Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
50 tys. osób dotkniętych czystkami w Turcji
Działania odwetowe po nieudanym zamachu stanu w Turcji dotknęły już ponad 50,000 osób, które zostały aresztowane, zawieszone lub zwolnione z pracy. Czystki objęły nie tylko wojsko: jak dotychczas grupą, którą najszerzej dotknęły represje są nauczyciele i naukowcy.
W reakcji na nieudany zamach stanu tureckie władze podjęły szereg działań:
1. W kancelarii premiera Binalego Yildirima pracę straciło 257 osób z ogółu 2,6 tys. zatrudnionych
2. W organizacji tureckiego wywiadu MIT zawieszono w pełnieniu obowiązków 100 osób
3. W ministerstwie spraw wewnętrznych zwolniono 8,777 pracowników, a w resorcie finansów 1,500
4. W urzędzie ds. religijnych Diyanet, najwyższej islamskiej władzy w kraju, od pracy odsunięto 492 osoby
5. Najwyższa Rada Radia i Telewizji odebrała licencje wszystkim stacjom radiowym i telewizyjnym, mającym powiązania z ruchem religijnym Hizmet ("Służba"), na którego czele stoi Gulen. Z kolei Amnesty International informuje, że licencje straciło 25 redakcji, 34 dziennikarzom cofnięto legitymacje prasowe, zaś jednemu postawiono zarzuty
6. Zatrzymanych została setka generałów i admirałów. W tej grupie jest były dowódca tureckich sił powietrznych gen. Akin Ozturk, domniemany przywódca puczu, który jednak nie przyznaje się do winy. Zatrzymano również doradcę wojskowego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, podpułkownika Erkana Kivraka z sił powietrznych
7. Rada szkolnictwa wyższego zabroniła pracownikom akademickim wyjazdu z kraju w celach naukowych oraz wezwała tych, przebywających za granicą do szybkiego powrotu do kraju. Władze tłumaczą, że jest to tymczasowe rozwiązanie, które ma zapobiec ucieczce potencjalnych współudziałowców w zamachu. Rada zawiesiła czterech rektorów oraz wymogła dymisję ponad 1,500 dziekanów państwowych i prywatnych szkół wyższych
8. Ministerstwo edukacji cofnęło licencje 21,000 nauczycieli pracujący w szkołach prywatnych. Zawieszonych zostało także ponad 15,000 pracowników oświaty.
Oskarżony: Fetulla Gulen
Sprzeczne doniesienia dotyczą tego, kiedy władze dowiedziały się o próbie przewrotu. Wicepremier Numan Kurtulmus poinformował, że dostał informację bardzo późno, już w trakcie, gdy była podejmowana. Tymczasem według sztabu generalnego armia po raz pierwszy otrzymała informacje wywiadowcze o zamachu stanu w piątek o godz. 16:00 (godz. 15:00 czasu polskiego), a następnie poinformowała odpowiednie władze. Widomym znakiem rozpoczęcia puczu było zablokowanie przez żołnierzy mostów na Bosforze w Stambule krótko przed 22:30 czasu lokalnego, chwilę później w Ankarze słychać było strzały. Zdaniem amerykańskiego ośrodka Stratfor, turecki wywiad wiedział o przygotowywanym zamachu i planował obławę na przyszłych puczystów. Zmusiło ich to do podjęcia próby puczu wcześniej niż planowali.
O zorganizowanie puczu Ankara oskarża mieszkającego w USA Fethullaha Gulena. Tureckie władze domagają się jego ekstradycji i poinformowały we wtorek, że wysłały stronie amerykańskiej pierwsze dokumenty w tej sprawie.
"Powiadam wam: nie chrońcie więcej tego zdrajcy, tego naczelnego terrorysty" - wzywał premier Yildirim. "Nie mamy najmniejszej wątpliwości co do tego, kto zaplanował i przeprowadził zamach stanu" - dodał.
Gulen, który ma wielu sympatyków w tureckiej służbie cywilnej, sądownictwie i policji, zdecydowanie zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego z próbą puczu. Amerykańskie władze oświadczyły, że gdy wpłynie oficjalny wniosek, będzie on przeanalizowany. Wezwały też do przedstawienia dowodów przeciwko kaznodziei.
Mimo skali czystek, premier zapewnił, że Turcja będzie przestrzegać prawa i nie będzie kierowała się chęcią zemsty przy oskarżaniu podejrzanych. Na Zachodzie protesty budzą zapowiedzi, że Turcja przywróci karę śmierci i nie wyklucza, że będzie obowiązywała wstecz, tak by mogła być zastosowana wobec puczystów.
Wysoki komisarz ONZ ds. praw człowieka Zeid Ra'ad Al-Hussein wezwał Turcję do przestrzegania rządów prawa i wyraził poważne zaniepokojenie masowym zawieszaniem w obowiązkach sędziów i prokuratorów. W przeciągu 48 godzin usunięto ze stanowisk co najmniej 2750 z nich, 750 sędziów trafiło do aresztu. Media i eksperci ostrzegają, że reakcje Ankary na próbę puczu bardzo skomplikują jej relacje z USA i UE i utorują drogę do rządów autorytarnych w Turcji.
PAP/AT