Reklama
  • Wiadomości

Amerykanie budują superarmatę. Zasięg 1800 km

Amerykańskie wojska lądowe poinformowały, że prototyp armaty o zasięgu ponad 1800 kilometrów ma być gotowy w 2023 roku. Nie będzie to więc już jedna ze znanych z czasów I i II nadarmat, a raczej superdziało, które przełamie wiele barier technologicznych. O ile oczywiście powstanie.

Fot. US Army
Fot. US Army

Superarmata budowana dla amerykańskich wojsk lądowych ma pozwolić na atakowanie celów strategicznych znajdujących się w odległości większej niż 1000 Mm. Co więcej atak ten ma być przeprowadzony z prędkością zarezerwowaną obecnie jedynie dla cały czas tylko rozwijanego uzbrojenia hipersonicznego.

Za opracowanie tego zupełnie nowego systemu artyleryjskiego odpowiada specjalny zespół do spraw uzbrojenia dalekiego zasięgu pod kierownictwem pułkownika Johna Rafferty. Jego specjaliści ujawnili jak na razie jedynie tyle, że rozwiązania zastosowane w superarmacie przełamują pewne bariery technologiczne, przez co całe przedsięwzięcie jest obarczone dużym ryzykiem.

image
Amerykańska superarmata ma mieć kilkadziesiąt razy większy zasięg niż polski system artyleryjski „Krab” kalibru 155 mm. Fot. M.Dura

Kluczowe dla superarmaty i rewolucyjne elementy konstrukcyjne mają już niedługo zostać sprawdzone w ośrodku testowym amerykańskiej marynarki wojennej Naval Support Facility Dahlgren w Wirginii. Będą to tzw. „wstępne testy balistyczne”. Miejsce to wybrano nieprzypadkowo ponieważ tam również zorganizowano pierwsze próby działa elektromagnetycznego, które dopiero później zostały przeniesione na poligon White Sands Missile Range w Nowym Meksyku. Podobny scenariusz przewidywany jest również w przypadku superarmaty, chociaż przy jej deklarowanym zasięgu poligon w Nowym Meksyku może okazać się zbyt mały.

Tym bardziej, że nikt nie wie jak w ogóle będzie wyglądał ten nowy system uzbrojenia amerykańskich wojsk lądowych. Jak dotąd maksymalny, efektywny zasięg armaty wprowadzonej przez Amerykanów na wyposażenie US Army nie przekraczał 30 km (samobieżna armatohaubica kalibru 155 mm M109A6 Paladin). Zwiększenie tego dystansu o 20 km w czasie II wojny światowej wymagało już w przypadku Niemców zbudowania wielkiego działa kolejowego kalibru 802 mm - 80 cm K (E) „Schwerer Gustav” („Dora”).

Później technologia poszła o tyle dalej, że dziesięciokrotnie większy zasięg próbowano osiągnąć budując armatę System 350 już „tylko” kalibru 350 mm („Baby Babylon”). Jej konstruktorem był kanadyjski inżynier Gerald Bull, który nie znajdując zainteresowania swoim pomysłem w krajach zachodnich, próbował go zrealizować w Iraku rządzonym przez Saddama Husseina. Prace zostały jednak przerwane po zabójstwie Bulla w 1990 roku i nigdy nie dowiedziano się, czy pocisk o wadze 136 kg mógłby rzeczywiście dolecieć na odległość ponad 400 km.

Jednak według jego konstruktora przekroczenie granicy 1000 km wymagałoby już zbudowania działa o kalibrze 1000 mm, ważącego 2100 ton, którego sama tylko lufa miała mieć długość 156 metrów i ważyć 1655 ton („Big Babylon”). Ostatecznie systemu tego jednak nie zbudowano a części jego lufy zdobyte w 2003 roku w Iraku są przechowywane w muzeach.

image
Jeden z wielu elementów lufy armaty „Big Babylon” klaibru 350, która miała być zbudowana w Iraku. Fot. Wikipedia

 Teraz śladami idei Bulla próbują pójść Amerykanie, którzy uważają, że uda im się przełamać wszystkie bariery niepozwalające standardowym armatom przekroczyć dystans 50 km. Chodzi przede wszystkim o ogromne ciśnienie, jakiemu poddawana jest lufa podczas wypychania pocisku pod wpływem spalania się ładunku prochowego. Próbą ominięcia tego problemu było działo elektromagnetyczne, ale i o ono ma mniejszy zasięg od tego, jaki chcą obecnie osiągnąć Amerykanie.

Najbardziej prawdopodobne jest wykorzystanie przez nich artyleryjskiego pocisku klasy RAP (rocket-assisted projectile), który w czasie lotu jest wspomagana silnikiem rakietowym. Wskazuje na to chociażby cena jednego pocisku, która może dojść nawet do 500 000 USD (standardowe pociski są o wiele tańsze).

Oczywiście paliwo do tego silnika zabiera miejsce w przeznaczone dla ładunku wybuchowego, ale z drugiej strony zwiększa się energia kinetyczna takiej amunicji poprzez większą prędkość. Można oczywiście w tym celu zwiększyć kaliber i wielkość pocisku, ale to z kolei wymaga większej mocy do jego wynoszenia w powietrze.

Projekt jest obarczony dużym ryzykiem, jednak jego zrealizowanie dałoby amerykańskim wojskom lądowym samowystarczalność w atakowaniu celów na bardzo dużych odległościach – bez potrzeby wzywania wsparcia lotnictwa lub marynarki wojennej. Dodatkowo uzyskano by w ten sposób większe prawdopodobieństwo przełamania obrony przeciwnika, która obecnie w żadnym z państw nie jest przygotowane na przeciwdziałanie tego rodzaju zagrożeniom. Jak na razie.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama