Reklama

Geopolityka

Kim jest nowy szef Hamasu?

Autor. domena publiczna/ wikipedia.com

Wyznaczenie Jahiji Sinwara na nowego lidera Hamasu oznacza przesunięcie centrum decyzyjnego tej organizacji z emigracji do Strefy Gazy. Oznacza też jej dalszą radykalizację, gdyż nowy lider nigdy nie uczestniczył w rozmowach na szczeblu dyplomatycznym, a większość swojego życia spędził w więzieniu lub w tunelach. W dodatku celem Izraela jest jego zabicie, więc trudno to uznać za dogodną platformę negocjacji.

Początki „kariery” Sinwara przypominają życiorys Haniji. Obaj urodzili się mniej więcej w tym samym czasie (1962 r.) w obozach dla uchodźców w Strefie Gazy, gdzie ich rodziny znalazły się po ucieczce w 1948 r. z zajętego przez Żydów Aszkelonu. Obaj studiowali potem arabską literaturę na Islamskim Uniwersytecie w Gazie, gdzie związali się z ruchem Bractwa Muzułmańskiego, kierowanym przez szejka Ahmeda Jasina, który w 1973 r. założył organizację Mudżama al-Islamija. Izrael, który od 1967 r. okupował Strefę Gazy, początkowo przychylnie patrzył się na rozwój islamizmu wśród Palestyńczyków, gdyż doktryna islamistyczna była sprzeczna z ideologią nacjonalistyczną i początkowo wydawało się, że ruch ten będzie stanowił przeciwwagę wobec dążeń do stworzenia państwa palestyńskiego. Ale po Pierwszej Intifadzie Mudżama al-Islamija przyjęła format bardziej militarny przekształcając się w Hamas.

Reklama

Pierwsze aresztowania

W tym czasie kariery Haniji oraz Sinwara toczyły się już innymi torami. Obaj wprawdzie zaliczyli pierwsze aresztowania w latach 80. ale Hanija kontynuował swoją aktywność na Islamskim Uniwersytecie w Gazie, a w 1997 r., gdy Jasin wrócił do Gazy po ośmiu latach spędzonych w izraelskim więzieniu, Hanija stanął na czele biura założyciela Hamasu. Tymczasem młody Sinwar po raz pierwszy trafił za kratki w wieku lat 20 i spędził tam pół roku za aktywność islamistyczną. W więzieniu al-Faraa poznał jednego z późniejszych założycieli Hamasu Salaha Szehade, który wciągnął go w bardziej radykalną aktywność.  W 1985, czyli  jeszcze na studiach, Sinwar współtworzył służbę bezpieczeństwa Hamasu tj. okrytą złą sławą Munazzamat al Jihad w’al-Dawa (Majd). To właśnie ta struktura odpowiedzialna była za torturowanie i egzekucje osób podejrzewanych o współpracę z Izraelem czy też brak lojalności wobec kierownictwa Hamasu. Rola Sinwara w tej aktywności spowodowała, że zaczął być nazywany „rzeźnikiem z Khan Junis”. W 1988 r. Sinwar został aresztowany za zabicie czterech Palestyńczyków podejrzewanych o współpracę z Izraelem. Morderstw tych dokonał dosłownie własnymi rękami, dwóch z nich dusząc, trzeciego torturując na śmierć, a czwartego śmiertelnie postrzeliwując w czasie próby porwania. Jednocześnie Sinwar planował porwanie dwóch żołnierzy izraelskich, Awiego Sasportasa i Ilana Saadona, którzy zostali zabici już w czasie gdy Sinwar przebywał w więzieniu. Była to pierwsza taka akcja Hamasu i de facto rozpoczęcie przez tą organizację terrorystycznej aktywności przeciwko Izraelowi.

Ironia losu

Sinwar został za to skazany w 1989 r. na poczwórne dożywocie, ale w więzieniu kontynuował swoją „policyjną” aktywność, polując na donosicieli. Co najmniej dwóch współwięźniów zostało na jego polecenie dekapitowanych. Był też, w pewnym sensie, zaangażowany w proces negocjacji Hamasu i Izraela. Chodzi o to, że będąc w stałym kontakcie z liderami Hamasu pozostającymi na wolności, brał udział w planowaniu porwań izraelskich żołnierzy, którzy byli potem, żywi lub martwi, wymieniani na palestyńskich więźniów. Jednocześnie będąc w więzieniu nauczył się hebrajskiego, zgodnie z zasadą, że aby poznać wroga trzeba nauczyć się jego języka. To pozwoliło mu na analizowanie technik antyterrorystycznych Izraela w celu skuteczniejszego dokonywania ataków terrorystycznych. Znamienne jest to, że w 2004 r., gdy Izrael zabił szejka Jasina oraz jego następcę Abdel Aziza al-Rantisiego, życie Sinwara, zagrożone z przyczyn naturalnych (guz mózgu), zostało uratowane przez samych Izraelczyków. Wtedy prawdopodobnie po raz pierwszy i ostatni wyraził on swoją wdzięczność Żydowi tj. izraelskiemu dentyście więziennemu, który zdiagnozował chorobę i doprowadził do tego, że Sinwar został operowany w izraelskim szpitalu.

Reklama

Mimo swojego okrucieństwa, bezwzględności oraz niekorzystnych doświadczeń życiowych Sinwar nie był nigdy typem psychopatycznym. To co robił wynikało z jego głębokiej wiary w religijną słuszność takiego postępowania. O jego zdolnościach intelektualnych świadczy też fakt, że w więzieniu potajemnie napisał książkę quasi-autobiograficzną i nieustannie brał udział w rozmowach na temat wymiany więźniów. Nigdy nie wątpił przy tym, że sam pewnego dnia również wyjdzie na wolność. Stało się to w 2011 r. po długich negocjacjach na temat zwolnienia przez Hamas Gilada Szalita, izraelskiego żołnierza porwanego w 2006 r. w zamian za 1600 więźniów palestyńskich. Sinwar miał wówczas 49 lat, z czego połowę spędził w więzieniu. Był przy tym niezadowolony z warunków wynegocjowanych przez Saleha al-Aruriego i Izraelczycy musieli umieścić go w izolatce by deal obejmujący również jego uwolnienie, wszedł w życie. Nawiasem mówiąc Aruri został w styczniu br. zabity przez izraelski pocisk w Bejrucie.

Sytuacja w Gazie po wyjściu na wolność Sinwara była diametralnie inna niż ta gdy trafił za kratki. Po zabiciu Jasina i Rantisiego kierownictwo Hamasu przejął przebywający w Damaszku Chaled Maszal. Tymczasem po porozumieniach w Oslo, których Hamas nie uznawał, powstała w 1994 r. Autonomia Palestyńska. Po śmierci Arafata w 2004 r. (czyli w tym samym, w którym zabici zostali Jasin oraz Rantisi, a Sinwar został uratowany w izraelskim szpitalu) prezydentem Autonomii Palestyńskiej został Mahmud Abbas z Fatahu ale w 2006 r. Hamas wziął udział w wyborach parlamentarnych i je wygrał uzyskując 44,5 % głosów i 74 miejsca w 132-osobowym parlamencie. Hanija był liderem listy Hamasu i w konsekwencji został premierem, co doprowadziło do zwiększenia napięć między Izraelem a Autonomią Palestyńską. Ostatecznie spowodowało to też ostry konflikt między Hamasem i Fatahem, rozwiązanie rządu Haniji przez Abbasa w 2007 r. (nie uznane przez Hamas) i zbrojne wyrzucenie Fatahu przez Hamas z Gazy. Nieco wcześniej, w 2005 r., z Gazy wycofał się Izrael. Więcej wyborów w Palestynie już nie było bo wszyscy obawiali się, że Hamas znów wygra.

Kierownictwo ataku z 7 października

Hanija opuścił Strefę Gazy w 2016 r. i udał się do Kataru, a rok później przejął od Meszala kierownictwo Biura Politycznego Hamasu. Wyjazd Haniji spowodował, że kierownictwo Hamasu w Gazie przeszło na Sinwara, który po wyjściu z więzienia kierował sprawami militarnymi Hamasu i jednocześnie kontynuował działania służby bezpieczeństwa organizacji. W tej drugiej roli m.in. osobiście torturował (ze skutkiem śmiertelnym) jednego z komendantów Brygad al-Kassam (wojskowego skrzydła Hamasu) Mahmuda Isztiwiego, po oskarżeniu go o malwersacje i homoseksualizm. Isztiwi był przez wiele dni podwieszany z sufitu w celi i bity, a na koniec dobity trzema strzałami.

Sinwar jako lider Hamasu w Strefie Gazy był przeciwny jakikolwiek rozmowom z Izraelem na inny temat niż wymiana więźniów. Dlatego też dążył do tego by mieć jak najwięcej zakładników. Ponadto był również przeciwny jakiejkolwiek współpracy z rządzącym w Autonomii Palestyńskiej Fatahem. I to on, razem z Mohammadem Deifem, liderem Brygad al-Kassam, zaplanował i przeprowadził atak na Izrael 7 października 2023 r. Według informacji podanych przez Izrael i niepotwierdzonych przez Hamas Deif został zabity w uderzeniu izraelskim 13.07.2024 r. Ale to Sinwar jest celem nr 1 Izraela, który wyznaczył za niego nagrodę w wysokości 400 tys. usd. Od początku wojny ukrywa się on w wybudowanej przez Hamas sieci tuneli, którą Izrael stara się zniszczyć ale z niezbyt imponującym skutkiem. Przynajmniej część spośród około 100 zakładników porwanych 7.10 i pozostających wciąż przy życiu na terenie Strefy Gazy, wykorzystywana jest przy tym jako jego „żywe tarcze”. Ale Izrael i tak nie potrafi go wyśledzić, a Hamas skutecznie przerzuca swoje siły do miejsc w centralnej i północnej części Strefy Gazy, którą jakoby już wcześniej siły izraelskie oczyściły.

