Reklama

Geopolityka

Ekspert: Wzmocnienie wschodniej flanki niezależne od spotkań NATO-Rosja

Fot. NATO.
Fot. NATO.

Rada NATO-Rosja spotkała się dzisiaj, żeby omówić sprawę sytuacji na Ukrainie, w Afganistanie i zmniejszenie ryzyka wzajemnej aktywności wojskowej. Jak podkreślił sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, wznowienie narad nie oznacza jednak powrotu do „zwykłych interesów” z Rosją. Z kolei Marek Świerczyński ocenił w rozmowie z Defence24.pl, że narada Rosji i NATO wynika z potrzeby utrzymania kanału komunikacji, który ma w przyszłości pozwolić zapobiec nieprzewidzianemu rozwojowi wydarzeń.

Było to pierwsze spotkanie Rady NATO-Rosja na poziomie ambasadorów od 2014 roku. Konsultacje zostały zawieszone w związku z kryzysem na Ukrainie. Jak się okazuje Sojusz nie zmienił swojego stanowiska wobec agresywnych działań Moskwy wobec Kijowa. Zapewnił o tym dziennikarzy sam sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas zorganizowanej po spotkaniu konferencji. 

Jak podkreśla Marek Świerczyński, Stoltenberg "w różnej formule i wiele razy" zastrzegał, że spotkanie rady nie było okazją do powrotu do "zwykłych interesów". Sekretarz generalny "podkreślił, że między Rosją a Sojuszem istnieją fundamentalne różnice i tu oczywiście na pierwszym miejscu nadal jest sprawa Ukrainy, ale nie tylko" - powiedział ekspert. 

Kompromis czy kanał komunikacji?

Narada Rosji i NATO, która odbyła się dzisiaj, była więc wynikiem potrzeby utrzymania jakiegoś "kanału komunikacji", który ma w przyszłości uchronić obie strony przez "błędną oceną intencji". Jak zaznaczył Marek Świerczyński, "nie tylko te ostatnie prowokacje nad Bałtykiem, ale wiele innych działań Rosji (np. niezapowiedziane ćwiczenia w dużej skali) mogą być w przypadku zamknięcia tych kanałów komunikacji odebrane jako przygotowania do ataku, co może mieć katastrofalne skutki. Przez przypadek może wybuchnąć III wojna światowa". 

- NATO miało swoją agendę na to spotkanie. Ta agenda obejmowała Ukrainę, kwestię zmniejszania ryzyka związanego z aktywnością wojskową oraz kwestie afgańskie - NATO nadal uważa, że Rosja ma dużo do powiedzenia jeśli chodzi o to, co dzieje się w Afganistanie. A nie dzieje się tam dobrze - powiedział w rozmowie z Defence24.pl Świerczyński.  

Te właśnie kwestie przez Sojusz i Rosję zostały omówione i to "szczerze i solidnie", co - jak podkreśla ekspert - w języku dyplomacji oznacza kłótnie i awantury. Świadczy zresztą o tym fakt, że ambasadorowie obradowali dwie godziny dłużej niż przewidywał plan spotkania. - Można tylko się domyślać jak wyglądało to spotkanie 29 ambasadorów. Sądzę, że w najbliższych dniach dowiemy się nieco więcej o jego kulisach. Natomiast bez wątpienia padały tam głosy niezwykle ostre. Na pewno jednak pojawiły się również głosy - szczególnie z zachodniej Europy - które namawiały do intensyfikacji dialogu z Rosją, a nie tylko zmniejszania ryzyk czy załatwiania spraw afgańskich. Te osoby namawiają do włączenia Rosji w przygotowania do zagrożeń, które stoją przed Zachodem. Dotyczy to obszaru Bliskiego Wschodu - szczególnie Syrii i Libii - oraz kwestii napływu imigrantów - zaznaczył ekspert. 

Wzmocnienie wschodniej flanki w oczach Rosjan

- Wzmocnienie wschodniej flanki nie miało bezpośredniego wpływu na zwołanie Rady NATO-Rosja. Wręcz przeciwnie - stwierdził Marek Świerczyński. Jak podkreślił ekspert, wznowienie dialogu z Rosją jeszcze w zeszłym roku było wiązane ze szczytem NATO w Warszawie. Temat ten zniknął jednak z  agendy parę miesięcy temu. "Widać wyraźnie, że te dwie rzeczy toczą się swoimi torami, a NATO przy każdej okazji podkreśla, że jakiekolwiek wzmocnienie obecności wojskowej na wschodniej flance nie jest wymierzone w Rosję (ma jedynie upewnić sojuszników na wschodzie, że NATO jest zdeterminowane do ich obrony) oraz, że wzmocnienie w takiej skali nie zagraża Rosji w żaden sposób".

Brak zagrożenia ze strony Sojuszu nie oznacza jednak, że rosyjskie media nie wykorzystają wzmocnienia sił na wschodniej flance w wojnie informacyjnej. Jak przypomina Marek Świerczyński, już na konferencji po spotkaniu Rady NATO-Rosja "padło pytanie ze strony rosyjskich dziennikarzy o to, dlaczego NATO zwiększa obecność na swojej wschodniej flance, skoro nie uznaje wprost Rosji za swojego przeciwnika".

Rosyjska propaganda zresztą wielokrotnie korzystała z okazji do tego, żeby działania NATO przedstawić jako wrogie wobec Federacji. - Wiemy dobrze, że wizja świata prezentowana przez moskiewskie media jest taka, że Sojusz prowadzi działania agresywne wobec Rosji, zawłaszcza sobie domniemaną czy też faktyczną strefę interesów rosyjskich w tzw. bliskiej zagranicy - powiedział Świerczyński. Nawet samo rozszerzenie Sojuszu jest "atakiem na geostrategiczną pozycję Federacji Rosyjskiej". 

Taka postawa Rosjan tłumaczy według eksperta loty Su-24 nad niszczyciele USS Donald Cook, który ma "3 albo 4-krotnnie większy potencjał antyrakietowy niż przyszła baza systemu AEGIS Ashore w Redzikowie". 

Warto w tym miejscu dodać, że wznowienie konsultacji pomiędzy NATO a Rosją odbyło się już po zatwierdzeniu przez ministrów obrony państw Sojuszu kierunkowej decyzji o znacznym wzmocnieniu obecności wojskowej na wschodniej flance Paktu, drogą działań rotacyjnych jednostek bojowych. Jest to znacząca zmiana w stosunku do stanu po szczycie w Newport, gdyż wcześniej ta obecność miała charakter głównie ćwiczebny. Dzisiejsze spotkanie odbywa się też po ogłoszeniu przez amerykańską administrację projektu budżetu zakładającego czterokrotne zwiększenie wydatków na operacje w Europie, stąd wzmocnienie środków obronnych będzie raczej realizowane niezależnie od wznowienia kontaktów z Rosją.

Czytaj więcej: NATO-wski zwrot na wschód. Konieczne "twarde" zdolności [KOMENTARZ]

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. EUROPA

    Stoltenberg - słusznie zwrócił uwagę że z rosją trzeba rozmawiać ale i tu słusznie europa musi pozbyć się megalomani i nie tylko konsumować ale i rozwijać się wojskowo . Na zbrojenie powinna europa wydać co najmniej 50% swego dochodu - to nic że kraje Europy są zadłużone i grozi nam kryzys , ale na wojsko powinno się łożyć większe nakłady finansowe . Bez armi w Europie zagraża nam i islam i wschód że nam nie udały się wypady w IRAKU i AFGANISTANIE , a teraz i w SYRII - trudno nikt nie przewidział tak silnego oporu ludności tam zamieszkującej ? To my Europejczycy powinniśmy świecić przykładem i pokazać kto rządzi na świecie , inne cywilizacje powinne wiedzieć że Nato - to tylko pakt obronny i broniąc uciskanych przez reżimy np. LIBIA - gdzie KADAFI uciskał swoją ludność a dziś ten kraj tak pięknie się rozwija i to dzięki naszej interwencji jest teraz normalność . Pakt sam w sobie broni wartości demokracji i wolności słowa , my nie potrzebujemy pomagierów w postaci rosji - sami potrafimy rozwiązywać najlepiej problemy ludzi na ziemi . Polska uczestnicząc w humanitarnych akcjach na świecie przyczynia się do stabilizacji w każdym zakątku świata . Pokój jest najważniejszą wartością paktu NATO.

  2. Krzysiek

    Jak na razie to dużo mówią i dużo pozorują brak konkretów. Chyba nie myślą że przejazd kilku wozów bojowych przez Polskę czy Litwę kogoś przestraszy.

  3. Zenobi van Kenobi

    Sprzedali nas i tyle. Zwąchali się znowu z sowietami, baz w Polsce nie będzie. Leżymy i kwiczymy, za to do Rosji popłynie rzeka szmalu z UE i USA aby Putin dalej miał się za co zbroić.

    1. Hammerhead

      Dokładnie. Nie z USA ale z UE na pewno. Prócz słów nie widzę realnego działania w tym kierunku! NATO kłamie! Rusek się więc nie przejmuje a Polak się spina.......

Reklama