Wydarzenia, o których opowiada fabuła, miały miejsce podczas operacji "Iraqi Freedom" w kwietniu 2004 roku. Oddział polskich i bułgarskich żołnierzy ma za zadanie pomóc irackim siłom policyjnym chronić budynek miejscowego ratusza, City Hall, w którym przetrzymywani są schwytani terroryści i który jest kluczowym punktem miasta. Naprzeciw nich stają liczne siły terrorystów.
Iraccy policjanci dezerterują, pozostawiając Polaków i Bułgarów na pastwę znacznie liczniejszych terrorystów. Cała bitwa trwała trzy dni, po stronie obrońców nie zginął ani jeden żołnierz, atakujący ponieśli poważne straty, ocenia się że zginęło od 80 do 100 bojowników. Choć o samym starciu nie mówiono aż do 2008 r., później pojawiły się opinie, że była to największa bitwa z udziałem polskiego żołnierza od zakończenia II wojny światowej. Klauzulę milczenia narzucono żołnierzom z powodów politycznych - ustalenia sojusznicze i oficjalny przekaz mówiły bowiem, że lokalne władze w Iraku w pełni kontrolowały swoje terytorium i współdziałały z siłami koalicji w zwalczaniu terrorystów.
Zgodnie z oficjalnymi informacjami, ratusz w Karbali obroniły miejscowe władze, a polscy i bułgarscy żołnierze jedynie logistycznie wspomagali irackich koalicjantów. Do dziś większość żołnierzy biorących udział w tej bitwie nie została w żaden sposób uhonorowana w podzięce za swoją służbę.
Film porusza bardzo istotne tematy, nie tylko wojskowe, lecz również polityczne, przewijające się w mediach i debacie publicznej przez ostatnie lata. Chodzi zarówno o kwestie polityki zagranicznej czy współpracy międzysojuszniczej, jak i problemy typowo ludzkie, mniejszej skali, związane z działaniami polskich żołnierzy, w rodzaju finansowej motywacji uczestników misji.
Warto zwrócić uwagę, jak starannie odwzorowano rzeczywistość żołnierza służącego w Iraku w ramach II tury kontyngentu. Jak prymitywne było jego wyposażenie i sprzęt, całkowicie niedostosowany do miejscowych warunków. Przykładem może być dopancerzanie polskich półciężarówek kamizelkami kuloodpornymi wiązanymi taśmą klejącą, czy brak noktowizji w polskich śmigłowcach, które z tego powodu nie były w stanie ewakuować żołnierzy pod osłoną nocy. Doskonale pokazuje to, jak bardzo polska armia nie była przygotowana do prowadzania tej operacji, nazywanej stabilizacyjną, lecz w gruncie rzeczy będącą misją na pół bojową, w odmiennym klimacie i w odmiennych uwarunkowaniach kulturowych.
Warto też zwrócić uwagę na zapadającą w pamięć rozmowę dwóch dowódców, polskiego i bułgarskiego, kiedy Bułgar z ironią stwierdza, że do niedawna rozmawiali po rosyjsku, a nie po angielsku w cieniu Wielkiego Brata - z tą dodatkową różnicą, że zmienił się Wielki Brat.
Na wielkie gratulacje zasługuje odtwórca głównej roli kapitana Grzegorza Kaliciaka - Bartłomiej Topa. Kapitan Kaliciak to solidny żołnierz, dowódca z 17. Brygady Zmechanizowanej. Wykonuje swoje zadania najlepiej jak potrafi, do tego w bardzo trudnych warunkach. Dba o swoich podkomendnych, traktuje ich z szacunkiem i zrozumieniem. Jego postać pozostaje w pamięci długo po wyjściu z kina - takich bohaterów chce się pamiętać.
Uwagę zwraca również odtwórca epizodycznej roli oficera Wojskowych Służb Informacyjnych - Łukasz Simlat. Mimo dosłownie kilku scen na ekranie doskonale pokazuje, jak ważną rolę na misjach pełnili ludzie odpowiadający za ochronę wywiadowczą żołnierzy. Świetnie ukazano, jak istotną rzeczą był skuteczny wywiad - jak ważne było informowanie o zagrożeniach czyhających na małych uliczkach w miastach ogarniętych konfliktem, gdzie kierowane są patrole, czy przekazywanie do dowódców informacji o sytuacji taktycznej, kiedy łączność jest zagłuszana przez nieprzyjaciela.
Film powstał przy wsparciu KONGSBERG oraz Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., dzięki którym można oglądać prawdziwy sprzęt wojskowy, a nie rekwizyty, którym „dorobiono” szczegóły w programach graficznych. Patronem medialnym filmu jest Defence24.pl.
Karbala porusza tematy ważne dla naszego społeczeństwa, wpisujące się zresztą w obecne wydarzenia. Jest także filmem wartościowym pod względem merytorycznym (konsultantami wojskowymi podczas produkcji byli żołnierze uczestniczący w bitwie o City Hall). Warto poświęcić czas i obejrzeć ten film, bo niewykluczone, że na następną produkcję takiego formatu, przyjdzie nam czekać kolejne 17 lat.
Agnieszka Zielińska
Katarzyna
Witam, na wstępie dodam że sama chciałam iść na ten film z mężem- nie musiał mnie namawiać. Film świetny, prawdziwy; polecam każdej kobiecie aby wybrała się do kina z drugą połówką.
Kołacz
Nie chcąc powtarzac przytoczonych już przez innych zalet filmu, chciałbym tylko podkreślić ukazanie w nim ludzkiej strony żołnierzy, w szczególności kpt. Kaliciaka - glównego bohatera i dowódcy -, któremu ze zdenerwowania i pewnie strachu trzęsą się ręce. Pokazano także zalamanie nerwowe jego zastępcy. Zwracam na to uwagę bo raczej nie mieści się w polskim kanonie filmowo-literackim, aby polskiemu żolnierzowi w obliczu wroga towarzyszł strach. Podejście twórców filmu jest na pewno bliższe rzeczywistości.
Beken
Właśnie takie filmy powinny dostawać dofinansowanie, nie zaś jakieś romasidła, które nie mówią o niczym! Genialny film, który mogę polecić każdemu!
marek!
No to pozostaje mi tylko "najtrudniejszy" moment...jak namowic druga polowe na film wojenny....dzieki !!!!!!!!!!!!!!!!
oko
Warto iść do kina już choćby dlatego, że wreszcie absolutnie nie widać i nie czuć żeby to był film kręcony na polskim poligonie ("Misja Afganistan"), czy w polskich górach ("Demony wojny"). Mimo, że faktycznie większość zdjęć zrobiono w kraju. Ekipa od scenografii naprawdę solennie zasłużyła na każdą złotówkę swojej gaży. Fabuła jak to fabuła - odbiega w wielu miejscach od stanu faktycznego, ale gdyby dali 1,5 godzinny materiał o ostrzeliwaniu się zza osłon przez 3 dni, to który widz by coś takiego zdzierżył? Są więc pewne "udziwnienia", ale spokojnie, nikt nie biega niczym "Rambo", całość wygląda dość realistycznie i jak najbardziej do przetrawienia. Niektóre wątki wyszły nawet nadzwyczaj dobrze - np. irackiego policjanta, czy braci Waszczuków. Osobiście brakowało mi kilku "smaczków" znanych z opowieści naszych "misjonarzy", czy materiałów filmowo-zdjęciowych rozrzuconych po YT. Takich jak np. bułgarski patent na zabezpieczenie drzwi, biurowy fotel jako pozycja dla strzelca, "punkty obserwacyjne" na dachach sklecone z desek i cegłówek, itd. Dla zwykłego widza wyglądałoby to bardziej swojsko i może nawet nieco humorystycznie, a nasi iraccy weterani mieli by dodatkową frajdę z wyłapywania takich szczegółów. Co mnie najbardziej denerwowało (i wielu innych też, jak zauważam z różnych komentarzy) to kręcenie "z ręki" podczas scen batalistycznych. Może i miało to na celu wprowadzenie poczucia dynamiki i chaosu podczas walki, ale wyszło po prostu źle. Mimo to wyprawę do kina jak najbardziej polecam - wreszcie polski film wojenny, który można uczciwie opatrzyć przymiotnikiem "dobry".
sam
Jak najbardziej do kina. Sceny walki zasługują na to!. Jak na polski film z ograniczonym budżetem wygląda to wszystko rewelacyjnie!
marek!
zdania podzielone....to jak doradzacie = isc do kina, czy poczekac az bedzie w telewizji ? pytam najzupelniej powaznie....
Kilo
A jako film - jest dobry, broni sie artystycznie, czy trzeba dorabiac otoczke polityczno-spoleczna, zeby go strawic? Pytam, bo juz pare inicjatyw bylo (i pewnie bedzie) ktore sobie honorem i Ojczyzna buzie wycieraly ale ogladac sie tego nie dalo. Z zagranicznych przykladow - "Act of Valor" chociazby. Dobre kino sensacyjne czy musze najpierw zadumac sie nad kondycja zolnierza polskiego, zeby dotrwac do konca?
Krackowiaczek
Bardzo dobre spostrzeżenie. Recenzja, jak na autora zainteresowanego tematyką wojskową przystało, koncentruje się na aspektach wojskowo-technicznych i politycznych. Niestety, przyznaję to z żalem, film wypada słabo w warstwie artystycznej. Na dobrą ocenę zasługuje fakt że w warstwie czysto technicznej udało się autorom zrobić film w którym poza brakiem tłumów rebeliantów nie widać znacznych ograniczeń budżetowych (13mln PLN), bardzo dobra scenografia. Podobnie gra Bartłomieja Topy jest na wysokim poziomie, czego nie mogę powiedzieć o pozostałych elementach filmu. Jest kilka dobrych ujęć i dialogów, ale montaż i sceny walki kręcone są tragicznie, wiecznie i do znudzenia trzęsącą się kamerą.
Olgi_P
Potrzebowałem tego filmu, żeby mieć chociaż namiastkę tego co dzieje się w Iraku. Poza tym bardzo dobre kino, ze świetną grą aktorską Bartka Topy i równie dobrą scenografią. Nie ma kiczu i przesady. Jeden z niewielu obecnie filmów, który warto obejrzeć.
Zenio
Zeby miec namiastkę tego ci się dzieje teraz obejżałeś film o tym co się działo ponad 10 lat temu ? ;-)
O!
Polscy najemnicy, szczekali na amerykanskim lancuchu w karbali. Czy i wy myslicie ze niemcy i rosjanie w 1939r niesli wolnosc polskiemu narodowi?! Przez szlachte i inteligiecje polska. Rozmawialem z irakijczykami i chrzescianami i muzulmanami. Wszyscy woleli Husejna i spokojne zycje niz zechodni demokratyczny burdel.
Kilo
Było protestować przeciwko wojnie jak była okazja. Jak się zgodziliśmy, to wszyscy jesteśmy najemnikami na amerykańskim łańcuchu, nie tylko żołnierze. Armia nie ma samostanowienia, wypełnia tylko rozkazy zwierzchnika sił zbrojnych. O ile pamiętam, to Kwaśniewski był prezydentem jak tam wysłał wojsko. Ja protestowałem przeciwko tej wojnie na ulicy. Co nie przeszkadza mi mieć kilku fantastycznych kolegów i koleżanek, którzy tam pojechali i nadal są w służbie. Nigdy bym nie pomyślał, żeby ich za to obrażać. Choć oczywiście na poziomie wewnątrzorganizacyjnym to, kto jechał na misję i jakie były motywacje to problem znacznie bardziej złożony (ale to już niech sami żołnierze się wypowiadają)
Teodor
Film w przeciwienstwie do hollywood'zkich produkcji jest dość realistycznie zrobiony. Nie ma zbędnych wybuchów i latania ludzi w powietrzu. No może przesadzili z tym Arabem od RPG, że tak leżał jeszcze do rana i miał drgawki. Przy otwartej jamie brzusznej chyba zgon nastąpiłby dość szybko z racji upływu krwi. Szkoda, że zabrakło informacji co z drugim żołnierzem z honkera, które zostały zaatakowane poza bazą. Cóż może to też tylko fabuła nie oparta na faktach... Ale w sumie za te 25pln można było obejrzeć. Oczywiście spokojnie można odpuścić sobie 22minuty reklam przed filmem, co część ludzi uczyniła. Czytając krótki opis nt. filmu byłem nastawiony na jednego rannego, ale kilka ofiar śmiertelnych było i to w zasadzie już od pierwszej sceny podczas konwoju. Szkoda polskich żołnierzy jednak te kilkadziesiąt ofiar przez te wiele lat pobytu to i tak niewiele, biorąc pod uwagę fakt, iż Amerykanie umierali dziesiątkami choćby podczas wybuchu IED. Apropos dopancerzania honkerów: honker to odpowiednik amerykańskiego jeep'a, których bardzo wiele umożliwiało szybki transport w 1944r. A że żołnierze instalowali na nich kamizelki kuloodporne?! To taka inwencja twórcza świadcząca o inteligencji w nietypowych sytuacjach. Podejrzewam, że nie były to kevlarowe kamizelki tylko starszy tym opancerzony... Nie śmiejmy sie że wycinali blachę i montowali deski. Kiedyś deski spełniały rolę blachy perforowanej we współczesnych czołgach. A że łączyli je taśmą klejącą? Gwoździe raczej nie nadawały się do tego. Równie dobrze pewnie mógłby być sznurek. Założę się że taśma była na stanie, podobnie jak Chińczycy obecnie sklejają dodatkowe magazynki do kałacha. Spójrzmy na film jako doniesienie faktograficzne. Wiadomo, że fabuła musiała być napisana przez specjalistę, ponieważ nikt tam nie zapisywał dialogów, ani nie miał wglądu w całość sytuacji. Swoją drogą w dobie elektroniki i szyfrowania dziwię się radiowej analogowej komunikacji w polskiej formacji. Cyfrowa nie pozwalałaby na przejęcie danych przez kontrwywiad Irakijczyków. Jak komuś znudziły się z palca wyssane amerykańskie sceny pirotechniczne to może wybrać się na ten film, a że dużo strzelają?! Nie wiem tylko na ile realistyczna była obrona jednokierunkowa, w końcu byli w okrążeniu i z tego co kiedyś czytałem w reportażu to uskuteczniali obronę okrężną.
BUBA
Pod Monte Cassino jednemu z polskich oficerów odłamek otworzył jamę brzuszna i jelita wylały się na zewnątrz. Ten twardziel upchnął sobie własne kiszki do brzucha, a następnie czołgał się na plecach trzymając się za ranę rękami by nie zgubić zawartości. Trwało to kilka godzin aż dotarł do miejsca gdzie mogli zaopiekować się nim sanitariusze. Żołnierz ten dożył późnej starości. Być może gdyby odłamek naruszył narządy to człowiek ten by nie przeżył. Taka ciekawostka ad. ran brzucha.
Kilo
Kolego, od "Szeregowca Ryan'a" i "Black Hawk Down" to właśnie hollywoodzkie produkcje narzuciły taką estetykę, wkraczając nawet do szkoleń dla armii amerykańskiej. Te o których mówisz to lata '80-'90.
artm
kpt.Grzegorz Kaliciak , a nie kpt.Kalicki - szanujcie Bohatera!
Gamed
w filmie jest postać kpt. Kalickiego, a to NIE jest film dokumentalny
kizo
Widziałem film wczoraj. Myślę, że trzeba rozróżnić ocenę filmu od oceny opowiadanej historii, tym bardziej, że film jest oparty w dużej mierze na faktach. Film w porządku, a historia wydarzeń tragiczna... Nasi żołnierze stanęli na wysokości zadania i chwała im za to! Pełen szacun! Ale w filmie widać też słabe przygotowanie kontyngentu. Nieopancerzone Honkery, słaba łączność, niezabezpieczone wsparcie logistyczne i rozpoznawcze. Smigłowce, które nie latają w nocy... Brakuje (przynajmniej w filmie) strzelców wyborowych... - z tym jest podobno u nas problem. Chyba dopiero potem kontyngent dostał Rosomaki, amerykańskie Humvee i generalnie trochę lepszego sprzętu. Ale to komentarz na podstawie filmu, a jak było na prawdę? Może ktoś ma bardziej fachowe informacje?
skorpion
Nie dostał Rosomaków wcale..Żbiki i Skorpiony czyli doposażone i przeciążone Honkery
Olender
Właśnie wróciłem z kina... Trzeba przyznać, że wiele jest tam prawd życiowych... Szacunek dla chłopaków którzy tam walczyli... Szkoda tylko, że nasi politycy tak łatwo przelewają naszą krew...
DiP
.. nie chcesz zeby twoja krew sie przelewała , nie jesteś żołnierzem..proste.. mamy siedzieć w koszarach i pierdzieć w stołek ?? nie oceniaj
gas plant-basra8990
najlepsze to zdanie Bułgara i Polaka o wielkim bracie ;) .... pokazuje jednak masakryczny obraz braku osprzętowienia żołnierzy z jednej strony i sadyzmu przepisów z drugiej strony które z każdego mogą zrobić zbrodniarza, wyrachowania terrorystów - ale dobre kino bez patosu - takie filmy muszą ! powstawać !
Viggen
Nie bez przyczyny gen. Skrzypczak wykrzyczal braki w uzbrojeniu przy trumnach poległych. Chwała im! Notabene po tych słowach Klich go odwołał.
Jacek Gdańsk
Byłem w kinie.Przy takim małym budżecie film naprawdę dobrze zrobiony.Realistyczny bez zbędnych fajerwerków.Szacunek dla żołnierzy, którzy tam walczyli.Polecam obejrzenie filmu w kinie.
PT
W skrzynkach 7,62 ps wz.43 a w rękach beryle z amunicją 5,56...ale fajnie że takie filmy powstają oby tak dalej.
Okruch
Bułgarzy nie używali przypadkiem broni na amunicję 7,62?
Maxello6
Przecież już dawno ten sprzęt był na wyposażeniu "misjonarzy". Podczas II zmiany PKW w Iraku żołnierze byli wyposażeni właśnie w beryle, a nie w kałasznikowy
FTR
Byłem i widziałem... film bardzo przeciętny...
Franky
Film przeciętny pod każdym względem. Zmyślona historia z Królikowskim, ale trzeba było podkoloryzować bo przy samym strzelaniu to by się nudno zrobiło, sporo mankamentów, jest nad czym pracować. Szacunek dla naszych ale USA niech teraz zbiera pokłosie Iraq freedom i przyjmie imigrantów bo za Saddama i kadafiego granice były w miarę szczelne.
A.D.
W czasie walk o City Hall broniłem camp Juliet w Karbali! Pozdrawiam II zmianę PKW IRAK 2004!
N.
Jesteśmy z Was dumni, chłopaki :)
Kij
Szacun!
mw
Wielki szacun, dobra robota. Jesteście bohaterami.
A.D.
W Karbali stacjonował 6 batalion dowodzenia z Krakowa w tak zwanym camp Juliet - hotel. Mieściło się tam dowództwo 1BCT! Był też camp z żołnierzami z Bułgarii tzw BULAF-ami! Natomiast camp Lima mieścił się poza Karbalą, stacjonowała tam 17BZ. Pozdrawiam!
rinzler20
A.D. w Karbali były tylko bazy - hotel i lima nie pronominam sobie aby w Karbali był jakiś Juliet ale w Al-Hillah.
Miź
Szacunek.
Smuger
Po przeczytaniu jedynie opisu filmu bez oglądania go można by napisać taki sam tekst. To nie jest recenzja filmu.
piotr
Szacun