Reklama

Relacje dotyczące Sinwara nie wskazują na to by działał on pod wpływem emocji czy też był patologicznym sadystą. Okrucieństwa z jego strony wynikają z przekonania, że służy to dyscyplinie i odstraszaniu oraz jest to zgodne z wolą boską. Z drugiej strony relacje niektórych zakładników, którzy zostali zwolnieni, nie wskazują na to by znęcał się on nad nimi lub zachęcał innych do znęcania się z przyczyn emocjonalnych. Dla Sinwara zakładnicy stanowią towar, którym chce on handlować, tak jak robił to od dekad, nawet jak był w więzieniu. To powoduje pewne wątpliwości co do tego jak mogą się dalej potoczyć negocjacje w sprawie rozejmu i zwolnienia zakładników. Sinwar nigdy bowiem z zasady nie był im przeciwny i wątpliwe by śmierć Haniji wpłynęła w jakikolwiek sposób na emocjonalny stosunek Sinwara do negocjacji. Nie brak zatem głosów, że przejęcie przez Sinwara przywództwa w Hamasie nie będzie stanowić przeszkody w negocjacjach.

Czytaj też

Abstrahując jednak od faktu, że samo zabicie Haniji dowodzi, że Netanjahu nie jest zainteresowany pozytywnym wynikiem negocjacji (o co zresztą jest coraz głośniej oskarżany nawet przez dowódców izraelskich służb), to zastąpienie go przez Sinwara stawia je pod znakiem zapytania również z innych powodów. Nie ma przy tym większego znaczenia to, że Sinwar wie, iż Izrael nigdy nie zrezygnuje z próby zabicia go, ani tym bardziej to, że prokuratura Międzynarodowego Trybunału Karnego chce go ścigać za zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne (w tym samym akcie oskarżenia co Netanjahu). Według różnych doniesień jednym z warunków zawieszenia broni było opuszczenie Strefy Gazy przez Sinwara ale byłoby to jedynie wywabieniem go z kryjówki. Poza tym nie brak tez opinii, że Sinwar wolałby „męczeńską śmierć” niż wygnanie. Przede wszystkim jednak dotychczasowe doświadczenia negocjacyjne z udziałem Sinwara wskazują na to, że jest znacznie mniej skłonny do ustępstw i może długo trwać w uporze, przekonany, że zmiękczy w ten sposób stanowisko przeciwnika. Będzie również bardziej odporny na nacisk sprzymierzeńców, np. Kataru czy Iranu, gdyż nie ma z nimi bezpośredniego kontaktu. Sinwar, bez względu na swoje walory intelektualne (nie należy go bowiem traktować jak bezmyślnego bandziora), w przeciwieństwie do Haniji nie był nigdy politykiem przyjmowanym na salonach.

Niepewna przyszłosć

Islamski fundamentalizm Sinwara powoduje, że ofiara Palestyńczyków, w tym ewentualnie jego własna, jest wtórna wobec celu jaki chce osiągnąć. Tymczasem już widać, że tocząca się wojna wzmocniła pozycję Hamasu i jego ideologii, przyciągając więcej zwolenników na miejsce tych, którzy zostali zabici. To zaś nie wróży dobrze negocjacjom. Wielu krytyków izraelskiej polityki wskazuje przy tym na to, że każdy zabity lider czy to Hamasu czy Hezbollahu zastępowany był przez osobę bardziej radykalną co prowadziło do eskalacji, a nie deeskalacji. Organizacje te nie są bowiem oparte na wodzostwie i nawet jeśli Izrael dorwie Sinwara to zostanie on przez kogoś zastąpiony. Być może przez osobę, która wpadnie na pomysł dokonywania egzekucji zakładników poprzez dekapitację, tak jak robiła to Al Kaida czy ISIS. Dotąd Hamas starał się budować swój wizerunek jako podmiotu politycznego, a nie terrorystycznego, ale kryjący się w tunelach bojownicy (czy też terroryści) mają inną percepcję niż eliminowani przez Izrael przywódcy od lat żyjący w luksusach. Tak czy siak nie sprzyja negocjacjom to, że głównym negocjatorem jednej ze stron jest osoba, którą druga strona i tak chce zabić i od tego nie odstąpi.

Czytaj też

Reklama

Komentarze

    Reklama