Reklama

Geopolityka

Front południowy. Ukraińskie podziemie zbrojne i walki pozycyjne [KOMENTARZ]

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Jedno z chersońskich osiedli. Szary samochód jest poszatkowany jak sito od kul. W środku znajduje się ciało proputinowskiego blogera i kolaboranta okupantów, którzy kontrolują miasto – Walerego Kuleszowa. Chciał zostać dowódcą miejskiej milicji. Kuleszowa zlikwidowało aktywne na okupowanym przez Rosjan południu ukraińskie zbrojne podziemie. Chersoń oraz inne południowe miasta są poligonem rosyjskich służb specjalnych, mieszkańcy są zastraszani, porywani i torturowani. Coraz aktywniejsza jest tam jednak ukraińska partyzantka.

Reklama

Zamach na Kuleszowa miał miejsce w kwietniu. Jeszcze w marcu zginął asystent mera Władimira Saldy - Paweł Słobodiczkow. Część mediów podaje, iż zlikwidowali go ukraińscy partyzanci, ponieważ próbował stworzyć marionetkowe lojalne wobec Rosjan władze w Chersoniu. Piszę o tym ponieważ kilka dni temu ukraińskie podziemie dokonało ataku na kolejnych prorosyjskich kolaborantów. 22 czerwca wybuchają w Chersoniu dwa samochody należące do marionetkowych władz. Także mer Enerhodaru Andrij Szewczyk, zostaje ranny po wybuchu bomby, a jego następca chowa się za murami swojej siedziby. Partyzanci zaatakowali również biuro nowych władz w okupowanym Melitopolu. W „New York Times" ukazał się artykuł na temat rosnącej w siłę ukraińskiej partyzantce. Nawet autorzy artykułu są zdziwieni, że rosyjskie media podają informacje o ukraińskich atakach na południu, gdy w ich interesie wydawałoby się wyciszanie sprawy. Oznacza to, że skala jest tak duża, iż nie da się jej zamieść pod dywan nawet w kremlowskiej propagandzie. To, że podziemie jest coraz aktywniejsze potwierdza także komunikat Sztabu Sił Zbrojnych Ukrainy sprzed kilku dni.

Reklama

Eksperci są zgodni, iż opór na okupowanych przez Rosjan terenach będzie rósł, ponieważ sytuacja humanitarna jest katastrofalna i nastroje antyrosyjskie rosną z dnia na dzień. Największym sukcesem zbrojnego podziemia wydaje się być udany atak na pociąg pancerny. I choć to broń na nowoczesnym polu walki archaiczna, to jeden z nich, z rosyjskiego arsenału, został uszkodzony (a nawet zniszczony – jak podaje część mediów) pod Melitopolem. Rosjanie stosują pociągi pancerne na Ukrainie jako wzmocniony środek transportu na okupowanych terenach. Terror okupanta – z jednej strony, likwidowanie kolaborantów oraz wysadzanie pociągów – z drugiej, przenosi front południowy obecnej wojny wręcz do metod z okresu II wojny światowej.

Czytaj też

Południowy front ciągnie się od miejscowości na południe od Mikołajowa, Krzywego Rogu, Zaporoża, do rejonu Wołnowachy. W toku nieudanych rosyjskich ofensyw i skutecznej ukraińskiej obrony oraz rozwijającej się kontrofensywy Kijowa linia frontu się ugruntowała. Głównie trwają walki pozycyjne. Zgrupowanie wojsk rosyjskich ruszające z okupowanego Krymu, choć notowało największe zdobycze terenowe od początku ofensywy, zostało zatrzymane pod Mikołajowem. Chersoń był pierwszym (i zarazem jedynym) miastem ukraińskim, które politycznie skapitulowało po wkroczeniu rosyjskich oddziałów. Rosjanie przerzucili tutaj znaczne siły i rozpoczęli rozbudowę swojej bazy na pobliskim lotnisku. Miejscowa ludność rozpoczęła protesty przeciwko okupantom. Możemy tylko snuć spekulacje na temat militarnych celów Kremla, ale oczywistym się wydaje, iż wojska rosyjskie miały dojść do Odessy, a w teorii po przełamaniu mikołajowskiej obrony Flota Czarnomorska miała desantować Rosjan na wybrzeżu Morza Czarnego. W praktyce obrońcy Mikołajowa nie tylko zatrzymali Rosjan, ale oddziały ukraińskie odepchnęły ich spod miasta. Czołówki rosyjskich kolumn, które omijały Mikołajów i próbowały obejść go od północy także zostały zatrzymane, a Rosjanie ostatecznie musieli się wycofać. Nie udał się atak rosyjski na Krzywy Róg, który byłby prestiżowym sukcesem politycznym Moskwy, z uwagi na fakt, iż to z tego miasta wywodzi się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Podobny los podzieliły szpice uderzenia idące na Dnipro, których celem było przejęcie kontroli nad wybrzeżem rzeki Dniepr, tak by odciąć żołnierzy ukraińskich w Donbasie. Wówczas toczyły się ciężkie walki obronne w Mariupolu i hekatomba miasta zepchnęła medialnie (trudno się dziwić) sukcesy ukraińskiej obrony na południowym wschodzie kraju.

Reklama

Na południowym odcinku frontu obecnie trwa kontrofensywa wojsk ukraińskich. Powolna, ale skuteczna. 25 czerwca Ukraińcom udało się odbić Wysokopillę, a następnie odepchnąć rosyjskie kontrnatarcie wspierane przez lotnictwo. Tym samym Ukraińcy zlikwidowali „wybrzuszenie" we froncie, które trzymali Rosjanie. Toczą się walki o miejscowość: Kyseliwka i Prawdyna. Tę ostatnią miejscowość Rosjanie próbowali bezskutecznie zająć. Pod Zaporożem oddziałom ukraińskim udało się wyprzeć Rosjan pod Wielką Nowosiłką i Wuhłedarem. Czego Rosjanie nie mogą zdobyć staje się obiektem zaciekłych ostrzałów rakietowych. W ciągu ostatniego tygodnia odpalano pociski na Mikołajów, Dnipro oraz w liczne miejscowości pod Krzywym Rogiem i Zaporożem.

Czytaj też

W obliczu ewakuacji oddziałów ukraińskich z Siewierodoniecka oraz zaciętych walk w Donbasie to front południowy zdaje się być tym, na którym Ukraińcy mają największą inicjatywę (być może podobnie należy powiedzieć o froncie charkowskim). Potwierdza to wysoki poziom żołnierskiego rzemiosła wśród ukraińskich oddziałów, ponieważ rosyjskie zgrupowanie uderzające z Krymu oceniano najwyżej ze wszystkich osi natarcia na Ukrainę. To oddziały okupujące Krym były najlepiej przygotowane do inwazji, a tymczasem zostały skutecznie zatrzymane a teraz są wypychane ze zdobytych pozycji. Coraz większa aktywność ukraińskiej partyzantki „podpala" rosyjskie tyły co może ułatwić odbijanie kolejnych miejscowości. Bez względu na finał walk to także potwierdza, że na tej wojnie lepiej poradziły sobie ukraińskie służby specjalne.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Adr

    Do masowejpartyzantki to jednak daleko, daleko do ,,pełzającej wojny minowej" znanej z Iraku czy Afganistaniu. Na razie mamy punktowe zamachy na kolaborantów ,,selektywna eliminacje". Rosjanie paradoksalnie odcinają kupony od własnej klęski, zajęli mało terenu więc są go w stanie nasycić wojskiem i innymi służbami..... oczywiście na miarę własnej nieudolności, nie zmienia to strategicznej porażki FR i faktu że od 8 lat nie są w stanie osiągnąć niczego konstruktywnego na tak bliskich kulturowe, etniczne językowo terenach.

  2. [email protected]

    A ja jestem przeciwny. Po pierwsze to miejscowi ludzi nie "Pro Putinowscy: tylko poporsyu uwazaja ze blizej im do Rosjan niz do Ukraincow. Zrszta na tych terenach Rosnaie bylu przesladowaniu juz od kilku lat. (najwaznijszy motyw to zabojstwo 50 ukraincow rostjskiego pochdznia w Domu Zwiazkow Zawodowuch w W Oodesnnie) W kazdym razie czy ich nazwac Zdrajcami Czy Patrotami to zalezy od punktu widznia.

    1. Adam S.

      Czemu jesteś "przeciwny". Rosyjska armia nie pyta obywateli Ukrainy , do kogo im "bliżej", tylko bombardują wszystkich równo. Cały Mariupol był rosyjskojęzyczny, a Putin zrównał go z ziemią.

  3. GB

    Runet nadaje że emerytowani funkcjonariusze rosyjskich struktur siłowych, którzy podpiszą kontrakt na pracę na terenach ukraińskich dostaną 300.000 rubli miesięcznej pensji. To jak na warunki rosyjskie bardzo dużo. Info akurat z dziś.

    1. Antonioo

      Czyli jednym słowem chętnych brak a ryzyko smierci bardzo wysokie

    2. stary Polak

      płatne z góry czy z dołu? bo to istotne jest ;-)

  4. Chyżwar

    Od początku było do przewidzenia, że Ukraińcy stawią opór i na zajętych terenach będą się bawili w partyzantkę. Wszak niepodległość uzyskali niedawno i bardzo ją sobie cenią a tradycje w partyzantce maja odpowiednie. Prawdopodobieństwo wybuchu wojny i to na dużą skalę w związku z przeludnieniem było wysokie. Ale trzeba być ruskiem, żeby na własne życzenie wpakować się tak paskudnie jak oni teraz. Ich problem przeludnienia ani braku surowców nie dotyczy. Dlatego gdyby mieli rozum w głowie, to siedzieliby przy bufecie i obserwowali gości zarabiając sobie pieniądze na cudzej wojence.

Reklama