Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Australijski MON: Polska zainteresowana dwoma Adelaide

  • Fot. navy.gov.au.
    Fot. navy.gov.au.

Australijskie ministerstwo obrony potwierdziło, że Polska wyraziła zainteresowanie zakupem dwóch używanych fregat typu Adelaide. Na razie szczegóły procesu wycofywania tych jednostek są jednak opracowywane, nie podjęto też decyzji dotyczącej zgody na sprzedaż okrętów.

Australijski resort obrony potwierdził w oświadczeniu przesłanym Defence24.pl otrzymanie zapytania od strony polskiej, dotyczącego możliwego pozyskania dwóch używanych fregat typu Adelaide. Nie ujawnia jednak szczegółów otrzymanego dokumentu i rozważanych wariantów potencjalnej sprzedaży, zaznacza również, że zbycie trzech fregat rakietowych (pozostających wciąż w służbie) jest wciąż planowane, przed ich wycofaniem z eksploatacji.

Polski rząd oficjalnie wyraził zainteresowanie zakupem dwóch fregat rakietowych. Sprzedaż pozostałych trzech fregat rakietowych (FFG) przed ich wycofaniem z eksploatacji nadal jest planowana. Fregaty rakietowe są podlegają regulacjom eksportowym i innym uwarunkowaniom dotyczącym sprzedaży, a żadne decyzje lub porozumienia nie zostały podjęte.

Departament Obrony Australii

Departament obrony Australii zaznacza również, że jednostki, których nabyciem wyraża zainteresowanie polski rząd, podlegają przepisom dotyczącym eksportu uzbrojenia i "innym uwarunkowaniom" z tym związanym. Co więcej, podkreśla ponownie, że nie podjęto do tej pory ani żadnych decyzji, ani nie podpisano stosowanych porozumień dot. tej sprawy. Wiadomo jedynie, że zbycie trzech fregat jest planowane jeszcze przed ich wycofaniem, a polski rząd wysłał zapytanie dotyczące dwóch jednostek.

Czytaj więcej: MON wysłał wstępne zapytanie ws. Adelaide. Kownacki: Za wcześnie, by mówić o zakupie

Polski resort obrony wysłał do władz Australii zapytanie w sprawie pozyskania używanych fregat typu Adelaide. Według wcześniejszych informacji Defence24.pl ma ono zakładać trzy warianty realizacji potencjalnej transakcji: zakup okrętów „w systemie zero”, z uzbrojeniem oraz wraz ze śmigłowcami pokładowymi S-70B-2 Sea Hawk. Dokument miał zostać przygotowany przez Departament Polityki Zbrojeniowej we współpracy z Departamentem Wojskowych Spraw Zagranicznych MON.

FFG Adelaide HMAS Darwin
HMAS Darwin. Fot. Royal Australian Navy

Komentując te doniesienia sekretarz stanu w MON Bartosz Kownacki podkreślił w rozmowie z Defence24.pl, że na razie jest zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o decyzji dotyczącej zakupu okrętów. Ponadto, konieczne jest uzyskanie wszystkich niezbędnych zgód, a także pełnej informacji o warunkach i kosztach takiej transakcji. Jest to jeden z analizowanych wariantów, ale jego realizacja nie jest przesądzona.

Na razie jest zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o decyzji dotyczącej zakupu tych okrętów. Sprawa wymaga dalszych analiz, uzyskania potrzebnych zgód i pełnej informacji o warunkach transakcji. Pozyskanie fregat Adelaide jest jednym z rozważanych wariantów, ale trudno przesądzać, czy będzie realizowany. Warto zaznaczyć, że Ministerstwo Obrony Narodowej analizuje każdą, potencjalnie atrakcyjną, ofertę w celu uzupełnienia zdolności. Tak było między innymi w przypadku analizy pozyskania samolotów F-16 A/B. Wyniki analiz okazały się niekorzystne dla resortu.

Sekretarz Stanu w MON Bartosz Kownacki

Należy zauważyć, że jest dość prawdopodobne iż Polska może uzyskać zgodę na zakup fregat Adelaide z Australii, gdyż przekazanie okrętów innym państwom, użytkującym fregaty OHP – np. Republice Chin (Tajwanowi) byłoby problematyczne ze względu na konieczność uzyskania zgody USA, będące producentem systemów uzbrojenia. Nadal wiadomo jednak, który z potencjalnych wariantów sprzedaży rozważają Australijczycy oraz jaka byłaby szacunkowa cena transakcji.

Istotnym czynnikiem, który będzie musiał zostać wzięty pod uwagę w trakcie analiz dotyczących Adelaide będzie stan okrętów, które zostaną zaoferowane. Jednostki pozostają w służbie już ponad 20 lat. Dlatego po uzyskaniu zgód kolejnym etapem będzie jego ocena, z udziałem specjalistów Marynarki Wojennej. Australijskie fregaty mają szersze zdolności niż jednostki obecnie używane przez polską flotę, gdyż zostały głęboko zmodernizowane. Mogą one wykorzystywać pociski przeciwlotnicze Standard SM-2MR i ESSM (te ostatnie odpalane są z wyrzutni pionowych), a z ich pokładów mogą operować cięższe śmigłowce, w tym S-70B-2 Sea Hawk.

Z drugiej jednak strony z uwagi na wiek i konstrukcję okrętów ich podatność modernizacyjna po wprowadzeniu na uzbrojenie Marynarki Wojennej będzie ograniczona. Wreszcie, przy podejmowaniu ewentualnej decyzji będzie musiał zostać zbadany jej wpływ na inne programy modernizacji polskiej floty. Obecnie obowiązuje program operacyjny "Zwalczanie zagrożeń na morzu", obejmujący między innymi pozyskanie okrętów obrony wybrzeża Miecznik i jednostek patrolowych z możliwością zwalczania min Czapla.

Dopiero po uwzględnieniu tych wszystkich czynników będzie mogła zostać podjęta decyzja dotycząca zakupu fregat. Na razie wiadomo na pewno, że polski rząd wysłał zapytanie dotyczące dwóch jednostek tego typu. Decyzje w Polsce i w Australii nie zostały jednak podjęte i sprawa wymaga dalszych prac obu stron. Na razie jest za wcześnie, aby określać ich jednoznaczny rezultat.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (57)

  1. Dawny pracownik zakładów zbrojeniowych

    Troche błędne starania,ale na czasie!,nie buduje sie studni jak już nie ma wody!,gdyby nastąpiła wojna! nikt nam niczego nie sprzeda!,wygra ten co MA! iść z czym do boju! kasa nie gra roli,makulatura drugo planowa! Do rzeczy:Nasze stocznie! nie potrafią zbudować małych okrtętów podwodnych???a czołg ,potrzebuje ciągnąć za sobą autobus pełen ludzi??? małe kompaktowe,wielkosć okrętu jak stary uboot 5-8 rzołnierzy załogi i finito! wtedy stać nas nawet na 20 okrętów podwodnych,proste jak pieprzenie buły z masłem! Jak ochronić polskie wybrzeże przed rosyjskimi torpedami??? pionowe głębokie siatki(takie jak rybackie) rosyjska polityka to:posłać nuklearną torpede na 200 km przed wybrzezem wroga ,a samemu zawrócić! wtedy trafia na pionową siatke(ustawiona wzdłóż wybrzeża) i wkręca sie w nią jak ryba ,bo siatka nadziana magnesami Neodymnymi. Rusy jakby ruszyli na nas,użyją desantu od strony morza,jakby sie prześlizgnęli to wydłóżą na naszą niekorzyść ,linie frontu jakoś czołg 2 ludzie i może być samowystarczalny!!! a okręt podwodny??? powiem tak czym mniejszy tym lepszy,bo będzie ich więcej!

  2. tomi

    Co za pieniądze za uzbrojenie fregat można kupić dla Ślązaka ? Nic. A jeszcze trzeba zintegrować! A fregaty są uzbrojone po zęby. Nie ma mocnych na Bałtyku. Komponent SH-2B bez komentarza. Ratunek dla Mi-14. Są ciężarowce i można przywieźć fregaty bezproblemowo na Bałtyk. A nasze stocznie, niech zarabiają na tym, na czym się znają. Budowa fregat i uzbrojenie to nie na to tysiąclecie marazmu panów zza biurka MON

  3. ck

    Jeszcze raz zapytam, po co nam te okręty i jaki będzie ich ewentualny wpływ na wojnę z Rosją. Według mnie, Polsce potrzebne jest kilka okrętów na defilady i do patrolowania wód terytorialnych. Znaczenie militarne Polskiej Marynarki Wojennej już we wrześniu 1939 roku i w całej II wojnie światowej było żadne, podkreślam żadne. Nasz los w roku 1939 i ewentualnie obecnie rozstrzygnie się na lądzie i w powietrzu a nie na morzu. Bałtyk od czasów II wojny światowej zapewne "zmniejszył" się w sensie wojskowym o jakieś 30-50%. Do obrony wybrzeża potrzebujemy zapewne dobrego systemu rakietowego, kilkudziesięciu śmigłowców oraz kilkudziesięciu samolotów z odpowiednim uzbrojeniem do zwalczania okrętów przeciwnika. Zamiast wydawać np 10 -20 mld złotych na okręty, które w wypadku rozpoczęcia wojny będą musiały natychmiast odpłynąć do Anglii aby nie zostać zniszczone, lepiej kupić takie uzbrojenie, które będzie służyło realnej walce z wrogiem a nie propagandzie polityków. Po co nam nowe okręty czy łodzie podwodne, skoro mamy za mało samolotów bojowych (około 100 a możemy ze 400) za mało czołgów (mamy około 600 a możemy zdaje się około 1200) nie mamy praktycznie żadnej obrony rakietowej a nasze BWP mają ze 40 lat. To co nawet mamy nowoczesnego to po maksymalnie kilkadziesiąt egzemplarzy z amunicją na maksymalnie 2-7 dni walki (tylko Rosomaków mamy zdecydowanie więcej). Reasumując, po co tacy Rosjanie mają wysyłać przeciwko nam swoją marynarkę wojenną, skoro mogą zniszczyć nasze wojska lądowe w jakieś 7-14 dni.

  4. Arek

    Ewentualny zakup Adelajd uważam za właściwy, oczywiście wraz z uzbrojeniem i śmigłowcami. Pozwoli na szybki i skokowy wzrost możliwości MW. Uważam, że w tej chwili ewentualny program budowy nowych okrętów nawodnych jest nierealny ekonomicznie. W pierwszej kolejności MON musi sfinalizować zakup nowych systemów przeciwlotniczych i program Homar. MW powinna skoncentrować się na zakończeniu realizacji programu budowy niszczycieli min czy programie Orka. Można rozważyć również dozbrojenie Ślązaka. W kolejce czekają inne pilne zakupy: nowych F-16V w miejsce pozostających jeszcze w służbie samolotów o sowieckim rodowodzie czy dodatkowych Leopardów 2.

    1. ck

      Drogi Arku a co te okręty za ileś tam miliardów dolarów miałby robić w razie ataku Rosji na Polskę, bo według mnie mogły by tylko uciekać jak najszybciej z Bałtyku aby nie zostać zatopino e w pierwszym lub drugim dniu walki przez rosyjskie rakiety wystarzeliwane z lądu, samolotów czy helikopterów. Po co Rosjanie wreszcie mieli by wyprowadzać w morze swoje okręty wojenne, skoro praktycznie ich rakiety obejmują cały Bałtyk a dzięki satelitom, trafiali by w nasze okręty z dokładnością do kilku metrów. Los Polski w razie wojny rozstrzygnie się na lądzie i w powietrzu a nie na morzu. Skoro mamy około 100 samolotów bojowych (możemy ze 400), około sześćset czołgów (możemy z 1200), a nowoczesnej amunicji naszej armii wystarczy na 7-10 dni walki, to kupowanie tych zabawek tylko na defilady traci jakikolwiek sens.

  5. Marek1

    Są 3 główne wady dot. zakupu Adeli : 1. Przestarzały 2-współrzędny radar. Konieczna byłaby jego wymiana na nowoczesny 3-wpółrzędny, a to byłoby szalenie trudne i kosztowne ze względu na konstrukcję okrętu. 2. Nieszczęsna 1-stanowiskowa, dziobowa wyrzutnia skutecznie ograniczająca możliwości bojowe okrętu. 3. Duże prawdopodobieństwo, że zakup Adeli w warunkach permanentnej biedy budżetowej zamknie na 1-1,5 dekady pozyskanie nowoczesnych jednostek typu fregata/korweta.

    1. PRS

      W żadnym wypadku. 1. By nie wchodzić w niepotrzebne ,,koszta" i nie ,,uziemiać" okrętu na długotrwałą przebudowę ten radar można zostawić. Usunąć należało by armatę 76 mm która ma bardzo słabe charakterystyki jeżeli o donośność ( w rozumieniu ,,zasięgu" skutecznego pocisków ) w rażeniu powierzchniowym celów. W jej miejsce zabudować Sea Giraffe AMB 3-D szwedzkiego Saaba, który jest wykorzystywany przez PMW na okrętach typu Orkan. Jest on niewielkich rozmiarów i jego instalacja nie jest problematyczna - miejsca po ,,Melarce" było by dużo. W zamian zainstalować 57 mm Boforsa na dziobie (nie wymaga kazamaty podwieżowej) 2. Na dziobie (a właściwie przed nadbudówką) znajduje się także wielopociskowa wyrzutnia dla rakiet OPL MK 41 oprócz MK 13 mogącej wystrzeliwać także Harpoon`y (których nie planujemy kupować). 3. Nie po to PGZ kupowała stocznie by nic w nich nie budować. To, że okres ,,budowy" pewnie wyniesie z 10 lat nie rzutuje na pozyskanie OHP i odwrotnie. Pozyskanie to rozwiązanie pomostowe. Szkoda, że MON jest zainteresowany tylko dwoma jednostkami. Trzy było by optymalnie.

  6. PRS

    Dziś w radiowej ,,trójce" Redaktor Beata Michniewicz zapytała Ministra Waszczykowskiego o ,,Adelki" ale ... Minister SZ dyplomatycznie ....wymigał się od konkretnej odpowiedzi ;)

  7. kangur

    Przecież nie ma wcale pewności, że Australijczycy zechcą nam je sprzedać...

    1. Filip

      Już wcześniej proponowała je marynarce Filipin.

  8. dimitris

    Gdy już wszyscy wiemy, że przeciwnik dysponować będzie wkrótce na normalnym wyposażeniu, znacznie nowszą od naszej bronią przeciw okrętom, pakowanie miliardów w takie góry elektroniki i uzbrojenia, łatwe do zniszczenia jedym pociskiem, to i skrajne wygodnictwo dla urzędników i szpanerstwo wyłącznie na czas pokoju. A nie troska o obronność Wybrzeża. Fregat ani nie zamaskujecie, ani nie rozśrodkujecie, ani nie posiadają potencjału by obronić się samodzielnie. Choć przy sieciowej współpracy urządzeń rozśrodkowanie plus maskowanie obrony byłoby racjonalne.

    1. BUBA

      A jak chcesz obronić gazoport? Dać pełne zanurzenie pod wodę? Oczywiści że Marynarka pójdzie na dno, bo minister Macierewicz nie zamierza odbudowywać silnego lotnictwa morskiego. A bez tego to można sobie popływać po Bałtyku na "pontonach" takich jak nasze fregaty OHP - przestarzałe bez amunicji itp. Australijskie maja nowocześniejszą amunicję, nowocześniejsze centrum dowodzenia, a nawet nowocześniejsze śmigłowce i sprawne systemy CWIST itp. Wystarczy wymienić eksploatowane w Polsce trupy na zmodernizowane okręty 1 do 1. A trupy Kościuszki i Puławskiego zostawić na magazyn części.

    2. Falsterborev

      Na Bałtyku - wewnętrznym morzu NATO I UE to ten potencjalny przeciwnik trzęsie się ze strachu. Zasadniczy błąd w większości postów - rozpatrywanie obrony Polski w oderwaniu od planów operacyjnych NATO.

  9. SZACH MAT

    ODPOWIEM WAM ...przy marazmie finansowym państwa ..dokupić dodatkowy dywizjon rakietowy obrony wybrzeża z opcją niszczenia celów na lądzie pozostałe które posiadamy też tak zmodyfikować i wejść w budowę ZMOR ..które wykona stocznia we Wrocławiu czy gdzieś na Mazurach ..a megalomaństwo zostawić sobie dla tych dwóch "falochronowców" amerykańskich ...tylko jest mały problem . Amerykanie na nich nie pozwolą nawet zamontować "Wróbla" ....

  10. tomi

    Nasza marynarka wojenna to raczej symbol. Nie ma sensu inwestować w nowe okręty, inwestujmy symbolicznie: dwa okręty z Australii ok, i tak są lepsze od wszystkiego co mamy. Popływają jeszcze 20 lat z niewielkim liftingiem. Ważniejsze są okręty podwodne - powinny być kupione dwa niewielkie okręty z systemem rakietowym; oczywiście tylko z odpowiednim udziałem przemysłu polskiego. w służbie za 6 do 12 lat. Generalnie MW to powinien być margines, ważniejsza jest obrona powietrzna kraju.

    1. zazum

      Jeżeli kraj buduje gazoporty, dywersyfikuje dostawy gazu dla przemysłu i ludności to nie warto inwestować w marynarkę wojenną ? Nie znam kraju na świecie który mając dostęp do morza traktuje marynarkę wojenną marginalnie. Te dwa okręty z Australii to biorąc pod uwagę ich wiek mogą być "beczką bez dnia" do wydawania na naprawy. Jeżeli zakładasz że popływają 20 lat - to niestety ale zakładasz że wydane zostanie tyle na naprawy ile na budowę nowej jednostki podobnej klasy. A co do okrętów podwodnych to nawet bez systemów rakietowych stanowią oręż absorbujący duże siły i środki potencjalnego przeciwnika żeby je zneutralizować zanim zatopią jego jednostki. Najlepszym przykładem kryzys kubański z 1962.

  11. kolo

    Lotniskowiec kupcie żeby WOT mogło ćwiczyć

  12. Magdalena Ewa Schejbal

    Cena 580 mln dolarów. Za te pieniądze 2 gotowe Dunskie fregaty. Dołozymy 100 mln 2 ale budowane w Polsce. Oczywiste ze to kpina jesli je wezmą.

    1. St. Chor.

      Nie wiem jak ty rozumiesz słowa polityków min. posła Jacha. Ja zrozumiałem tak, że kompletna fregata ( kadłub, maszyny, elektonika, uzbrojenie, pełna jednostka ognia z śmigłowcami ) Australizycy wyceniają na 700 mln AUD, lecz chcą oddać nam te okręty za jednego dolara AUD tylko przyjdzie nam zapłacić za pełną jednostkę ognia z śmigłowcami co będzie podlegało dopiero negocjacjom. Pełna jednostka ognia na tych jednostkach to koszt szacunkowy 150-200 mln dol. Kłamstwem jest także pisanie, że duńskie fregaty kosztują 400mln euro, to jest cena bez jednostki ognia zs którą trzeba extra zapłacić. To samo dotyczy fregat francuzkich, hiszpańskich i innych gdzie do ceny naležy doliczyć kosz jednostki ognia.

  13. Olo

    Z Australii do Polski kawał drogi.Mogą nie dopłynąć.

    1. Wawiak

      Na pewno ich rejs jest mniej ryzykowny, niż niedawna wyprawa "Kuzniecowa", czy planowane wpłynięcie ruskiego złomu atomowego na Bałtyk.... 8-]

  14. KOSA

    Zakup OHP w zmodernizowanej wersji od Australijczyków nie jest. Wszystkim ignorantom proponuje poczytać troszeczkę. Dwie fregaty tego typu to optymalny zakup, plus Śmigłowce i uzbrojenie. Ale od razu powinien być plan, że ona są na 10 - 12 lat maximum. Okręty będą dostępne prawie od ręki więc to wzrost Naszych możliwości nie do przecenienia. CO DALEJ ? A przypomnę, że mamy licencję na budowę jeszcze jednej Korwety MEKO. (niedoszła korweta Gawron- obecnie Patrolowiec). Może zastanowić się i iść drogą jaką poszli Niemcy i zakupili kolejne 5 korwet K130 tej samej klasy co Gawron. Proponowałbym na tej platformie budować. Tylko nie jak za poprzedniej EKIPY BEZNAKŁADOWO bo efekty wszyscy znamy. Na tej samej platformie 3 KORWWETY z uzbrojeniem w przybliżeniu jak planowano dla Gawrona oraz kolejne 2 patrolowce na tej samej platformie tak jak ma obecny ORP ŚLĄZAK. I Opcja na kolejne dwa patrolowce dla MOSG. Okręty budowane w Polsce pod kierunkiem tych samych stoczni co budują korwety dla Niemiec. Wesprzemy polski przemysł, nabierzemy doświadczenia. I za 8 lat pomyśleć o budowie FREGAT tak by potem ich serwis i remonty były możliwe u nas. A czas na wybudowanie (3szt) korwet wraz z patrolowcami 2szt plus + Ślązak + 2szt dla MOSG) szacowałbym właśnie na te 8 lat maksymalnie. Program Miecznik i Czapla Wyrzucić Przy wejściu do służby korwet będzie trzeba wycofać pierwsze posiadane fregaty OHP. i to jest plan!!! Tylko odpowiednie finansowanie i nadzór nad tą inwestycją, a POLSKIE STOCZNIE, I NIE TYLKO ONE, SĄ ZAROBIONE NA WIELE DEKAD. O powadze i rzeczywistej sile w MARYNARCE WOJENNEJ NIE WSPOMNĘ

    1. dimitris

      "...wzrost Naszych możliwości... " - możliwości czego ? misji w czasach pokoju ? Kurtuazyjnych wizyt ? etatów w biurach ? Bo w wypadku wybuchu wojny, właśnie tak idealnie wystawione cele przestaną istnieć w pierwszych godzinach lub minutach ataku wroga. Taki zakup - w moim przekonaniu - to tylko wielodziesięcioletni drenaż-sabotaż publicznych środków, faktyczny sabotaż podwyższania rzeczywistej obronności na wypadek wojny.

  15. Poloniusz

    A u nas otworzyli duże nowe złomowisko , czekamy na te "cudeńka"....

  16. Darek

    Za jedną starą fregatę lepiej kupić nową korwetę z lądowiskiem dla śmigłowca i jeszcze wyprodukować ją u siebie. Wyjdzie na to samo. Koszty utrzymywania starych fregat już znamy. Aby jedna pływała, druga musi robić za magazyn części zamiennych. A już samo to jest bardzo kosztowne, czasochłonne i żenujące. Pozdro. dla trzeźwo myślących.

    1. oskarm

      @Darek, Niby jakim cudem chcesz w cenie uzywanej fregaty wybudowac nowa korwete?

    2. anakonda

      korweta nie zastapi fregaty

  17. odri

    niech dadza za 1 dolara australijskiego

    1. mc

      One kosztują 1 dolara australijskiego. Kosztowne są systemy uzbrojenia które na nich zainstalowano. No i za nie trzeba zapłacić "normalne pieniądze".

  18. brutal

    dlaczego stare fregaty z Australii? bo to uzasadnienie do licznych wycieczek, tzn. delegacji, na antypody. A jakie będą przepychanki żeby załapać się na rejs życia Australia-Polska. Poza tym dwa takie okręty to zatrudnienie dla 440 ludzi załogi, uzasadnienie dla istnienia "liczebnie silnej" MW - im więcej etatów tym liczniejsze dowództwo. I nikt w mediach nie powie społeczeństwu że nasza MW jest szczątkowa skoro mamy 2 TAAAKIE okręty a TAAAKA Australia tylko jeden więcej. A logika? interes faktycznego bezpieczeństwa kraju? eeee tam

  19. MP

    Dlaczego jak pojawiła się z rok temu dyskusja na ten temat, to wszyscy eksperci tu zgromadzeni przekrzykiwali się jaki to świetny pomysł, a teraz nagle że "be"... lobbing, ruski trolling, czy o co chodzi, żeby MW nie miała za chwilę NIC? Rozwiązanie pomostowe i utrzymanie wyszkolonych załóg na czas budowy nowych fregat (czy to będą Sigmy, duńskie Ivery, czy niech daj Boże nawet FREMM) - to do wejścia do służby wszystkich nowych jednostek będzie to i tak z 10 lat. Jeśli tylko cena będzie rozsądna to nie ma nad czym się zastanawiać.

    1. kapitan

      tu jest polska raczej 20 lat do wejścia o ile wejdą

  20. Willgraf

    MON chce te będące w służbie ..a oni chcieli sprzedać te wycofane 10 lat temu....ZATEM jednym myśleli o innych okrętach a drudzy o innych...TEMAT ZAMKNIĘTY !

    1. uofca zombie

      Masz na myśli te wycofane 10 lat temu i ZATOPIONE jako sztuczne rafy? Ty o tym nie wiesz, czy sugerujesz, że jacykolwiek zainteresowani o tym nie wiedzą?

  21. znudzony

    Najpierw ten złom wycofała US Nawy (Oliver Hazard Perry) , teraz wycofuje Australia a my chcemy kupić fregaty które skonstruowano na poczatku lat siedemdziesiątych, Toż to gorzej niż używane samochody z Niemiec w latach osiemdziesiątych. Załosne

    1. Kiks

      Ludzie inteligentni nie nudzą się. Przeczytaj jeszcze raz. A jak będą mieli kupić to i tak Australia i tak pewnie przedstawi oferte nie do odrzucenia, ale na 3 jednostki. Może i nie najnowsze, ale zmodernizowane i byłyby od zaraz.

    2. MP

      te dwa najmłodsze australijskie "OHPy" zostały zbudowane w Australii i oddane na początku lat '90, więc nie siej defetyzmu

    3. b

      Nasz potencjalny przeciwnik nie ma nic mlodszego niz z konca lat 60 tak ze te adelki z 90 lat to dla ruskich gwiezdne wojny dlatego taki placz ruskich trolli.

  22. Victor

    Wczoraj obchodzono 31 rocznicę podniesienia bandery na ORP Orzeł. Jedynym w miarę nowoczesnym naszym OP. Czy D24 mogłoby zwrócić swoją uwagę na ten okręt. Bo w nawale artykułów dotyczących programu "mityczna ORKA" został on zupełnie zapomniany.

  23. Radek79

    Cytuje:Polski rząd oficjalnie wyraził zainteresowanie zakupem dwóch fregat rakietowych. Odpowiadam: tak chyba ze złomowaniem ich u nas!

    1. BUBA

      Piękny przykład ignoranta, a wystarczyło porównać uzbrojenie posiadanych przez Polskę okrętów klasy OHP z tymi z Australii. Tylko że do tego trzeba mieć podstawowa wiedzę, np przeczytać kilka artykułów: Defence24: "Nowoczesna fregata do wzięcia. Polska skorzysta?"

  24. olaf

    Generalnie pomysł nie jest zły. 2 fregaty tego typu to zakup optymalny. Trzeba tylko naprawdę się zastanowić nad tym co dalej. Ewentualne kontynuowanie programu Miecznik i Czapla. Przy wejściu do służby okrętów z tych programów będzie trzeba się zastanowić, czy dalej użytkować pierwsze posiadane fregaty OHP. Olaf poniżej to nie ja, ktoś inny.

    1. Bocian

      Miecznik i Czapla (o Czapli powinniśmy zresztą zapomnieć - to okręt dziwadło), a więc Miecznik - nie ma czego kontynuować, bo nic się na poważnie nie rozpoczęło. Te programy to humbugi...

    2. Jaksar

      a jak chcesz te fregaty wykorzystać na Bałtyku? Jedyną rolę jaką mogą odgrywać to stanowiska przeciwlotnicze, nie są w stanie ani atakować pozycji wroga na lądzie ani niszczyć okręty przeciwnika. Okręty te są zbyt przestarzałe i operacyjnie bez znaczenia by np. podobnie jak nasze niszczyciele Grom i Błyskawica w 1939 roku wycofać do Angli gdzie mogły by wspólnie z sojusznikami brać udział w dalszych operacjach wojennych. Zresztą, w razie konfliktu będą zniszczone w pierwszych minutach po rozpoczęciu ataku.

  25. Arek75

    Mamy już doświadczenie z rozwiązaniami przejściowymi, pozyskanie fregat OHP od USiA zamroziło modernizację na prawie 20 lat. No to do zobaczenia w latach 40-tych, przy kolejnych wyprzedażach.

Reklama