Jakub Palowski: Dowództwo Komponentu Wojsk Specjalnych pełniło w 2015 roku pierwszy w historii dyżur w Siłach Odpowiedzi, w którym Polska odgrywała rolę państwa ramowego. Jakie są najważniejsze doświadczenia i wnioski z służby w NATO Response Force?
Gen. bryg. Jerzy Gut, Dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych: Wraz z naszymi zagranicznymi partnerami zrealizowaliśmy szereg ćwiczeń i szkoleń ukierunkowanych na utrzymywanie sił w określonym reżimie gotowości bojowej. Po zakończeniu dyżuru mogę jednak powiedzieć, że oprócz spraw typowo operacyjnych, kwestią kluczową było sprawne funkcjonowanie systemu dowodzenia i łączności oraz jego interoperacyjność ze środkami sojuszniczymi. Polskie Wojska Specjalne, zgodnie z założeniami, zdołały zbudować taką architekturę systemów dowodzenia i łączności, która pozwalała na skuteczne wykonywanie zadań w ramach Sił Odpowiedzi NATO oraz gwarantowała dostęp do danych wywiadowczych. Po dyżurze w Siłach Odpowiedzi zweryfikowaliśmy również podejście do prowadzenia odpraw. Typowe „briefingi” odbywające się na bazie prezentacji, przygotowanych i wygłaszanych przez poszczególnych uczestników zastąpiono wystąpieniami w formie merytorycznej dyskusji ukierunkowanej na wymianę poglądów pomiędzy dowódcami wszystkich komponentów, którą kierował Dowódca SON 2015 generał Michael Day, były dowódca sił specjalnych Kanady. Formuła odpraw w ramach NRF wymagała wysokiej aktywności, gdyż regularnie wymieniano opinie, dotyczące na przykład usprawnień odnoszących się do użycia siły, synchronizacji działań, czy procesu targetingu. Dowódców pytano również o zdanie na temat innych aspektów funkcjonowania komponentów, co wymagało zawsze gruntownego przygotowania i pełnego zaangażowania.
Jak Pan ocenia działania polskich żołnierzy Wojsk Specjalnych w NATO Response Force?
Myślę, że wszystkie zadania w ramach tego dyżuru zostały zrealizowane na wysokim poziomie. Na ostatniej konferencji dowódców sił specjalnych NATO miałem okazję podzielenia się naszymi doświadczeniami z okresu przygotowania i pełnienia dyżuru jako Dowództwo Komponentu Operacji Specjalnych SON 2015. Wcześniej przekazaliśmy nasze doświadczenia kolegom z Hiszpanii, a także z Rumunii. Dla prowadzenia działań i sprawnego funkcjonowania w takim komponencie istotne znaczenie ma przygotowanie, prowadzone w sposób wyprzedzający, długofalowy i konsekwentny. Dlatego już wcześniej współpracowaliśmy intensywnie z wszystkimi partnerami, z którymi tworzyliśmy Komponent, w ramach zestawu SON 2015. Współpracowaliśmy na poziomie taktycznym i operacyjnym, co pozwoliło na budowanie wzajemnego zaufania, a także zwiększenia znajomości specyfiki jednostek naszych sojuszników. Dzięki temu każdy z nas wiedział, czego możemy oczekiwać od kolegów z innych państw, a komponent stał się monolitem i to nie tylko na poziomie sztabu. Był tworzony przez żołnierzy z dziewięciu państw, którzy musieli myśleć w podobny sposób i posługiwać się tymi samymi procedurami. W celu sformowania podobnej, wielonarodowej jednostki konieczne jest zawsze myślenie długofalowe. W taki sposób działał zawsze nasz Dowódca śp. gen. broni Włodzimierz Potasiński, który stworzył podwaliny funkcjonowania polskich Wojsk Specjalnych jako odrębnego Rodzaju Sił Zbrojnych.
Polskie Wojska Specjalne pełniły dyżur w momencie rozpoczęcia realizacji największej od lat reformy Sił Odpowiedzi. Czy ustalenia z Newport wpłynęły w jakiś sposób na działania, prowadzone przez komponent?
Generalnie nie, dlatego że struktura była już przygotowana wcześniej i została wdrożona w postaci podobnej, do pierwotnie planowanej. Natomiast rozbudowa Sił Odpowiedzi, realizowana zresztą w bardzo szybkim tempie, dotyczyła komponentów, które miały być formowane w kolejnych latach, od 2016 roku. Zmiany w strukturach NRF zostały wdrożone ze względu na sytuację międzynarodową i ewolucję środowiska bezpieczeństwa. Oczywiście jako dowódcy byliśmy też pytani o naszą ocenę kierunków podejmowanych działań.
Czy w takim razie podjęte decyzje były prawidłową reakcją na zmiany środowiska bezpieczeństwa, w odniesieniu do sił reagowania Sojuszu?
Moim zdaniem, z punktu widzenia taktyczno-operacyjnego zwiększenie liczebności Sił Odpowiedzi oraz skrócenie czasu ich reakcji było zasadne. Sojusz zdefiniował dwa strategiczne kierunki, na których mogłoby zaistnieć zagrożenie, potencjalnie uzasadniające użycie tych sił – wschodni oraz południowy. Na wschodzie mamy nadal niestabilną sytuację związaną z konfliktem na Ukrainie oraz obawy o bezpieczeństwo państw bałtyckich. Z kolei na kierunku południowym doszło w ostatnim czasie do zaostrzenia sytuacji. O ile na wschodzie w pewien sposób konflikt został wygaszony, to na południu zwiększa się jego intensywność. Tzw. Państwo Islamskie nadal zajmuje znaczne terytoria i dokonuje zamachów terrorystycznych w Europie. Jako Siły Odpowiedzi NATO byliśmy przygotowani do reakcji, jeżeli zaszłaby taka potrzeba, bo taki jest cel funkcjonowania tej formacji. Wiązało się to ze zwiększeniem intensywności wymiany informacji oraz uważną analizą i oceną bieżącej sytuacji, szczególnie w rejonach potencjalnych i istniejących konfliktów. Naszym celem było uzyskanie pełnej świadomości operacyjnej, aby wiedzieć, co się dzieje w obszarze zainteresowania NATO.
Wnioskuję z tego, że w perspektywie liczebności wszystkich komponentów Sił Odpowiedzi – w tym również wojsk specjalnych – ulegną zwiększeniu.
Pojawiły się opinie, iż Siły Odpowiedzi muszą być liczniejsze i posiadać większy zakres zdolności, w tym również do szybkiego reagowania na zagrożenia. Struktura NATO Response Force powinna umożliwiać reakcję w najtrudniejszym hipotetycznym scenariuszu, a więc w wypadku konieczności prowadzenia równoległych działań na kierunku wschodnim i południowym. Musimy pamiętać, że obecne środowisko bezpieczeństwa jest mocno nieprzewidywalne. Jak również wiemy część dokumentów analitycznych przyjmowała w przeszłości założenia, które ostatecznie nie sprawdziły się.
W trakcie dyżuru Dowództwo Komponentu zmieniło swoje podporządkowanie, obecnie podlega Dowódcy Generalnemu RSZ. Czym charakteryzuje się nowa struktura dowodzenia Wojskami Specjalnymi, czy z Pana punktu widzenia jest ona bardziej efektywna?
Wielokrotnie wspominałem, że zasadne wydaje się podjęcie kroków zmierzających do wprowadzenia korekt w strukturze dowodzenia Wojsk Specjalnych, w której dowództwo było oderwane od jednostek. Skutkiem wprowadzonej z początkiem stycznia 2014 roku reformy systemu dowodzenia i kierowania SZ RP do lipca 2015 funkcjonowało Centrum Operacji Specjalnych - Dowództwo Komponent Wojsk Specjalnych (COS-DKWS) podporządkowane Dowódcy Operacyjnemu RSZ. Jednostki WS były wówczas podporządkowane Dowódcy Generalnemu RSZ. Niemal od samego początku wskazywaliśmy, że widzimy potrzebę ponownej konsolidacji Wojsk Specjalnych. W ubiegłym roku rozpoczęto ten proces. Obecnie w bezpośrednim podporządkowaniu Dowódcy Generalnego RSZ znajduje się Dowództwo Komponentu Wojsk Specjalnych, pod które z kolei podlegają wszystkie jednostki. Jednakże, trzeba pamiętać iż funkcjonowaliśmy w poprzedniej strukturze dowodzenia przez ponad półtora roku, przez co obecnie konieczne jest odtworzenie na nowo wielu procedur i nawyków dotyczących współpracy. W mojej ocenie najlepszym systemem dowodzenia był model Wojsk Specjalnych funkcjonujący w latach 2007-2013. Było to bardzo klarowne i proste rozwiązanie – funkcjonowało jedno dowództwo, przez co cała odpowiedzialność dotycząca podejmowanych decyzji była skupiona w jednym ośrodku dowodzenia. Byliśmy jednym z RSZ, dzięki czemu dysponowaliśmy własnym budżetem, a umiejscowienie w strukturze dowodzenia dawało możliwość skutecznego wykorzystania posiadanego przez nas potencjału. Widzimy również potrzebę utworzenia komórki koordynującej działania WS, czegoś na kształt organu doradczego na najwyższym szczeblu dowodzenia SZ RP.
Czy w takim razie doświadczenia Wojsk Specjalnych można odnieść do innych Rodzajów Sił Zbrojnych? Obecnie kierownictwo resortu obrony zapowiada reformę systemu dowodzenia.
Nie chciałbym formułować wniosków dotyczących innych Rodzajów Sił Zbrojnych na bazie doświadczeń Wojsk Specjalnych. Struktura dowodzenia musi być tak budowana, aby pozwalała na jak najbardziej efektywne wykorzystanie potencjału i zdolności posiadanych sił. W tym temacie powinni wypowiadać się specjaliści znający charakter funkcjonowania poszczególnych Rodzajów Sił Zbrojnych. Jeśli chodzi o naszą formację, to zawsze powtarzam, że Wojska Specjalne nie są ani „lepsze”, ani „gorsze”, ale mają swoją specyfikę, są po prostu inne. Moja opinia dotyczy Wojsk Specjalnych i uważam, że w tym wypadku dowództwo powinno pełnić zarówno rolę „force providera”, odpowiedzialnego za przygotowanie jednostek i wojsk do działań, jak i „force usera”, czyli dowodzącego w operacji. Żołnierze Wojsk Specjalnych to zaledwie około 3 procent całości SZ RP. Specyfika prowadzonych przez nas operacji wiąże się z dużym ryzykiem, jednak powodzenie naszych działań może przynieść efekty operacyjne bądź nawet strategiczne. Dlatego jako żołnierze tak specyficznej formacji musimy na co dzień ściśle współpracować, wypracowywać wspólne procedury, słowem – robić wszystko, by móc darzyć się pełnym zaufaniem w trakcie działań bojowych. Głównymi determinantami powodzenia naszych akcji są bowiem precyzja i element zaskoczenia przeciwnika. Przy takich warunkach jakikolwiek błąd zwiększa ryzyko prowadzonych operacji oraz tym samym zwiększa ryzyko dla samych żołnierzy.
Zbliża się 10. rocznica powołania Wojsk Specjalnych jako samodzielnego Rodzaju Sił Zbrojnych. W dyskusji publicznej przewijają się wątki zwiększenia liczebności tej formacji, rozszerzenia zakresu zadań. Czy w tej chwili, w zmienionym środowisku bezpieczeństwa należy dążyć do rozbudowy polskich sił specjalnych, również pod względem ilościowym?
Osobiście widzę potrzebę zwiększenia potencjału Wojsk Specjalnych, gdyż zmiany w środowisku bezpieczeństwa wymuszają na nas budowanie nowych zdolności. Wynika to z zakresu zadań, które są przed nami stawiane. Zasadne byłoby rozbudowanie odpowiednich struktur i powiazanie ich z różnymi agencjami. Wiąże się to z koniecznością rozszerzenia określonych zdolności operacyjnych warunkujących skuteczność naszej formacji postrzeganej jako efektywne narzędzie w systemie bezpieczeństwa narodowego RP. Dotyczy to w szczególności szerokiego spektrum pozyskiwania i analizy informacji rozpoznawczych, rozwijania systemów dowodzenia i łączności, czy działań w cyberprzestrzeni. Na pewno musimy budować zdolności rozpoznawczo-wywiadowcze. W tym kontekście mówimy o „fuzji”, czyli łączeniu danych uzyskiwanych z różnych źródeł, tworzących pełny obraz sytuacji, niezbędny do pomyślnego zaplanowania i przeprowadzenia operacji specjalnej. Dlatego konieczne jest też rozszerzanie możliwości analitycznych, w tym we współpracy ze służbami specjalnymi czy innymi agencjami, aby usprawnić obieg i wymianę informacji. Kolejnym obszarem, w którym niezbędna jest rozbudowa zdolności Wojsk Specjalnych, jest cyberprzestrzeń. Potrzeba wzmocnienia działań w przestrzeni informatycznej dostrzegana jest przez wszystkie służby, i również Wojska Specjalne powinny być zdolne do prowadzenia pewnej części operacji w tym zakresie. Jednocześnie bardzo szybko zmieniają się wymogi dotyczące systemów dowodzenia i łączności, musimy poszukiwać środków, które będą odporne na zakłócenia czy na ataki hakerów. W Wojskach Specjalnych łączność ma szczególne znaczenie, bowiem rozpoznanie celu nie osiągnie założonego skutku, jeśli nie uda się przekazać dalej informacji. Dla skutecznego przeprowadzenia operacji wymagane jest przecież utrzymywanie pełnego łańcucha od wykrycia, identyfikacji, wydzielenia jednostki do wykonywania zadań, do zniszczenia celu.
Czy w takim razie należy podejmować kroki w celu zwiększania zdolności współdziałania systemów dowodzenia w poszczególnych państwach NATO?
Po kilkunastu latach funkcjonowania w Sojuszu Północnoatlantyckim wciąż rozdzielamy narodowe i sojusznicze środki dowodzenia. Uważam, że powinniśmy dążyć do pewnej integracji systemów dowodzenia, aby były one w pełni kompatybilne. W warunkach współczesnego pola walki nie ma czasu na „przesiadanie” się z krajowych systemów do środków używanych w NATO. Mówiąc obrazowo, o ile narodowe systemy dowodzenia na pewno będą nieco inne niż w krajach sojuszniczych, to musimy mieć pewność, że używając tego samego sprzętu jesteśmy w stanie w szybki i sprawny sposób wpiąć się w system dowodzenia NATO. Wspomniana przez mnie wcześniej interoperacyjność jest z pewnością wciąż bardzo znacznym wyzwaniem.
Polska przygotowuje się do zabezpieczenia dwóch dużych imprez masowych – Światowych Dni Młodzieży oraz szczytu NATO w Warszawie. Jest to też okazja do dyskusji o rozwiązaniach, które miałyby wzmocnić polski system przeciwdziałania zagrożeniom w dłuższym okresie. Czy z Pana punktu widzenia obecne rozwiązania dotyczące użycia Wojsk Specjalnych na terenie kraju, czy podziału kompetencji z służbami MSWiA są prawidłowe, czy też należałoby dokonywać w tym zakresie istotnych zmian?
W moim odczuciu projekt ustawy idzie w dobrym kierunku, aczkolwiek ostatecznie będziemy mogli wypowiedzieć się dopiero po zatwierdzeniu zmian. Po pierwsze, zwiększa on uprawnienia sił, które będą przeciwdziałać incydentom terrorystycznym. W ustawie pojawia się możliwość specjalnego użycia broni, tzw. „strzału snajperskiego”. Dzięki temu dowódca kierujący akcją będzie uprawniony do wykorzystania posiadanych środków w taki sposób, aby wyeliminować zagrożenie. Z punktu widzenia Wojsk Specjalnych szczególne znaczenie ma też skrócenie obiegu informacji i czasu aktywacji jednostek Sił Zbrojnych na zagrożenie na terytorium kraju. W projekcie ustawy jest również wyraźnie zapisane, że minister właściwy do spraw wewnętrznych może zwrócić się do szefa MON w momencie, kiedy oceni, iż podległe mu siły mogą być niewystarczające do przeciwdziałania zagrożeniu. Użycie Sił Zbrojnych RP może być zatem podjęte nie tylko wtedy, kiedy będzie wiadomo, że siły MSWiA nie będą same w stanie skutecznie przeciwdziałać zagrożeniu, ale także wtedy, jeżeli będzie występować ryzyko zaistnienia takiej sytuacji. Jeżeli chodzi o Wojska Specjalne, możemy być dzięki temu traktowani równorzędnie z siłami policyjnymi i pozostawać w gotowości do reagowania na ewentualne niebezpieczeństwo. Posiadamy pewne zdolności, które mogą się okazać potrzebne przy przeciwdziałaniu incydentom terrorystycznym szczególnie o dużej skali. Warto pamiętać, że działania na terenie kraju nadal pozostają w gestii MSWiA, tam też są odpowiednio przygotowane siły i środki do reagowania na zagrożenia.
Wojska Specjalne będą przyjmować do służby osoby cywilne, decyzja o rozpoczęciu działalności ośrodka szkolenia została wydana przez Ministra Obrony Narodowej. Dlaczego ta formacja „otwiera się” na cywilów?
Chciałbym zaznaczyć, że zostały podjęte formalne decyzje, ale do faktycznego rozpoczęcia funkcjonowania ośrodka w Lublińcu musi upłynąć jeszcze trochę czasu, choćby z uwagi na konieczność wydania przepisów wykonawczych czy przeprowadzenia procedur administracyjnych. Oceniamy, że po wydaniu Decyzji nr 72/MON z 2016 roku sam proces od momentu złożenia wstępnej aplikacji, poprzez weryfikację, badania lekarskie czy wydanie zaświadczenia o niekaralności, testy może zająć od 6 do 7 miesięcy. W związku z tym mogę powiedzieć, że pierwszych kursantów - cywilów, powitamy w Ośrodku Szkolenia Wojsk Specjalnych w Lublińcu wiosną przyszłego roku. Jest to program pilotażowy i wiążemy z nim duże nadzieje. Dowództwo Komponentu wnioskowało zresztą o rozpoczęcie tego projektu. W przeszłości bowiem nie mogliśmy przyjmować osób cywilnych, i dlatego dotychczas z konieczności byliśmy beneficjentem pozostałych Rodzajów Sił Zbrojnych. Do służby w Wojskach Specjalnych trafiają żołnierze innych formacji, którzy wyrażą taką chęć i przejdą proces kwalifikacji. Szkolenie osób cywilnych to nowa formuła, i nie można dziś jednoznacznie ocenić, jakie będą rezultaty. Osobiście jednak podchodzę do tego optymistycznie, i mam nadzieję, że za rok szkolenia cywilnych ochotników do Wojsk Specjalnych będą już standardem. Dodam, że zauważamy zainteresowanie tematyką sił specjalnych i potencjał w tym względzie wśród młodzieży, czego wyrazem jest choćby uczestnictwo w różnych imprezach organizowanych przez Wojska Specjalne oraz współpracujące z nimi stowarzyszenia jak na przykład: Marsz Śladami Generała Nila, Memoriał imienia Generała Potasińskiego, Bieg Katorżnika czy Bieg Morskiego Komandosa. Decyzja o „otwarciu” Wojsk Specjalnych dla cywilów wpisuje się w zaangażowanie tych osób i ma dać najlepszym szansę służby w naszej formacji. Jest to tym bardziej istotne, że po zawieszeniu poboru relacje młodych ludzi z siłami zbrojnymi mają nieco inny charakter.
Czy Wojska Specjalne powinny uzyskać pewną autonomię w zakresie zakupów uzbrojenia? Mam tutaj na myśli nie tyle największe przetargi, jak śmigłowce czy pojazdy, ale pozyskiwanie środków łączności, mundurów czy elementów wyposażenia indywidualnego.
Wyposażenie jest pozyskiwane po sformułowaniu Wstępnych Założeń Taktyczno-Technicznych, istotne znaczenie ma tutaj umiejętność zbudowania prawidłowego opisu produktu, aby odpowiadał on naszym potrzebom, przestrzegając równocześnie prawa zamówień publicznych. Natomiast oddzielną kwestią jest możliwość testowania pewnych partii sprzętu wojskowego przed zakupem. Opowiadam się za prowadzeniem tego typu prób przez Wojska Specjalne. Obecnie przepisy pozwalają nam na to, po wydaniu stosownej decyzji przez Ministra Obrony Narodowej. Kwestie związane z realizacją prób uzbrojenia w Wojskach Specjalnych wymagają jeszcze dopracowania. Stoimy na stanowisku, że cała formuła testowania sprzętu powinna zostać objęta klauzulą niejawności. Kolejną kwestią jest pewna ciągłość w wykorzystaniu wyposażenia. W przeszłości dokonywaliśmy zakupów sprzętu czy uzbrojenia w oparciu o klauzulę szczególnego interesu bezpieczeństwa państwa, co pozwalało na wybór konkretnego rozwiązania. Ta polityka, przynajmniej w pewnym zakresie, powinna być kontynuowana. Jeżeli Wojska Specjalne używają określonego typu uzbrojenia wraz z odpowiednim oprzyrządowaniem, to ewentualne wprowadzenie nowych typów broni nie może odbywać się w sposób nagły czy gwałtowny, musi być przemyślane i realizowane planowo. Należy w sposób rozważny wydawać pieniądze podatnika i dążyć do unifikacji sprzętu. Na pewno Wojska Specjalne są zainteresowane uczestniczeniem w procedurze a nawet samodzielnymi zakupami sprzętu, który jest używany tylko w naszych formacjach, gdyż nasi żołnierze dysponują odpowiednią wiedzą, niezbędną do przygotowania specyfikacji a także do odpowiedzi na szczegółowe zapytania potencjalnych dostawców. Niejednokrotnie w czasie eksploatacji sprzętu przekazywaliśmy nasze doświadczenia producentom, co pozwala na lepsze dostosowanie go do specyficznych potrzeb Wojsk Specjalnych. Takie rozwiązanie byłoby pożądane w stosunku do sprzętu specjalistycznego, w szczególności używanego tylko w Wojskach Specjalnych.
Wojska Specjalne odgrywają istotną rolę w ramach struktur międzynarodowych, w tym w NATO, prowadzą szeroko zakrojoną współpracę między innymi z państwami Europy Środkowo-Wschodniej. Jakie korzyści płyną z tej kooperacji dla polskich żołnierzy oraz przedstawicieli formacji sojuszniczych?
Każda wymiana doświadczeń i procedur w ramach zajęć i ćwiczeń taktycznych przyczynia się do ich doskonalenia. Zawsze powtarzam, że żołnierz jednostek specjalnych musi podchodzić do wykonywanych zadań z pokorą i być otwarty na realizację nowych misji, gdyż zakres potrzebnych zdolności nigdy nie jest zamknięty. Wręcz przeciwnie – jest to pewien proces, który cały czas podlega ewolucji. W każdym wypadku traktujemy współpracę międzynarodową jako nowe doświadczenie i możliwość zwiększania naszych umiejętności. Jeżeli mówimy o relacjach partnerskich polskich Wojsk Specjalnych, czy wspólnych ćwiczeniach, pozwalają one na budowanie zaufania i wzmacnianie bezpieczeństwa regionalnego. Decyzja o zacieśnieniu współpracy z krajami Europy Środkowo-Wschodniej oraz z państwami regionu Morza Bałtyckiego została podjęta w 2008 roku. Dziś mogę powiedzieć, że to się udało. Prowadzimy bardzo owocną współpracę ze wszystkimi państwami Grupy Wyszehradzkiej i bałtyckimi a także skandynawskimi takimi jak Norwegia, Dania, Szwecja czy Finlandia. Szczególnie chciałem podkreślić naszą współpracę z Litwą, która jest obecna praktycznie we wszystkich realizowanych przez nas projektach. W zeszłym roku Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało, iż będziemy krajem partnerskim, tzw. „sponsoring nation” dla sił specjalnych Gruzji. Kilka tygodni temu miałem przyjemność podpisania w imieniu ministra ON porozumienia o dwustronnej współpracy sił specjalnych Polski i Gruzji, po czym rozpoczęliśmy bardzo intensywne szkolenie. Władze w Tibilisi mają ambicje, aby budować własne wojska specjalne zgodnie ze standardami NATO. Uważam, że podejmowane w tym zakresie działania idą w dobrym kierunku. W miarę możliwości doradzamy również innym krajom, w tym na przykład Rumunii, która również rozbudowuje potencjał Sił Specjalnych. Dzielimy się doświadczeniami i oczekujemy tego samego od innych krajów.
Jakie są najważniejsze wyzwania dla Wojsk Specjalnych w nadchodzącym czasie?
Do najbardziej istotnych wyzwań, jakie realizować będą w najbliższym czasie Wojska Specjalne zaliczyłbym z pewnością międzynarodowe ćwiczenia „Anakonda-16”, w czasie których będziemy, po raz kolejny, działać wspólnie z naszymi zagranicznymi partnerami z sił specjalnych NATO. Bardzo dużą wagę przykładamy do zagadnień związanych z praktyczną realizacją postanowień o współpracy z Gruzją. Nie mogę mówić w tym względzie o szczegółach, ale pragnę zapewnić, że szkolenie z naszymi gruzińskimi kolegami jest prowadzone aktualnie na kilku istotnych kierunkach. Mamy ogromny szacunek do gruzińskich sił specjalnych, bowiem w ich szeregach znajduje się wielu doświadczonych operatorów, ludzi którzy mieli szereg okazji, by posiadane umiejętności zweryfikować w operacjach bojowych. Nie sposób również nie wspomnieć o kontynuowaniu zaangażowania Wojsk Specjalnych w misję Resolute Support w Afganistanie, w której nasi żołnierze pełnią aktualnie funkcje doradczo-szkoleniowe. Wspominając o Afganistanie warto przypomnieć, że od stycznia 2013 roku stanowisko szefa sztabu operacji specjalnych tej natowskiej misji zajmują nieprzerwanie oficerowie polskich Wojsk Specjalnych.
Dziękuję za rozmowę.
jamroz
Wojska Specjalne jako "inne" wojsko? My i cała reszta? To żenujące
telewidz
kreml - już się przestraszył RT - nadała że Kaliningrad będzie bez wojsk by nie narażać Polaków na komplikacje ze strony rosji .
Jakub
Wojska specjalne sa fajne dla dzieci. W naszej sytuacji trzeba zwiekszyc komponet pancerny albo lotniczy a najlepiej jeden i drugi. Kwiatek do kozucha
nowy
I tu się z kolegą zgadzam!ale żeby podnieść wartość bojową jednostek należy im dodać nazwę "specjalna" i tak nie 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana a 16 Pomorska Specjalna Dywizja Zmechanizowana itd myślę że jak taka wieść dotrze do Kremla to iskandery wrócą do swojej bazy za Bajkałem;) pozdr zdrowo myślących
xXx
Jak można przyjąć cywili - ludzi nie sprawdzonych i się z tego cieszyć? widać Angole i Amerykańce są po prostu głupi, że też tak nie robią :) Proszę nie wspominać programu X w USSF, bo pierwotna koncepcja tego programu padła szybko :)
vibo
A co z NAVY SEALs?
nrp47
to nie beda ludzie dedykowaniu od razu do oddzialow bojowych. kolega chyba musi sobie przypomniec jak dziala wojsko. mowi sie ze na jednego walczacego zolnierza przypada 3 wspierajacych jego dzialania (medycy, logistycy, lacznosc, wre, wsparcie ogniowe, dowodztwo i duzo duzo wiecej). byl tekst nt tego centrum i jasno bylo tam powiedzialen ze aby w ten sposob byc w oddziale bojowym trzeba miec 3 lata sluzby tam i przejsc kolejne testy/selekcje, wiec koncepcja jest dobra, bo przeciez skads trzeba pozystac specjalistow.