- Analiza
- W centrum uwagi
"Atomowe" inwestycje amerykańskich stoczni. Koszt: 21 mld USD [ANALIZA]
Amerykańska marynarka wojenna rozpoczęła warty 21 miliardów dolarów program modernizacji czterech państwowych stoczni zajmujących się okrętami z napędem atomowym. Działania te mają zwiększyć produktywność i przepustowość zakładów stoczniowych, aby zapewnić wystarczające wsparcie do utrzymania gotowości bojowej przez siły morskie Stanów Zjednoczonych. Amerykanie robią więc to, co już zrealizowano w Chinach, a czego nadal nie planuje się w Rosji.

Program modernizacyjny o wartości 21 miliardów dolarów ma objąć w sumie cztery amerykańskie stocznie państwowe:
- Norfolk Naval Shipyard w Portsmouth w stanie Wirginia;
- Portsmouth Naval Shipyard w Kittery w stanie Maine;
- Puget Sound Naval Shipyard and Intermediate Maintenance Facility w Bremerton w stanie Waszyngton;
- Pearl Harbor Naval Shipyard and Intermediate Maintenance Facility w Pearl Harbor na Hawajach.
Amerykanie przypominają, że wszystkie te zakłady stoczniowe były zbudowane w XIX i XX wieku dla potrzeb statków żaglowych i okrętów napędzanych w sposób klasyczny, czyli silnikami na węgiel lub ropę, które miały być dodatkowo budowane w sposób i z wykorzystaniem technologii dostępnych przed ponad wiekiem. Infrastruktura tych stoczni była więc tylko doraźnie przygotowywana do konstruowania i utrzymywania lotniskowców oraz okrętów podwodnych z napędem atomowym, zarówno tych które są obecnie wykorzystywane jak i tych, które mają powstać w niedalekiej przyszłości.

Aby temu zaradzić, przygotowano wielomiliardowy program dwudziestoletniego wsparcia dla stoczni wojennych w Stanach Zjednoczonych. Jest on prowadzony przez Dowództwo Systemów Morskich NAVSEA (US Naval Sea Systems Command). Za wydanie 21 miliardów dolarów odpowiada utworzone tam w czerwcu 2018 r. biuro PMS-555 do spraw programu planowej optymalizacji infrastruktury stoczniowej SIOP (Shipyard Infrastructure Optimization Plan). Biuro to składa się z inżynierów przemysłowych, inżynierów do spraw infrastruktury, specjalistów ds. doskonalenia procesów produkcyjnych, analityków strategicznych i finansowych, oficerów cywilnego korpusu inżynierów (Civil Engineer Corps) oraz kierowników i planistów budowy z NAVSEA, CNIC i NAVFAC.
Przy wydaniu 21 miliardów dolarów współpracują bowiem również: dowództwo instalacji marynarki wojennej CNIC (Navy Installations Command) i dowództwo morskiego wyposażenia inżynieryjnego NAVFAC (Naval Facilities Engineering Command).

Celem tych działań ma być dokapitalizowanie i modernizacja infrastruktury w czterech państwowych stoczniach zajmujących się okrętami z napędem jądrowym, włączając w to naprawę suchych doków. Analiza stanu tych stoczni wykazała bowiem, że nie będą one w stanie zabezpieczyć potrzeb amerykańskiej marynarki wojennej po 2040 r.: zarówno jeżeli chodzi o flotę lotniskowców, jak i atomowych okrętów podwodnych.
Biuro PMS-555 postawiło sobie za pierwszy cel opracowanie wirtualnych „bliźniaków” każdego z planowanych do modernizacji zakładów stoczniowych. Na bazie tych projektów „cyfrowych stoczni” będzie można modelować i symulować działanie całego otoczenia przy nowym układzie i położeniu ciągów produkcyjnych, pompowni, magazynów, hal i przestrzeni biurowych. Dzięki temu będzie można stwierdzić, czy np. przyczyni się do to do bardziej efektywnego prowadzenia robót i skrócenia czasu pracy. Już teraz zakłada się bowiem, że dzięki tym zmianom „marynarka wojenna odzyska rocznie ponad 300 000 dni roboczych”.
Takie "wirtualne działanie" ma już na etapie projektowania pomóc w ocenie i podejmowaniu decyzji dotyczących przyszłego kształtu infrastruktury stoczniowej. Biuro PMS-555 na bazie wirtualnej stoczni ma również opracować strategię działań mających podczas tej modernizacji na celu ochronę historyczną poszczególnych obiektów oraz zapewnienie zgodności z przepisami ochrony środowiska. Amerykanie już uruchomili program pilotażowy, który jest realizowany w stoczni marynarki wojennej Pearl Harbor Naval Shipyard.
„Każda stocznia ma suche doki, urządzenia, przewidywane obciążenie, unikalną konfigurację oraz lokalne uwarunkowania, które należy wziąć pod uwagę przy tworzeniu indywidualnie dostosowanych planów… Wiek i stan fizyczny stoczni może pogorszyć terminowość dostaw, co ma wpływ na zdolność Marynarki Wojennej do odzyskiwania okrętów w razie potrzeby”.

Program SIOP ma nie tylko unowocześnić poszczególne stocznie, ale również pobudzić cały amerykański przemysł. Do prac już zgłosiło się ponad sto firm z dziewiętnastu stanów. Pojawią się więc nowe miejsca pracy, a więc zmniejszy się automatycznie poziom bezrobocia. To właśnie między innymi dlatego program modernizacji amerykańskich stoczni ma bardzo duże szanse pełnego powodzenia i na pewno nie będzie tylko „wpompowywaniem” pieniędzy w borykający się z problemami państwowy przemysł stoczniowy. Wynika to także z faktu, że potrzeby US Navy są w miarę łatwe do oszacowania, a więc można przewidzieć, jak szybko obecnie zainwestowane pieniądze zaczną się zwracać.
Amerykanie zdają sobie również sprawę, że program modernizacji stoczni ma sens tylko przy planowej i ciągłej realizacji zamówień dotyczących nowych jednostek pływających oraz systematycznym remontowaniu i modernizowaniu starych. Dlatego amerykańska marynarka wojenna konsekwentnie realizuje plan modernizacji technicznej swojej, floty systematycznie wprowadzając nowe okręty nawodne i podwodne oraz projektując ich przyszłych następców.

Przypuszcza się, że to właśnie program budowy nowej generacji okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi typu Columbia był jednym z najważniejszych czynników inicjujących plany unowocześniania stoczni wojennych. O rozmachu tego programu może świadczyć fakt, że tylko na prace projektowo–konstrukcyjne nad boomerem nowej generacji koncern General Dynamics Electric Boat otrzymał od amerykańskiej marynarki wojennej 5,1 miliarda dolarów.
Niewątpliwie ważnym powodem podjęcia decyzji o tak gruntownej modernizacji amerykańskich stoczni były działania chińskiej marynarki wojennej, która zwiększa swoje siły okrętowe właśnie dzięki rozbudowie i unowocześnianiu własnej infrastruktury stoczniowej. Prowadząc taką politykę, Chińczycy już prześcignęli amerykańską marynarkę wojenną w liczbie fregat i niszczycieli oraz zamierzają budować tak skomplikowane jednostki pływające jak lotniskowce z katapultami elektromagnetycznymi.
Są oni przy tym w o tyle dobrej sytuacji, że mają praktycznie nieograniczone zasoby finansowe pozwalające nawet na przenoszenie całych stoczni (np. Jiangnan Shipyard w Szanghaju) w inne miejsce i ich budowanie praktycznie od początku, bez zwracania uwagę np. na ochronę środowiska. Ważne są również tania siła robocza oraz fakt, że chińskie stocznie najczęściej budują zarówno okręty jak i statki cywilne. Częściowo są wiec w stanie się samodzielnie finansować.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]