Reklama

Geopolityka

Wyrok trybunału w Hadze skłoni Pekin do konfliktu na Morzu Południowochińskim?

  • Artyleryjski Wóz Remontu Uzbrojenia AWRU korzysta z podwozia samochodu ciężarowego Jelcz P662D.35 z czteroosobową opancerzoną kabiną Jelcz 144, jest wyposażony w kontener z niezbędnym sprzętem, pozwalającym na wykonywanie w warunkach polowych diagnostyki oraz napraw sprzętu wojskowego. Fot. Jerzy Reszczyński/Defence24.pl
    Artyleryjski Wóz Remontu Uzbrojenia AWRU korzysta z podwozia samochodu ciężarowego Jelcz P662D.35 z czteroosobową opancerzoną kabiną Jelcz 144, jest wyposażony w kontener z niezbędnym sprzętem, pozwalającym na wykonywanie w warunkach polowych diagnostyki oraz napraw sprzętu wojskowego. Fot. Jerzy Reszczyński/Defence24.pl

Jednoznacznie niekorzystny dla Chin wyrok Trybunału w Hadze stanowi kolejny, po niedawnym spowolnieniu gospodarczym, cios w globalne aspiracje Pekinu. Pierwsze reakcje chińskich władz na wyrok zdają się zapowiadać, że Państwo Środka może jednoznacznie opowiedzieć się przeciwko obecnemu porządkowi międzynarodowemu.

Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze od 2013 r. rozpatrywał pozew złożony przez rząd Filipin, który oskarżył Chiny o pogwałcenie Konwencji z Montago Bay, stronami której są oba państwa. Wydany 13 lipca wyrok jest jednoznacznie niekorzystny dla Chin. Przede wszystkim Trybunał odrzucił chińskie roszczenia do zwierzchności terytorialnej nad spornym obszarem Morza Południowochińskiego oparte o "argumenty historyczne" i stwierdził, że właściwą podstawą do rozwiązania sporu są przepisy Konwencji. 

Oprócz tego Trybunał stwierdził, że kilka wysp i raf na archipelagu Spratly jest zbyt małych, by kontrolujące je państwo miało prawo do wyznaczenia 200-milowej morskiej strefy ekonomicznej. Oznacza to, że dotychczasowe działania Chin na tym obszarze były nielegalne i naruszały prawa Filipin. Dodatkowo, sędziowie stwierdzili naruszenie prawa międzynarodowego przez Pekin - chodzi o powstałe wskutek chińskiej działalności szkody środowiskowe, w tym uszkodzenia raf koralowych oraz połów żółwi morskich. 

Zgodnie z przewidywaniami, chińskie władzy nie uznały wyroku Trybunału w Hadze, a część członków rządu posunęła się do wysuwania oskarżeń o korupcyjne motywy działania sędziów. Mniej efektowne, ale bardziej ważkie było dopatrywanie się w wyroku wpływów Stanów Zjednoczonych, mających wykorzystywać "narzędzia prawne" do politycznej rozgrywki z Chinami. Ostra reakcja nie powinna dziwić, biorąc pod uwagę znaczenie utraty twarzy w kulturach azjatyckich oraz rosnące nastroje nacjonalistyczne w Chinach. Część obserwatorów spodziewa się, że Xi Jinping, chcąc obronić swoją pozycję wewnątrz kraju, nie poprzestanie na reakcji retorycznej. 

Z kolei Waszyngton, ustami rzecznika prasowego departamentu stanu, wezwał Chiny do podporządkowania się wyrokowi. Nieco później swoje stanowisko zaprezentowała też UE, z jednej strony podkreślając znaczenie Konwencji, jak również prawa do swobody żeglugi, z drugiej - dystansując się wobec sporu, jako strona nie popierające roszczeń żadnej ze stron do sprawowania suwerenności nad spornym obszarem.

Choć Trybunał w Hadze nie dysponuje żadnymi możliwościami wyegzekwowania wyroku i nie należy się spodziewać, że Pekin dobrowolnie uzna jego postanowienie, to jego wyrok stanowi prestiżową porażkę dla Chin. Mając na uwadze niedawne spowolnienie gospodarcze oraz gwałtowne spadki na giełdzie, oznacza to, że chińskie ambicje na arenie międzynarodowej napotykają coraz większe przeszkody.

Ważną kwestią jest w tym kontekście pytanie - na ile Stany Zjednoczone będą starały się wykorzystać wyrok Trybunału do zdecydowanego zwiększenia presji Na Chiny, a na ile "zadowolą" się prestiżową porażką swojego konkurenta Część amerykańskiej elity, jak np. Zbigniew Brzeziński, nawołuje do złagodzenia kursu amerykańskiej dyplomacji i większego zrozumienia wobec interesów Pekinu. Nie brak jednak głosów wskazujących na konieczność większej asertywności ze strony głównego gwaranta porządku międzynarodowego.

Kolejnym ważnym czynnikiem będzie ewentualne zacieśnienie postawy państw członkowskich ASEAN wobec sporów terytorialnych z Chinami części członków tej organizacji. Do tej pory górę brał podział między państwami mającymi konflikt terytorialny z Chinami i przychylnie patrzącymi na zajęcie przez tę organizację wspólnego stanowiska wobec Pekinu oraz tymi, nie posiadającymi bezpośredniego interesu a przez to nie chcącymi ściągać na siebie gniewu wielkiego sąsiada. Brak wspólnego komunikatu po ogłoszeniu wyroku wskazuje, że Pekin jest w stanie skutecznie storpedować próby utworzenia wspólnego frontu. Z pewnością jednak wyrok Trybunału będą się starały wykorzystać państwa toczące spór z Pekinem - Brunei, Indonezja oraz Wietnam.

Z punktu widzenia Warszawy rozwój sytuacji na Morzu Południowochińskim jest zdecydowanie niekorzystny. Po pierwsze, ewentualny kryzys w relacjach między Stanami Zjednoczonymi i Chinami niesie za sobą ciężkie do przewidzenia konsekwencje dla całego świata. Po drugie, zaostrzająca się sytuacja w Azji odwraca uwagę Stanów Zjednoczonych od Europy. O uwagę "walczy" zresztą jeszcze kilka regionów świata, w tym przede wszystkim Bliski Wschód. Po trzecie, otwarte zignorowanie wyroku, opartego na prawie ONZ (nawet jeżeli część ekspertów podważa jurysdykcję Trybunału w tej sprawie), jest kolejnym - po aneksji Krymu - ciosem w obecny porządek międzynarodowy, którego beneficjentem jest Polska.

Andrzej Turkowski

Reklama

Komentarze (10)

  1. rcicho

    Amerykanie swoją uwagę oraz siły zbrojne muszą przerzucać w rejon Pacyfiku bo tam mają swoje najważniejsze obecnie interesy. Dla nas sytuacja jest taka, że Warszawa bedzie musiała przestać wymachiwac cudza (jankeska) szabelką i być może isc na jakiś układ z Moskwą.

    1. pol

      mam nadzieje że taki czarny scenariusz nigdy się nie spełni ...

  2. ~~~gośściu

    ROSYJSKA RULETKA KONKURS PO POLSKU I PYTANIE KIEDY CHINY UDERZĄ NA ROSJĘ ? [ ZA kilka dni, tygodni, miesięcy,a może lat ]

    1. Kosmit

      Gra w rosyjską ruletkę ma to do siebie, że tym zbyt pewnym wyniku los często płata figle.

    2. julia

      Chiny nigdy nie uderzą na Rosję.

  3. Jurek

    Czy to oby nie ten sam trybunał który kazał Rosji zapłacić odszkodowania złodziejom z Jukosu którego wyrok został skasowany przez sąd okręgowy w Hadze

    1. Kiks

      Wujek Wania poskarżył się? Chyba bardziej nie mogłeś ośmieszyć. Postępowanie w sprawie Jukosu było prowadzone przed haskim sądem, ale arbitrażowym. A to właśnie Trybunał w Hadze uchylił tę decyzję, a nie skasował. To diametralnia różnica. Bo Rosja odwoływała się, a nie wystąpiła o kasację. Bo o kasację nie mogła wystąpić. Tym bardziej do jakiegoś sądu okręgowego, niższej instancji. Chcesz jeszcze coś dodać do swoich rewelacji? Dla twojej informacji, ta sprawa nie zakończyła się, a decyzja została uchylona z błędów formalnych, a nie tego, że rosyjski rząd był niewinny.

  4. van Pac

    czyli USA podkreśla role Konwencji i wzywa do przestrzegania jej zapisów mimo, iz jest jednym z nielicznych panstw które jej nie podpisały?

  5. Antyobłuda

    USA ma tu najmniej do gadania bo nie uznaje Konwencji o Prawie Morza i Trybunału w Hadze więc USA brzmi obłudnie. Gdyby USA to uznawały to nie naruszały by kanadyjskich wód.

    1. AWU

      od dekad amerykański de facto NORAD ochrania przestrzeń powietrzną i wody terytorialne Kanady... ?

  6. polityczny

    Zacytuję klasyka: "A ile ten trybunał ma dywizji" ? Chiny nic sobie z tego nie zrobią, będą stawiały USA przed faktami dokonanymi, czyli wyspami na których będą zainstalowane S-400 czy inne rosyjskie kopie, nie-kopie rakiet różnego typu i Morze Południowochińskie (najważniejszy szlak morski) będzie pod kontrolą Chin. I co Ameryka zacznie wojnę? A kto ją poprze? Chiny podobnie jak Rosja to zbyt twardy przeciwnik dla USA, dysponujący bronią atomową. Chiny zdaje sie mają pociski o największym na świecie zasięgu 15 500 km. Takie rakiety nie były konstruowane z myślą żeby dolecieć do Moskwy, bo Moskwa jest blisko. Tylko właśnie z myślą żeby szachować USA.

    1. lelos

      wojny nie zacznie, ale ma zdolność podryndać na nosie chińskim hegemonom, a wpolityce nie ma nic gorszego niż utrata twarzy

  7. Kedar1985

    Mnie martwi to, że w obecnej beczce prochu, która momentalnie wybuchnie następuje spore przebiegunowanie sił zbrojnych. Jeśli Chiny odstawią swoja dumę na bok i dogadają się z Rosją a Turcja będzie dalej zacieśniać swe stosunki z Rosją to utworzy Nam się bardzo niebezpieczny sojusz. Militarnie USA byłyby bez szans...

    1. kapralek

      Potencjał nawet tych krajów nie dorównuje potencjałowi militarnemu USA, a poza tym Rosja jest naturalnym terenem chińskiej ekspansji i dla Chin odgrywa tylko rolę taniego dostarczyciela surowców, a nie sojusznika, Rosyjska gospodarka jest ponad 10x mniejsza od chińskiej, więc co to za sojusznik. Do otwartego konfliktu amerykańsko-chińskiego w przewidywalnej przyszłości nie dojdzie, bo to się nie opłaca żadnej ze stron, z jednej strony Chiny są największym wierzycielem USA, z drugiej USA jest głównym rynkiem zbytu chińskiej produkcji, żadna ze stron by z tego konfliktu nie odniosła korzyści.

  8. panzerfaust39

    Tak Chiny na pewno przejmą się wyrokiem jakiegoś komicznego trybunału którego wyroków nie respektuje nikt oprócz europejskich państewek

  9. El Che

    Trybunał w Hadze jak również ONZ reprezentują interesy państw zachodnich w tym USA i Izraela. Taka prawda.

    1. Kiks

      Jasne. Tak ONZ reprezentuje interesy Izraela i USA, że Chiny i ruscy mają prawo weta, które to podważa sens istnienia ONZ.

    2. Krzysztof

      Propagowanie komunizmu jest w Polsce zakazane - a wybór pseudo od "Che Guevary" jest jednoznacznym jego propagowaniem.

  10. KrzysiekS

    Wyrok trybunału w Hadze jest pro USA i na pewno nie skłoni Chin do niczego.

    1. Marek

      Wyrok ten nie skłoni Chińczyków do niczego. Ale nie dlatego, że jest pro USA, tylko dlatego, że trybunał nie ma okrętów wojennych, samolotów, armat ani żadnych batalionów. Takie właśnie rzeczy, przynajmniej teoretycznie powinny przemawiać do tych wszystkich ludzi, którym nie podoba się zwiększenie finansowania obronności do 3%PKB.

    2. Kosmit

      Nie tyle jest "pro-USA", co po prostu zgodny z międzynarodowym prawem morskim, a więc sprzeczny z bezprawnymi działaniami chińskimi. Pro-USA jest w tym sensie, że w konflikcie na M. Południowochińskim to Amerykanie stoją na pozycji prawa morskiego, a Chiny to prawo uważają za "imperialistyczny wymysł, mający na celu wyzysk krajów rozwijających się". Oczywiście taka interpretacja nie przeszkadza im deptać suwerenności i interesów swoich dużo słabszych sąsiadów z iście imperialną butą. Chińska interpretacja praw wszelakich jest prosta i sprowadza się do znanej u nas "sentencji" - "sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie".

Reklama