityki Zbrojeniowej Ministerstwa Obrony Narodowej.

Siłą okrętów podwodnych jest to, że jest to rodzaj uzbrojenia, który bardzo trudno zlokalizować i w każdej chwili może służyć do uderzenia z nieznanego miejsca, w nieznanym kierunku. Posiadając środki takie jak rakiety manewrujące, może robić to na kilkaset kilometrów. Właśnie obawa przed tym, że może zostać użyty, jest elementem odstraszania.

gen. bryg. Włodzimierz Nowak

Postępowanie przetargowe w ramach programu Orka ma ruszyć na początku bieżącego roku. Nowe okręty mają być przynajmniej częściowo produkowane i montowane w polskich zakładach. Jak podkreśla generał Nowak, nie powinno to wpłynąć na cenę jednostek.

Jak podkreślał ostatnio Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Mieczysław Gocuł, pociski manewrujące pozwalają także na atakowanie centrów decyzyjnych przeciwnika.

Istotne jest też zapewnienie niezależności państwa w serwisowaniu okrętów podwodnych, szczególnie w kontekście ich roli w systemie odstraszania. Gotowość polskiego strategicznego uzbrojenia nie może być uzależniona od woli innych państw.

– Powinniśmy być niezależni w zakresie posiadania i serwisowania tego typu środków – wyjaśnia generał Nowak. – Trudno jest dysponować środkami uzbrojenia, jeżeli przeglądy i serwisy trzeba wykonywać daleko od własnych granic. Lepiej jest to robić u siebie.

Postępowanie przetargowe w ramach programu Orka ma ruszyć na początku przyszłego roku. Nowe okręty mają być przynajmniej częściowo produkowane i montowane w polskich zakładach. Jak podkreśla generał, nie powinno to wpłynąć na cenę jednostek.

– Nie będziemy tych okrętów budować od początku, czyli od fazy projektowania, poprzez pełny cykl produkcji, ponieważ nigdy tego nie robiliśmy. Będziemy musieli skorzystać z gotowych projektów lub rozwiązań państw, które nam to zaoferują – mówi dyrektor Departamentu Polityki Zbrojeniowej Ministerstwa Obrony Narodowej.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (56)

  1. noc

    Dlaczego polska armia nie zakupi dla marynarki okrętów podwodnych z napędem nuklearnym aby mogli dłużej przebywać pod wodą i się przemieszczać gdzie chce z rakietami dalekiego zasięgu .

  2. rozum

    PO 25 latach niszczenia POlski i polskiej armii, wreszcie rozum przychodzi wojskowemu betonowi do głowy.

  3. sdfasdf

    Wojsko chciałoby coś takiego https://www.youtube.com/watch?v=18nx44_w0uc natomiast MON czyli politycy chcieliby scorpena ze względów czysto politycznych. W praktyce a26 kockumsa jest/będzie technologicznie bardziej zaawansowany

