Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Wyrok trybunału w Hadze skłoni Pekin do konfliktu na Morzu Południowochińskim?

Jednoznacznie niekorzystny dla Chin wyrok Trybunału w Hadze stanowi kolejny, po niedawnym spowolnieniu gospodarczym, cios w globalne aspiracje Pekinu. Pierwsze reakcje chińskich władz na wyrok zdają się zapowiadać, że Państwo Środka może jednoznacznie opowiedzieć się przeciwko obecnemu porządkowi międzynarodowemu.

  • Fot. pca-cpa.org
    Fot. pca-cpa.org
  • Chińska fregata Type 054A (klasa Jiangkai II). Fot. U.S. Navy
    Chińska fregata Type 054A (klasa Jiangkai II). Fot. U.S. Navy

Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze od 2013 r. rozpatrywał pozew złożony przez rząd Filipin, który oskarżył Chiny o pogwałcenie Konwencji z Montago Bay, stronami której są oba państwa. Wydany 13 lipca wyrok jest jednoznacznie niekorzystny dla Chin. Przede wszystkim Trybunał odrzucił chińskie roszczenia do zwierzchności terytorialnej nad spornym obszarem Morza Południowochińskiego oparte o "argumenty historyczne" i stwierdził, że właściwą podstawą do rozwiązania sporu są przepisy Konwencji. 

Oprócz tego Trybunał stwierdził, że kilka wysp i raf na archipelagu Spratly jest zbyt małych, by kontrolujące je państwo miało prawo do wyznaczenia 200-milowej morskiej strefy ekonomicznej. Oznacza to, że dotychczasowe działania Chin na tym obszarze były nielegalne i naruszały prawa Filipin. Dodatkowo, sędziowie stwierdzili naruszenie prawa międzynarodowego przez Pekin - chodzi o powstałe wskutek chińskiej działalności szkody środowiskowe, w tym uszkodzenia raf koralowych oraz połów żółwi morskich. 

Zgodnie z przewidywaniami, chińskie władzy nie uznały wyroku Trybunału w Hadze, a część członków rządu posunęła się do wysuwania oskarżeń o korupcyjne motywy działania sędziów. Mniej efektowne, ale bardziej ważkie było dopatrywanie się w wyroku wpływów Stanów Zjednoczonych, mających wykorzystywać "narzędzia prawne" do politycznej rozgrywki z Chinami. Ostra reakcja nie powinna dziwić, biorąc pod uwagę znaczenie utraty twarzy w kulturach azjatyckich oraz rosnące nastroje nacjonalistyczne w Chinach. Część obserwatorów spodziewa się, że Xi Jinping, chcąc obronić swoją pozycję wewnątrz kraju, nie poprzestanie na reakcji retorycznej. 

Z kolei Waszyngton, ustami rzecznika prasowego departamentu stanu, wezwał Chiny do podporządkowania się wyrokowi. Nieco później swoje stanowisko zaprezentowała też UE, z jednej strony podkreślając znaczenie Konwencji, jak również prawa do swobody żeglugi, z drugiej - dystansując się wobec sporu, jako strona nie popierające roszczeń żadnej ze stron do sprawowania suwerenności nad spornym obszarem.

Choć Trybunał w Hadze nie dysponuje żadnymi możliwościami wyegzekwowania wyroku i nie należy się spodziewać, że Pekin dobrowolnie uzna jego postanowienie, to jego wyrok stanowi prestiżową porażkę dla Chin. Mając na uwadze niedawne spowolnienie gospodarcze oraz gwałtowne spadki na giełdzie, oznacza to, że chińskie ambicje na arenie międzynarodowej napotykają coraz większe przeszkody.

Ważną kwestią jest w tym kontekście pytanie - na ile Stany Zjednoczone będą starały się wykorzystać wyrok Trybunału do zdecydowanego zwiększenia presji Na Chiny, a na ile "zadowolą" się prestiżową porażką swojego konkurenta Część amerykańskiej elity, jak np. Zbigniew Brzeziński, nawołuje do złagodzenia kursu amerykańskiej dyplomacji i większego zrozumienia wobec interesów Pekinu. Nie brak jednak głosów wskazujących na konieczność większej asertywności ze strony głównego gwaranta porządku międzynarodowego.

Kolejnym ważnym czynnikiem będzie ewentualne zacieśnienie postawy państw członkowskich ASEAN wobec sporów terytorialnych z Chinami części członków tej organizacji. Do tej pory górę brał podział między państwami mającymi konflikt terytorialny z Chinami i przychylnie patrzącymi na zajęcie przez tę organizację wspólnego stanowiska wobec Pekinu oraz tymi, nie posiadającymi bezpośredniego interesu a przez to nie chcącymi ściągać na siebie gniewu wielkiego sąsiada. Brak wspólnego komunikatu po ogłoszeniu wyroku wskazuje, że Pekin jest w stanie skutecznie storpedować próby utworzenia wspólnego frontu. Z pewnością jednak wyrok Trybunału będą się starały wykorzystać państwa toczące spór z Pekinem - Brunei, Indonezja oraz Wietnam.

Z punktu widzenia Warszawy rozwój sytuacji na Morzu Południowochińskim jest zdecydowanie niekorzystny. Po pierwsze, ewentualny kryzys w relacjach między Stanami Zjednoczonymi i Chinami niesie za sobą ciężkie do przewidzenia konsekwencje dla całego świata. Po drugie, zaostrzająca się sytuacja w Azji odwraca uwagę Stanów Zjednoczonych od Europy. O uwagę "walczy" zresztą jeszcze kilka regionów świata, w tym przede wszystkim Bliski Wschód. Po trzecie, otwarte zignorowanie wyroku, opartego na prawie ONZ (nawet jeżeli część ekspertów podważa jurysdykcję Trybunału w tej sprawie), jest kolejnym - po aneksji Krymu - ciosem w obecny porządek międzynarodowy, którego beneficjentem jest Polska.

Andrzej Turkowski

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama