Reklama

Geopolityka

Biden rozpoczyna podróż na Bliski Wschód

Autor. President Biden/Twitter

Prezydent USA Joe Biden rozpoczyna dzisiaj podróż na Bliski Wschód od wizyty w Izraelu, jednak zainteresowanie świata wzbudzają przede wszystkim zaplanowane na piątek i sobotę spotkania w Arabii Saudyjskiej, gdzie będzie rozmawiał m.in. z księciem Muhammadem ibn Salmanem, tym samym, który ponosi odpowiedzialność za morderstwo dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl >

Reklama

Szeroki wachlarz problemów podsycił nieporozumienia i wzajemną nieufność między USA a ich bliskowschodnimi partnerami – rozmowy nuklearne z Iranem, wojna w Jemenie, saudyjska postawa wobec rywalów USA - Rosji i Chin, prawa człowieka, w tym morderstwo Chaszodżdżiego, czy wydobycie i ceny ropy - oceniło Politico w swojej analizie. Zdaniem portalu, amerykańsko-saudyjskie relacje doświadczyły w ostatnim czasie największych napięć w historii.

Czytaj też

"Dla Bidena najważniejszym interesem strategicznym, jaki musi zostać zaadresowany, jest zapewnienie, że Arabia Saudyjska będzie dalej zorientowana w stronę Stanów Zjednoczonych, a nie w stronę Rosji i Chin" – podkreśliło Politico.

Reklama

"Rezygnacja z limitów produkcji gazu nałożonych w umowie OPEC+ byłaby jasnym sygnałem, że Saudyjczycy są gotowi zarówno brać, jak i dawać, i rozumieją, że aby być traktowanymi jak partnerzy, muszą zachowywać się jak partnerzy" – skomentował portal.

Jak oceniło Politico, współpraca Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej "była zawsze w jakimś stopniu transkacyjna" i oznacza stałe i tanie dostawy ropy w zamian za bezpieczeństwo. Arabia Saudyjska nie posiada poważnej alternatywy dla Stanów Zjednoczonych jako gwaranta swojego bezpieczeństwa - podsumował serwis.

Czytaj też

Spotkanie jest postrzegane w Waszyngtonie jako zwrot w dotychczasowej polityce Bidena wobec saudyjskiej monarchii. Po objęciu urzędu prezydent krytykował saudyjskiego księcia zwracając szczególną uwagę na prawa człowieka czy blokując kontrakt na dostawy amunicji do Arabii Saudyjskiej tłumacząc to tym, że nie chce by Saudowie używali amerykańskiej broni w Jemenie. Zapowiadane rozmowy i "reset" w stosunkach USA z Rijadem są krytykowane przez obrońców praw człowieka, a także m.in. rodziny ofiar zamachu z 11 września 2001 roku.

Z kolei wedle agencji Reutera, Biden poszedł w ślady europejskich przywódców, którzy potępili morderstwo Chaszodżdżiego przez saudyjską grupę uderzeniową w Stambule w 2018 roku. Wyniku czego administracja prezydenta ogłosiła w lutym ubiegłego roku sankcje i zakazy wizowe dla wskazanych obywateli Królestwa Arabii Saudyjskiej z wyjątkiem księcia Mohammad ibn Salmana. Jednakże światowi przywódcy zaakceptowali fakt, że nie mogą ignorować światowego giganta energetycznego i jego de facto przywódcy.

Czytaj też

36-letni bin Salman formalnie wciąż czeka na objęcie władzy po swoim ojcu, królu Salmanie, jednak książę już wpływa na politykę Królestwa. W przeszłości podejmował już "kroki, które zachwyciły wielbicieli, zaniepokoiły tradycyjnych sojuszników Rijadu i zszokowały obrońców praw człowieka" - napisał Reuters.

"Cała próba Zachodu ograniczenia interakcji z księciem po zabójstwie Chaszodżdżiego stopniowo erodowała, a wizyta Bidena naprawdę storpeduje ten pomysł (...) Biden będzie tam, aby odnowić relacje saudyjsko-amerykańskie, które w obecnym środowisku geopolitycznym - z powodu wojny na Ukrainie, konkurencji z Chinami, problemów energetycznych i saudyjskich wpływów regionalnych - muszą zostać naprawione" – skomentował Ayham Kamel z ośrodka analitycznego Eurasia Group.

Czytaj też

Amerykański prezydent w artykule opublikowanym w "Washington Post", 9 lipca pt: "Joe Biden: Why I'm going to Saudi Arabia", w którym wyjaśniał powody swojej podróży na Bliski Wschód, napisał: "w przyszłym tygodniu udam się na Bliski Wschód, aby rozpocząć nowy, bardziej obiecujący rozdział amerykańskiego zaangażowania w tym regionie. Podróż ta przypada w kluczowym momencie dla tego regionu i przyczyni się do realizacji ważnych amerykańskich interesów". Wydaje się, że administracja USA chce by surowce energetyczne do Europy nie płynęły tylko z USA, ale również z Bliskiego Wschodu, by doprowadzić tym samym do stanowczej polityki UE wobec Rosji. Dzięki temu Europa nie będzie już skazana na szantaż rosyjski. Biden pisze to w swoim artykule "zasoby energetyczne (przyp. red. Bliskiego Wschodu) są niezbędne do złagodzenia wpływu wojny prowadzonej przez Rosję na Ukrainie na światowe dostawy". Prezydent USA podkreślił również zaznaczając, że administracja amerykańska nie będzie tolerować ekstremizmu, gróźb czy nękania dysydentów kierując to do Arabii Saudyjskiej, jednakże celem władz USA nie było zerwanie, ale przeorientowanie stosunków z Arabią Saudyjską. Bo jak uważa prezydent "dziś Arabia Saudyjska pomogła przywrócić jedność sześciu państwom Rady Współpracy Zatoki Perskiej, w pełni poparła rozejm w Jemenie, a obecnie współpracuje z moimi ekspertami, aby pomóc w stabilizacji rynków ropy naftowej wraz z innymi producentami z OPEC". Prezydent Biden jest za utrzymaniem silnego i bezpiecznego państwa, przeciwstawienie się rosyjskiej agresji i postawienie się w jak najlepszej pozycji w konkurencji z Chinami, a Arabia Saudyjska jest krajem, który może w dużym stopniu wpłynąć na osiągnięcie przez Stany tych celów.

W opinii komentatora CNN wizyta Bidena na Bliskim Wschodzie odzwierciedla pragnienie pokazania, że amerykańska administracja, pochłonięta wewnętrznymi niepokojami i wyzwaniami dla polityki zagranicznej zdominowanymi przez Rosję i Chiny, nadal dba o region. Jednak, jak pisze CNN, bez zaburzeń na globalnym rynku ropy, będących skutkiem inwazji Rosji na Ukrainę, Biden być może w ogóle nie podróżowałby do Arabii Saudyjskiej.

Źródło:PAP / Defence24
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. gdyby.

    W Iranie są jedak wybory prezydenckie (choć nie dokona wolne) w Arabii Saudyjskiej nie. Wahabici inny rodzaj islamu. No i w zamachach na WTC w NY uczestniczyło 21 zamachowców z Arabii Saudyjskiej Stąd rodziny ofiar nie są chętne resortowi.

Reklama