  4. Piotr Kraczkowski

    Na pewno kołowe lub gąsienicowe wyrzutnie "rakiet manewrujących" jest 1000 razy "trudniej zlokalizować", niż okręty podwodne, ale są one w porównaniu do okrętów podwodnych bezpłatne i można mieć ich więcej, a część wyrzutni samobieżnych może przenosić rakiety-makiety dla zmylenia satelitów. Potencjalny napastnik jest wstanie śledzić trzy polskie okręty podwodne i wiedzieć gdzie są przed atakiem na Polskę, natomiast nie jest wstanie wyśledzić, gdzie są przemieszczane nocą i mieszane z wyrzutniami wyposażonymi w makiety wyrzutnie samobieżne. Oszczędzając na kupnie okrętów podwodnych mamy pieniądze na tysiące "rakiet manewrujących" takich samych lub lepszych jak te przeznaczane dla okrętów podwodnych (łącznie na wszystkich okrętach ok. 33 sztuk, po ok. 11 na okręt). "Rakiety manewrujące" dla okrętów podowodnych muszą być też droższe i mają ograniczenia techniczne wynikające z wielkości rur startowych okrętu podwodnego - to limituje ich wielkość i zasięg. "Rakiety manewrujące" dla wyrzutni kołowych lub gąsienicowych można łatwiej wymieniać na nowe modele, zwiększać ich zasięg i siłę głowic. ____a ok. 10 lat obecna rewolucja w dronach i obronie przeciwlotniczej okrętów podwodnych (z ich głębokiego zanurzenia) wymieni zupełnie ich obecne technologie, a więc tylko z tego powodu nie wolno tracić kapitału na okręty podwodne, które już za ok. 10 lat będą tak samo przestarzałe, jak te, które mamy obecnie, a które działają wg technologii znanych od ponad 50 lat. Uwzględniając, że wkład okrętów podwodnych (nawet z rakietami manewrującymi) w naszą obronność tak naprawdę jest prawie zerowy, trzeba uznać ich zakup dziś, tym bardziej kosztem importu wysokiej jakości sprzętu dla Wojsk Lądowych, za zdradę. Dodajmy, że powyższa strategia nie tylko odstrasza i czyni zbędnym zawracanie sobie głowy bazami NATO w Polsce, lecz także winduje polityczne oraz gospodarcze znaczenie Polski w UE i w świecie. ___Musimy mieć okręty podowodne, ale ich zwolennicy powinni zrozumieć, że po obecnej rewolucji w ich technologiach pojawi się np. możliwość podwodnego zaopatrywania okrętów podwodnych nawet w rakiety i torpedy bez konieczności zawijania do i tak zniszczonego portu! Proszę popatrzeć na zapowiedź nowych fancuskich okrętów podwodnych od ok. 1 min. 12 sek.: https://www.youtube.com/watch?v=iqwkjOnJy78&feature=player_detailpage#t=61 Te "DCNS SMX Ocean" pokazane są na tym filmiku jako wyładowujące poziomo z grzbietu okrętu przedmioty długości torped/rakiet, ale przecież w ten sam sposób okręt podwodny może także przyjmować ładunki nie musząc być zniszczonym po wynurzeniu lub tym bardziej dopływaniem do brzegu. Portem naszych okrętów podwodnych za ok. 10 lat może być np. baza logistyczna 50 km od brzegu, bo zaopatrzenie w kontenerach zostanie wpuszczone pod wodę przez helikopter. Następnie dron z okrętu podwodnego dowiezie zaopatrzenie do luku na jego grzbiecie. Drony mogą np. z głębiny wypływać tuż pod powierzchnię, lub być wyrzucane z helikopterów i radarem wykrywać dla okrętu podwodnego lotnictwo w jego obszarze działania. Upieranie się na zakupie okrętów podwonych dziś, jest także przeciw zwolennikom tej broni, to skazywanie nas na łatwo zniszczalne okręty podowodne, czyli na ich brak.

    1. Piotr Kraczkowski

      Tak to jest, jak się pracuje w nocy i jeszcze pisze komentarze - Korekta: pominąłem przed: Z"a ok. 10 lat" fragment w którym chodzi o dwie sprawy: 1. Gdybyśmy nawet mieli głowice z bronią masowego rażenia (RFN i inni tylko przenoszą, ale nie decydują o użyciu głowic USA staconowanych w RFN itp.), to kiedy ich użyjemy przeciw przeciwnikowi, który na pewno w odwecie będzie niszczył polskie miasta? Po zarabowaniu nam 10% naszego terytorium? 20%? 50%? Odkładając kupno okrętów podwodnych o ok. 10 lat a ich odbiór o następne kilka, możemy natomiast za zaoszczędzone pieniądze mieć supernowoczesne wojska lądowe, które nie dopuszczą do zarabowania nawet 0.00001% naszego terytorium. Politycy RFN obawiają się, że magazyny broni atomowej na ich terytorium wymuszają zaatakowanie ich bronią atomową w razie wojny, a i bez tego znają plany NATO powstrzymywania w Europie Srodkowej, czyli w RFN, Polsce, Litwie, Czechach przy pomocy broni atomowej NATO - gdyby wojska lądowe tych państw przegrywały. 2. Trzeba tylko by te super wojska lądowe działały zawsze w rozproszeniu unikając atakowania ich taktyczną bronią atomową, skupiając się szybko dla wspólnego ataku i ponownie rozpraszając. Ponieważ tylko helikoptery są wstanie tak szybko skupiać się w jednym miejscu i ponownie rozlecieć się w rozproszenie, to opancerzone szturmowe (atakujące z bezpiecznej odłegłości do ok. 18 km i przy unikaniu stosowania radaru) i transportowe powinny być szczególnie liczebne, a ich zadaniem powinno być zniszczenie pojazdów. Następnie nowoczesne i silnie opancerzone bwp i Leopardy rozprawiałyby się z niedobitkami ataku śmigłowców. 3. Kanclerz Schroeder podarował nam Migi i Leopardy itd. z uzasadnieniem, że jeśli Polska się obroni, to i RFN będzie bezpieczna. Konfitury nie są w Polsce, lecz dalej na zachód, a zatem jest w zach. UE dobra wola wobec Polski i polskiej zbrojeniówki. Gdy nasza gospodarka cywilna i nauka się podciągną, to w sposób naturalny przejdziemy od produkcji komponentów broni do konstruowania wspólnej broni zach. UE - będąc jej częścią. Dziś jednak różnica między między zbrojeniówką Polski i zach. UE polega na tym, że gdyby jakiś czarodziej spowodował zniknięcie zbrojeniówki zach. UE, to powstałaby ona natychmiast bez problemu na nowo, bo jest generowana przez wysoko rozwiniętą gospodarkę i naukę zach. UE. Czegoś takiego nie ma w Polsce. W Polsce usiłuje się gigantycznymi nakładami podatków, niszcząc polską gospodarkę i Polskę, stworzyć polską zbrojeniówkę jako wyspę nowoczesności w zacofanej gospodarce, w zacofanej nauce i zacofanym państwie. Zbrojeniówka zach. UE korzysta z cywilnego otoczenia nowoczesnych przedsiębiorstw sektora cywilnego oraz z instytutów badawczych oraz uniwersytetów w pierwszej setce uniwersytetów świata. Tymczasem polski najlepszy uniwersytet jest w czwartej setce uniwersytetów świata. Dlatego poniesiemy np. gigantyczne straty próbując konstruować bojowy wóz piechoty i nie skonstruujemy niczego na poziomie niemieckiej Pumy. Jedna Puma jest wstanie zrównoważyć kilka, może nawet 10 rosyjskich BWP-3 lub BWD-4, a to co jest wstanie stworzyć Polska będzie gorsze od BWP-3 lub BWD-4. Będzie natomiast kosztować dodatkowo to, czego nie wyprodukowali w gospodarce cywilnej zatrudnieni w polskiej zbrojeniówce wykwalifikowani pracownicy oraz to, co Polacy stracą w wyniku bojkotu ze strony prywatnych przedsiębiorców, inwestorów, pracodawców, dziennikarzy, zwykłych obywateli itp. zach. UE w odwecie za kupowanie przez nas broni spoza UE za pomoc od UE. ___Dlatego Polska powinna importować bwp, czołgi i helikoptery opancerzone kładąc nacisk na bezpieczeństwo i wyszkolenie żołnierzy aby unikać strat własnych, a w konsekwencji konieczności użycia broni atomowej NATO w Polsce. Podatki powinny iść natomiast na drony/roboty, grafen itp., bo tu jest szybka weryfikacja dual-use na rynku cywilnym, np. tysiące różnych cywilnych dronów/robotów i wpływy z ich eksportu. Drony/roboty wojskowe będą jako nowa broń o wiele droższe w imporcie niż bwp czy helikoptery. Wszyscy są też tylko tu na początku biegu, natomiast w czołgach, bwp, helikopterach jest już nagromadzona wiedza, której szybkie zrównoważenie kosztowałoby po prostu zbyt dużo. Jednocześnie posiadanie większej ilości robotów przemysłowych pozwoliłoby podnieść produktywność Polski i umożliwić podnoszenie wynagrodzeń bez wygonienia z Polski przedsiębiorstw zagranicznych uzależnionych od niskich jednostkowych kosztów pracy.

