Geopolityka
Birmańskie wojsko uwolniło część posłów. Suu Kyi dalej w areszcie
Birmańska armia uwolniła 400 parlamentarzystów, jednakże demokratycznie wybrana przywódczyni Birmy Aung San Suu Kyi, zatrzymana w czasie wojskowego puczu, jest w areszcie domowym, a stan jej zdrowia jest dobry – przekazali we wtorek jej partyjni koledzy. Według świadków w Rangunie trwają protesty przeciwko zamachowi stanu.
Po przejęciu władzy żołnierze otoczyli budynki rządowe i zamknęli w nich posłów, którzy przybyli do Naypyidaw na pierwsze obrady parlamentu po listopadowych wyborach. Jednakże wojskowi wypuścili 400 osób i nakazali im powrót do domów – przekazała japońska agencja prasowa Kyodo, powołując się na niewymienionych z nazwiska parlamentarzystów. Wcześniej o uwolnieniu posłów informował birmański portal Irrawady.
Japoński tygodnik „Nikkei Asian Review” podał, powołując się na anonimowego posła z partii Aung San Suu Kyi, Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), że Suu Kyi została zamknięta w areszcie domowym w stolicy Birmy, Naypyidaw. Podobnie postąpiono z prezydentem kraju U Win Myintem – przekazało to źródło. Członek centralnego komitetu informacyjnego NLD Kyi Toe napisał z kolei na Facebooku, że dowiedział się, iż Suu Kyi jest w dobrym stanie zdrowia, a wojsko nie planuje przeniesienia jej w inne miejsce.
Czytaj też: Wojsko w Mjanmie umacnia władzę
Tymczasem w Rangunie, największym mieście Birmy, słychać było we wtorek trąbienie klaksonów i tłuczenie w patelnie na znak sprzeciwu wobec puczu – podała agencja Reutera.
Do kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego przeciwko dyktaturze wojska przyłączyli się pracownicy co najmniej 20 rządowych szpitali. Lekarze grożą przerwaniem pracy, mimo że w kraju stopniowo rośnie liczba wykrytych infekcji koronawirusem.
„Nie możemy zaakceptować dyktatorów i niewybranego rządu (…) Mogą aresztować nas w każdej chwili. Zdecydowaliśmy, że się z tym zmierzymy” – powiedział Reuterowi Myo Thet Oo, jeden z uczestniczących w akcji lekarzy z miasta Lashio na północnym wschodzie kraju.
Jednak wojsko również ma swoich zwolenników. W Rangunie setki ludzi wyszły na ulice, by zademonstrować poparcie dla przywódcy puczu, generała Min Aung Hlainga.
Jednocześnie ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy wysłał 350 milionów dolarów w gotówce do rządu Birmy w ramach pakietu pomocy krajowi w walce z pandemią koronawirusa.
„Uważnie śledzimy rozwój wydarzeń. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni wpływem wydarzeń na gospodarkę i mieszkańców Mjanmy” - powiedział rzecznik MFW we wtorek w oświadczeniu przesłanym do agencji Reuters, potwierdzając, że płatność została zakończona w zeszłym tygodniu.
Czytaj też: Zamach stanu w Mjanmie wyzwaniem dla Bidena?
Fundusz podał w oświadczeniu, że pieniądze przyznane Birmie 13 stycznia miały pomóc w zaspokojeniu „pilnych potrzeb w zakresie bilansu płatniczego, zwłaszcza wsparciu rządowych środków naprawczych zapewniających stabilność makroekonomiczną i finansową oraz pomoc sektorom gospodarki i słabszym grupom”.
Dodatkowo Departament Stanu USA ogłosił we wtorek, że działania armii w Birmie stanowią zamach stanu i dlatego resort przeprowadzi przegląd swojej pomocy zagranicznej dla tego kraju, będzie jednak kontynuować programy humanitarne pomagające muzułmańskiej mniejszości Rohingja.
Czytaj też: Świat wobec sytuacji w Mjanmie
Podczas spotkania z dziennikarzami przedstawiciele Departamentu Stanu powiedzieli, że Waszyngton nie utrzymuje obecnie bezpośredniego kontaktu z przywódcami zamachu stanu w Birmie ani z obalonymi władzami cywilnymi.
Fotografia udostępniona na licencji GDFL 1.2.