Reklama

Polityka obronna

Agencja Wywiadu podlegająca MSZ? „Działalność dyplomatyczna i szpiegowska oficjalnie pod jednym szyldem jest dość niefortunna”

Fot. AW.gov.pl
Fot. AW.gov.pl

Według nowej koncepcji, o której od pewnego czasu mówiono w kuluarach, Agencja Wywiadu ma znaleźć się pod nadzorem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To bardzo ryzykowna koncepcja, szczególnie w naszej sytuacji.


Analizując funkcjonowanie służb wywiadowczych w Europie już na pierwszy rzut oka widać, że nie ma jednej reguły wedle której realizowany jest cywilny nadzór nad tymi służbami. Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z indywidualnych doświadczeń historycznych poszczególnych państw. Warto w tym kontekście przyjrzeć się kilku największym europejskim służbom. Francuski DGSE pozostaje pod nadzorem i w strukturach ministerstwa obrony, ale już np. wywiad niemiecki BND działa pod kuratelą ministerstwa spraw wewnętrznych. Polski rząd zastanawia się obecnie nad wyborem optymalnego wariantu. Według nieoficjalnych wciąż informacji rozważane jest wprowadzenie modelu brytyjskiego, gdzie SIS (nazywany także MI6) podporządkowany jest szefowi dyplomacji.


Dlaczego coś, co doskonale działa w Wielkiej Brytanii, miałoby nie sprawdzić się w polskich warunkach? Choćby ze względu na tradycję samej służby i jej nieprzerwane – czytaj niezachwiane działanie (w brytyjskim przypadku) od 1909 roku.


Warto w tym miejscu podkreślić, że żadna ze służb wywiadowczych nie jest w stanie uniknąć mniejszych lub większych wpadek. Oczywiście opinia publiczna dowiaduje się tylko o ich niewielkiej części, ale jednak. Dotyczy to w zasadzie wszystkich służb, w tym także tych najlepiej ocenianych.


Tym większe zatem ryzyko związane z usytuowaniem Agencji Wywiadu pod okiem szefa polskiej dyplomacji. Dlaczego? Otóż w sytuacji jakiejkolwiek porażki całe odium spada automatycznie na MSZ. Na pewno trudniej jest wówczas zarządzać potencjalna sytuacją kryzysową, trudniej także skryć ją w gąszczu biurokratycznych zależności. Dodatkowo można przypuszczać, że w modelu brytyjskim, każdy niemal dyplomata ma przypisaną dodatkową legendę – często zupełnie niesłusznie. Przenikanie i to zupełnie oficjalnie, pod jednym szyldem działalności dyplomatycznej i czysto wywiadowczej jest więc dość niefortunne. Tym bardziej, że idąc dalej tym tropem, można sobie wyobrazić sytuację, w której dochodzi do prowokacji o charakterze wywiadowczym, wymierzonej w naszych dyplomatów, w celu eliminacji polskich interesów z konkretnego miejsca na świecie. Reasumując, ryzyka związane z nadzorem MSZ nad Agencją Wywiadu, paradoksalnie stanowią najpoważniejsze zagrożenie właśnie dla polskiej dyplomacji.


Maciej Sankowski

Reklama
Reklama

Komentarze