    2. jastrząb

      Pozornie masz rację ale tylko pozornie, rakiety dalekiego zasięgu {bo tylko takie wchodzą w rachubę} wcale nie są aż tak trudne do namierzenia to raz, pomimo wymieszania z makietami co i tak jest nieodzowne, dwa jakie głowice powinny posiadać konwencjonalne czy nuklearne na te drugie nie mamy szans, ponadto w Twoim wywodzie są sprzeczności raz piszesz że okręty podwodne dość łatwo zniszczyć a w drugiej części piszesz że "podwodniaki" mogą być zaopatrywane nawet poza portem. Według mojej i nie tylko oceny "podwodniaki" mają pewną przewagę mogą w miarę szybko i skrycie się przemieszczać, korzystać z portów nie tylko Polskich. Oczywiście by mieć armię niekoniecznie wielką ale o dużej mocy uderzeniowej musi to być armia mobilna zdolna do szybkiej reakcji i posiadająca w miarę różnorodny sprzęt pozwalający zadać w miarę szybko bardzo bolesny cios po którym przeciwnik będzie musiał mieć sporo czasu na dojście do sprawności bojowej, obecnie jak już pokazały to niedawne konflikty bardzo liczy się szybkość reakcji, planowanie i precyzyjne uderzenie.

  5. Staszek Alcatraz

    No jak dla mnie logiczne, nie wyobrażam sobie innego zakupu niż uzbrojone jednostki. Krypa bez uzbrojenia to statek handlowy ;)

  6. Generau

    Osiem lat (cyfrowo 8) To przecież wieczność , a jest jeszcze zagrożenie unieważnienia przetargu . Będziemy mieli byle co i w odległej przyszłości .

  7. bmc3i

    Budowa okrętu podwodnego, to dla dobrej stoczni 1,5 roku - 18 miesięcy. Tyle czasu zajmuje amerykańskim stoczniom w Groton i Norfolk budowa każdej z seryjnych Virginii z napędem jądrowym. Co ma zająć stoczniom francuskim czy jakimkolwiek innym więcej czasu przy budowie okrętów dla Polski?

    1. Tyberios

      Trzeba ich się zapytać... ale tak gwoli ścisłości. Riachuelo - stępkę położono w 2010 roku oczekuje się wodowania w 2014 lub 2015. Khanderi - stępkę położono w 2011 roku, wodowano w pod koniec 2015. Son Won-il - stępka położona w 2002, wodowano w 2006 U-35 - stępka położona w 2007, wodowano w 2011 Uppland (absolutny rekordzista) - stępka położona w 1994, wodowany w 1995. Jak widzisz, średni czas budowy (budowy nie wprowadzenia do służby!) trwa zazwyczaj około 3-4 lub nawet 5 lat.

  8. A_S

    Czy okręt na bajorku zwanym Bałtykiem nawet w zanurzeniu i z wygaszonymi silnikami może być niewidoczny dla specjalistycznych urządzeń ?

    1. Snooker

      Owszem i do tego w takich płytkich "bajorkach" trudniej je zlokalizować niż w Oceanie.

    2. Fancik

      Bałtyk, mimo że płytki, ze względu na warunki hydrologiczne jest akwenem idealnym dla operowania na nim okrętów podwodnych. To najlepsza możliwa broń na Bałtyk.

    3. bmc3i

      Nie tylko z wygaszonymi silnikami, ale wręcz z wlaczonymi jest niewykrywalny dla wspolczesnej techniki ZOP> Zwlaszcza na tak plytkim akwenie jak Bałtyk, czy Zatoka Perska, gdzie odbicia fali akustycznej miedzy dnem a powierzchnia morza powoduja calkowity chaos na ekranach sonarów. Dlatego torpedy ASW skonstruowane do walki na wodach płytkich, sa znacznie droższe od torped do walki na wodach błękitnych.

  9. laik ale roumny

    HAHAHA W czasie II wś budowano setki okrętów a teraz na trzy stateczki Polandia poczeka 8 lat

    1. Tyberios

      Faktycznie... "roumny"

  10. markopolo

    A kto powiedział że mają atakować na Bałtyku

    1. Gunar925

      Dokładnie. Pojęcia nie mam dlaczego potencjalny rejon operacyjny tych okrętów zawęża się wyłącznie do Bałtyku. Okręty podwodne z pociskami manewrującymi mogą spokojnie pojawić się np. pod Siewieromorskiem. Ich ewentualny potencjał odstraszania polega nie tylko na możliwości odpalania tych pocisków ale przede wszystkim na możliwości ich skrytego użycia w bliżej nieokreślonym miejscu.

