Reklama

Technologie

60 lat śmigłowca Mi-2. Kiedy w Polsce pojawi się jego następca?

Fot. J.Sabak
Fot. J.Sabak

22 września 1961 roku na 15 minut wzbił się po raz pierwszy powietrze prototyp lekkiego śmigłowca W-2, którego oznaczenie produkcyjne to Mi-2. Niemal 5500 maszyn tego typu wyprodukowano w zakładach WSK PZL Świdnik. Był to jedyny typ śmigłowca opracowany w ZSRR który nigdy nie był tam produkowany, choć trafił do służby w wielu instytucjach oraz Armii Radzieckiej. 

Pomimo tego, że nie była to konstrukcja szczególnie udana, przede wszystkim za sprawą silników o zbyt małej mocy, stała się jednym z najliczniej produkowanych śmigłowców na świecie. Oblatany w 1961 roku wiropłat miał zastąpić niezbyt udany, napędzany pojedynczym silnikiem tłokowym Mi-1. Ze względu na obłożenie rosyjskich zakładów innymi konstrukcjami lotniczymi produkcja na zasadzie licencji od razu trafiła do Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik, gdzie w 1965 roku zmontowano pierwszy egzemplarz Mi-2 a w następnym rozpoczęto produkcję seryjną.

Polskie siły zbrojne w sposób naturalny stały się jednym z największych użytkowników Mi-2, który pełnił różnorakie role, dostosowywany przez producenta do specyficznych wymagań. Łącznie wojsko polskie odebrało ponad 300 maszyn wśród których znalazły się śmigłowce rozpoznawcze, dowódcze czy też uzbrojone w pociski kierowane. Najbardziej bojowe były warianty „wężowe”. Pierwszy to wprowadzony do służby w 1973 roku Mi-2URN Żmija uzbrojony w stałe działko NS-23 kalibru 23 mm i dwa zasobniki Mars-2 mieszczące po 16 rakiet niekierowanych S-5 kalibru 57 mm. Dwa lata po nim pojawił się Mi-2URP Salamandra który zamiast rakiet zabierał 4 przeciwpancerne pociski kierowane 9M14 Malutka. Jego rozwinięciem był Mi-2URP-G Gniewosz w którym do pocisków, Malutka dodano jeszcze 4 pociski przeciwlotnicze Strzała 2M.

Co istotne, śmigłowce Mi-2 nadal są eksploatowane w liczbie kilkudziesięciu egzemplarzy, służą przede wszystkim do szkolenia pilotów. Na nich pierwsze szlify w pilotażu śmigłowców dwusilnikowych zdobywają m. in. słuchacze Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. W przyszłym roku minie 55 lat od wprowadzenia Mi-2 na wyposażenie polskich sił zbrojnych, a program następcy pod kryptonimem Perkoz nie wyszedł poza fazę analityczno-koncepcyjną. Tymczasem liczba Mi-2 w Wojsku Polskim stale spada ze względu na prozaiczne zużycie i wyczerpanie resursów. Można obawiać się, że proces pozyskania ich następcy pozwoli dosłużyć Mi-2 sześćdziesiątki w czynnej służbie. Będzie to spory sukces dla tej konstrukcji, ale niezbyt chlubny dla Polski.

Reklama
Reklama

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Dred

    Następca Mi-2? Tylko H-145 M HiForce z 6 ppk Brimstone III.

    1. Gnom

      Najpierw zobacz jakimi środkami bojowymi zarządza H-Force, potem zobacz co przenosi H-145M, to przestaniesz pisać głupoty.