Reklama

Geopolityka

Echa próby rakietowej Pjongjangu. Bombowce USA nad Półwyspem Koreańskim

Fot. US Department of Defense / defense.gov
Fot. US Department of Defense / defense.gov

Siły Powietrzne USA ujawniły w niedzielę 30 lipca br., że dwa amerykańskie bombowce strategiczne dalekiego zasięgu typu B-1B Lancer dokonały dzień wcześniej przelotu nad Półwyspem Koreańskim. Operację wskazano jako jeden z elementów presji na rząd Korei Północnej po przeprowadzeniu przez niego kolejnej próby balistycznej.

Dwa amerykańskie bombowce dalekiego zasięgu B-1B Lancer zostały wysłane nad Półwysep Koreański w dniu 29 lipca br. jako wsparcie dla sił koreańskich i japońskich zaangażowanych we wspólne manewry lotnicze w regionie. Operację wszczęto w odpowiedzi na kolejną próbę rakietową podjętą przez Pjongjang.

W piątek 28 lipca br. Korea Północna zadeklarowała przeprowadzenie testu międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM). Oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała, że próba zakończyła się sukcesem. W komentarzu do udanego przedsięwzięcia przywódca KRLD, Kim Dzong Un miał stwierdzić: "Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu". Unowocześniona wersja rakiety Hwasong-14 przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut.

Czytaj też: Międzykontynentalny arsenał Korei Północnej. "Realne zagrożenie" 

Krótko po piątkowej próbie balistycznej Korei Północnej siły amerykańskie i południowokoreańskie przeprowadziły w sobotę rano wspólne manewry z użyciem ostrej amunicji, podczas których wystrzelono pociski ze wschodniego wybrzeża Korei Południowej. Ponadto USA wyraziły zgodę na propozycję Seulu, by rozważyć zwiększenie limitu głowic bojowych, jakie południowokoreańskie pociski mogą obecnie przenosić w myśl dwustronnego porozumienia z 2012 roku - poinformował szef kancelarii prezydenta Korei Płd. Mun Dze Ina, Jun Jong Can. Obecnie limit ten wynosi 500 kg, Seul chce zaproponować zwiększenie go do tony.

Korea Południowa zapowiedziała też w sobotę, że rozmieści "strategiczne amerykańskie zasoby wojskowe" na Półwyspie Koreańskim oraz rozważa sprowadzenie dodatkowych elementów amerykańskiego systemu antyrakietowego w reakcji na kolejną próbę balistyczną Pjongjangu.

Południowokoreański minister obrony Song Jung Mu powiedział dziennikarzom w Seulu, że przedyskutuje z amerykańskimi dowódcami tymczasowe rozmieszczenie dodatkowych wyrzutni rakiet w ramach amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej THAAD. Obecnie na terytorium Korei Płd. znajdują się dwie aktywne wyrzutnie THAAD; jedna bateria THAAD składa się z sześciu wyrzutni.

Na niedzielę 30 lipca br. wyznaczono datę wspólnych manewrów amerykańsko-japońskich w regionie Półwyspu Koreańskiego. One również stanowią reakcję na próbę balistyczną Korei Północnej.

Czytaj też: Przeciwrakietowy THAAD leci do Korei

PAP / MK

Reklama

Komentarze (6)

  1. Ciekawski

    "Unowocześniona wersja rakiety Hwasong-14 przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km." Nie znam się za bardzo na astrofizyce, ale ta trajektoria jest jakaś dziwna. Pocisk został wystrzelony na wysokość prawie 10 razy wyższą niż niska orbita okołoziemska, tzw LEO, aby przebyć dystans niecałego 1000km......... Jaki jest sens aby pocisk balistyczny wznosił się na taką wysokość i przebywał kilkukrotnie mniejszy dystans? Wyniesienie obiektu na wysokość 3725km pozwala na wprowadzenie go na orbitę okołosłoneczną (po wyjściu za studnię grawitacyjną Ziemi). W artykule jest chyba błąd i powinno być 372,5km, na logikę. Przykładowo ISS porusza się na wysokości około 400km. Może ktoś to wyjaśnić lub dać link do fachowych opracowań na ten temat.......................

    1. NN

      Nie ma błędu. Wysokość lotu to rzeczywiście ok. 3725 km. Po prostu rakieta została "ściągnięta" żeby spaść blisko - zapewne Korea testowała wysokość na jaką mogą wynieść głowice. Przy okazji - to nie jest tak wysoko. 3725 km to dziesięć razy niżej niż orbita geostacjonarna, albo 3 razy wyżej niż Minuteman III.

    2. koleszka

      Może chciano pokazać, że może polecić daleko bez znacznego prowokowania USA. Specjalnie tak trajektorię ustawili aby nie odleciała..

    3. Wania

      Sluszny wpis z jednym ale. Jaka minimalna skala pandemii w Rosji? W Rosji nie ma pandemii dzięki opiece władz i jej właściwej postawie. Dziennie wykonywanych jest kilka tysięcy testów i prawie wszystkie negatywne. Rosja nie da sobie wmówić jak słusznie piszesz jakiegoś wirusa. Wcześniej Rosji starano się wmówić HIV. I co? Nie ma w Rosji ani HIV ani wirusa. I dlatego Rosja może się bez przeszkód przygotowywać się do defilady, ćwicząc przy tym wyprzedzającą obronę i robiąc sobie wieczorki i akademie.

  2. Obserwator

    USA absolutnie nie obawiają się o swoje bezpieczeństwo, tylko o bezpieczeństwo Korei i Japonii. Wyobraźmy sobie zniszczenie Seulu albo giełdy w Tokio - o ile pierwsze spowoduje średni kryzys na rynkach, o tyle drugie doprowadzi do największego krachu w historii. Dotknie to wszystkich na świecie, poza krajami typu Korea Płn., które na rynkach międzynarodowych praktycznie nie funkcjonują. Do tego dochodzi sprawa ludności Korei Płn., o której już ktoś pisał. Kto zajmie się milionami ludzi, nieprzystosowanymi do życia? Wystarczy obejrzeć "Defiladę", żeby zrozumieć, iż obecnie żyjące pokolenia nie będą nadawać się absolutnie do niczego. Samo pojęcie demokracji zajmie im wiele lat. To jest najważniejszy (jeżeli nie jedyny powód), dla którego jeszcze nie zaorali tego kraju.

    1. Ansuz

      "Kto zajmie się milionami ludzi, nieprzystosowanymi do życia?" Równie dobrze mógłbyś zawinąć w ręcznik gnijącą ranę na ręku i myśleć sobie "kto zajmie sie ta zgnilizną?", "jakoś tam będzie". Nie leczona zgnilizna będzie się powiększała aż doprowadzi do śmierci. Tak samo "nieleczony" reżim jedynie wzmacnia się i staje się coraz groźniejszy i trudniejszy do opanowania.

  3. chateaux

    B-1B od ładnych paru już lat nie sa elementem amerykańskich wojsk strategicznych. Zostały wycofane ze służby strategicznej. W czasie pokoju te ostatnią pełnią jedynie B-52G oraz B-2.

  4. Carl Von Clausewitz

    Moim zdaniem świetnie ogarniam politykę międzynarodową, rozumiem zależności gospodarcze, strefy wpływów i inne niuanse tej dziedziny, ale za cholerę nie rozumiem dlaczego Kim prowokuje Amerykę, Japonię i Koreę Południową? Przecież nie ma najmniejszych szans w starciu z którymkolwiek z tych państw a wojna oznaczałaby upokorzenie Kima, ewentualny proces i pewną śmierć. Koreańskiego prosiaczka można nie lubić, ale niewątpliwie jest on porządnie wykształcony, inteligentny i przebiegły, więc w tych prowokacjach musi być jakiś inny element... ...Chiny, czy Rosja? Jedno z tych państw (a być może obydwa) po cichu muszą prowokować Kima i gwarantować mu bezkarność, tylko po co? Aby upokarzał Amerykę i cały Zachód? Aby pokazał światu, że USA jest już upadłe militarnie jak Europa, czyli przebrzmiała, zniewieściała potęga, nie zdolna do zadania ciosu? Może jednak chodzi o to aby prowokować Amerykę a w ostatniej chwili dać szanse Rosji lub Chinom do "cudownego ocalenia" świata poprzez działania polityków z Pekinu, lub z Moskwy? Gryzą mnie te pytania od wielu lat.

    1. łuna

      coś w tym jest. Może rzeczywiście podżegają Kima żeby mieszał i osłabiał USA

    2. Von Jurek

      Ten inny element to kasa. Chce dostawać pomoc gospodarczą i robić co chce.

    3. que

      Musisz sobie zapisywać ważniejsze wydarzenia, bo widzę, że kolega ma problemy z pamięcią. Był kiedyś pewien prezydent USA, który publicznie powiedział coś, po czym reżim w Korei Pn. się przestraszył, że się po nich przejadą. Stąd najpierw wykombinowali bombę A, a teraz kombinują nad urządzeniami, które pozwolą im tę bombę A gdzieś wykorzystać. Oni się po prostu bronią.

  5. Hwasong

    Cytat "W teście rakieta leciała po nietypowej trajektorii, osiągając bardzo dużą wysokość. Analitycy szacują, że gdyby leciała po trajektorii optymalnej, jej zasięg wynosiłby 10 400 km. To oznacza, że rakieta Hwasong-14 może dolecieć do prawie każdego miasta na terytorium USA, w tym Chicago i Denver." I w taki własnie sposób zapewnia się państwu bezpieczeństwo. Teraz gorące głowy w Waszyngtonie, sto razy się zastanowią, zanim wydadzą rozkaz ataku. A co ma Polska - ach zapomniałem - ma WOT.

    1. Polanski

      Tak wystrzelona musi przelecieć nad GBI na Alasce. Jeżeli tylko jedna to spokojnie. Któraś trafi.

  6. analityk

    Czy THAAD potrafi, czy nie zestrzelić koreańskie rakiety? Prezydent USA publicznie zapewniał, że zestrzeli każdą koreańską rakietę i dlaczego boi się wydać odpowiednie rozkazy? Czy ten system jest operacyjny? Czy próby są realistyczne (kilka lat temu cel emitował specjalny sygnał do naprowadzanie antyrakiet)? Dlaczego USA tak bardzo boją się Korei Północnej? Mogą zniszczyć Koreę, ale panicznie boją się odwetu, a co będzie jak trzeba będzie zniszczyć Rosję? To pokazuje prawdziwą wartość sojuszniczą USA.

    1. Whiro

      Na świecie lepiej bać się kreatyna z jedną głowicą niż np Chin z 300 toma. Chiny są przewidywalne atomowo. Idą w rozwój sił konwencjonalnych wojnę jądrową biorąc jako kalops. Rosja już nie jest tak pewna. Wie że k9nwencjonalnie nie ma szans z samymi usa, dlatego rozwija i dopuszcza użycie taktyczne broni jądrowej. Rosja w dobie kryzysu jest niebezpieczna bo stoi w tłumie cywili zasłaniając się przed policją odbezpieczonym granatem. A Korea pln to jak kolega tu napisał tajemnica. Odrzucił pomoc zachodu i normalność w zamian za rozwój broni jądrowej która w sumie jedynie drażnią usa. Wiadomo że przy odrobinie szczęścia mogli by ominąć thaad i przypadkiem trafić w USA. Tego obawia się trump i inni. Z drugiej strony drwia z USA bo wiedzą że są pod protekcja Chin i sobie mogą pozwolić. Żeby tylko nie przeciagli struny. Ja uważam że lepszą opcją jest układ usa Chiny Europa i rozbiór Rosji. Tereny tego kraju marnuje się rozkładane przez ten butny bi zrozumiały naród a dla pozostałych graczy byłby zbawieniem i gwarantem pokoju na długie lata. Inna opcja może nie skończyć się w krótkim czasie i tak bezboleśnie. Wiem bredze. Ale coś I tak się stanie. Lepiej od razu kombinować dobre opcje niż później liczyć na fuksa.

    2. łuna

      Spokojnie. Nie chodzi o Koreę, mogą ją zgnieść. Myąlę że chodzi o jej sojuszników Chiny i Rosję którzy twardo stoją przy Korei. To część zagrywki globalnej. Nieobliczalna Korea robiąca zamieszanie w regionie jest na rękę Rosji i Chinom a zaprząta głowę USA. A każdy boi się III wojny św. bo sytuacja i tak jest napięta. Nie zazdroszczę Trumpowi, ma ciężki orzech do zgryzienia i ogromną odpowiedzialność. Myślę, a nawet boję się że wiele może się wyjaśnić i w tej kwestii przy okzcji ćwiczeń Zapad. Oby wszyscy powstrzymali emocje

    3. gh

      " To pokazuje prawdziwą wartość sojuszniczą USA." Czyli twoi zdaniem Stany mają zaatakować Koreę. "by ją zniszczyć". aby nie stracić wiarygodności sojuszniczej? Może trudno to sobie wyobrazić, ale wojna to nie Battlefield 4, i nikomu nie spieszy się do krwawego pogorzeliska na półwyspie. Nie wiem ile trzeba mieć lat, by kibicować konfliktowi, który cofnie gospodarczo Seul o pół wieku i spowoduje śmierć dziesiątek tysięcy osób, w samej tylko pierwszej fazie konfliktu.

Reklama