W ostatni weekend (18 i 19 sierpnia) terroryści al-Kaidy jemeńskiej przeprowadzili kilka skutecznych zamachów w południowej części kraju. To kolejny kraj muzułmański dotknięty falą przemocy w czasie obchodów święta Id al-Fitr.
Najpierw, w sobotę 18 sierpnia, grupa zamaskowanych napastników zaatakowała kwaterę główną wywiadu jemeńskiego i budynek państwowej telewizji w mieście portowym Aden. Część z nich otworzyła ogień z broni maszynowej i ręcznych wyrzutni granatów do strażników, podczas gdy inni zdetonowali ładunek wybuchowy umieszczony w samochodzie zaparkowanym w pobliżu. W sumie zginęło 20 osób - wszyscy po stronie zaatakowanej. Poważnym uszkodzeniom uległa siedziba służb wywiadowczych.
W osobnym ataku w prowincji Abyan, zginął dowódca walczącej z al-Kaidą (która działa w kraju pod sztandarem Ansar asz-Szaria) milicji.
W niedzielę z kolei, strzelec otworzył ogień do modlących się w meczecie w południowej prowincji Dalea. Zabił on 7 osób, ranił 11, po czym zbiegł z miejsca zdarzenia. Służbom bezpieczeństwa udało się go wytropić i otoczyć budynek, w którym się schował. Jego związek z al-Kaidą jest jednak wątpliwy.
Również w niedzielę, w Abyan zamachowiec - samobójca wysadził się zabijając 3 i raniąc 2 osoby. Celem byli członkowie prorządowej milicji.
W Jemenie, mimo skutecznej kampanii sił rządowych wspieranych z powietrza przez Amerykanów, która zakończyła się odbiciem najważniejszych miast na południu kraju, antyrządowi bojownicy i terroryści nadal są bardzo groźni. Członkowie jemeńskiego odłamu al-Kaidy przenieśli swoje kryjówki w rejony górzyste lub wtopili się w lokalną społeczność, w której narastają antyzachodnie resentymenty - głównie z powodu ataków z wykorzystaniem "dronów" i wspierania opresyjnego i bezbożnego, ich zdaniem, rządu.
Ostatni, najkrwawszy zamach w kraju miał miejsce 4 sierpnia - zginęło kilkadziesiąt funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, którzy zgromadzili się na pogrzebie zabitego kolegi.
(MMT)
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie