Geopolityka
Kanada pod amerykańską „Żelazną Kopułą”
![Przejęcie dowództwa NORAD przez amerykańskiego generała Gregory M. Guillot od szefa sztabu kanadyjskich sił zbrojnych Wayne'a D. Eyre'a podczas ceremonii 5 lutego 2024 r.](https://cdn.defence24.pl/2025/02/10/800x450px/SF8YhWCN94r7gJdzW5o3SbFJ0Tnug5w6CES1l0UN.ch5l.jpg)
Autor. Joshua Armstrong/Department of Defense
Kanadyjski minister obrony potwierdził, że Kanada jest gotowa dołączyć się do budowy proponowanej przez prezydenta Donalda Trumpa tarczy antyrakietowej „Iron Dome”. Jak na razie nie wskazano, na czym ma polegać ewentualna współpraca, jednak jest to dobry sygnał, że napięcia polityczne pomiędzy obu państwami są kreowane głównie w Gabinecie Owalnym Białego Domu.
Informację przekazaną przez kanadyjskiego ministra obrony Billa Blaira w pierwszych dniach lutego 2025 roku (w czasie podróży do Waszyngtonu) nie należy traktować jak próbę „udobruchania” Donalda Trumpa odgrażającego się w kierunku sąsiadów, ale jako chłodną kalkulację, w końcowym efekcie zwiększającą możliwości obronne samej Kanady. Tym bardziej że państwo to już od dawna jest ważnym elementem obrony całej Ameryki Północnej, w tym poprzez współdziałanie ze Stanami Zjednoczonymi w ramach NATO i w ramach utworzonego wspólnie z USA, Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej NORAD (North American Aerospace Defense Command).
„Szczerze mówiąc, zintegrowany system obrony przeciwrakietowej dla całej Ameryki Północnej to coś, co ma sens dla wszystkich… I byliśmy w stanie pokazać, że jesteśmy gotowym i chętnym partnerem i że mamy wiele do zaoferowania sojuszowi”.
Bill Blair - kanadyjski minister obrony
Jest więc rzeczą naturalną, że jeżeli wcześniej integrowano obronę powietrzną obu państw w ramach NORAD, to taka sama integracja powinna również dotyczyć nowej inicjatywy budowy wielowarstwowego systemy obrony powietrznej „Iron Dome”. Zarówno Kanadyjczycy, jak i sami Amerykanie zdają sobie oczywiście sprawę, że nie chodzi w tym przypadku o zakup izraelskiego systemu przeciwlotniczego, który bardzo dobrze się sprawdza na Bliskim Wschodzie.
Donald Trump niefortunnie użył nazwy tego rozwiązania ze względu na jego skuteczność, jednak w rzeczywistości chodzi mu o zbudowanie czegoś o wiele większego, zdolnego do zwalczania: nie tylko celów powietrznych na krótkim i średnim zasięgu, ale również np. rakiet hipersonicznych oraz balistycznych i to w początkowej fazie ich lotu oraz w Kosmosie.
Kanadyjczycy wiedzą, że Trump nakazał, aby w ciągu dwóch najbliższych miesięcy przygotowano plan wdrożenia „tarczy przeciwrakietowej nowej generacji” i chcą być od razu uwzględnieni w tych pracach. W samych Stanach Zjednoczonych są one niesłusznie krytykowane, ponieważ uważa się, że w przypadku Ameryki Północnej trzeba się przede wszystkim skupić na obronie przed pociskami międzykontynentalnymi. Poza niefortunną nazwą Donald Trump ma jednak rację, ponieważ myśli nie tylko o obronie terytorium Stanów Zjednoczonych, teoretycznie oddzielonych od Rosji oceanami, ale również swoich wojsk ekspedycyjnych w czasie misji, jak również sojuszników.
Dodatkowo Amerykanie powinni pamiętać, że odległość między Rosją a Alaską w Cieśninie Beringa to nawet mniej niż 90 km. Ważny dla USA stan może więc być zaatakowany także systemami rakietowymi krótkiego zasięgu, takimi jak Iskander. Natomiast Kalifornia może zostać zaatakowana rakietami manewrującymi wystrzelonymi nawet z konwencjonalnych, rosyjskich okrętów podwodnych, co Kreml już pokazał w Syrii i na Ukrainie. I na tego rodzaju zagrożenia też trzeba mieć odpowiednie środki przeciwdziałania.
WIDEO: Polska pancerna pięść na straży Łotwy [WYWIAD]