Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Irak: Polacy odbudują prowincję Anbar?

Kontrola Państwa Islamskiego (Daesh) nad terenami zajętymi przez nie w Iraku systematycznie się kurczy. Sprzyja temu poparcie sunnitów dla operacji rządowych, choć wiele problemów pozostaje nierozwiązanych. Jednocześnie władze Anbaru już teraz poszukują inwestorów, którzy wezmą udział w odbudowie prowincji po jej całkowitym wyzwoleniu.

  • Okopy na linii frontu pod Mosulem, Fot. Witold Repetowicz/Defence24.pl
    Okopy na linii frontu pod Mosulem, Fot. Witold Repetowicz/Defence24.pl
  • Gubernator Anbaru Suhaib al Rawi. Fot. Witold Repetowicz
    Gubernator Anbaru Suhaib al Rawi. Fot. Witold Repetowicz

Tzw. Państwo Islamskie (Daesh) kontroluje w Iraku dwa obszary – po pierwsze Mosul wraz z częścią prowincji Niniwa i Kirkuk, a po drugie - część prowincji Anbar. Oba terytoria połączone są ze sobą tylko pustynnymi bezdrożami Anbaru, Salahudin i Niniwy. Przez Anbar przebiega również jedyne drogowe połączenie syryjskich i irackich terytoriów Daesh. Sama prowincja Anbar jest terytorialnie największą w Iraku, jednak mieszka w niej tylko 1,5 mln osób, prawie wyłącznie sunnitów. Osadnictwo koncentruje się wzdłuż rzeki Eufrat. W stolicy prowincji Ramadi mieszka 1/3 wszystkich mieszkańców prowincji. Poza dorzeczem Eufratu największym miastem jest mała, 25-tys. Ar-Rutbah, znajdująca się pod kontrolą Daesh podobnie jak większość pustyni.

Po wyparciu Daesh z Ramadi głównym celem armii rządowej jest Faludża oraz miasto Hit. Wojsko irackie nie jest przy tym już tą samą armią, co dwa lata, a nawet rok temu, uciekającą bez walki przed terrorystami. W Anbarze to właśnie armia doprowadziła do skutecznego wyzwolenia Ramadi, choć operacja trwała dłużej niż się spodziewano i doprowadziła do zniszczenia miasta w 80 %. Operacje w Anbarze spowodowała też exodus tutejszych mieszkańców – w innych częściach Iraku, w tym w szczególności w Kurdystanie irackim, żyje obecnie około 1 miliona uchodźców z Anbaru.

Gubernator Anbaru Suhaib al Rawi. Fot. Witold Repetowicz

Jak poinformował mnie członek władz prowincji (Rady Prowincji) Juhja al-Ghazi: na terenach kontrolowanych przez terrorystów, na czele Daesh stoją osoby miejscowe, a zagranicznych bojowników prawie już tu nie ma. Dotyczy to w szczególności Faludży. Jednocześnie wojsko prowadzi negocjacje z niektórymi lokalnymi przywódcami by mieszkańcy nie stawiali oporu. Warto pamiętać, iż Faludża zawsze była bastionem Al-Kaidy, a rok temu członkowie szyickich milicji przekonywali mnie, że każdy tam jest z Daesh. Groziłoby to masakrą miasta. Jest więc szansa, iż przynajmniej część mieszkańców podda się, rozumiejąc że alternatywą jest totalna destrukcja Faludży. Trudno powiedzieć jednak kiedy to nastąpi. Wprawdzie gubernator Anbaru stwierdził w rozmowie ze mną, że operacje zostaną wznowione „na dniach”, ale jednocześnie podkreslił, że wyzwolenia całego Anbaru można się spodziewać „w 2016 r.”. Tak asekuracyjna odpowiedź oznacza, że raczej będzie to pod koniec roku, a nie wcześniej. Również al-Ghazi, reprezentujący w radzie prowincji właśnie Faludżę, twierdził, że jej wyzwolenie to kwestia pół roku, a może nawet roku. Wydaje się to jednak dziwne wobec jednoczesnej jego deklaracji, iż Faludża jest obecnie całkowicie otoczona i nikt nie może z niej wyjeżdżać i do niej wjeżdżać. Całkowite odcięcie miasta od mediów i transportów żywności itp. zmusiłoby  bowiem Faludżę do negocjacji kapitulacyjnych. Do niedawna zresztą mieszkańcy Faludży, mając odpowiednie przepustki, mogli wyjeżdżać z miasta i do niego wracać. Pozostaje więc pytanie czy blokada ta jest szczelna, a jeśli nie to czy wynika to z korupcji?

Jeżeli chodzi o miasto Hit to oddziela ono dwa obszary kontrolowane przez władze irackie: Ramadi i Hadithę. Poza postępującą bardzo powoli ofensywą od strony Ramadi ostatnio pojawiły się doniesienia o tym, iż wojsko irackie stara się również dotrzeć do Hadithy od strony prowincji Salahaddin. W tej ostatniej dawno opanowano główną oś prowincji (tereny nad Tygrysem), ale od miesięcy toczą się walki w jej zachodniej, pustynnej części.

Władze Anbaru są bardzo zainteresowane również udziałem firm polskich w odbudowie i oczekują propozycji. Jak powiedział mi Juhja al Ghazi, nikt nie zna potrzeb Anbaru lepiej niż Polacy, gdyż to polskie firmy tu wszystko budowały.

Witold Repetowicz

Pełne wyzwolenie Anbaru przez siły irackie jest kwestią czasu, lecz nie zakończy to problemów związanych z tą prowincją. To właśnie tu sunnici najbardziej narzekali na marginalizowanie ich za rządów Malikiego. Dwaj inni członkowie Rady Prowincji, z którymi rozmawiałem: Issa Sayed Muthall oraz Salma Ahmed Lafi, powiedzieli mi, że sunnici byli dyskryminowani w dostępie do stanowisk czy pracy. Za Malikiego z Iraku uciekać musieli też tamtejsi liderzy sunniccy, przede wszystkim skazany na śmierć były wiceprezydent Tariq al-Hashemi oraz były minister finansów Rafi al-Issawi. Zdaniem Salmy Ahmed Lafi powinni oni, zwłaszcza al-Issawi, wrócić do Anabru i stanąć na czele tutejszych sunnitów. Lafi i Mutkall podkreślili też, że konieczne są reformy w Iraku i równouprawnienie sunnitów, a także przekazanie im pomocy na odbudowę prowincji. W przeciwnym razie, jak powiedziała mi Lafi: „zrobimy tu taką autonomię jaka jest w Kurdystanie”. Nie chodzi przy tym o budowanie sunnilandu razem z byłym gubernatorem Mosulu Atheelem al Nudżajfim, gdyż zdaniem polityków z Anbaru, z którymi rozmawiałem prowincja Nineveh (której stolicą jest Mosul) to odrębny problem.

Drugą kwestią dotyczącą Anbaru jest jego odbudowa po zniszczeniach wojennych. Zdaniem inż. Ammara Fawzi, dyrektora biura odbudowy Anbaru, w Ramadi została całkowicie zniszczona infrastruktura. W pierwszej kolejności jednak muszą oczyścić miasto z ukrytych bomb, a następnie będą naprawiać infrastrukturę. Fawzi przyznał jednak, że brak póki co jakiegokolwiek kompleksowego planu odbudowy.

Tymczasem władze prowincji już gromadzą fundusze i rozmawiają z inwestorami. Ponoć rząd iracki planuje przeznaczyć na ten cel 3 mld usd. W tej chwili poszukiwany jest przede wszystkim sprzęt saperski, którego, jak przyznał gubernator Suhaib al Rawi, brakuje. Odbudowę planują zacząć dopiero po całkowitym wyzwoleniu Anbaru, oczyszczeniu z komórek Daesh i bomb ukrytych w miastach. Oznacza to, że nie rozpocznie się ona wcześniej niż w 2017 r. Niemniej już teraz prowadzone są rozmowy z zagranicznymi inwestorami. Arabia Saudyjska jest bardzo zainteresowana udziałem w tej odbudowie, co jest zrozumiałe z uwagi na interesy saudyjskie w Anbarze, ale z drugiej strony Saudowie nie dysponują żadnym doświadczeniem w zakresie budownictwa. Innym krajem wykazującym duże zainteresowanie jest Korea. Niemniej władze Anbaru są bardzo zainteresowane również udziałem firm polskich w odbudowie i oczekują propozycji. Jak powiedział mi Juhja al Ghazi, nikt nie zna potrzeb Anbaru lepiej niż Polacy, gdyż to polskie firmy tu wszystko budowały.

Polsko-irackie relacje gospodarcze uległy osłabieniu po zawieszeniu działalności polskiej ambasady w Bagdadzie przez min. Radosława Sikorskiego. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że obecny rząd zamierza zmienić tę decyzję. Ponadto wkrótce gubernator al Rawi przyjeżdża do Warszawy szukać polskich inwestorów, chętnych do wzięcia udziału w odbudowie Anbaru.

Witold Repetowicz

 

„W 2016 r. cały Anbar będzie wolny” – rozmowa z gubernatorem Anbaru Suhaibem al Rawi

Witold Repetowicz: Jaki jest aktualny stan bezpieczeństwa w Ramadi, w szczególności chodzi mi o bomby śmieciowe (IED) i ukryte komórki Daesh?

Suhaib al Rawi: 28 grudnia ub. r. w Ramadi, przed siedzibą władz prowincji, znów została podniesiona flaga Iraku. Teraz w pełni kontrolujemy już całe miasto i dalszym celem sił bezpieczeństwa jest wyzwolenie pozostałych jeszcze pod kontrolą Daesh terenów w prowincji Anbar. W samym Ramadi pracują już wszystkie urzędy, które są odpowiedzialne między innymi za służbę zdrowia czy infrastrukturę wodną. Natomiast mamy ogromne zapotrzebowanie na sprzęt wykrywający ukryte ładunki wybuchowe. W rozbrajaniu tych bomb pomagają nam specjaliści zagraniczni, przede wszystkim Amerykanie i Brytyjczycy.

Jak duża część miasta jest już oczyszczona z tych bomb i ile ich jeszcze może być?

Nie jesteśmy w stanie tego na razie określić, bo dopiero zaczynamy oczyszczanie miasta i tworzymy z pomocą Brytyjczyków i Amerykanów ekipę techniczną do rozbrajania tych bomb. 

A są jeszcze w mieście ukryte komórki Daesh?

Na 99 % mogę powiedzieć, że oczyściliśmy miasto z terrorystów. Zniszczyliśmy w szczególności wszystkie tunele, w których się ukrywali. 

Ile mieszkańców Ramadi wróciło już do miasta? 

Z Ramadi wcześniej ewakuowano wszystkich mieszkańców. Teraz przez znajdującą się obok miejscowość Sadeqije wraca 75 rodzin dziennie. Nie możemy wpuścić od razu wszystkich bo musimy dokładnie sprawdzić czy wśród nich nie ma terrorystów.

Jakie są obecnie plany operacji wojskowych w Anbarze? 

W rękach terrorystów pozostała jeszcze przede wszystkim Faludża, poza tym miasto Hit oraz Ar-Rutbah. Wkrótce rozpoczniemy operacje wyzwolenia tych miast. Wcześniej poinformujemy o tym mieszkańców żeby opuścili je przygotowanymi przez nas kanałami ewakuacyjnymi tak jak to było w Ramadi. To pozwoli na uniknięcie ofiar wśród cywilów. Mogę zapewnić, że jeszcze w 2016 r. cały Anbar będzie wolny. 

Kogo popierają mieszkańcy tych miast, które pozostały w rękach Daesh, a także lokalne plemiona? Jakie oddziały będą brać udział w dalszej ofensywie.

Większość popiera obecnie rząd. Ofensywa natomiast oparta będzie na wojsku i policji oraz wspierających je oddziałach plemion sunnickich. Szyickie oddziały Hashed Shabi nie uczestniczą w operacjach w Anbarze.

A jaka jest rola sil koalicyjnych, przede wszystkim USA?

Amerykanie mają swoją bazę w Anbarze tj. al Asad. Ich rola sprowadza się do funkcji doradczych i wsparcia lotniczego. Chciałbym przy tym podkreślić, że naloty amerykańskie przeciw Daesh w Anbarze są bardzo skuteczne. 


Prowincja Anbar to jedna z dwóch prowincji irackich częściowo kontrolowanych przez Państwo Islamskie. To również tu znajdował się bastion irackiej Al Kaidy, gdyż niemal wszyscy mieszkańcy są sunnitami. Po dekadach dominacji we władzach Iraku utracili oni ją na rzecz szyickiej większości. Już w styczniu 2014 r. Państwo Islamskie opanowało jedno z głównych miast prowincji - Faludżę, a w czerwcu 2015 r. pod pełną kontrolą terrorystów znalazła się stolica prowincji - Ramadi. Stało się to możliwe dzięki poparciu dla Państwa Islamskiego ze strony wielu miejscowych plemion sfrustrowanych rządami dążącego do dyktatury ówczesnego premiera Malikiego. Przed 2014 r. wielu tutejszych przywódców politycznych i plemiennych musiało uciekać z kraju, po oskarżeniu ich o związki z Al Kaidą. Gubernator prowincji Suhaib al Rawi należy do nowego pokolenia polityków, choć pochodzi z partii b. wiceprezydenta Tariqa Hashemi, zaocznie skazanego na śmierć pod zarzutem wspierania terroryzmu. Stanowisko objął w grudniu 2014 r., czyli już w trakcie obecnej wojny z Państwem Islamskim. Jego działalność dotychczas koncentrowała się na jednoczeniu plemion sunnickich Anbaru przeciw Państwu Islamskiemu, w czym okazał się skuteczny.  

 

 

Zobacz również

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama