Geopolityka
Kumoch: Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa
Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa. Dokładnie tak zachowałyby się Niemcy czy Francja - ocenił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, który był pytany o oświadczenie MSZ ws. przekazania myśliwców MiG-29
Kumoch, który był w środę gościem TVP Info oraz TOK FM, został pytany o kwestię dostarczenia Ukrainie myśliwców MiG-29. W tym kontekście przywołano wtorkowe oświadczenie ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, który stwierdził, że polskie władze są gotowe "niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki". "Jednocześnie Polska zwraca się do Stanów Zjednoczonych Ameryki o dostarczenie jej używanych samolotów o analogicznych zdolnościach operacyjnych" - wskazał Rau.
Czytaj też
"Polska, mówiąc bardzo otwarcie, nie pozwoliła z siebie zrobić winnego tragedii Ukraińców" - ocenił w TVP Info szef Biura Polityki Międzynarodowej. "Już znamy z historii takie momenty, kiedy ktoś czegoś nie zrobił gdzieś daleko, albo z jakich przyczyn nie mógł zrobić, a potem rachunki wystawiane są tym, którzy byli na miejscu" - dodał.
Prezydencki minister ocenił wypowiedzi polityków zachodnich, którzy mówili o tym, że Polska powinna sama dostarczyć myśliwce MiG-29 jako "niefortunne", które trzeba było potem wyjaśniać stronie ukraińskiej, którzy uważali, że Polska to blokuje. "Trzeba każdemu po kolei wyjaśnić, że to nie Polska blokuje, że Polska jest gotowa konstruktywnie rozwiązać tę sprawę i że zdaje sobie sprawę, że na Ukrainie trwają zbrodnie wojenne" - podkreślił.
Obrońcom Ukrainy trzeba pomóc. Teraz pytanie brzmi: w jaki sposób im pomóc, aby przekonać część zachodnich partnerów, że na nich nie spadnie bomba atomowa, bo rozumiem, że to jest główna obawa wielu naszych zachodnich partnerów, nie mówię tylko o Stanach Zjednoczonych, mówię tutaj o partnerach europejskich. Bardzo liczne rzeczy są na stole i będą na stole, ponieważ Polska Ukrainy nie zostawi i Polska będzie próbowała zrobić wszystko, żeby zbrodnie na Ukrainie powstrzymać.
Jakub Kumoch, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej
Na uwagę, że Stany Zjednoczone nie chcą bezpośrednio przetransportować MiG-29 ze swoich baz, więc jak inaczej można spowodować, aby ta broń znalazła się w ukraińskiej przestrzeni powietrznej, jeśli nie poprzez jakąś formę przetransportowania ich z terytorium państwa NATO. "Stany Zjednoczone nie chcą, żeby te samoloty trafiły z baz amerykańskich, ale teraz, dzięki temu, co się teraz stało, wiemy, że Stany Zjednoczone tego nie chcą, a nie wypowiedzią sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych sugerują, że to Polska nie chce" - powiedział.
Polityk mówił na antenie TOK FM, że ws. oświadczenia dotyczącego przekazania MiG-ów "Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa". "Dokładnie tak zachowałyby się Niemcy czy Francja, gdyby zostały postawione w sytuacji w jakiej w tej chwili postawiono Polskę" - dodał.
"Polska jest odpowiedzialnym partnerem i odpowiedzialnym sojusznikiem NATO i uważa, że wszelkie działania, które mogłyby doprowadzić do starcia z Rosją całego Sojuszu, bo artykuł 5 (Traktatu Północnoatlantycki, który mówi o tym, że atak na jedno z państw NATO jest powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same) byłby automatyczny, wymagają konsultacji z sojusznikami"
Jakub Kumoch, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej - mówił Kumoch.
Pytany, czy jest szansa na to, że samolot MiG-29 znajdą się na Ukrainie, szef BPM odpowiedział: "Jestem głęboko przekonany, że taka szansa jest". "Gdyby tej szansy nie było to w ogóle nie byłoby tej dyskusji" - dodał. "Pytanie jest następujące, kto zapewnia bezpieczeństwo Polsce, gdyby Rosji przyszło coś strasznie głupiego do głowy tzn. w odpowiedzi na przekroczenie przez pierwszego MiG-a granicy np. doszłoby do jakiegoś, na mniejszą skalę, jestem przekonany, ataku na polskie terytorium" - mówił Kumoch i pytał, czy byłaby to odpowiedzialność Polski, czy całego Sojuszu.
"Widzimy na Zachodzie, a mówię tu nie o Amerykanach, tylko o partnerach europejskich, głęboką chęć powstrzymania się od tego konfliktu. My na ten luksus pozwolić sobie nie możemy, bo ten konflikt - on u nas jest. On przychodzi do nas najpierw z dziećmi i kobietami z Ukrainy, a jutro, jakby się coś złego stało z Ukrainę, to Rosjanie się nie zatrzymają na Ukrainie" - mówił.
We wtorek rzecznik Pentagonu John Kirby odniósł się do polskiej oferty przekazania myśliwców. "Perspektywa myśliwców +w dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki+ startujących z bazy USA-NATO w Niemczech, by wyleciały w kontestowaną przestrzeń powietrzną (...) budzi poważne obawy dla całego Paktu Północnoatlantyckiego. Po prostu nie jest dla nas jasne, by istniało dla tego rzeczowe uzasadnienie" - oświadczył Kirby.
Dodał, że choć rozmowy z Polską i innymi sojusznikami na temat samolotów i związanych z nimi "trudnych wyzwań logistycznych" nadal trwają, to uważa, że polska propozycja jest nie do zaakceptowania.
Premier RP Mateusz Morawiecki stwierdził we wtorek, że "jakiekolwiek decyzje o dostarczeniu broni ofensywnej powinny być podejmowane na poziomie całego NATO jednogłośnie", a Polska nie może samodzielnie podjąć takiego kroku, bo nie jest stroną wojny na Ukrainie.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone rozważają wysłanie samolotów do Polski, jeżeli Warszawa zdecyduje się przekazać myśliwce Ukrainie. Przedstawiciele polskich władz zapewniają, że nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie, a postanowienia w tej kwestii powinny zapadać w ramach NATO.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie