Geopolityka
Mjanma: Transportery na ulicach. Wojsko odcina internet [AKTUALIZACJA]
Birmańskie siły bezpieczeństwa w niedzielę oddały strzały, by rozproszyć tłum demonstrantów protestujących przed elektrownią w położonym na północy kraju stanie Kaczin. Nie wiadomo, czy użyto ostrej amunicji. Na ulicach miast pojawiły się pojazdy opancerzone. Równocześnie pojawiły się doniesienia o odcięciu dostępu do większości serwisów internetowych przez wojskową władzę Mjanmy.
Przed elektrownią w mieście Myitkyina, zajętej wojsko, protestowało kilkaset osób, które policja usiłowała rozpędzić, używając też armatek wodnych. Po południu przy elektrowni - według relacji świadków - pojawiły się czołgi.
Protestujący uważają, że armia chce kontrolować elektrownie, by móc odcinać energię elektryczną w nocy, gdy przeprowadzane są aresztowania.
Ambasada USA wydała komunikat, w którym wzywa Amerykanów przebywających w Mjanmie, by pozostali w domach, ze względu na niepokojące ruchy wojsk oraz wysłanie na ulice miast pojazdów opancerzonych.
Amerykanie ostrzegli też, że w między godziną 1 w nocy a 9 rano może dojść do przerwania wszelkiej telekomunikacji. Ostrzeżenia się potwierdziły, gdyż agencja AFP podała, że wojskowa junta, która obaliła rząd Mjanmy, wprowadziła w niedzielę w nocy czasu lokalnego niemal całkowitą blokadę internetu po kolejnym dniu protestów.
Niedziela była ósmym z rzędu dniem masowych protestów przeciwko dyktaturze wojska, które 1 lutego obaliło demokratycznie wybrany rząd. Do akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego, rozpoczętej przez lekarzy, dołączają pracownicy służb publicznych i innych sektorów. Lokalne media podały, że strajk pracowników kolei sparaliżował transport w niektórych regionach kraju.
Według Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) od przewrotu wojskowego aresztowano co najmniej 384 osoby. W sobotę junta zawiesiła przepis ograniczający czas przetrzymywania podejrzanych w areszcie bez nakazu sądowego do 24 godzin.
Również w sobotę wojskowe władze wydały komunikat, w którym wezwały pracowników sektora publicznego do powrotu do pracy i zagroziły poważnymi konsekwencjami. Jednak, jak podaje Reuters, w niedzielę do strajku dołączyły większe grupy pracowników tego sektora, co poważnie utrudni juncie przejęcie pełnej kontroli nad państwem.
Analityk Międzynarodowej Grupy Kryzysowej Richard Horsey, który pracuje w Mjanmie, powiedział agencji Reutera, że protesty pracowników sektora publicznego sparaliżowały de facto pracę niektórych resortów i instytucji rządowych.
Czytaj też: Mjanma prosi o pomoc Tajlandię
Jak poinformował lokalny portal Ftontier Myanmar, birmańskie siły bezpieczeństwa otworzyły w poniedziałek ogień do protestujących w mieście Mandalaj w środkowej części kraju. Członek zrzeszenia studentów w Mandalaj powiadomił, że kilka osób zostało rannych.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie