Reklama

Geopolityka

Birmańska armia wymienia swoich dyplomatów

Fot. Peerapat Wimolrungkarat/Flickr/CC BY 2.0
Fot. Peerapat Wimolrungkarat/Flickr/CC BY 2.0

Wojskowe władze Mjanmy odwołały co najmniej 100 pracowników z placówek dyplomatycznych w 19 krajach świata, w tym ambasadora przy ONZ Kyaw Moe Tuna, który nie uznał rządu armii i apelował o przywrócenie demokracji – podał w poniedziałek portal Irrawaddy.

Według portalu piątkowe wystąpienie ambasadora na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ „dało nadzieję milionom mieszkańców, którzy sprzeciwiają się reżimowi i żądają przywrócenia demokratycznie wybranego rządu” Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD).

„Działanie Kyaw Moe Tuna w ONZ wysłało sygnał pracownikom MSZ za granicą, że powinni otwarcie wziąć udział w ruchu nieposłuszeństwa społecznego” wobec władzy wojska – powiedział portalowi jeden z pracowników birmańskiej placówki dyplomatycznej w USA.

Po tym wystąpieniu wojskowa junta odwołała pracowników misji dyplomatycznych m.in. w USA, we Włoszech, Francji, Norwegii, Belgii, Austrii, Serbii, Brazylii, Chinach, Japonii, Korei Płd. i kilku innych krajach Azji – podał Irrawaddy, powołując się na ujawnione dokumenty.

Z dokumentów wynika również, że na zwolnione stanowiska za granicą ma zostać przeniesionych ponad 50 pracowników MSZ w Naypyidaw, stolicy Mjanmy.

Po przejęciu władzy birmańska armia aresztowała demokratycznie wybraną przywódczynię Aung San Suu Kyi i prezydenta Win Myinta, a także wielu urzędników obalonego rządu i posłów NLD, która rządziła krajem od 2016 r.

Reklama
Reklama

Część posłów NLD odmówiła jednak uznania wojskowego rządu i stworzyła własną komisję reprezentacyjną w miejsce rozwiązanego przez armię parlamentu. Zwrócili się też do władz ustawodawczych innych krajów, by w celach oficjalnych kontaktowały się z tą komisją, a nie z juntą.

Rzesze urzędników administracji publicznej przyłączyły się tymczasem do ogólnokrajowej akcji strajkowej, mimo gróźb ze strony reżimu i brutalnego tłumienia protestów przez policję. W niedzielę od policyjnych kul zginęło w kraju co najmniej 18 osób.

Władze postawiły Suu Kyi zarzuty kryminalne, za które grozi jej wieloletnie więzienie. Według komentatorów wojsko będzie chce prawdopodobnie upewnić się, że noblistka nie powróci do władzy, nawet jeśli zgodnie z zapowiedziami przeprowadzone zostaną nowe wybory.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama