• Wiadomości

Wielkie strzelanie rakietowe Floty Północnej. „Granit” i „Fort” w boju.

Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało 19 września 2017 r. film z odpalenia rakiety przeciwokrętowej „Granit” z atomowego krążownika „Piotr Wielikij”. Zrobione przy tej okazji zdjęcia wnętrza okrętu ujawniły jednak, że na jego pokładzie czas się zatrzymał przed  trzydziestoma laty.

  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru
  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru
  • Fot. mil.ru
    Fot. mil.ru

Strzelanie rakiet przeciwokrętowych P-700 kompleksu rakietowego „Granit” z flagowej rosyjskiej jednostki nawodnej - „Piotr Wielikij” (projektu 1144 typu „Orłan” o wyporności 25860 ton) odbyło się w czasie wielkich manewrów Floty Północnej. Wzięły w nich udział zarówno okręty nawodne (np. niszczyciel „Admirał Uszakow” projektu 956 typu Sarycz” o wyporności 8000 ton, mały okręt rakietowy „Rasswiet” projektu 1234.1 i mały okręt ZOP „Junga” projektu 1124), jak i podwodne (np. okręty podwodne: „Orieł” i „Woroneż” projektu 949A typu „Antiej” wg. NATO typu Oscar II o wyporności w zanurzeniu 24000 ton i atomowy okręt z rakietami balistycznymi „Dmitrij Donskoj” projektu 941 typu „Akuła” o wyporności podwodnej 48000 ton).

Łącznie w ćwiczeniach wzięło udział dwadzieścia okrętów nawodnych, dziesięć okrętów podwodnych (atomowych i o napędzie diesel-elektrycznym), około dwudziestu jednostek pływających wsparcia oraz do trzydziestu statków powietrznych. W różnych epizodach manewrów wzięło udział ponad pięć tysięcy żołnierzy i marynarzy Floty Północnej oraz ponad trzysta jednostek sprzętu i uzbrojenia.

Fot. mil.ru

Korzystając z tej okazji Rosjanie postanowili zadać kłam pogłoskom, że ich starsze rakietowe systemy są niesprawne i pochwalili się nie tylko odpaleniem jednego „Granita” z krążownika „Piotr Wielikij”, ale również zniszczeniem dwóch obiektów imitujących rakiety manewrujące za pomocą jego pokładowego systemu przeciwlotniczego „Fort” (S-300F).

Użycie obu tych kompleksów rakietowych jest o tyle zaskoczeniem, że podczas przygotowań do rejsu bojowego na Morze Śródziemne w połowie 2016 r. Rosjanie nie pochwalili się takimi próbami (prawdopodobnie ich nie przeprowadzili). Dodatkowo, cały czas mówi się o wycofaniu systemu „Granit” i o zastąpieniu go systemem „Kalibr”. Rakiety P-700 są bowiem nawet w Rosji uważane za przestarzałe oraz łatwe do wykrycia (mają długość 10 m, średnicę 0,85 m i masę startową 7 ton) i zestrzelenia (pomimo prędkości przekraczającej 2,5 Mach).

Jeszcze większą niespodzianką była informacja o użyciu systemu „Fort”. Jest on bowiem bardzo rzadko wykorzystywany na okrętach, ze względu na niebezpieczne przypadki opadnięcia na wyrzutnię wyrzucanych na sucho rakiet bez uruchomienia ich silników. Sprawa jest tym dziwniejsza, że Rosjanie w komunikacie o strzelaniu rakietami kompleksu „Fort” z krążownika „Piotr Wielikij” umieścili stare zdjęcie odpalenia pocisku przeciwlotniczego kompleksu 3K95 „Kinżał” z jednego z dużych okrętów zwalczania okrętów podwodnych projektu 1155 typu Udałoj.

Fot. mil.ru

O wiele ciekawsze niż samo odpalenie jednego „Granita” (widziane z trzech kamer), były nakręcone przy tej okazji zdjęcia z wnętrza krążownika „Piotr Wielikij”. Jeżeli nie była to zamierzona próba dezinformacji (co jest możliwe), to potwierdziłyby się informacje, że największy rosyjski krążownik nie przeszedł żadnej poważniejszej modernizacji i jego najważniejsze systemy bojowe są takie same, jak w momencie wodowania w 1989 r.

I nie chodzi tu tylko o samo wyposażenie (np. stare radary obserwacyjne z wielkimi antenami parabolicznymi), ale również o organizację bojową. Mimo wyposażenia, z całą pewnością, rosyjskiego krążownika  w Bojowe Centrum Informacyjne, to cały proces dowodzenia odbywał się z mostka. Informacja potrzebna do kierowania działaniem okrętu była tam przekazywana głosem przez rozgłośnię okrętową i nie było tam uruchomionego monitora z obrazem tego, co się dzieje wokół jednostki.

Fot. mil.ru

Co ważne, Rosjanie są do tego przyzwyczajeni, o czym świadczy raport przekazywany dowódcy rosyjskiej floty admirałowi Władimirowi Koroliowowi w obecności dowódcy Floty Północnej wiceadmirała Nikołaja Jewmienowa, który był składany – oczywiście na mostku i z wykorzystaniem mapy papierowej oraz rozsuwanego długopisu jako wskaźnika. Pomocą mogły być nowe radary nawigacyjne, ale były one umieszczone zupełnie z boku, podobnie jak nie włączony jeden zwykły monitor komputera. Obraz z pokładu rakietowego był natomiast pokazywany na monitorach z czarno-białym ekranem kineskopowym (są to więc kamery analogowe, a nie cyfrowe).

Zobacz również

Reklama