Geopolityka
Atak na fabrykę broni w Sudanie
Zniszczona została jedna z dwu fabryk uzbrojenia w sudańskiej stolicy Chartumie. Pierwsze komentarze sudańskich władz mówiły o wypadku. Obecnie, nikt z władz tego kraju nie ma wątpliwości, że stoi za tym Izrael. Istotnie, wiele na to wskazuje.
Co się wydarzyło
24 października br., ok. 5 minut po północy czasu sudańskiego (23.10, 23:05 czasu polskiego) w kompleksie przemysłu obronnego Yarmuk w Chartumie doszło do potężnych eksplozji zgromadzonych w budynku materiałów wybuchowych. Ich skutkiem było całkowite zniszczenie 60% fabryki i częściowe zniszczenie 40% jej powierzchni, śmierć 2 pracowników i obrażenia kilku innych.
Jak podała agencja AFP, świadkowie widzieli kilka samolotów lub pocisków rakietowych tuż przed serią wybuchów na terenie kompleksu Yarmuk. Sudańska telewizja podała, że ataków dokonano z samolotów, które zakłóciły sudańskie radary. Inne źródło cytowane przez izraelski Haaretz wspomina nawet, że godzinę przed atakiem nie działały wszystkie urządzenia telekomunikacyjne w Chartumie.
Reakcje polityków
Początkowo gubernator Chartumu za przyczynę eksplozji uznał przypadkowe zaprószenie ognia. 24 października, Ahmad Bilal Osman, minister informacji jako pierwszy wysunął oskarżenia o dokonanie ataku pod adres Izraela. Według jego słów, władze sudańskie posiadają na to dowody, chociaż jak wynika z wszystkich jego wypowiedzi, na razie są to tylko zeznania świadków, z których nie można jednoznacznie wywnioskować przynależność państwową, ani nawet konkretny typ statku powietrznego lub pocisku użytego do ataku.
Przedstawiciel Sudanu w ONZ Daffa-Alla el-Hag Ali Osman zwrócił się do Rady Bezpieczeństwa o potępienie Izraela, za atak na Yarmuk – trzeci podobny przypadek w ostatnich 3 latach.
Prezydent Sudanu, Omar al-Baszir (nota bene, ścigany listem gończym przez Międzynarodowy Trybunał Karny) stwierdził, że za atakiem stoi Izrael, a powodem ataku jest stanowisko Sudanu wobec izraelskiej okupacji Palestyny. Podkreślił również, że celem wroga było osłabienie zdolności obronnych Sudanu i spowolnienie postępu sudańskiego przemysłu zbrojeniowego. Al-Baszir powiedział również, że jego kraj nie będzie w stanie zakupić technologii mogących przeciwstawić się zaawansowanym technologiom zakłócania użytym w ataku, liczy jednak w tym zakresie na sudańską myśl techniczną.
Speaker sudańskiego parlamentu Ahmad Ibrahim at-Tahir, zapewnił, że izraelski atak nie odstraszy Sudanu od udzielania wsparcia palestyńskiemu, islamskiemu ruchowi Hamas.
Z kolei Intisar Ibrahim, polityk związana z rządzącym Kongresem Narodowym zaprzeczyła, że atak miał jakikolwiek związek z przemytem lub produkcją irańskiej broni dla Strefy Gazy.
Strona Izraelska jak na razie odmawia wszelkich komentarzy związanych z wydarzeniami w Chartumie. Jedyną wypowiedzią izraelskich oficjeli mającą jakikolwiek związek z Sudanem był komentarz radiowy Amosa Gilada, wysokiego urzędnika Ministerstwa Obrony, który stwierdził, że Sudan jest niebezpiecznym państwem terrorystycznym. Ten reżim jest wspierany przez Iran, a przez jego terytorium, i dalej przez Egipt, biegnie trasa przemytu irańskiej broni dla Hamasu i terrorystów z Islamskiego Dżihadu.
W sprawie bardzo stanowczo wypowiedziało się MSZ Egiptu. Egipt z całą stanowczością potępił atak na sudańską fabrykę, w którym zginęły 2 osoby nazywając go terrorystycznym. Co ciekawe, to właśnie Egipt toczy walkę z ekstremistami na Półwyspie Synaj, którzy są najprawdopodobniej zaopatrywani z Sudanu. Egipskie MSZ zatem, albo nie widzi związku między fabryką a uzbrojeniem synajskich bojówek (co mało prawdopodobne, gdyż sam zawiadamiał ONZ, że przemyt broni z Sudanu na Synaj stanowi poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa), albo przedkłada arabską solidarność nad walkę z terroryzmem. Istnieje jeszcze możliwość, że widzi wspomniany związek, ale broni Sudanu w imię prawa międzynarodowego.
Czym był kompleks w Yarmuk
Kompleks Yarmuk składał się właściwie z dwóch fabryk – Yarmuk i Sudańskiego Centrum Technicznego. Yarmuk zajmuje się produkcją irańskiej broni lub amunicji, natomiast SCT sprzętu chińskiego, mówi źródło z ONZ cytowane przez brytyjskiego Guardiana.
Rząd Sudanu oficjalnie informuje, że produkowano tam wyłącznie broń strzelecką i amunicję, a nie biologiczną, chemiczną, czy jądrową.
Opozycja w Sudanie twierdzi natomiast, że fabryka Yarmuk należała do Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, gdzie produkowano irańskie uzbrojenie przerzucane następnie do Strefy Gazy oraz Somalii dla tamtejszego ramienia al-Kaidy – asz-Szabab. Po publikacji artykułu o powyższej treści, dziennik opozycyjny został zamknięty w 2010 r. przez władze w Chartumie.
Izraelskie media spekulują, że w fabryce odbywał się montaż irańskich pocisków balistycznych dalekiego zasięgu. Niektóre, tak jak Debka, wprost twierdzą, że odbywała się tam produkcja irańskich pocisków Shehab, które miały także stanowić arsenał zapasowy w razie izraelskiego ataku na Iran.
Irańsko – sudańska współpraca wojskowa
Kamieniem milowym relacji Iranu i Sudanu było podpisanie umowy o współpracy obronnej w 2008 roku. W ramach tej współpracy do Sudanu zaczęli przybywać irańscy doradcy wojskowi, a terytorium Sudanu zaczęło służyć jako punkt przerzutowy dla irańskiej broni. Częściowo potwierdzają to ujawnione przez Wikileaks depesze, w których szef sudańskiego wywiadu Salah Ghosh potwierdza w rozmowie z wysłannikiem Stanów Zjednoczonych do Sudanu, Scottem Grationem, że rzeczywiście, przez jego terytorium odbywa się przemyt anty-izraelskiej broni do Egiptu i dalej do Gazy, jednak rząd nie ma z tym nic wspólnego.
Początkowo Irańska Gwardia Rewolucyjna miała wysyłać uzbrojenie dla Hamasu, a raczej elementy tego uzbrojenia, drogą morską do Sudanu, gdzie następował ich montaż, a następnie dalszy transfer drogą lądową. Taka droga zwiększała jednak ryzyko jej przechwycenia lub zniszczenia przez siły izraelskiej, które co najmniej od 2008 r. ściśle monitorowały ten szlak przerzutowy, co rzeczywiście nastąpiło.
Z tego powodu, najprawdopodobniej Iran zdecydował się przenieść produkcję, prawdopodobnie jak twierdzi Debka, pocisków rakietowych i innego uzbrojenia do Chartumu.
Co przemawia za odpowiedzialnością Izraela
Izraelskie lotnictwo ma na swoim koncie wiele udanych misji polegających na uderzeniu na odległe cele na terytorium wroga, jak atak na iracki reaktor atomowy Osirak w 1981 r., atak na kwaterę główną Organizacji Wyzwolenia Palestyny w 1985 r., gdy izraelskie samoloty wielozadaniowe przeleciały ok. 2060 km, a także misji odbicia zakładników – Operacja Entebbe, gdy izraelskie samoloty transportowe przeleciały ok. 4000 km do Ugandy.
Izrael ma sobą również długą historię wspierania powstańców z południa Sudanu przeciwko rządowi w Chartumie. Od połowy XX wieku dostarczał im broń. Natomiast po uzyskaniu niepodległości przez Sudan Południowy, Izrael był jednym z pierwszych państw, które ją uznało. Prezydent południowych Sudańczyków Salva Kiir Mayardit zapowiedział utworzenie ambasady w Jerozolimie i podkreślał szczególną rolę Izraela dla Sudanu Południowego. Wprawdzie obie strony nie mają podpisanego porozumienia obronnego, to firma Israel Military Industries ltd. angażuje się w szereg projektów infrastrukturalnych w Sudanie Południowym.
Sudan ma z kolei bogatą kartę popierania terrorystów, w tym al-Kaidy Osamy Bin Ladena. Ten fakt, oraz różnego rodzaju zbrodnie wojenne popełnione, lub z dużym prawdopodobieństwem popełnione przez reżim w Chartumie w Darfurze, czy w stanach południowych. wpływa na izraelską ocenę Sudanu jako państwa terrorystycznego. Niemniej jednak to prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton był tym, który rozkazał zniszczyć fabrykę Asz-Szifa w 1998 r., tak jak Yarmuk położoną w Chartumie, i produkującą rzekomo szczególnie niebezpieczną, broń biologiczną – jak się później okazało pocisk manewrujący zniszczył fabrykę lekarstw.
Szczególnie doniosłym faktem w stosunkach izraelsko – sudańskich było wspomniane porozumienie wojskowe sudańsko – irańskie. Od tego czasu Sudan znalazł się pod ścisła obserwacją Izraela, zwłaszcza w aspekcie tras przerzutu irańskiej broni i aktywności Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej w tym kraju. Nie wykluczone, że już wtedy informacji wywiadowczych dostarczali Izraelowi członkowie opozycji antyrządowej w Sudanie, oraz Sudańczycy z Południa.
Od 2008 do 2011 r. marynarka izraelska kilkukrotnie przechwytywała transporty irańskiej broni zmierzające do Sudanu. W styczniu i lutym 2009 r. zniszczono dwa konwoje we wschodnim Sudanie z nielegalnym transportem broni do Egiptu. Podejrzenie padło na Izrael, który nie przyznał się oficjalnie do ataków. Zachodnie media pisały, że ciężarówki zostały ostrzelane przez izraelskie bezzałogowce opierając się na źródłach w izraelskim resorcie obrony. W kwietniu 2011 r. w Port Sudan w nalocie zginął członek Hamasu, najprawdopodobniej odpowiedzialny za organizację przemytu broni z Sudanu do Strefy Gazy – Chartum oskarżył o atak Izrael, twierdząc że samochody, którymi podróżowali przemytnicy zostały ostrzelane przez śmigłowce szturmowe tego państwa.
Możliwe scenariusze
Jeśli rzeczywiście w Chartumie doszło do ataku, a nie do wypadku, to można rozważyć 3 podstawowe scenariusze.
Pierwszy z nich zakłada użycie przez Izrael (ew. przez Stany Zjednoczone) jednego bądź kilku pocisków manewrujących odpalanych z morza. Na tym etapie nie można tego wykluczyć, choć z powodów politycznych i psychologicznych, jest to raczej mało prawdopodobne. Powody polityczne wykluczają raczej udział Stanów Zjednoczonych – o ataku musiałby wiedzieć Kongres, strategia Obamy koncentruje się na eliminacji terrorystów, a nie obiektów państwowych, wreszcie wspomnienie fatalnej operacji Clintona z 1998 r. jest wiecznie żywe.
Izrael nie użyłby raczej pocisków tego typu, gdyż pozbawiłby się możliwości odniesienia sukcesu propagandowego, wymierzonego w Iran. Chodzi o pokazanie Teheranowi, że Siły Powietrzne Izraela są zdolne do prowadzenia długodystansowych operacji z wykorzystaniem różnego typu samolotów bombardujących, które w razie ataku na Iran, stanowiłyby trzon sił izraelskich (do irańskiego ośrodka nuklearnego w Fordo izraelskie samoloty mają do pokonania ok. 1600 km, do Chartumu 1800 do 1900 km).
O tym mówi drugi scenariusz dot. tego, co stało się z kompleksem Yarmuk. Przeprowadzenie ataku przez izraelskie lotnictwo byłoby wielokrotnie prostsze niż ewentualny atak na Iran, zarówno ze względu na słabość obrony powietrznej Sudanu, jak i potrzebne środki po stronie Izraela. Do jego dokonania wystarczyłoby prawdopodobnie zaledwie kilka wielozadaniowych samolotów bojowych F-15I Ra'am lub F-16I Sufa (mówi się o 4 maszynach, które pojawiły się nad niebem Chartumu), samolot tankowania powietrznego oraz ewentualnie kilka samolotów walki elektronicznej i wczesnego ostrzegania. Do rozpoznania celu przed atakiem mogły posłużyć ewentualnie bezzałogowce. W sumie, w całej operacji nie powinno wziąć udziału więcej niż 15 maszyn.
Pozostaje jeszcze mało prawdopodobny scenariusz zakładający atak z zastosowaniem wyłącznie BSL-ów, izraelskich bądź amerykańskich. Byłby on stosunkowo łatwy do przeprowadzenia, jednak z podanych wcześniej powodów, tak samo nieprawdopodobny jak w przypadku pierwszego scenariusza.
Konkluzja
Biorąc pod uwagę wszystkie przesłanki, historyczne, polityczne, strategiczne, propagandowe i techniczne, Izrael jest najbardziej prawdopodobnym sprawcą ataku na sudański kompleks zbrojeniowy Yarmuk. Państwo to posiadało zarówno motyw (osłabienie potencjału rakietowego Hamasu, osłabienie mocy produkcyjnych Sudanu, tym samym pośrednie działanie na korzyść Sudanu Południowego, lekcja dla Iranu i Hamasu), jak i możliwości techniczne, potwierdzone wielokrotnie w praktyce, do dokonania uderzenia w Chartumie, które zostało przeprowadzone, z duża dozą prawdopodobieństwa przez kilka do kilkunastu myśliwców bombardujących Sił Powietrznych Izraela.
Do wydania ostatecznego sądu warto jednak poczekać do przedstawienia przez rządu Sudanu jednoznacznych dowodów materialnych wskazujących na udział izraelskiego lotnictwa, bądź na oficjalne stanowisko rządu Izraela w tej sprawie. Możliwe jednak, że ani jedno, ani drugie szybko nie nastąpi, a zimna wojna, w której po jednej stronie znajdują się Iran i jego sojusznicy, a po drugiej Izrael z sojusznikami, będzie nadal trwać.
Marcin M. Toboła
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie