- Analiza
- Wiadomości
Jakiej broni potrzebuje Ukraina?
Amerykanie opracowali raport na temat tego, co powinny zrobić Stany Zjednoczone, aby wspomóc Ukrainę i powstrzymać rosyjską agresję na ten kraj. Sporządzono go w ścisłym kontakcie z ukraińskimi wojskowymi - w tym wizytując walczące na froncie oddziały. Znalazło się w nim również zadanie dla Polski.
Raport „Preserving Ukraine’s Independence, Resisting Russian Aggression: What the United States and NATO Must Do” wychodzi naprzeciw amerykańskim deklaracjom dotyczącym pomocy wojskowej dla Ukrainy jednocześnie pokazując, jak tego dokonać bez zbytniego dozbrajania ukraińskiej armii. Pomogli w tym sami Ukraińcy ograniczając żądania przede wszystkim do wyposażenie niezabijającego („not lethal”). Rząd w Kijowie prawdopodobnie zdał sobie sprawę w jak trudnej sytuacji postawił by Amerykanów nie tylko w odniesieniu do władz w Moskwie, ale również w stosunku do NATO. Niektóre państwa sojuszu są bowiem wyraźnie przeciwne dostarczaniu broni Ukrainie i prowokowania Rosjan do jeszcze większej agresji wojskowej.
Amerykanie również zdają sobie sprawę z tego, że w momencie przekazania władzom w Kijowie pomocy wojskowej pojawia się ryzyko eskalacji konfliktu. Wiedzą jednak również, że nie pomagając wcale to ryzyko w przypadku Rosji będzie o wiele większe. Dlatego w raporcie proponują przekazanie pomocy w wysokości miliarda dolarów najszybciej jak to jest możliwe - jeszcze w 2015 r. i po miliardzie w 2016 i 2017 r.
Dostarczone uzbrojenie ma przede wszystkim pomóc w zmniejszeniu strat wśród ludności cywilnej i jednocześnie pozwolić ukraińskim żołnierzom na bardziej skuteczne i bezpieczne działanie. Ukraińcy poprosili więc o: radary rozpoznania artyleryjskiego, opancerzone lekkie pojazdy klasy Humvee, bezpieczne urządzenia łączności radiowej, bezzałogowe, powietrzne systemy rozpoznawcze, systemy pozwalające na zakłócanie rosyjskich dronów oraz wyposażenie medyczne. Jedynym uzbrojeniem zabijającym o jaki wystąpiła Ukraina są karabiny snajperskie i to co jest obecnie najważniejsze - lekkie rakietowe systemy przeciwpancerne, ze szczególnym wskazaniem na pociski Javelin. Mają one pomóc Ukraińcom powstrzymać nacierające rosyjskie czołgi i bojowe wozy piechoty.
Radary rozpoznania artyleryjskiego
Według danych ukraińskich ponad 70% strat wśród żołnierzy i ludności cywilnej pochodzi od ognia rakietowego i artyleryjskiego. Dlatego tak ważne dla Ukrainy jest znalezienie sposobu na lokalizację i niszczenie rosyjskich stanowisk ogniowych. Pomóc w tym mogą radiolokacyjne systemy rozpoznania artyleryjskiego oraz urządzenia łączące je stanowiskiem dowodzenia własnej artylerii.
Radary mają wykrywać nadlatujące pociski i rakiety w locie i po obliczeniu parametrów toru balistycznego określić położenie odpalających je systemów ogniowych. Amerykanie już przekazali Ukrainie małe stacje radiolokacyjne wykrywania pozycji moździerzy. Ukraińcy jednak chcieliby mieć radary o zasięgu 30-40 km do wykrywania stanowisk ciężkich systemów artyleryjsko - rakietowych, jak chociażby wyrzutni rakiet niekierowanych Grad i Smiercz.
Wskazuje się tu przede wszystkim na radar AN/TPQ-37 Firefinder produkowany przez ThalesRaytheon, który był już wykorzystywany bojowo przez Amerykanów np. w czasie wojny domowej w krajach byłej Jugosławii. Jest to radar mobilny z systemem antenowym przewożonym na dedykowanej przyczepie. Może on wykrywać pociski artyleryjskie do odległości 30 km i większe rakiety do 50 km.
Drony i antydrony
Kolejnym wyposażeniem o który proszą Ukraińcy są drony. Mają być one pomocą w prowadzeniu rozpoznania i wskazywania celów, ale również pozwolić na korygowanie ognia mało precyzyjnej, ukraińskiej artylerii. Ukraińcy jednak nie proszą tylko o drony, ale również o antydrony.
Wiedzą oni bowiem o coraz częstszym wykorzystywaniu przez Rosjan systemów bezzałogowych do naprowadzania wyrzutni rakietowych. Dlatego ukraińska armia potrzebuje systemów walki elektronicznej, które byłyby w stanie zakłócić działania bezzałogowców przerywając ich misje, a w najlepszym przypadku zmuszając je do lądowania.
Ukraina nie ma szans by prześcignąć w tej dziedzinie Rosję, która prawdopodobnie wykorzystuje ponad 500 bezzałogowych systemów powietrznych. Są to jednak niewielkie drony, które na szczęście nie mogą zabierać uzbrojenia. Rosjanie mają ponadto problem w przekazywaniu informacji do swoich systemów artyleryjskich w czasie rzeczywistym, a ponadto ich systemy obserwacyjne prawdopodobnie są mało skuteczne w nocy.
Dostawy bezzałogowców dla Ukrainy technicznie nie przedstawiają żadnego problemu. W tym przypadku wybór jest bowiem ogromny i może również objąć systemy produkowane w Polsce. Gorzej jest z systemami zakłócającymi, ponieważ poszczególne kraje (poza Rosją) nie chwalą się ich posiadaniem, ani tym bardziej ich możliwościami. Amerykanie wskazują tu przede wszystkim na koncern General Dynamics, który jest w stanie dostarczyć potrzebne Ukraińcom wyposażenie zakłócające.
Systemy radiowe
Wielka bolączką ukraińskiej armii jest brak bezpiecznego systemu łączności. Środki radiowe wykorzystywane obecnie przez Ukraińców są bez problemu podsłuchiwane przez rosyjskie systemy rozpoznawcze. Tym bardziej, że żołnierze obu stron porozumiewają się bardzo często przez telefony komórkowe. Dzięki temu Rosjanie wiedzą o zamiarach armii ukraińskiej i przeciwdziałają im powszechnie wykorzystując własne systemy artyleryjskie.
Przy czym już wiadomo, że Ukraina nie ma szans na otrzymanie wojskowych systemów szyfrujących, ponieważ nie należy do NATO i nie jest do tego technicznie przygotowana (brak jest np. certyfikowanego systemu ochrony i przekazywania dokumentów niejawnych). Istnieją jednak cywilne rozwiązania, które w zupełności wystarczą na obecne potrzeby ukraińskiej armii.
Systemy wsparcia medycznego i lekkie pojazdy opancerzone
Prosząc o opancerzone pojazdy Humvees oraz medyczne wyposażenie wsparcia Ukraińcy chcą zwiększyć przeżywalność swoich żołnierzy, w tym także tych którzy zostali zranieni. Wskazuje się przy tym na brak szpitali polowych, które zwiększyły by szanse ofiarom rosyjskiego ostrzału eliminując potrzebę ich transportowania do szpitali stacjonarnych – często znajdujących się w dużej odległości od terenu walk.
Brak opancerzenia w pojazdach przy wszędobylskiej artylerii to kolejna przyczyna dużych strat wśród ukraińskich żołnierzy. Dotychczas wykorzystywane w ukraińskiej armii pojazdy samochodowe okazały się całkowicie nieprzydatne, nie chroniąc załóg przed odłamkami i pociskami z broni lekkiej. Konflikt wyraźnie pokazał, że w transporcie kołowym konieczny jest po prostu przeskok generacyjny.
Broń przeciwpancerna
Tym na co najbardziej uskarżają się ukraińscy żołnierze jest brak skutecznego, lekkiego uzbrojenia przeciwpancernego. Według szacunkowych ocen 70 % tego sprzętu zmagazynowanego na Ukrainie jest niesprawna (mając co najmniej 20 lat). Żołnierze Ukraińscy nie mają więc czym powstrzymać rosyjskich czołgów i transporterów, które systematycznie spychają obrońców na zachód.
W tym przypadku rzeczywiście jedynym rozwiązaniem jest szybka dostawa ręcznych granatników przeciwpancernych i może nawet systemów bezodrzutowych podobnych do szwedzkiego system Carl-Gustaf. Ukraińcy proszą również o karabiny snajperskie.
Twórcy raportu przewidują, że najprawdopodobniej wiosną, na przełomie maja i kwietnia ruszy kolejna ofensywa rosyjska i trzeba coś zrobić, by ją jak najszybciej zatrzymać, a jeszcze lepiej – by jej zapobiec. Przy czym w tym przypadku konieczne jest wsparcie nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale również innych krajów NATO.
Amerykanie wskazują przy tym na potrzebę koordynowania operacji, by uniknąć powielania działań z takimi państwami jak wymieniona na pierwszym miejscu: Polska, później kraje bałtyckie, Kanada i Wielka Brytania. „W szczególności Polska, jako były członek Układu Warszawskiego, powinna być w stanie pomóc jeżeli chodzi o dostawy materiałów eksploatacyjnych i części zamiennych, jak również kompatybilnego sprzętu, ponieważ większość uzbrojenia Ukrainy jest radzieckiego pochodzenia” - sygnalizuje raport.
Dostawy - tak, ale pod pewnymi warunkami
Informacja o dokumencie opublikowanym w Stanach Zjednoczonych pojawiła się w wielu miejscach w polskich mediach, jednak rzadko kto zwrócił uwagę na warunki, jakie Ukraina powinna spełnić, by w ogóle taką pomoc otrzymać.
Tymczasem Amerykanie wyraźnie wskazują, że dostawy sprzętu wojskowego są możliwe, ale tylko dla ukraińskiej armii, natomiast w żadnym wypadku nie dla batalionów ochotniczych. Monitorowaniem prawidłowego rozdysponowania przekazanej pomocy miałoby się zająć amerykańskie przedstawicielstwo wojskowe przy ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Kijowie.
Amerykanie wymagają również, by rząd ukraiński opracował plan jak najszybszego zintegrowania batalionów ochotniczych w strukturach regularnych sił zbrojnych Ukrainy i Gwardii Narodowej, podporządkowując je pod „normalne” dowództwo.
Wskazuje się dodatkowo na możliwość przekazania tylko takiego uzbrojenia, które nie będzie wymagało stałego nadzoru ze strony służb technicznych i operatorów z państw NATO. Nie ma więc mowy o transferze najnowszych systemów wojskowych, chociaż jak wskazują Ukraińcy, nie powinno to dotyczyć rakiet przeciwpancernych Javelin. Z tym systemem uzbrojenia ukraińscy żołnierze poradzą sobie bowiem bez problemu po kilkugodzinnym szkoleniu.
Nie może być również mowy o bezpośredniej obecności amerykańskich lub NATO-wskich żołnierzy na terenach objętych wojną i takie wsparcia w obecnych uwarunkowaniach nie powinno uzyskać akceptacji.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]