Reklama

Siły zbrojne

Artylerzyści US Marines ostrzeliwują Daesh w Iraku

Haubica M777 w Afganistanie - fot. US Army
Haubica M777 w Afganistanie - fot. US Army

Amerykańscy artylerzyści, wywodzący się z US Marine Corps, udzielają wsparcia ogniowego siłom irackim oraz kurdyjskim, w trakcie ich walk z terrorystami z tzw. Państwa Islamskiego. Fakt obecności nowych formacji amerykańskich w Iraku potwierdził niedawno oficjalnie sekretarz obrony Ashton Carter. Artylerzyści używają haubic 155 mm.

W północnym Iraku Stany Zjednoczone miały stworzyć, w ostatnim czasie, nieokreśloną dokładnie liczbę baz ogniowych. Ich bezpośrednim zadaniem jest wspieranie sił irackich oraz kurdyjskich w walkach z terrorystami. Szczególnie w przypadku przygotowywanych kolejnych działań ofensywnych. Jednocześnie amerykańscy artylerzyści są również odpowiedzialni za prowadzenie ognia nękającego, ograniczającego przepustowość linii zaopatrzeniowych oraz zmniejszającego swobodę manewru sił należących do samozwańczego kalifatu. Uzbrojenie Marines stanowią haubice M777 kalibru 155 mm.

Iracka armia otrzymała w ramach pomocy wojskowej systemy artyleryjskie M198 kalibru 155 mm, ale amerykańscy artylerzyści są zdecydowanie lepiej wyszkoleni, w tym w działaniach w koordynacji z kontrolerami wsparcia czy nawet jednostkami specjalnymi. Ich uzbrojenie dostosowane jest też do wykorzystania precyzyjnych pocisków Excalibur o zasięgu do około 38 km, charakteryzujących się błędem trafienia rzędu kilku metrów. Przypuszczalnie więc Amerykanie mogą wykonywać uderzenia z dużą dokładnością, porównywalną z atakami lotniczym uzbrojeniem kierowanym, przy mniejszych stratach ubocznych z uwagi na niższą masę ładunku 155 mm w stosunku do większości bomb lotniczych.

Główna baza marines dyslokowanych do Iraku ma być zlokalizowana w rejonie Makhmour. W sumie przebazowano tam zespół bojowy złożony z ok. 200 żołnierzy należących do US Marine Corps. Oprócz wsparcia artyleryjskiego, mają oni także chronić amerykańskich doradców wojskowych, przygotowujących i wspierających siły iracko-kurdyjskie. Wszystko w obliczu m.in. planów uderzenia na strategicznie ważny Mosul. Przedstawiciele sił zbrojnych oraz Departamentu Obrony podkreślają przy tym, że marines mają defensywne zadania. Wskazując, iż nie będą oni angażować się bezpośrednio w walki na lądzie z tzw. Państwem Islamskim na linii frontu. 

O obecności amerykańskich marines w rejonie północnego Iraku stało się niedawno głośno, w głównej mierze w związku z atakiem rakietowym tzw. Państwa Islamskiego na bazę w okolicy Makhmour. W jego trakcie w wyniku obrażeń śmierć poniósł sierżant sztabowy Louis F. Cardin, a ośmiu innych jego kolegów zostało rannych. Wszyscy należeli do 26th Marine Expeditionary Unit, jednostki wspierającej amerykańską operację Inherent Resolve.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. niCk

    Skoro mają "bazy ogniowe" to ktoś musi kierować tym ogniem "doradcy terenowi" A mieli sie nie angażować lądowo same naloty mały być.

  2. Darek S.

    I po co ten teatr ze strzelaniem z armaty do ISIS. I tak wszyscy wiedzą, że Amerykanie Izrael i Arabia Saudyjska wspierają Państwo Islamskie. Właśnie ta trójca, nierozłącznych przyjaciół, wyhodowała ISIS i systematycznie go karmii. Wystarczy tylko dobra wola tej trójcy, nawet teraz i Państwo Islamskie w kilka miesięcy było by do spacyfikowania.

  3. Webasto

    Oby sie nie "pomylili" i przez pomylke nie wstrzymali ofensywy wojsk rzadowych. Pamietam ze chwile po tym jak Maliki oglosil ze nie chce US Army w Iraku nastapila ofensywa Isis.

    1. kafir

      Maliki zawsze głosił, ze nie chce US Army w Iraku.

  4. taka prawda

    Pozazdrościli Rosjanom którzy realnie wpłyneli na wyparcie i wspierali uwolnienie Palmiry dzięki nim jest ona także wolna.

Reklama