Geopolityka
Australia powołuje rezerwistów do służby przy pożarach
Władze australijskie podjęły decyzję o szybkim i obowiązkowym powołaniu do służby w siłach zbrojnych grupy 3000 rezerwistów. Wszystko to, w związku z potrzebą wzmocnienia sił i środków walczących z olbrzymimi pożarami, które trawią terytorium tego państwa. Co więcej, marynarka wojenna Australii wysyła w zagrożony rejon swój największy okręt wojenny.
Największy okręt wojenny, służący obecnie w marynarce wojennej Australii, HMAS Adelaide, został wysłany na pomoc siłom walczącym z olbrzymimi pożarami, które ogarniają znaczne obszary tego państwa. Na pokład okrętu wojennego wcześniej przetransportowano zasoby wody pitnej, paliwa, a także m.in. generatory prądu (szacuje się, że zaokrętowanych zostało niemal 300 ton niezbędnych do niesienia pomocy materiałów).
Sama jednostka HMAS Adelaide jest okrętem desantowym, pozwalającym tym samym na bezpośrednie wsparcie działań ratowniczych prowadzonych w pobliżu linii brzegowej. Na jej pokładzie znajduje się chociażby wyspecjalizowany personel medyczny, mogący ratować życie i zdrowie osób z rejonów dotkniętych pożarami. Marynarka wojenna Australii już wcześniej dyslokowała w rejon katastrofalnych pożarów m.in. okręt desantowy HMAS Choules czy też HMAS Albatross, a także MV Sycamore.
W operację ratowania ludności oraz walki z pożarami zaangażowane zostało na masową skalę również lotnictwo wojskowe tego państwa. W działaniach polegających na przemieszczaniu w rejon największego zagrożenia pożarowego m.in. strażaków oraz służb ratowniczych RAAF używa chociażby floty samolotów C-130J, C-17A Globemaster, Boeing 737, KC-30 A. Wojska lądowe oraz marynarka wojenna delegowały do działań zarządzania kryzysowego również szereg śmigłowców, w tym maszyny EC-135, MRH-90 Taipan oraz S-70 Black Hawk, MH-60R Seahawk. Do działań, zgodnie z zapowiedziami premiera Australii, mają być już niedługo włączone również Ch-47 Chinook.
Jednocześnie, premier kraju Scott Morrison zapowiedział wyjątkowe, w skali historii całej Australii, powołanie do służby grupy 3 tys. rezerwistów, którzy również mieliby wspomóc działania gaśnicze. Wyłączeni z mobilizacji mają być oczywiście ci rezerwiści, którzy już teraz są zaangażowani w działania na terenach objętych pożarami (strażacy, policjanci, ratownicy, etc.) lub ich rodziny ucierpiały w związku z kryzysem. Tamtejsza minister obrony Linda Reynolds wskazała, że taka decyzja zapadła po przeanalizowaniu wszystkich dostępnych możliwości i rząd zdaje sobie sprawę z jej wyjątkowości w historii całego państwa. Przy czym, jak podkreślają sami Australijczycy, tamtejsi wojskowi, z racji braku odpowiedniego szkolenia w zakresie działań gaśniczych, nie uczestniczą w tego rodzaju akcjach na lądzie.
Wojsko pełni za to, w ramach operacji „Op. Bushfire Assist 19-20”, rolę strategicznego wsparcia działań ratowniczych, logistycznych, a także przerzutu ludzi, sprzętu oraz pomocy humanitarnej dla poszkodowanych. Podkreśla się przy tym, że wojskowi mają na pierwszym miejscu umożliwić szybką ewakuację odizolowanych i oddalonych od głównych arterii komunikacyjnych oraz ośrodków miejskich wsi oraz pojedynczych domów. Saperzy oraz wojska inżynieryjne mają również wspomagać odtwarzanie kluczowej infrastruktury (np. drogi) w miejscach, gdzie zakończyło się gaszenie pożarów. Sprzęt ciężki oraz sami żołnierze mają również odciążyć strażaków w przygotowywaniu specjalnych zapór przeciwpożarowych, mających utrudnić dalsze przemieszanie się ognia.
Szacuje się, że ogniem objętych może być ok. 49 000 kilometrów kwadratowych terytorium Australii, a pożary dotychczas miały zniszczyć co najmniej 1500 domów. Śmierć poniosło 23 mieszkańców, ale na obszarze kryzysu poszukiwane są kolejne osoby z którymi utracony został kontakt.
JR