- Wiadomości
USA tracą sojuszników w rejonie Karaibów
Prezydent Kolumbii Gustavo Petro ogłosił we wtorek, że nakazał służbom wywiadowczym swojego kraju, aby wstrzymały przekazywanie informacji agencjom USA, dopóki kraj ten nie przestanie atakować łodzi na Morzu Karaibskim. Natomiast Wielka Brytania przestała dzielić się z USA danymi wywiadowczymi na temat łodzi w regionie Karaibów, które są podejrzane o przemyt narkotyków - podała we wtorek stacja CNN. Londyn nie chce być zamieszany w amerykańskie ataki na te jednostki i uważa, że są one nielegalne - utrzymują źródła.
Prezydent Kolumbii wielokrotnie krytycznie wypowiadał się o uderzeniach, prowadzonych od początku września przez siły zbrojne USA, głównie na Morzu Karaibskim. Według amerykańskich władz zniszczono w nich dotąd łącznie 18 łodzi używanych do przemytu narkotyków. Waszyngton nie przedstawił jednak dowodów na to, że były one zaangażowane w ten proceder.
W atakach zginęło co blisko 80 osób. Choć większość łodzi miała płynąć z Wenezueli, Petro sugerował, że wśród ofiar byli również obywatele Kolumbii.
Zobacz też
Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa nałożyła niedawno sankcje na Petro, zarzucając mu, że zezwala na produkcję narkotyków w swoim kraju i ich przemyt do Stanów Zjednoczonych.
Decyzja Londynu, bardzo bliskiego sojusznika Waszyngtonu świadczy o poważnym pęknięciu w relacjach między partnerami, którzy dzielą się informacjami wywiadowczymi - napisał CNN. Symbolizuje też rosnący sceptycyzm względem tego, czy amerykańska kampania wojskowa, wymierzona w kartele narkotykowe, jest zgodna z prawem.
Źródła stacji podkreśliły, że przez lata Wielka Brytania, która kontroluje niektóre terytoria na Karaibach, gdzie posiada zasoby wywiadowcze, pomagała USA w lokalizowaniu jednostek podejrzanych o transport narkotyków, co umożliwiało amerykańskiej straży granicznej ich powstrzymywanie. Oznaczało to, że łodzie były zatrzymywane, ich załogi aresztowane, a narkotyki konfiskowane.
Jednak wkrótce po rozpoczęciu we wrześniu przez USA śmiercionośnych ataków na łodzie Wielka Brytania zaczęła obawiać się, że Amerykanie mogą wykorzystać informacje wywiadowcze przekazywane przez Brytyjczyków do wyboru celów swoich uderzeń.
Według brytyjskich władz amerykańskie ataki, w których zginęło 76 osób, stanowią pogwałcenie prawa międzynarodowego - przekazały źródła. Rozmówcy stacji powiadomili, że informacje przestały być przekazywane ponad miesiąc temu.
Wysoki Komisarz ONZ do spraw Praw Człowieka (UNHCHR) Volker Tuerk ocenił w ubiegłym miesiącu, że ataki naruszają międzynarodowe prawo i jest to „zabijanie poza wymiarem sprawiedliwości”. Brytyjczycy zgadzają się z tą opinią - utrzymują źródła CNN.
Przed rozpoczęciem uderzeń walka z przemytnikami była prowadzona przez organy ścigania i amerykańską straż przybrzeżną, a członkowie karteli i przemytnicy byli traktowani jako przestępcy, którym przysługiwały prawa procesowe, zaś Wielka Brytania z chęcią pomagała USA w tym procesie - przekazali rozmówcy stacji.
Biały Dom notyfikował Kongres, że prezydent Donald Trump oficjalnie uznał, iż Stany Zjednoczone są zaangażowane w niemający międzynarodowego charakteru konflikt zbrojny. Administracja określiła w notatce kartele narkotykowe jako organizacje terrorystyczne, a przemytników nazwała „nielegalnymi bojownikami”.

WIDEO: Latający Czarnobyl | Co z K2PL? | Fallout | Defence24Week #135