Reklama

Geopolityka

Koniec blokady Deir ez-Zor. Wschodnia Syria pod kontrolą Asada

Bitwa o Dajr az-Zaur - stan na 9 września 2017 r.
Bitwa o Dajr az-Zaur - stan na 9 września 2017 r.

Wraz z odblokowaniem kilka dni temu garnizonu w Deir ez-Zor kończy się pewien etap syryjskiej wojny domowej. Słabnące siły tzw. Państwa Islamskiego, choć stawiają jeszcze opór i z pewnością zdolne są jeszcze do zadawania poważnych strat, są na straconej pozycji. Siły Asada kontrolują znaczną część wschodniej Syrii, i niechybnie dojdzie do utworzenia lądowego połączenia sił rządowych z Irakiem, a co za tym idzie z Iranem - w analizie dla Defence24.pl pisze prof. Maciej Münnich.

Syryjskie siły rządowe odblokowały 5 września oblężony od 28 miesięcy przez ISIS garnizon w Deir ez-Zor. Ściśle rzecz biorąc udało się wtedy odblokować północną, większą część kotła. Jego część południowa, czyli lotnisko, została uwolniona od oblężenia Daesz 9 września. Podstawową konsekwencją tego wydarzenia jest oczywiście dalsze osłabienie ISIS, które nie kontroluje już żadnego dużego miasta w Syrii.

Jest wprawdzie jeszcze w stanie stawiać opór w kilku dzielnicach swej dawnej stolicy, czyli Rakki, będąc jednak stopniowo wypierane przez siły kurdyjskie przy wsparciu lotnictwa amerykańskiego. Podobnie w rękach ISIS pozostają te przedmieścia Deir ez-Zor, które leżą na wschodnim brzegu Eufratu, jednak centrum miasta jest poza kontrolą islamistów. Fakt stopniowego wypierania sił ISIS nie jest niczym nowym, ani zaskakującym. Zdecydowanie ważniejsze jest, kto tego dokonuje. Zajęcie Deir ez-Zor było bowiem celem kilku graczy na syryjskiej scenie militarno-politycznej.

Atak z południa

Jeszcze w maju tego roku ofensywę w kierunku tego miasta podjęły oddziały Wolnej Armii Syryjskiej, a konkretnie Dżajsz Maghaweir Al-Thawra (Armia Rewolucyjnego Komanda), wspierane szkoleniem i dostawami broni (w tym transporterami opancerzonymi) przez stronę amerykańską. Atak ten zakończył się spektakularną porażką, ponieważ najpierw ISIS było w stanie zablokować postępy Maghaweir Al-Thawra w stronę Deir ez-Zor, a następnie wojska Asada przejęły znaczną część zajętych terenów, oddzielając siły rebeliantów od sił ISIS.

Sprawiło to, że Dżajsz Maghaweir Al-Thawra, której oficjalnym celem była walka z Daesh, straciła rację bytu. Zresztą te same siły, zwane wcześniej Nową Armią Syryjską, próbowały już w 2015 i 2016 roku ofensywnych działań z regionu At-Tanf, także bez powodzenia, ponosząc przy tym znaczne straty. Oczywiste przy tym było, że kilkuset uciekinierów z Deir ez-Zor, bowiem to z nich głównie składały się siły rebeliantów, nie mają wystarczających możliwości, by samodzielnie zmienić sytuację we wschodniej Syrii. Właśnie dlatego przez długi czas otrzymywali oni wsparcie ze strony Jordanii, USA, a później także Wielkiej Brytanii, a nawet Norwegii, których siły stacjonowały w At-Tanf. Wsparcie to oczywiście miało swój cel. Szczególnie ostatnia próba miała doprowadzić do przecięcia wschodniej Syrii i połączenia sił rebeliantów z południa z siłami kurdyjskimi na północy.

Miało to, szczególnie w oczach polityków USA, spowodować przecięcie szyickiego półksiężyca rozciągającego się od Iranu po Morze Śródziemne. W oczywisty sposób doprowadziłoby to to ograniczenia wpływów irańskich, uznawanych przez część elit USA za niepożądane.

Czytaj też: Południowa Syria - potencjalne pole konfliktu USA-Rosja [ANALIZA]

Mimo wsparcia z zewnątrz próby odbicia Deir ez-Zor z rąk ISIS nie powiodły się, wskutek czego bojownicy Dżajsz Maghaweir Al-Thawra albo zostali przetransportowani przez siły amerykańskie na północny-wschód Syrii do muhafazy Hasaka, gdzie dominują siły kurdyjskie, albo poddali się siłom rządowym. Niedobitki kontrolowały wraz z siłami amerykańskimi At-Tanf, jednak w oczywisty sposób celowość tej misji była znikoma. Ostateczny cios rebeliantom zadała w lipcu decyzja prezydenta Trumpa o zawieszeniu programu CIA, która wspierała „umiarkowaną opozycję” w Syrii. Ze wsparcia rebeliantów wycofały się także Jordania i Wielka Brytania. Wprawdzie różne ugrupowania rebelianckie kontrolują jeszcze znaczną część granicy syryjsko-jordańskiej, jednak powoli są one wypierane przez siły rządowe i to pomimo zaangażowania wojsk Asada na innych, ważniejszych frontach.

Atak z północy

Właśnie stamtąd miał nadejść atak, który mógł doprowadzić do odbicia Deir ez-Zor i przejęcia nad nim kontroli przez siły SDF. Kurdowie byli zachęcani do takich działań przez stronę amerykańską, tym bardziej, że ich pozycje od Deir ez-Zor dzieliło zaledwie około 50 kilometrów. Jednak taka ofensywa miała z ich perspektywy istotne minusy. Po pierwsze tereny wzdłuż Eufratu nie są zamieszkiwane przez Kurdów, w związku z czym ich przyszłość jest niepewna. Nawet gdyby Kurdom udało się zdobyć ten rejon, to nie mieli oni pewności, że zostanie on pod ich kontrolą. Innymi słowy Kurdowie mieliby zapłacić swoją krwią za teren, który być może nie należałby do nich. Trudno się dziwić, że nie budziło to entuzjazmu wśród kurdyjskich dowódców i polityków.

Ponadto YPG było – i ciągle jest – bardzo poważnie zaangażowane w Rakce, gdzie przedłużają się krwawe walki uliczne ze stawiającymi desperacki opór niedobitkami ISIS. Co więcej, zaangażowanie sił tak daleko na południe musiałoby wystawić na szwank obronę przed ewentualnym atakiem tureckim rdzennych terenów kurdyjskich na północy. Nie chodzi tu o lokalne starcia i ostrzał artyleryjski, które trwają niemal cały czas, ale o ofensywę na większą skalę. Taki atak bynajmniej nie jest hipotetyczny, ponieważ pod koniec kwietnia 2017 r., już podczas walk o Rakkę, doszło do lotniczych ataków tureckich na pozycje kurdyjskie, wobec czego Kurdowie zapowiedzieli wstrzymanie ofensywy na Rakkę. Dopiero interwencja amerykańska pozwoliła uspokoić sytuację i podjąć na nowo atak na stolicę ISIS. 

Wreszcie ewentualne zaangażowanie kurdyjskie w regionie Deir ez-Zor musiałoby doprowadzić do zaognienia stosunków zarówno z Asadem, jak i z szyickimi milicjami w Iraku (Haszd asz-Szaabi), które doszły już do granicy syryjsko-irackiej. To wszystko oznaczało dla Kurdów straty, przy niepewnych zyskach. Stąd też oczekiwana przez niektórych ofensywa z północy w celu odbicia Deir ez-Zor nigdy nie ruszyła.

 Dopiero 8 września, wobec sukcesów armii Asada i klęski ISIS, siły kurdyjskie podjęły działania i posunęły się na południe. Ich oficjalnym celem jest, zgodnie z nazwą operacji „Burza Chaburu”, zajęcie południowej części biegu tej rzeki aż do ujścia do Eufratu. Pojawiły się także nie do końca potwierdzone informacje o groźbach ze strony sił międzynarodowej koalicji, która ma nie dopuścić do przekroczenia Eufratu przez siły reżimu Asada. Należy jednak zauważyć, że siły kurdyjskie wspierane przez koalicję działają po wschodniej stronie Eufratu. Ewentualne dojście przez nie do Deir ez-Zor, a nawet zajęcie całego wschodniego brzegu Eufratu aż do granicy irackiej, nie zablokuje połączenia syryjskich sił rządowych z Irakiem, ponieważ główna droga biegnie po zachodniej stronie rzeki i tam też położone jest przejście graniczne w Abu-Kamal/Al-Qaim. Zatem odcięcie Syrii od Iraku i dalej Iranu stało się niemożliwe.

Atak z zachodu

W wyścigu do Deir ez-Zor zwycięzcą okazały się siły reżimu Asada. Przyczyn było co najmniej kilka. Przede wszystkim ze względu na rozejm w prowincjach Idlib i Daraa walki z rebeliantami na północnym-zachodzie i południu straciły na intensywności, co pozwoliło na przerzucenie części sił na wschód. Dzięki temu siły rządowe dysponowały wyraźną przewagą nad ISIS i mogły sobie pozwolić na ofensywę z trzech kierunków. Od północy wzdłuż Eufratu atakowały pierwotnie elitarne jednostki Sił Tygrysa. W kluczowym momencie, po związaniu dużych sił ISIS, które dosyłało na ten front znaczne posiłki, Siły Tygrysa zostały skierowane na główny kierunek uderzenia prosto z zachodu.

Podobny charakter miał atak z południa wzdłuż granicy z Irakiem, gdzie po zablokowaniu sił rebeliantów wojska Asada wiązały część sił ISIS. To rozciągnięcie osłabionych sił Daesh dało stosunkowo szybkie zwycięstwo wojskom rządowym atakującym z zachodu wzdłuż drogi z Palmyry. Oczywiście znaczące było wsparcie rosyjskie, szczególnie lotnicze, choć akurat w tym punkcie siły Asada były w porównywalnej sytuacji do sił rebeliantów czy Kurdów, którzy mogli korzystać z lotniczego wsparcia koalicji pod wodzą USA. Należy jednak podkreślić także bezpośrednie zaangażowanie rosyjskich sił lądowych, które na pierwszej linii koordynowały naloty i ostrzał artyleryjski. Zdarzały się przy tym i straty, na przykład w przeddzień odblokowania Deir ez-Zor zginęło dwóch rosyjskich żołnierzy.

Oczywiście liczbowo udział Rosjan był znikomy, jednak bez ich kluczowego wsparcia ofensywa z pewnością nie przebiegałaby tak szybko, o ile w ogóle osiągnęłaby cel. Nie sprawdzają się przy tym sugestie niektórych komentatorów, że Rosja nie będzie zainteresowana w uzyskaniu połączenia lądowego Syrii i Iraku, gdyż niebezpiecznie zwiększałoby to rolę Iranu. Rosjanie przez cały czas współdziałali aktywnie z siłami Asada i należy się spodziewać kontynuacji tych działań.

Drugą i najważniejszą przyczyną sukcesu Asada była motywacja przywództwa do przeprowadzenia takiej operacji, której brakowało na przykład stronie kurdyjskiej. Po pierwsze odblokowanie oblężonego od ponad dwóch lat garnizonu w Deir ez-Zor, dowodzonego przez legendarnego już po stronie rządowej generała Issama Zahreddine (Druza z pochodzenia), było ogromnym sukcesem w sferze mentalnej. Wystarczy przypomnieć sobie jak świętowane było odblokowanie oblężonej bazy lotniczej Kuweires w listopadzie 2015 roku, gdzie przecież garnizon był bez porównania mniejszy i brak było cywilnych mieszkańców.

Nie dziwi więc, że ofensywa na Deir ez-Zor była w rządowej telewizji i internecie relacjonowana praktycznie na żywo z informacjami ile kilometrów, a potem metrów dzieli siły rządowe od oblężonego garnizonu. Po zwycięstwie w Aleppo sukces w Deir ez-Zor ma pokazać wszystkim, kto jest zwycięzcą w trwającej od sześciu lat wojnie w Syrii. Jakby na zamówienie reżim Asada zyskał 5 września kolejny powód do świętowania, ponieważ reprezentacja Syrii zremisowała w eliminacjach do mistrzostw świata w piłce nożnej 2:2 z Iranem (gola strzelił w doliczonym czasie zawodnik pochodzący z Deir ez-Zor), co daje im szanse na awans po barażach.

Spowodowało to podwójny wybuch radości w miastach będących pod kontrolą rządu, objawiający się trąbiącymi samochodami, strzałami na wiwat i tłumami na ulicach. Dla społeczeństwa zmęczonego niekończącą się wojną takie drobne sukcesy sportowe mają niezmierną wagę i wzmacniają pozycję rządu, szczególnie wobec zakazu gry w piłkę nożną wprowadzonego przez islamistów.

Skutki

Ważniejsze jednak od propagandowego wydźwięku sukcesu jest realne zwycięstwo, które daje Asadowi kontrolę nad wschodnią Syrią. Jest to cenne z kilku powodów. Przede wszystkim w tej chwili już nikt nie jest w stanie zablokować lądowego połączenia Syrii z Irakiem, czyli rozerwać szyicki półksiężyc. Wprawdzie z Deir ez-Zor do głównego przejścia granicznego nad Eufratem w Abu-Kamal/Al-Qaim jest jeszcze dość daleko (ok. 130 km.) jednak wzdłuż zachodniego brzegu Eufratu nie ma żadnych sił, które mogłyby odebrać zwycięstwo Asadowi. Rebelianci na południu przestali się liczyć po wstrzymaniu współpracy przez Jordanię i USA, a Kurdowie z północy z pewnością nie będą chcieli iść tak daleko na południe, tym bardziej, że ciągle są związani walką w samej Rakce. Asad nie musi się więc już spieszyć, by odzyskać kontrolę nad całym biegiem Eufratu na południe od Deir ez-Zor.

Zapewne stopniowo jego siły będą zajmować poszczególne miasta położone nad Eufratem, używając do tego celu flankujących uderzeń z pustyni. Jedynym problemem pozostaje przeprawienie się przez Eufrat na jego wschodnią stronę. Wydaje się jednak, że morale ISIS po ostatnich klęskach w Syrii i Iraku upadło na tyle nisko, że nie będzie ono w stanie stawiać skutecznego oporu, choć zapewne będziemy jeszcze świadkami intensywnych starć. Trudno także sobie wyobrazić, by siły międzynarodowej koalicji rzeczywiście bombardowały wojska Asada (i jego rosyjskich sojuszników) przeprawiających się przez Eufrat. Jedynym czynnikiem mogącym opóźnić pochód Asada na wschód jest ewentualne wznowienie walk z rebeliantami na zachodzie i konieczność przerzutu wojsk na inny front.

Na koniec trzeba pamiętać, że to właśnie tereny muhafazy Deir ez-Zor oraz wschodnia część muhafazy Homs jest najbogatsza w Syrii w złoża ropy naftowej. Ich zajęcie i uruchomienie wydobycia ropy, a następnie eksport dadzą Asadowi tak potrzebny mu zastrzyk finansowy. W końcu do prowadzenia wojny, jak mawiał Napoleon, potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy. Asad jest już najsilniejszy militarnie, dzięki wsparciu irańskiemu i rosyjskiemu, a za chwilę będzie także wzmocniony ekonomicznie.

Z kolei rebelianci w Idlib i Daraa są nie tylko słabsi militarnie, ale także stopniowo ograniczane jest wsparcie płynące do nich nie tylko ze strony USA, ale także Turcji i Kataru. Oznacza to, że wojna w Syrii zmierza ku swemu końcowi, choć z pewnością będziemy jej świadkami także w przyszłym roku. Można jednak przypuszczać, że będzie to już ostatni rok walk. Jedyną niewiadomą pozostaje status kurdyjskiej Rożawy. Najbardziej prawdopodobną wersją jest jej realna autonomia przy wsparciu amerykańskim.

Dr hab. Maciej Münnich, prof. KUL, Instytut Historii

Reklama
Reklama

Komentarze (17)

  1. Wolny_Kurdystan

    Polska popiera Kurdow. Bo to zgodne z interesem naszego sojusznika Izraela. Oslabia Iran, Turcje i Irak. Trzeba kibicowac aby to SDF zajelo zloza ropy za Eufratem.

    1. halny

      A jakie tereny Turcji i Iraku chcesz oddać Kurdom ?

    2. Syl

      Popieram dazenia kurdow...do niepodleglosci bo zasluguja tak jak abchazja..ale twojego rozumowania..nie zabardzo. Bo to jest to samo. Gdy dzienikarka zapytala sie polityka. Czemu popiera niepodleglosc kosowa..a on madrze powiedzial. Bo zachod tak chce...fajnie.. to jest rozumowanie..oczywiscie..o dyskryminacji serbow..i te panstwo ze jest upadle. Utrzymuje sie dzieki unii i nato.. to teraz juz nie mowimy.. brawo

  2. PolExit

    Cieszą sukcesy Armii legalnego Rządu Syrii. Choć raz interwencja Rosji przyniosła cos dobrego. Jest to tzw. wyjątek potwierdzający regule.

    1. zyg

      "coś dobrego" to 10 tys ofiar spośród 400tys zabitych cywili za których śmierć wg ONZ, MCK i HRW odpowiedzialni są Rosjanie bezpośrednio !

    2. Are

      Coś dobrego dla kogo? Oprócz, rzecz jasna, sił Assada, Iranu i samej Rosji..

  3. Syl

    Dzisiaj w nocy SAA przekroczylo rzeka na poludnie od miasta i zajelo przyczolek... najblizsze jednostki kurdyjskie sa okolo 29 km. Od przyczolka...ciekawe w ktora strone pojda te jednostki

    1. Are

      SDF też doszły do Eufratu na wysokości płn-zach części Deir ezZor, co sprawia, że siły daesh na północny zachód (Maadan, Al Kasrah) są praktycznie odcięte od reszty ich sił na południu i wschodzie. Następny kocioł. Z tym przyczułkiem SAA to jeszcze nic pewnego. Wiadomo tylko że przy pomocy rosyjskiego sprzętu próbują budować przeprawę. Czy im się uda to się zobaczy jutro lub później. Wygląda na to, że ta przeprawa jest bardziej celem propagandowym niż mającym przynieść jakieś realne strategiczne korzyści (dla SAA kierunek na południowy wschód wzdłuż Eufratu jest bardziej korzystny). PS. SDF to nie tylko Kurdowie, ale także inne narodowości. W SDF najwięcej jest Kurdów, ale, jak to jest bardzo dobrze opisane w artykule, w tej operacji sił czysto kurdyjskich jest niewiele.

  4. yaro

    «Obecnie od bojowników nielegalnych formacji zbrojnych wyzwolono 85% teryrtorium Syrii. Do całkowitego zniszczenia Państwa Islamskiego na terenie Syrii pozostało do wyzwolenia około 27 tysięcy km kw. terytorium republiki» — powiedział Łapin. ------------------- Troche ponad Rok oz zaangażowania się w wojnę Rosji .... komentarz chyba zbędny

    1. DSA

      to jest bzdura jeżeli mówimy o terytorium jako powierzchni Syrii. Bliższe prawdy jest to że Assad kontroluje tereny zamieszkane przez 85% populacji ale i w takim przypadku liczba jest zawyżona

    2. NN

      >" Troche ponad Rok oz zaangażowania się w wojnę Rosji .... komentarz chyba zbędny Trochę ponad rok, a dokładniej dwa lata bez dwóch tygodni. Swoją drogą, równie dobrze można powiedzieć: dwa lata od utworzenia SDF... komentarz chyba zbędny.

  5. yaro

    Syryjska armia wkroczyła do wciąż częściowo oblężonego syryjskiego miasta Dajr az-Zaur od południowego zachodu. Przy wjeździe do miasta «Panorama» spotkały się wyzwalające miasto jednostki syryjskiej armii. Elitarne jednostki armii przez kilka dni wytrwale niszczyły fortyfikacje Daesh przy wjeździe do miasta na drodze as-Suhne-Dajr-az-Zaur. Po drodze odbiły złoża ropy naftowej al Tim i al Shula. Równolegle od strony 137. zmechanizowanej brygady przez lotnisko wojskowe przeszły elitarne jednostki. Sputnik sfotografował moment ich spotkania. W najbliższym czasie tą drogą do miasta wjadą konwoje humanitarne z żywnością i lekami, których ostro potrzebują mieszkańcy miasta.

  6. Smuteczek

    Bardzo słusznie we wnioskach widzimy na pierwszej pozycji Assada, Rosje i Iran. Na 2gim miejscu trzeba postawic na Kurdów. Zanezpieczyli duzo wieksze terytorium i poparcie iniz na starcie konfliktu i nawet jezeli czesc z tego oddadza by poprawic szanse na niepodleglosc / trwala autonomie to bedzie to i tak ich ogromny sukces. Na trzecim miejscu bym postawil nieoczekiwanie Hezbollah. Pokazali sie kolejny raz jako sojusznik juz chyba nie tylko Iranu na ktorym mozna polegac. Walka z Isis da im troche lepsza prase na jakis czas niz ataki rakietowe na Izrael. Całkowita porazka promowanych przez USA wszelkich innych grup rebeliantów. Zmarnowana kasa, czas i inne srodki materiałowe ktore poszly praktycznie w gwizdek.

    1. yaro

      Z Kurdami jest taki problem, że te tereny które obecnie zajmują w Syrii są za małe by utworzyć sensowne państwo, moim zdaniem Asad pójdzie im na rękę i da im szeroką autonomie w ramach Syrii. Utworzenie Państwa Kurdyjskiego miła by sens gdyby ono powstało z części terytorium Iraku, Turcji i Syrii a na coś takiego nikt się nie zgodzi, Państwo stworzone tylko z terytorium syryjskiego będzie za małe a do tego będzie miało dwa wrogo nastawione państwa do siebie byłby to Irak i Turcja które by mieszały w tym państwie. Osobiście uważam, że dobra autonomia Kurdów w ramach granic syryjskich to dobre rozwiązanie.

  7. Nojatotamnwm

    Z ciekawostek ofensywy do Deir ez-Zor można wspomnieć sytuację z 21 sierpnia w nowo utworzonym przez Rządowych okrążeniu islamistów w prowincjach Hama/Homs. Wtedy to siły rebelianckie z prowincji Idlib próbowały przełamać owe okrążenie w rejonie As Sa'an. Na szczęście bez powodzenia. Widać że Wolna Armia Syrii ma (przynajmniej w tamtym rejonie) całkiem pozytywne stosunki z czarnymi braćmi z ISIS.

  8. cynik

    Jak tam sobie mogę wyobrazić, że USA będzie chciało bombardować przeprawę Asada przez Eufrat i jedyne co ich przed tym powstrzymuje, to rosyjska mobilna opl towarzysząca Asadowi odkąd USA bombardowało oddziały atakujące oblężenie Deir ez-Zor. Podobnie jest na południu, gdzie Izrael odpala rakiety znad Libanu, bo do Syrii już boi się wlatywać.

    1. zyg

      Pażdziernik 2016: "Rosyjskie systemy S400/S300 zamknęły niebo nad Syrią dla samolotów i skrzydlatych rakiet" doniosła agencja TASS. 07 IX 2017:"wczorajszy nalot był 14 -tym w tym roku. W ostatnich 5 latach wykonaliśmy ponad 100 ataków na instalacje syryjskie i Hezbollach w Syrii. Obecność rosyjskiej oplot nie stanowi dla nas problemu" Gen Amir Eshel b. dca IAF. Wg AP ostatni nalot przejawem niezadowolenia Izraela z odmową Putina kooperacji w zmniejszeniu rosnących wpływow Hezbollahu w Syrii

  9. Zombi

    W ramach krzewienia pokoju i demokracji Amerykanie zrobią wszystko, aby z tych sukcesów Syrii nic nie wyszło. Możliwości maja wiele. Może odkryją laboratoria przygotowujące broń chemiczną? Może zauważą terrorystów w pobliżu strategicznych obiektów. Podczas pierwszej fazy wyzwalanie Aleppo po przyjacielsku zbombardowali stację wodociągową i elektrownię. Wszelkie rozważania lekceważące te intencje są naiwne i nierealne.

  10. Dan

    Świetna analiza. Nic dodać,nic ująć. Amen.

  11. co_jest_grane

    W sierpniu siły powietrzne USA ewakuowały z rejonu Dajr az-Zaur na północ Syrii ponad dwudziestu dowódców polowych i bojowników terrorystycznej grupy "Państwo Islamskie" Waszyngton planuje wykorzystać doświadczenie wywiezionych bojowników „w innych dziedzinach" — powiedział rozmówca agencji. „W szczególności 26 sierpnia z okolic miejscowości położonej na północny-zachód od miasta Dajr az-Zaur, helikopterem sił powietrznych USA w nocy zostali wywiezieni dwaj dowódcy polowi Państwa Islamskiego «o pochodzeniu europejskim» wraz z członkami rodzin" — powiedziało źródło. Również 28 sierpnia z okolic miejscowości na południowym-wschodzie od Dajr az-Zaur amerykańskie śmigłowce wywiozły około dwudziestu dowódców polowych i ich współpracowników na północ Syrii. Należy zauważyć, że bojownicy, którzy «dzięki Amerykanom» stracili swoich dowódców, w większości przypadków kończą zorganizowane działania, porzucają swoje pozycje, dołączają do innych oddziałów lub uciekają w pojedynkę. Wszystko to ostatecznie jeszcze bardziej przyczynia się do sukcesu operacji ofensywnej syryjskich wojsk rządowych na wschodzie Syrii Według niego w miarę rozgromu terrorystów w rejonie Dajr az-Zaur „pojawiają się nowe dowody na głębokie zaangażowanie służb specjalnych tzw. «międzynarodowej koalicji», a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych w zabezpieczenie i wsparcie działań oddziałów terrorystów działających pod dowództwem Państwa Islamskiego w Syrii".

    1. tedd

      Mnie to całę gadanie że za wszystkim stoją USA a ISIS to ich puppet po prostu śmieszy. Kurdowie walczyli zawzięcie z ISIS dużo wcześniej niż Rosja wogóle dołączyła do wojny i walczą dalej choćby zdobywając w cięzkich walkach ich stolicę. To samo się tyczy USA. Samoloty koalicji bombardowały ISIS na dużo wcześniej niż Ruskie złomy z Kuźniecowem na czele wogóle dołączyły do walki.

  12. magazynier

    I zacznie się nowa wojna z Kurdami o Kurdystan. Trzeba obywatelom pokazać nowego wspólnego wroga. No i nie oddać guzika. Co na to Trump?

  13. Szymon

    Czyli wojnę zwycięży Asad, Rosjanie i Iran. Dodatkowym zwycięzcą mogą być Kurdowie - jeśli dobrze rozegrają swoją partię.

  14. DSA

    w sobotę a więc zapewne już po napisaniu artykułu Kurdowie rozpoczęli ofensywę która w domyśle ma doprowadzić do zajęcia terenów na wschód od Eufratu aż do AbuKamal.

  15. Andrzej polskiego brzegu

    ISIS broni Rakki (patrz walki uliczne Stalingrad, Mosul...komentarzyki yaro i innych o Nieudolnych bombardowaniach usa)..." następnie wojska Asada przejęły znaczną część zajętych terenów, oddzielając siły rebeliantów od sił ISIS."...czyli elitarna brygada Tygrysa popieprza po pustynii nawet jak ..."na przykład w przeddzień odblokowania Deir ez-Zor zginęło dwóch rosyjskich żołnierzy...jak w 1943,44 nie tylko buty z usa dostali. 15 mln par

  16. Syl

    Dobra ocena..moge tylko pomarudzic ze troszeczke za dlugo defency zajelo analize wydarzen na froncie....

  17. yaro

    Bardzo dobry artykuł. Niedawno w innym artykule na d24 sugerowano, że Deir az Zoir zostanie zdobyte przez Wolne odziały Syryjskie, pisałem wtedy autorowi by na to nie liczył, że blokade przerwą siły Syryjskie wierne legalnemu rządowi i stanie sie to niedługo i tak sie właśnie stało. Właśnie Arabia Saudyjska przestała stawiac żądania obalenia Asada ze stanowiska. Mówiąc krótko całość tej koalicji która chciała usunąć Asada ze stanowiska już została pokonana i m.in. zasługa Rosji i Iranu, że kraj nie podzielił losów Libii.