Geopolityka
Komitet Wojskowy NATO: Kilka batalionów w krajach wschodniej flanki?
W trakcie ostatniego, przed szczytem w Warszawie, spotkania Komitetu Obrony NATO omawiano szczegóły koncepcji wzmocnionej wysuniętej obecność Sojuszu na wschodniej flance. Poruszono również temat sytuacji w Afganistanie, którą - na podstawie przygotowanego raportu - przedstawił głównodowodzący misją Resolute Support gen. John W. Nicholson Jr.
Komitet Wojskowy NATO zebrał się w środę na poziomie szefów sztabów generalnych i szefów obrony państw członkowskich po raz ostatni przed szczytem w Warszawie, który odbędzie się 8 i 9 lipca.
Przed warszawskim szczytem
"Wciąż trwają prace nad koncepcją wzmocnionej wysuniętej obecności" – powiedział nowy dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Curtis Scaparrotti. "Było dziś jasne, że wśród szefów obrony jest spójność co do podstawowych ram wzmocnionej obecności i tego, że jest ona potrzebna wzdłuż wschodniej flanki jako część odstraszania" – zaznaczył.
Polityczna decyzja, że Sojusz wzmocni obecność wojskową w swojej wschodniej części, zapadła na spotkaniu ministrów obrony w lutym. Od tego czasu planiści pracują nad konkretami i - jak wyjaśnił pragnący zachować anonimowość polski oficer - prace te będą się toczyły aż do szczytu.
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Gocuł powiedział po obradach: "To była trudna, ale bardzo budująca dyskusja - pełne zrozumienie u sojuszników, masa użytych argumentów, których nie można zbić. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony do rezultatów". Pytany, w jakim stopniu ustalenia komitetu wojskowego zaspokajają potrzeby Polski, Gocuł powiedział, że "zawsze jest przedział, żeby określić rzeczy niezbędne, żeby można było powiedzieć, że Polska jest bezpieczna". "To się chyba udaje na tym etapie robić" – dodał.
Scaparrotti, który dowodzenie siłami NATO i USA w Europie objął na początku maja, oświadczył, że w ciągu dwóch lat od szczytu w Newport w Walii, NATO poczyniło znaczne postępy w podnoszeniu gotowości i zdolności do odpowiedzi swoich wojsk. "Ale jest jeszcze wiele do zrobienia" – dodał. Przyznał, że wojska, które zostaną wysłane na wschodnią flankę NATO, będą brały udział we wspólnych ćwiczeniach z siłami państw przyjmujących.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował wcześniej, że wojskowi planiści proponują rozmieszczenie kilku batalionów w krajach wschodniej flanki. "Nie zapadły decyzje co do liczby i lokalizacji, ale rozważamy skalę i zakres naszej obecności na wschodzie" – zaznaczył Stoltenberg.
"Mogę potwierdzić, że dyskutujemy nad propozycją strategicznych dowódców, by umieścić międzynarodowe siły wielkości batalionu w kilku państwach na wschodzie Sojuszu, wśród nich są kraje bałtyckie" - dodał. Podkreślił, że muszą być to siły międzynarodowe, bo tego typu obecność będzie jasnym sygnałem, że atak na jednego sojusznika będzie atakiem na wszystkich.
Przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO gen. Petr Pavel z Czech relacjonował, że podczas strategicznej debaty rozmawiano o długoterminowej adaptacji Sojuszu do zmieniającej się sytuacji bezpieczeństwa. Dyskusja objęła też działania, jakie NATO może podjąć w odpowiedzi na zagrożenia z południa, gdzie Europa boryka się z napływem imigrantów oraz relacje z partnerami, w tym z Gruzją i Ukrainą, którym poświęcono oddzielne sesje.
Sojusznicze plany w Afganistanie
Podczas spotkania raport na temat oceny sytuacji w Afganistanie i planu działań w ramach misji Resolute Support, przedstawił głównodowodzący siłami amerykańskimi i sojuszniczymi w Afganistanie generał John W. Nicholson Jr. Chodź sam Nicholson nie pojawił się na konferencji prasowej po spotkaniu, to z wypowiedzi innych jego uczestników, wynika, że Amerykanie naciskają na utrzymanie międzynarodowego zaangażowania na obecnym poziomie. Jak stwierdził gen. Pavel, "wśród większości sojuszników z NATO panuje ogólna zgoda", że wskazane byłoby "utrzymanie obecnego poziomu zaangażowania w Afganistanie".
PAP/Stars and Stipes
Kris
Przejęzyczenie czy niezrozumienie wśród Sojuszników: "dyskutujemy nad propozycją strategicznych dowódców, by umieścić międzynarodowe siły wielkości batalionu w kilku państwach na wschodzie Sojuszu", "proponują rozmieszczenie kilku batalionów w krajach wschodniej flank". Batalion czy bataliony? Bataliony rozwinięte czy skadrowane? Jakie wyposażenie, terenówki czy czołgi? Kontynuacja bicia piany. Problemem jest tak naprawdę nie sam Sojusz, lecz fakt, że kraje bałtyckie robią bardzo niewiele dla zwiększenie własnego bezpieczeństwa. W sumie PKB na obronność w okolicy procenta kiedy za rogiem stoi autentyczny wróg z dywizjami, ponadto znaczny procent etnicznych Rosjan we własnym kraju, którzy dochodzą do władzy. Kraje Bałtyckie są skazane na pożarcie i tutaj NATO musiałoby wtłoczyć całe dywizje, żeby Rosjan rzeczywiście odstraszyć. Rotacyjne bataliony jedynie zniechęcą do czasu, aż sytuacja nie będzie wystarczająco na ostrzu noża.
ja
Rodzi się pytanie o poziom racjonalności reżimu Putina. Jeżeli jest wysoki, to będzie wystarczające ostrzeżenie. W przeciwnym wypadku tylko go sprowokuje do eskalacji napięcia.