Reklama
  • Analiza

Ukraińcy upolowali śrutem „Jastrzębia”. Rosjanie bez radarów artyleryjskich

Ukraińskim siłom zbrojnym udało się zniszczyć kolejny system rozpoznania artyleryjskiego 1K148 Jastrieb-AW. Strata ta może znacząco ograniczyć zdolności kontrbateryjne rosyjskiej artylerii na Ukrainie, upraszczając tym samym działanie wykorzystywanym przez Ukraińców armatohaubicom oraz wyrzutniom rakietowym „ziemia-ziemia”.

Autor. mil.ru

Przy tak dużej ilości rosyjskiego sprzętu, jaki codziennie jest niszczony przez ukraińskie siły zbrojne, strata jednego radaru teoretycznie nie powinna na nikim robić żadnego ważenia. W rzeczywistości trafienie konkretnie w rosyjski zestaw rozpoznania artyleryjskiego jest dla Ukraińców ogromnym sukcesem i to z kilku powodów.

Przede wszystkim ratuje to życie ukraińskim artylerzystom, którzy z wykorzystaniem takich systemów jak Jastrieb-AW mogą być stosunkowo łatwo namierzani i niszczenie ogniem kontrbateryjnym. Bez nowoczesnych radarów rozpoznania artyleryjskiego Rosjanie nie są w stanie celnie się „odgryzać” i ukraińskie systemy ogniowe, szczególnie te, znajdujące się w stosunkowo dużej odległości od frontu, mogą działać w miarę bezpiecznie. Zagrożenie dla takich systemów jak armatohaubice dużych kalibrów oraz systemy rakietowe „ziemia-ziemia” pojawi się tylko wtedy, gdy jednocześnie zostaną spełnione trzy warunki: w powietrzu będzie działał rosyjski, bezzałogowy system rozpoznawczy, Ukraińcy źle zamaskują swoje systemy oraz Rosjanie na danym odcinku frontu będą mieli drony kamikaze o odpowiednio dużym zasięgu (np. Lancety), które dodatkowo zdążą dolecieć na miejsce.

Prowadzenie skutecznego ognia kontrbateryjnego z wykorzystaniem radiolokacyjnych systemów rozpoznania jest już o wiele łatwiejsze. Używając takich radarów Rosjanie nie muszą już bowiem „fizycznie” widzieć ukraińskich stanowisk ogniowych, ale znajdują je matematycznie i to w sposób zautomatyzowany, już kilka sekund po wystrzale. Radar artyleryjski nie szuka bowiem np. samej armaty, ale wykrywa pociski z niej wystrzelone. By to było możliwe, tego typu stacje radiolokacyjne mają nieruchomą antenę. Pociski lecą bowiem zbyt szybko, by czekać na kolejny pomiar ich parametrów ruchu, aż system antenowy się obróci (co przy dużych zestawach radarowych może trwać nawet więcej niż 5 sekund).

Zobacz też

Przy nieruchomej antenie każdy pocisk jest w sposób ciągły śledzony (np. poprzez kilka płaskich wiązek) i dzięki temu można odtworzyć jego najbardziej prawdopodobną trajektorię. A to z kolei daje możliwość określenia miejsca: skąd strzelano i do czego. W idealnym przypadku obie te informacje, powinny być natychmiast przekazane w czasie rzeczywistym do odpowiedniego systemu dowodzenia i kierowania: by ostrzec własne wojska oraz by dać wskazanie celów dla własnej artylerii.

YouTube cover video

W przypadku Rosjan z tej pierwszej możliwości się najczęściej rezygnuje, przede wszystkim ze względu na brak odpowiednio wydajnego systemu dowodzenia i łączności. W ten sposób obecnie nie można powiadomić rosyjskich żołnierzy, że coś na nich leci, ale że coś już na nich spadło. A o tym ci żołnierze przecież doskonale wiedzą.

Dlatego Rosjanie skupiają się bardziej na jak najszybszym przekazywaniu danych do własnych jednostek artyleryjskich. W tym wypadku nie ma znaczenia, jak dobrze zakamuflowany jest strzelający, ukraiński system ogniowy, ponieważ to nie on, a znajdujący się w powietrzu pocisk wskazuje takie stanowisko. Jedynym sposobem ucieczki przed ogniem kontrbateryjnym jest w tym przypadku zmiana pozycji, co z kolei naraża ewakuujące się zestawy artyleryjskie na wykrycie przez drony.

To właśnie dlatego Ukraińcy uznali radary takie jak Jastrieb-AW jako cele priorytetowe i je bezzwłocznie eliminują, nawet kilka godzin po ich dowiezieniu na front (tak było w styczniu 2024 roku). Według agencji Oryx jak dotąd zniszczono już cztery takie radary (filmy lub zdjęcia z ich niszczenia opublikowano: 31 maja 2023 roku, 2 stycznia 2024 roku, 23 stycznia 2024 roku i 22 lipca 2024 roku). Ostatnie takie nagranie zostało ujawnione przez ukraińskie ministerstwo obrony 23 lipca 2024 roku, co teoretycznie może oznaczać, że jest to ta sama stacja jaka została już uwzględniona przez Oryx 22 lipca.

Zobacz też

Reklama

Jak się jednak okazuje film z 23 lipca 2024 roku pokazuje zupełnie inny radar. A to oznacza, że w ciągu roku Rosjanie utracili, aż pięć zestawów Jastrieb-AV, z których każdy wycenia się nawet na 250 milionów dolarów. Ta cena wcale nie jest wygórowana, ponieważ mówimy tu o najnowszej, rosyjskiej stacji rozpoznania artyleryjskiego, którą wprowadzono do służby dopiero w 2022 roku. Jest więc bardzo prawdopodobne, że Rosjanie utracili już na Ukrainie wszystkie swoje stacje Jastrieb-AV, jakie udało im się wcześniej przekazać do wojsk.

YouTube cover video

Potwierdzają to zresztą koordynaty trafionych radarów, z których wynika że rozdzielono je wzdłuż całego frontu (np. „styczniowy Jastrząb został trafiony koło Chersonia, a lipcowy w obwodzie Donieckim). Co więcej Rosjanie utracili również inne stacje radiolokacyjne tego rodzaju, a w tym:

-       3 radary przenośne do wykrywania ognia moździerzowego 1L271 Aistjonok;

-       6 kontrbateryjnych kompleksów radarowych 1L259  Zoopark-1;

-       12 kontrbateryjnych kompleksów radarowych 1L261 Zoopark-1M.

Tak stosunkowo duże straty szczególnie w ostatnim roku wynikają ze zmiany taktyki Rosjan, którzy zostali zmuszeni do podsuwania swoich radarów bliżej linii frontu, by chronić walczące tam wojska przed bardzo precyzyjnym, ukraińskim ogniem artyleryjskim. Automatycznie systemy takie wchodzą w strefy silnie kontrolowane przez drony, które natychmiast informują o pojawieniu się tak ważnych i cennych obiektów.

Pojazd uszkodzony śrutem wolframowym po ataku z wykorzystaniem rakiety M30A1
Pojazd uszkodzony śrutem wolframowym po ataku z wykorzystaniem rakiety M30A1
Autor. US Army

Opublikowany ostatnio przez Ukraińców film z momentu zniszczenia radaru artyleryjskiego Jastreb-AB może wywołać wątpliwości u obserwatorów, co do skuteczności samego ataku. Po eksplozji pocisku rakietowego GMLRS nie było bowiem widać eksplozji na tej stacji radiolokacyjnej. Co więcej po rozwianiu się dymu, radar z daleka wyglądał on na nietknięty. W rzeczywistości było to idealne trafienie.

W zastosowanej przez Ukraińców rakiecie (najprawdopodobniej rakiecie M30A1) stosuje się bowiem alternatywną głowicę wypełnioną: nie eksplodującą subamunicją, czy głowicą odłamkowo burzącą, ale ładunkiem składającym się ze 180 000 kulek ze stali wolframowej głównie wielkości BB (o średnicy około 4,5 mm). Taka ilość okrągłych odłamków jest w stanie pokryć obszar o dużej powierzchni dziurawiąc znajdujące się poniżej, nieopancerzone obiekty jak sito.

Nowe rakiety M30A1są przeznaczone do atakowania śrutem ze stali wolframowej słabiej opancerzonych pojazdów oraz żołnierzy przeciwnika
Nowe rakiety M30A1są przeznaczone do atakowania śrutem ze stali wolframowej słabiej opancerzonych pojazdów oraz żołnierzy przeciwnika
Autor. U.S. Army

Paradoksalnie Amerykanie wprowadzili tego rodzaju amunicję, by zmniejszyć zagrożenie dla cywilów. Przy standardowej głowicy kasetowej mogło się bowiem zdarzyć, że jakiś procent subamunicji nie wybuchnie i po działaniach wojennych miejscowa ludność mógłby od tego ucierpieć. W przypadku głowic z kulkami takiego zagrożenia nie ma, ponieważ te kulki po upadnięciu na ziemię nie są groźne. Jednak tuż przed upadkiem już są i to bardzo.

Wybuch pocisku M30A1 z taką dokładnością, jaką pokazano na filmie oznacza, że ponad 100 tysięcy kulek uderzyło w kompleks radiolokacyjny i podziurawiło większość jego elementów. Taki sposób działania szczególnie destrukcyjnie wpływa na system antenowy, który w radarach takich jak Jastrieb-AW stanowi najdroższy element stacji radiolokacyjnej. A tak podziurawionej anteny ścianowej Rosjanie już na pewno nie naprawią.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama