Reklama

Geopolityka

Azerbejdżan informuje o cywilnych ofiarach ostrzału miasta. Armenia nazywa zarzuty fałszywymi

Zarówno Armenia, jak i Azerbejdżan dysponują rakietowymi systemami BM-30 Smiercz. Fot. Jonj7490/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0.
Zarówno Armenia, jak i Azerbejdżan dysponują rakietowymi systemami BM-30 Smiercz. Fot. Jonj7490/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0.

Jak informuje ministerstwo spraw zagranicznych Azerbejdżanu, jeden cywil zginął, a cztery osoby  zostały ranne w mieście Gandża w wyniku ostrzału rakietowego przeprowadzonego przez armeńskie siły zbrojne. Armenia kategorycznie zaperza, aby dokonała ostrzału w tym rejonie, a minister obrony tego kraju nazywają oskarżenia walką propagandową. Sugeruje też, że w Gandża są tureccy żołnierze.

"Ministerstwo Obrony Republiki Armenii oficjalnie oświadcza, że z terytorium Armenii w kierunku Azerbejdżanu nie otwiera się żadnego ognia" - napisała na Twitterze rzeczniczka resortu obrony Armenii Szuszan Stepanian. Zwróciła też uwagę, że szef administracji prezydenta Azerbejdżanu Hikmet Hadżijew usunął z Twittera zdjęcia mające przedstawiać miejsce armeńskiego ataku rakietowego na Gandża, na których wyraźnie widać personel wojskowy noszący tureckie oznaczenia. W odpowiedzi azerski polityk opublikował to samo zdjęcie, informując, że jest na nim członek służb mundurowych z naszywką oznaczającą wspólne turecko-azerbjedżańskie ćwiczenia. 

Minister obrony Armenii Dawid Tonojan oświadczył w rozmowie z reporterem „Zinuzh Media” zaprzeczył udziałowi w ewentualny atak na Gandża, nazywając zarzuty azerskich władz fałszywymi. Azerbejdżan już wcześniej oskarżał Armenię o ostrzeliwanie jej terytorium z Wardenis, a Erywań konsekwentnie temu zaprzeczał.

Gandża, licząca 335 tys. mieszkańców, znajduje się około 100 km na północ od stolicy Górskiego Karabachu Stepanakertu i 80 km od armeńskiego miasta Wardenis. Armenia twierdzi, że Azerbejdżan wykorzystuje lotnisko w Gandży jako bazę dla swoich samolotów bojowych do przeprowadzania nalotów na Górski Karabach.

Podstawą dla oskarżeń może być również to, że jak podała agencja Reutera, Arajik Harutiunian, przywódca Górskiego Karabachu, oświadczył, że - „Stałe jednostki wojskowe rozmieszczone w dużych miastach Azerbejdżanu stają się odtąd celem armii obronnej”. Dotąd informacje o ataku na miasto nie zostały potwierdzone przez niezależne źródła.

 [JS/PAP]

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama