Geopolityka
Chińscy żołnierze w pierwszej bazie zagranicznej
Chiny wysłały żołnierzy do swej pierwszej zagranicznej bazy wojskowej, którą wybudowano w Dżibuti w Rogu Afryki. Według chińskich mediów baza ma wspierać misje pokojowe i pomoc humanitarną w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
Pierwsze informacje o wysłaniu żołnierzy pojawiły się we wtorek rano w chińskiej agencji prasowej Xinhua, a w środę potwierdziła je państwowa prasa. Wojsko wyprawiono z portu Zhanjiang na wschodnim wybrzeżu Chin, w prowincji Guangdong, na pokładzie okrętu desantowego Jinggang Shan.
Xinhua pisze, iż celem bazy będzie także "współpraca wojskowa, prowadzenie wspólnych ćwiczeń, działania ewakuacyjne, ochrona obywateli Chin przebywających za granicą oraz dbanie o bezpieczeństwo międzynarodowych szlaków morskich".
Szef chińskiego MSZ Wang Yi twierdzi, że bazę w Dżibuti zbudowano, by dbać o rosnące zagraniczne interesy Chin. W marcu 2016 roku Wang tak opisywał rolę bazy w Dżibuti: "Obecnie na świecie znajduje się 30 tys. chińskich przedsiębiorstw. Ważnym zadaniem chińskiej dyplomacji jest wspieranie tych rosnących interesów za granicą. W jaki sposób? Chcę jasno podkreślić, że Chiny nigdy nie podążą ścieżką ekspansji tradycyjnych mocarstw, ani nie staną się hegemonem". Według ministra Chiny chcą podążać za współczesnymi trendami, lecz pragną iść własną drogą, która "jest akceptowana przez wszystkie strony".
W środę chiński dziennik "Global Times", określany jako rządowy tabloid, w komentarzu redakcyjnym o bazie w Dżibuti pisze wprost: "To oczywiście pierwsza zagraniczna baza Armii Narodowo-Wyzwoleńczej (oficjalna nazwa chińskiego wojska) i nasze wojska będą tam stacjonować". Dodaje, że baza nie będzie służyć jako komercyjny punkt przeładunkowy. Dziennik uspokaja, że nie chodzi o "uzyskanie kontroli nad światem".
Według informacji przewodniczącego organizacji zrzeszającej porty w Dżibuti Aboubakera Omara Hadiego Chiny zainwestowały blisko 15 mld dolarów w rozbudowę portu i w projekty infrastrukturalne. Deutsche Welle podkreśla, że w tym niewielkim, lecz strategicznie położonym nad Zatoką Adeńską kraju Afryki swoje bazy wojskowe mają także Stany Zjednoczone, Francja, Japonia, Włochy i Hiszpania, a Arabia Saudyjska jest w trakcie tworzenia własnej.
Obserwatorzy przypominają, że pojawiały się plany drugiej chińskiej bazy wojskowej, która miałaby znaleźć się na terenie Pakistanu. Jednak na razie chiński rząd nie potwierdza tych informacji. W poniedziałek na Morzu Śródziemnym chińskie okręty prowadziły ćwiczenia z ostrą amunicją.
Niszczyciel Hefei, fregata Yuncheng oraz jednostka zaopatrzeniowa Luomahu docelowo mają brać udział w pierwszych w historii manewrach wojskowych chińskiej floty na Bałtyku, które odbędą się u wybrzeży Kaliningradu i Petersburga w ramach ćwiczeń o nazwie Joint Sea 2017. Flota wypłynęła z Szanghaju 23 kwietnia w 68. rocznicę założenia chińskiej marynarki wojennej, a 1 lipca zakończyła czterodniowy pobyt w bazie w Dżibuti.
Roman
Najbardziej godne zauważenia jest natomiast to iż maleńkie państwo jakim jest Dżibuti wyrasta na miejsce gdzie coraz więcej mocarstw umieszcza swoje bazy wojskowe. Tradycyjnie dużą bazą wojskową dysponowali tam od wielu lat Francuzi (bo Dżibuti to ich dawna kolonia o nazwie Somali Francuskie), następnie zainstalowali się Amerykanie, a teraz Chińczycy. Również rosyjskie okręty wojenne korzystają często z portu w Dżibuti. Należy tylko oczekiwać kiedy Rosjanie też zorganizują swoją stałą bazę. W kolejce mogą być też Brytyjczycy, którzy gdy przed wielu laty wycofali się z baz "na wschód od Suezu", a szczególnie z Adenu to Dżibuti może być doskonałym miejscem. Tym samym rząd maleńkiego Dżibuti chyba najbardziej w świecie doprowadza do pokojowej koegzystencji sił zbrojnych konkurujących ze sobą mocarstw.
Kiks
Jeszcze Chiny będą odbijały się czkawką wszystkim tym, którzy tak nimi zachwycają się. A oni niczym nie różnią się od takiej KrPn. Tylko bogatsi.
Biała Strefa
No to niczym się nie różnią czy są bogatsi? Bo to jest różnica i to zasadnicza, a długotrwałego bogactwa nie da się zbudować na bezlitosnym wyzysku.
Arszenik
Jest różnica między niezachwycaniem się a niezauważaniem. To pierwsze może i słuszne (choc już w początkach XX wieku podróżnicy zauważali zmianę stosunków społecznych na zbliżone do zachodnich, rewolucja przemysłowa w Chinach to coś znacznie poważniejszego niż ta wcześniejsza w Japonii - dużo więcej niż zwykłe kopiowanie zachodu), to drugie - po prostu głupie.
Prosty Sołdatmen
Nigdy nie za dużo państw które będą "wspierać misje pokojowe i pomoc humanitarną". USA nie ma tutaj monopolu.