  11. sdfad

    I co z tego? I tak wiemy że kupią francuskie okręty które będą technicznie słabsze od choćby szwedzkich odpowiedników które właśnie powstają.

    1. xw

      mógłbym prosić o parę technicznych szczegółów owych technicznych słabości OP t. Scorpene i technicznych przewag OP t. A26?

  12. patriota

    Aktualnie na okręty podwodne są w trakcie uzgodnień: SW-Studium Wykonalności i WZTT-Wstępne Założenia Taktyczno-Techniczne wewnątrz MON. Od 2013 roku. Pierwszy okręt podwodny ma wejść do służby w 2022 roku. Już w 2017 roku oddany ma być do służby pierwszy z OOW-okrętów obrony wybrzeża. Czas budowy tego rodzaju jednostki pływającej to około 2 lat. Tymczasem nie wybrano ani wykonawcy, ani nie podpisano żadnych umów, ani co gorsze nie wskazano systemów uzbrojenia. Bardzo konstruktywne podejście przedstawił w jednym z czasopism specjalistycznych autor artykułu, który zauważył, że posiadanie przez MW pocisków manewrujących o zasięgu 1000km pozwala na zaatakowanie z Zatoki Botnickiej bazy okrętów podwodnych Floty Północnej. Jeśli pozwala, to Rosjanie szybko przeniosą swoja bazę w głąb własnego terytorium. I o to właśnie chodzi-odstraszać, czyli spychać nieprzyjaciół w głąb azjatyckich stepów, gdzie ich matecznik...

    1. sosen12

      Przez 40 lat zimnej wojny cały arsenał atomowy NATO nie zepchnął rusków w głąb azjatyckich stepów, a ty chcesz aby to się stało za pomocą kilkunastu pocisków z głowicami konwencjonalnymi? Ładnie chwytamy wabiki rzucone przez lobbystów francuskich, oferujących nam oceaniczny okręt na mały akwen jakim jest Bałtyk.

    2. ghjghj

      nie wybrano nie wybrano bo wiadomo że będzie kupiony scorpene.

  13. nrtbvdsf

    to to zróbcie a nie gadajcie. Z doświadczenia jak Polacy o czymś mówią to na pewno się nie uda. Ble ble bel takie tam tylko gadanie i gdybanie. Siły brak, temu gadają.

  14. Tyberios

    Ogólnie jestem a przynajmniej byłem za Niemiecką ofertą, jednak po lekturze artykułu pana Tomasza Grotnika w najnowszej Technice, zaczynam poważnie skłaniać się ku A26. Szczególnie ze względu na daleko idąca współpracę Szwedów w niemal każdym aspekcie. Sama idea stworzenia tzw "klubu" użytkowników tej jednostki na Bałtyku jest bardzo kusząca.

    1. Victor

      Jeszcze nie czytałem. Czyżby wraz z A26 Szwedzi proponowali jakieś rakiety? Może opracowali wystrzeliwaną spod wody wersję RBS-ów?

    2. Fancik

      Wszystko fajnie, ale projekt A26 jest na takim etapie, że polska marynarka mogła by je otrzymać najwcześniej w 2030r, a to dużo za późno. My potrzebujemy tych okrętów na teraz.

  15. Kurczak Pieczony

    Zakupy w wojsku na raty, nie ma to jak strategia! Należy zakupić albo w pełni wyposażone okręty bojowe albo przeznaczyć te pieniądze mp. na lotnictwo!

  16. blondynka

    W jakim kolorze i jak będzie wyglądało malowanie tych okrętów? Czy będą na kiosku miały godło i nazwę, a jeżeli tak, to z czego będzie to zrobione? Ile będzie potrzebnych okrętów pomocniczych i zaopatrzeniowych? No i jakie będą nosiły nazwy OP, tradycyjne wywodzące się z II RP czy jakieś takie współczesne, np: Misiu 1, Szympans, Kogut, etc.? A swoją drogą większość komentujących zna się zarówno na MW, WL, SP, jak i na piłce nożnej, o polityce nie wspominając a o ortografii zapominając... Oj jaka ja głupiutka jestem przy tych wszystkich Panach co Bałtyk uważają za zbiornik wodny bez strategicznego znaczenia, dobrze, że okresowo niewysychający... Sądzę, że mogłabym pracować w MON co WY na to?

    1. koko

      Jestem za:)

  17. mojo

    Tak pomyślałem (wiem, wiem, dziwne ale jednak) że zgodzono się na życzenie pocisków przez cywilów posłów co by łatwiej było uwalić program zwalając na nich winę. Kojarzę że już bez pocisków program był określany jako niepoprawne marzenia a tu masz: gawiedź zadowolona, posłowie się odcyndolą, program pozyskania okrętów a konkretnie to wydania na nie grubej kaski, łatwiejszy do skasowania.

  18. karol

    no i super - wreszcie ktoś pomyślał o potencjale odstraszania, w końcu jak kupowac okręty o już w pełni wyposażone w najnowoczesniejszą technologię

    1. mojo

      okraszania - osraszania. Całe to odstraszanie wygląda tak że wszystko mamy na papierze i tylko na papierze. Zmienia się Rząd, niekoniecznie nawet strona sceny politycznej i wracamy do początku. Taki model rządzenia i uprawiania polityki

  19. jojo

    rakiety do dobry pomysł, szkoda, że nie atomówki..

  20. PL

    Wszystko ok. ale proponowałbym aby te okręty stacjonowały w Szczecinie a nie Gdyni pod nosem Kaliningradu !

    1. Marcin

      Szczecin nie leży nad morzem, rzuć okiem na mapę...

    2. Willgraf

      :))) prędzej w Darłowie lub Kołobrzegu niż w SZCZECINIE, w Szczecinie tak samo dobrze jak we Wrocławiu za daleko od Morza:)

  21. kj

    Też nie jestem ekspertem, ale siłą rzeczy są to odmienne technologie. Może też się nie znam, ale chyba można kupić okręt, który sami wybierzemy sobie pociski manewrujące i teoretycznie nie musi to być Scorpene..

    1. zxcv

      Oczywiście, że można sobie wybrać np typ 214 z rakietami Tomahawk, tyle że z tego co wiadomo kto by nie miał tych rakiet to o ewentualnym wystrzeleniu zawsze decyduje Biały Dom więc to kiepski wybór...

    2. kzet69

      Dokładnie, o kodach do Tomahawków można zapomnieć. Tu już wkracza polityka.

  22. bolo

    liczę na zwiększenie zamówienia OP do 4 szt. , taki aneks przed zbudowaniem ostatniej z trzech , jest jakaś szansa ? i jeszcze jedno , koniec dostaw na rok 2023 czy to nie jakiś Lapsus ?

    1. kzet69

      Jak się dołożysz do budżetu i zasponsorujesz, to czemu nie?

  23. msud

    Jako podatnik mogę zrozumieć chęć realizacji projektu budowy serii okrętów podwodnych w polskich stoczniach, bo przy odpowiednim podziale pracy pomiędzy właścicielem projektu i know how a polskimi stoczniami, może to udostępnić polskiemu przemysłowi wartościowe zaawansowane technologie, którymi obecnie nie dysponuje. Na to pewnie warto wydać te 2 (a w praktyce pewnie 3) miliardy euro. Natomiast nie mogę zrozumieć pomysłu, żeby dodać do rachunku kolejny miliard do 2 miliardów na posiadanie pocisków manewrujących odpalanych z tych okrętów. Emocjonalne wyrazy poparcia dla realizacji tego pomysłu wiążą się z wyobrażeniem, że mając te pociski będziemy w stanie zaatakować terytorium wrogiego państwa. No więc mając 3 OP dwa z nich mogą być przez pewien okres operacyjne. Będą one dysponowały 3 pociskami manewrującymi rażącymi na odległość około 1 tys. km. (obecnie wchodzą w rachubę amerykańskie tomahwaki oraz europejskie NCM - ale dopiero dwa udane starty testowe tego pocisku). Po dopłynięciu na środkowy Bałtyk, żeby oddać salwę 6 rakiet, które dysponując głowicami konwencjonalnymi zniszczą 6 obiektów w bazach stałego stacjonowania lub jeżeli takie możliwości rozpoznania dalekiego zasięgu się pojawią w polskim wojsku, można liczyć na zniszczenie 6 wyrzutni rakiet balistycznych. Oczywiście zakładając 100% efektywność, w praktyce można mówić o efektywności od 40% do 60%. Z kolei szansa, że po odpaleniu salwy polskie okręty zostaną wykryte i zniszczone jest bliska realizacji (powyżej 80%, chyba, że będziemy prowadzili wojnę obronną przeciwko np. Mołdawii). Tak więc wydatek miliarda do 2 miliardów euro na np. zmniejszenie potencjału rakiet balistycznych przeciwnika o maksimum 5% i to przy bardzo optymistycznych założeniach co do położenia Polski w trakcie przyszłej wojny wydaje się pewna rozrzutnością. Osobiście wolałbym przeznaczyć powiedzmy 2 miliardy euro na zakup 4 fregat rakietowych klasy Sachsen lun FRAMM wyposażonych do zadań opl. Mając takie fregaty na Bałtyku w zasięgu polskich NBR w znacznym stopniu ograniczony jeżeli nie zablokowany zostałby atak powietrzny na terytorium Polski od strony morza.

    1. gazek

      Dokładnie, śmieszna będzie siła ognia, to raz. Dwa, najpewniej jeszcze przeciwnik zestrzeli sporą część wystrzelonych pocisków, więc "z czym do gościa"?. Natomiast zamiast w okręty, to chętnie zainwestowałbym w dodatkowe systemy lądowe przeciwpowietrzne (SAMP/T, Thaad) lub lotnictwo (F-35).

  24. K

    Nie wiem poza tym czemu ciągle powielane są bzdury o "za dużych okrętach na Bałtyk"? Ktoś tak każe pisać? Skąd macie informacje że okręt o wyporności 3-4 tyś. ton jest za duży? Największy na świecie okręt (Akula) - 48 tyś. ton w zanurzeniu potrzebuje jakiś 35m (co nie znaczy że ma 35m wysokości) by się pod wodę cały schować, a taki "duży" type 216* już tylko 23m głębokości. Dokładamy te 40 m "przejrzystości" (ale często wystarczy 20-30m) i wychodzi na to że możemy sobie swobodnie pływać pod powierzchnią nawet tą Akulą po ponad 50% powierzchni Bałtyku a schować się na dobrych 20% * www.navyrecognition.com/index.php?option=com_content&task=view&id=264

    1. Tyberios

      I dlatego... żadna Akula nigdy nie zagościła na Bałtyku. Przedni argument kolego, przedni!

    2. kzet69

      Jak sądzisz, dlaczego nikt nie hoduje wieloryba w basenie olimpijskim? Przecież by się zmieścił....

  25. BRZDĄC

    do 2023 ..systemy wykrywania różnych obiektów pod wodą i gdziekolwiek, tak się udoskonali ....że obiekty wielkości okrętu podwodnego nawet spoczywającego w największej głębi Bałtyku będą widoczne nie tylko przez wyspecjalizowane jednostki -systemy (jak zwał tak zwał ) że nawet kutry rybackie będą to "coś" mogli śledzić ..zakładając że za 10 lat będziemy mieli " takieeee okręty " i patrząc na rozwój elektroniki proszę samemu wyciągnąć wnioski ....to już wolę "uzbroić " zwykły statek nawet rybacki w taki system i niech udaję że łowi ....no że chyba będziemy pomagać w "internacjonalistycznej pomocy" służyć pomocą w wygaszaniu "pożarów" to co innego .... takie okręty z wyrzutniami w czasie konfliktu dostaną rozkaz opuścić " jezioro przez mały lub duży bełt " i kierować się na Kanadę bo W.Brytania jest za blisko na czas współczesnej wojny ..i co rakiety o zasięgu kilkuset kilometrów to mogą co najwyżej ostrzelać łowiska Eskimosów z Grenlandii będąc gdzieś w Kanadzie........oczywiście aspektów psychologicznych takich okrętów nie neguje i prestiżu .dla kraju ..ale najlepsza broń to ta niewidoczna dla oka ....ale wypłynięcie takich okrętów o takiej sile uderzeniowej nie będzie obserwowane tylko przez szpiona przez lornetkę ale cały system od satelit po panią co karmi mewy nad morzem

Reklama