Reklama

Geopolityka

Dawna przywódczyni Mjanmy stanęła przed sądem

Aung San Suu Kyi (po lewej), gen. Min Aung Hlaing (po prawej), graf. Chainwit/Wikimedia/CC BY-SA 4.0
Aung San Suu Kyi (po lewej), gen. Min Aung Hlaing (po prawej), graf. Chainwit/Wikimedia/CC BY-SA 4.0

Demokratyczna przywódczyni Birmy Aung San Suu Kyi stanęła osobiście przed sądem po raz pierwszy, odkąd 1 lutego wojskowa junta obaliła jej rząd. Noblistka wyglądała zdrowo – podała w poniedziałek agencja Reutera, powołując się na jednego z jej prawników.

Przed rozprawą Suu Kyi przez około 30 minut rozmawiała twarzą w twarz ze swoim zespołem prawnym – przekazał prawnik Thae Maung Maung. Wcześniej przywódczyni kilkakrotnie stawała przed sądem za pośrednictwem łącza wideo.

75-letnia Suu Kyi, uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla za wieloletnią walkę o demokrację w Birmie, jest jedną z ponad 4 tys. osób zatrzymanych przez wojskowe władze od puczu z 1 lutego. Postawiono jej szereg zarzutów kryminalnych, w tym nielegalnego posiadania krótkofalówek i złamania przepisów ochrony tajemnic państwowych. Grozi jej wieloletnie więzienie.

Tymczasem powołana przez juntę komisja wyborcza zamierza rozwiązać partię Suu Kyi, Narodową Ligę na rzecz Demokracji (NLD), którą oskarża o oszustwa w czasie wysoko wygranych przez nią wyborów parlamentarnych z listopada 2020 roku – informowały w piątek birmańskie portale Myanmar Now i Irrawaddy.

Przywódca junty gen. Min Aung Hlaing twierdzi, że przejęcie władzy przez wojsko było konieczną reakcją na fałszerstwa wyborcze NLD. Państwowa komisja wyborcza sprzed puczu nie dopatrzyła się jednak nieprawidłowości.

Reklama
Reklama

Zamach stanu gwałtownie przerwał proces stopniowego łagodzenia wojskowej dyktatury i przekazywania władzy w Birmie cywilnym rządom, który rozpoczął się w 2011 roku w następstwie masowych protestów z lat 2007-2008, znanych jako szafranowa rewolucja.

Od puczu w Birmie panuje chaos, codziennie odbywają się akcje strajkowe i protesty przeciwko armii, a wojsko i policja brutalnie tłumią demonstracje. Według Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) siły bezpieczeństwa zabiły już ponad 800 i zatrzymały prawie 5 tys. osób.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze