Reklama
  • Wiadomości

Testy poligonowe Kraba. "Ostatni etap przygotowań do produkcji seryjnej" [FOTO]

Odrodzenie programu „Regina”, w ramach którego powstaje samobieżna armatohaubica „Krab” jest faktem. 23 października zakończono pomyślnie badania zdawczo-odbiorcze pierwszego egzemplarza nowej wersji samobieżnej armatohaubicy 155 mm „Krab”, tego samego dnia uruchomiono także program badań, stanowiący ostatni etap przygotowań do produkcji seryjnej i wprowadzenia systemu do uzbrojenia Wojska Polskiego.

  • "Krab" - integracja wieży z nowym nośnikiem. Fot. Jerzy Reszczyński
    "Krab" - integracja wieży z nowym nośnikiem. Fot. Jerzy Reszczyński
  • Kraby pierwszego modułu ogniowego w CSAiU w Toruniu. Fot. Jerzy Reszczyński
    Kraby pierwszego modułu ogniowego w CSAiU w Toruniu. Fot. Jerzy Reszczyński
  • Wieże samobieżnej haubicy Krab. Fot. Jerzy Reszczyński
    Wieże samobieżnej haubicy Krab. Fot. Jerzy Reszczyński
  • Fot. Jerzy Reszczyński
    Fot. Jerzy Reszczyński

Data 23 października stała się ważną cezurą dla – jeszcze kilka miesięcy temu poważnie zagrożonego po raz kolejny – programu „Regina”. W tym dniu w Stalowej Woli zakończone zostały pomyślnie badania zdawczo-odbiorcze pierwszego egzemplarza nowej wersji samobieżnej armatohaubicy 155 mm „Krab”, efektora tego systemu artyleryjskiego. Z tą samą datą został też uruchomiony, zatwierdzony już przez IU MON, program badań typu, będący ostatnią fazą przygotowań do produkcji seryjnej i przyjęcia systemu na uzbrojenie Sił Zbrojnych RP.

„Krab” przeżywa swą kolejną już reaktywację zapoczątkowaną 17 grudnia 2014 roku podpisaniem umowy pomiędzy HSW SA a Samsung Techwin (obecnie Hanwha Techwin). Za jej sprawą nośnik południowokoreańskiej sah K9 „Thunder” został przekonstruowany tak, aby spełniał wymagania HSW oraz polskiego MON, dla którego HSW realizuje program „Regina”. W tym momencie program wyszedł ze ślepej uliczki, jaką okazał się mariaż systemu wieżowego  brytyjskiej armatohaubicy AS90/52 i podwozia gąsienicowego UPG-NG, spokrewnionego konstrukcyjnie z SUM „Kalina” oraz czołgiem T-72/PT91. Mimo, że prototyp działa w tej konfiguracji powstał już w roku 2001, BUMAR Łabędy w Gliwicach nie poradził sobie z dopracowaniem konstrukcji podwozia. 

Błędy były popełniane zarówno przez producenta podwozia, jak i przedstawicieli MON, którzy zbyt opieszale podejmowali strategiczne dla programu decyzje. W efekcie końcowym zmarnowano, przede wszystkim, wiele czasu. Wojskom Rakietowym i Artylerii zagroziło powstanie bardzo niebezpiecznej generacyjnej luki sprzętowej, związanej z wyczerpywaniem się resursów sh 2S1 „Goździk” oraz zbliżającym się kresem eksploatacji sah „Dana”. Nie wymaga rozwijania wątek związany z jakością oraz parametrami taktyczno-bojowymi tych systemów, na tle – potwierdzonych badaniami „Kraba” już ponad 10 lat temu! – osiągów nowego stalowowolskiego działa, pierwszego polskiego systemu artylerii odpowiadającego standardom NATO. 

Pojawiły się – obalone później – zarzuty o korupcyjnej otoczce decyzji o wyborze licencjodawcy systemu artylerii samobieżnej 155 mm. Stworzyło to wokół „Kraba” aurę niechęci i skandalu, spotykającą się wpierw ze skąpieniem środków finansowych na pracę nad programem, a później – z dążeniem niektórych decydentów do zakupu u zagranicznego dostawcy gotowego wyrobu. Praktycznie zapadła już decyzja o zamknięciu programu „Regina” oraz przekazaniu dwóch prototypów „Kraba” (zbudowanych z wykorzystaniem kompletnych wież zakupionych u licencjodawcy) do… muzeum. HSW użyła wówczas podstępu, „wyłudzając” te działa z zamiarem prezentacji ich zainteresowanych nimi Hindusom.

Pokazy ogniowe na poligonie w Stalowej Woli w lecie 2006 roku nie zaowocowały kontraktem. Jedną z przyczyn utraty przez Indie zainteresowania tą ofertą był fakt, że polska armia nie posiada go na swoim uzbrojeniu. Niemniej – „Krab” powrócił do gry. W maju 2008 roku MON podpisało z Centrum Produkcji Wojskowej HSW umowę na wdrożenie do roku 2011 dywizjonowego modułu ogniowego „Regina”. Tyle, że upływ czasu sprawił, iż zestarzało się jego wyposażenie elektroniczne, a Brytyjczycy zaniechali produkcji systemów wieżowych, a nawet luf do AS90/52. 

Wtedy pojawiła się koncepcja, aby – przesuwając termin wdrożenia „Reginy” – w Polsce wykonywać kompletne działo, nie sięgając po współpracę produkcyjną z BAE Systems, co było rozwiązaniem racjonalnym z punktu widzenia interesów polskiego przemysłu i polskiego podatnika. Kiedy HSW, przy współpracy z WB Electronics, opracowała nowe wyposażenie elektroniczne, SKO, stworzyła, w oparciu o „Topaza”, system zautomatyzowanego dowodzenia i kierowania ogniem dywizjonu „Regina” oraz konfigurację całego modułu dywizjonowego, wyszły na jaw coraz poważniejsze problemy z podwoziem. Znane one były jeszcze zanim HSW SA przyjęła od BUMAR Łabędy sześć seryjnych nośników do „Krabów”. Nie nagłaśniano sprawy, z obawy, iż będzie to wygodny pretekst do zamknięcia programu. Zaufano zapewnieniom gliwickiej firmy, że poradzi sobie ona z mikropęknięciami korpusów podwozi, które pojawiły się w nośnikach „Krabów”, jakie zostały przekazane wojsku w drugiej połowie 2012 roku.

Uznano także, że ta wada nie uniemożliwia prowadzenia badań eksploatacyjnych pierwszego modułu dywizjonowego, oraz – co najważniejsze – nie zagraża bezpieczeństwu szkolących się załóg. W trybie postępowania reklamacyjnego uruchomiono procedurę, według której wadliwe podwozia miały zostać wymienione na w pełni sprawne. Z tego, podobnie jak z usunięcia wad, producent się nie wywiązał, a podwozia nr 9 (które zresztą uległo poważnej awarii na początku badań w lecie 2013 roku) nie był w stanie w terminie przebadać zgodnie z procedurami MON. Program po raz kolejny został zagrożony zamknięciem. Argumentem za tym miało być i to, że w międzyczasie doszło do upadku PZL Wola (produkującego silniki S-12U). Nawet poprawienie wad nośnika UPG-NG nie rozwiązywało problemu braku jednostek napędowych dla nich, bo silników S12U nikt nie wytwarza, zaś BUMAR Łabędy nie zaproponował nośnika z inną jednostką, np. MTU. Nie bez znaczenia był w tym przypadku brak jednoznacznego stanowiska MON w tej sprawie.

To było o tyle trudniejsza sytuacja, że w HSW znajdowało się już 16 kompletnych, w pełni odpowiadających wymaganiom MON wież, wyprodukowanych zgodnie z harmonogramem dla dział pierwszego dywizjonu. Wykorzystano w nich lufy zakupione w firmie Rheinmetall (działa pierwszego modułu, z wyjątkiem prototypów nr 1 i 2 z wieżami brytyjskimi, otrzymały lufy wyprodukowane przez Nexter). Jednocześnie HSW prowadziła rozpoczęte w 2012 roku zaawansowane prace inwestycyjne związane z modernizacją i rozbudową lufowni, aby wyposażyć ją w zdolności technologiczne związane z produkcją luf dział 155 mm o długości co najmniej 52 kalibrów (dotychczas wywarzano tu lufy o kalibrach do 120 mm). Zamknięcie programu „Regina” na tym etapie uczyniłoby te wydatki kompletnie bezcelowymi. Do tego naraziłoby budżet na olbrzymie koszty związane z zakupem gotowych systemów artylerii 155 mm od zagranicznego dostawcy i uzależnieniem się od niego przez okres eksploatacji tego uzbrojenia.

Umowa z 17 grudnia 2014 roku, gwarantująca dostęp HSW SA nie tylko do gotowego i sprawdzonego nośnika dla „Kraba”, ale też prawa do jego licencyjnej produkcji, rozwijania konstrukcji oraz eksportu zarówno kompletnych dział opartych na tym nośniku, jak i innych pojazdów, jakie zostaną z tej konstrukcji wywiedzione, była przełomem. 17 sierpnia 2015 roku nowe podwozie zostało zintegrowane z wieżą „Kraba”, 24 sierpnia działo zostało wysłane na ekspozycję Polskiej Grupy Zbrojeniowej na MSPO, 1 września zostało zaprezentowane szerokiej publiczności, a 23 października zakończyło badania zdawczo-odbiorcze, uzyskując zdolność do rozpoczęcia badań typu, których program został uzgodniony i zaakceptowany przez MON. Huta STALOWA WOLA deklaruje, że jest przygotowana na to, aby program ten zrealizować znacznie wcześniej, niż oczekuje tego gestor, który wyznaczył termin na koniec kwietnia 2016 roku. 

Program badań obejmuje m.in. próby trakcyjne na dystansie 3000 km, głównie na odcinkach poligonowych. Ta faza badań realizowana będzie na poligonach w Stalowej Woli i w pobliskiej Nowej Dębie. Choć to wydaje się banalne, ale może ona okazać się jedną z najtrudniejszych. Nawet nie dlatego, że liczyć się należy z zimowymi warunkami pogodowymi, bardzo niskimi temperaturami i opadami. Dla „Kraba”, który już w fazie badań zdawczo-odbiorczych podkreślił łatwość osiągania parametrów korzystniejszych niż wymagane przez MON (np. osiąga w terenie większą prędkość maksymalną i jest znacznie bardziej dynamiczny w trakcie pokonywania wzniesień i przeszkód terenowych), warunki pogodowe nie są problemem. Ma silnik o 150 KM mocniejszy niż UPG-NG i jest o ok. 3 tony lżejszy. Problemem jest krótki dzień, co utrudnia prowadzenie wymaganych programem badań intensywnych jazd w terenie poligonu. W praktyce możliwe będzie pokonywanie dziennie ok. 60 km, co oznacza, że same badania trakcyjne zajmą nawet ok. 50 dni (harmonogram tych badań rozpisano także na dni wolne od pracy). Należy do tego doliczyć także czas na okresowe przeglądy, np. wymiany płynów i usuwanie ewentualnych awarii bądź uszkodzeń mogących pojawić się w trakcie badań. A także czas na wykonanie innych testów, w tym – ogniowych.

Ta część badań zakłada wykonanie 50 zadań ogniowych. Część z nich związana jest z wykonywaniem strzelań z wykorzystaniem maksymalnego ładunku miotającego (tzw. szóstego). O ile można w warunkach poligonu artyleryjskiego WITU w Stalowej Woli realizować tę część badań, która wiąże się ze strzelaniem ogniem bezpośrednim, do kulochwytu, o tyle powstaje problem ze strzelaniem maksymalnym ładunkiem innymi torami. Strzelanie niskimi kątami podniesienia pociąga za sobą ryzyko rykoszetowania pocisków, co jest niedopuszczalne, jeśli zważyć na bezpieczeństwo mieszkańców miejscowości zlokalizowanych w sąsiedztwie poligonu. Strzelanie zaś wysokimi kątami podniesienia z maksymalnym ładunkiem miotającym oraz amunicją z gazogeneratorem, wiąże się każdorazowo z procedurą zamykania przestrzeni powietrznej nad obszarem poligonu.

Problemem podstawowym jest to, że w Polsce nie ma poligonu artyleryjskiego, na którym mogą być wykonywane lądowe strzelania artyleryjskie na odległość maksymalnej donośności „Kraba” i „Kryla”, czyli ponad 40 km. Obecne polskie prawo wyklucza możliwość prowadzenia ognia ze stanowisk ogniowych zlokalizowanych na terenach cywilnych, z polem upadku pocisków na obszarach poligonowych. Dlatego możliwe jest, iż ta faza badań będzie musiała zostać wykonana na słowackim poligonie Zahorie. Jest on równie niewielki jak polskie poligony (jego oś ma ok. 25 km), ale słowackie prawo pozwala wyznaczać stanowiska ogniowe poza obszarem poligonu, na terenach cywilnych. Tam we wrześniu prowadzono, w części dotyczącej maksymalnego zasięgu, badania nowej amunicji 155 mm z ZM DEZAMET. Z użyciem wypożyczonego od wojska „Kraba” zresztą. 

HSW liczy się z koniecznością skorzystania z tego poligonu. Przyjęcie tego scenariusza jest nie tylko poważnym wyzwaniem logistycznym, ale też wiąże się z dodatkowymi kosztami, procedurami prawnymi związanymi z wywozem sprzętu i amunicji za granicę oraz z wydłużeniem czasu badań.

Bardzo możliwe jest, że na tegorocznym święcie artylerzystów na poligonie CSAiU w Toruniu przynajmniej jeden „Krab” wykona, właśnie w ramach programu badań typu, kilka zadań ogniowych. To, czy w takiej samej roli wystąpi także będąca w fazie badań wstępnych, i od marca poddawana testom artyleryjskim sah „Kryl” – zależeć będzie od decyzji MON.

Jeśli HSW SA do końca kwietnia – albo znacznie wcześniej, jak zapowiada – zrealizuje pomyślnie program badań typu dla „Kraba”, to kolejny ruch należeć będzie już do MON. Huta STALOWA WOLA ma już uzgodniony z producentem podwozi harmonogram dostaw kolejnych nośników. Będą one dosyłane do Stalowej Woli partiami po sześć sztuk tak, aby rytmicznie dokonywać ich integracji z już gotowymi i czekającymi na zamontowanie systemami wieżowymi. Realne jest, że pierwszy  dywizjon „Regina” zostanie skompletowany nawet przed końcem 2016 roku. Wtedy już powinien trwać transfer do polskiego przemysłu technologii związanej z zakupioną w 2014 roku licencją. W trakcie tego procesu koreański partner, bardzo poważnie zaangażowany w tę współpracę, dostarczy do HSW jeszcze 12 podwozi dla „Krabów”, które będą stanowić uzbrojenie drugiego dywizjonu. I Hanwha Techwin, i HSW SA  deklarują, że są zdolne przyspieszyć ujęte w umowie z 2014 r. harmonogramy. Kolejnych 12 podwozi dla drugiego dywizjonu, oraz wszystkie dla dywizjonów nr 3-5, mają już powstać w Polsce. Importowane będą tylko te części i podzespoły, których produkcji w Polsce nie da się uruchomić.

Otwartą, i zależną od wojska, sprawą jest to, kiedy pierwszy dywizjon osiągnie gotowość bojową, w jakim tempie przeszkalane będą załogi i kiedy dywizjon zostanie wyposażony np. w amunicję. Na razie ZM DEZAMET Nowa Dęba realizuje wart 50 mln. zł pierwszy kontrakt na dostawę 2 tys. pocisków 155 mm. W równych ilościach mają zostać dostarczone pociski odłamkowo-burzące OFd MKM w wariancie podstawowym oraz z gazogeneratorem dennym (DV). Pierwszy posiada zasięg 32 km, drugi – ponad 40 km, potwierdzony wrześniowymi testami na poligonie Zahorie. DEZAMET w listopadzie powinien zakończyć procedury certyfikacyjne tej amunicji i dopracować tabele strzelnicze, co pozwoli już bez problemów prowadzić od 2016 roku badania zdawczo-odbiorcze seryjnych „Krabów” bez konieczności stosowania amunicji importowanej.

Jerzy Reszczyński

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama