Reklama

Amerykanie na złość Pekinowi wzmacniają Tajwan

Fot. U.S. Army, Staff Sgt. John Yountz, domena publiczna
Fot. U.S. Army, Staff Sgt. John Yountz, domena publiczna

Na Tajwanie może znajdować się obecnie nawet 500 amerykańskich żołnierzy. Czy zauważalny wzrost personelu wojskowego z USA oznacza, że jesteśmy właśnie świadkami zmiany polityki Stanów Zjednoczonych względem wyspy, do której roszczenia mają Chiny?

W ostatnich miesiącach na Tajwanie znacząco zwiększyła się liczba amerykańskiego personelu wojskowego. Czy prezydent Donald Trump odchodzi od dotychczasowej polityki strategicznej dwuznaczności względem Tajpej?

Reklama

Cel USA: Zwiększyć odporność

15 maja podczas corocznego przesłuchania przed Komisją Specjalną Izby Reprezentantów USA ds. Chin emerytowany kontradmirał amerykańskiej marynarki wojennej, Mark Montgomery ujawnił, że w chwili obecnej na Tajwanie stacjonuje 500 amerykańskich żołnierzy. Podana liczba oznacza, że w ostatnich miesiącach nastąpiło zwielokrotnienie amerykańskiego personelu, który przy poprzednim raportowaniu przed Kongresem wynosił zaledwie 41 żołnierzy. Kwestią sporną pozostaje cel amerykańskiej obecności - nie wiadomo, czy mówimy wyłącznie o personelu szkoleniowym, czy również o oddziałach bojowych.

Czytaj też

Zdaniem wspomnianego Montgomer’ego amerykańska obecność na Tajwanie jest niezbędna do tego, aby wyspa była w stanie skutecznie przeciwstawić się ewentualnej chińskiej agresji. Były kontradmirał amerykańskiej marynarki wojennej przyznał też przed Kongresem, że jego zdaniem liczba żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych na Tajwanie powinna dziś wynosić minumum 1000 osób. „Jeśli mamy dać im miliardy dolarów pomocy, sprzedać im amerykański sprzęt wart dziesiątki miliardów dolarów, to ma sens, że będziemy tam trenować i pracować” - powiedział.

Reklama

Koniec ze strategiczną dwuznacznością?

Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z krótkoterminowymi misjami szkoleniowymi czy obecnością, która może przerodzić się w stałą obecność wojskową, niewątpliwie mamy do czynienia z istotnym sygnałem wskazującym na większe amerykańskie zaangażowanie w kwestię Tajwanu. Taki ruch Waszyngtonu można też odebrać jako swoiste testowanie chińskiej cierpliwości i sprawdzanie, gdzie Pekin posiada swoją „czerwoną linię”.

Czytaj też

Zasadne jest także pytanie o istniejącą od 1979 roku (Taiwan Relations Act) amerykańską politykę strategicznej dwuznaczności względem Tajwanu. Już od co najmniej kilku lat w przestrzeni medialnej coraz częściej pojawiają się głosy zachęcające amerykańską administrację do mocniejszego zaangażowania się w relacje z rządem w Tajpej. Przykład stanowi tu chociażby były szef Dowództwa Indo-Pacyfiku USA adm. Harry Harris, który nie tak dawno wzywał w Kongresie do rezygnacji z dotychczasowej strategii, sugerującej władzom nie zajmowanie jasnego stanowiska względem Tajwanu.

„Podczas gdy obecność 500 żołnierzy pozostaje ograniczona pod względem skali, oznacza ona zmianę w amerykańsko-tajwańskich więzach wojskowych – od symbolicznego zaangażowania do bardziej merytorycznej, praktycznej i operacyjnej współpracy” – stwierdził Chen Wen-chia, badacz spraw międzynarodowych z tajwańskiego Narodowego Uniwersytetu Chengchi, cytowany przez „South China Morning Post”. Powyższa wypowiedź jest doskonałym przykładem tego, że rosnące napięcie na Indo-Pacyfiku i pogarszające się relacje amerykańsko-chińskie prowadzą do tego, że Stany Zjednoczone coraz mocniej mogą skłaniać się ku opcji nie ograniczającej się - jak dotychczas - do sprzedaży broni Tajwanowi. Pomoc Stanów Zjednoczonych może być z każdym miesiącem coraz większa.

Reklama
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze (4)

  1. Borkow

    W Gruzji też było dużo amerykanskich i Izraelskich instruktorów, ale jak wybuchła wojna z Rosją to natychmiast stworzono most powietrzny dla ich ewakuacji z Gruzji.

    1. Davien3

      Nie zapominaj tylko że Gruzji od Rosji nie oddzielała 200km cieśnina Zresztą jakby oddzielała to Gruzja by była bezpieczna jakby była na Księzycu.

  2. radziomb

    Chińska Armia ma tam 1 mln żołnierzy a USA mają 500. Kto wygra? Wietnam 2.0 ?

    1. Eee tam

      Gdzie ma ? Na Tajwanie ? Najpierw muszą tam dopłynąć albo dolecieć a to jest trudne patrz III Rzesza vs UK w ,1940

    2. Nordx

      to ty już wiesz, że oni tam walczą?

    3. Davien3

      @radziomb Chiny moga mieć i 10 mln żołnierzy ale dopóki nie wylądują na wyspie to tych 500 Amerykanów ma przewagę. I jeszcze jedno, przypomnij sobie Koreę i rzekę Jalu przez którą też uderzył milion chińczyków Niewielu z nich wróciło do siebie

  3. Dudley

    Czy ktoś zna konflikt po 1945 z udziałem Amerykanów który zakończyłby się ich sukcesem? Proszę łaskawie nie liczyć amerykańskiej inwazji na Grenadę

  4. Buczacza

    Nie chodzi o 500 czy 1000 to bez znaczenia. Czas żeby Tajwan miał swoją broń masowego rażenia. Tylko to zapewni im pokój i dobrobyt. O demokracji czy wolności nie wspominając.

Reklama